Moda made in Poznań znów ma szansę?

Monika Kaczyńska
Poznańskie Targi Mody 2018
Poznańskie Targi Mody 2018 Paweł F. Matysiak
Poznańskie Targi Mody to wciąż ważne wydarzenie dla producentów i projektantów. Tak było i przed laty. Z tą różnicą, że dziś pokazywane stroje z wybiegów mogą trafić wprost do sklepów.

Poznańskie Targi Mody zgromadziły ponad 600 wystawców z 30 krajów. Mogliśmy oglądać ubrania, buty i akcesoria znanych i mniej znanych projektantów, ofertę sieciowych sklepów, producentów odzieży. To co we wtorek i w środę oglądaliśmy na wybiegu wkrótce zobaczymy w sklepach. Ale nie zawsze tak było.

U zarania Poznańskich Targów Mody ekspozycja miała charakter niemal... muzealny. Polki i Polacy wzdychali do projektów Jerzego Antkowiaka, Bernarda Forda Hanaoki, Grażyny Hase czy Barbary Hoff uszyte przez Modę Polską, Telimenę, Corę, nieistniejącą już dziś poznańską Modenę i retorycznie pytali: dlaczego takich ubrań nie może być w sklepach?

O ile w czasie targów Dom i Odzież, które odbyły się na wciąż odbudowywanych terenach targowych we wrześniu 1946 roku sprawa była jeszcze zrozumiała, o tyle w czasach małej stabilizacji (w latach 60. ubiegłego wieku) czy w erze gierkowskiej walki o powszechny dobrobyt i później zrozumienia w społeczeństwie próżno było szukać.

Oni nas ubierali! Grabolka, Hase, Antkowiak

- Mistrz kokard wiązanych na różne sposoby oraz szali i szalików - mówi Anna Pawłowska, poznańska projektantka, która z Jerzym Antkowiakiem współtworzyła kilka kolekcji.

- Gwiazdor, cynik, ale przy tym bardzo wesoły i dobry człowiek. Młodzi projektanci zabiegali o jego względy, a on oceniał, ale tak, by nikogo nie urazić. Był więc bardzo złym jurorem, bo nie umiał oceniać i we wszystkim doszukiwał się czegoś pozytywnego - opowiada i wspomina, że jednym z ulubionych miejsc w Poznaniu był dworzec.

- Przyglądał się ludziom. Ten dworzec to było świetne miejsce do obserwacji ulicznej mody. A gdy dziennikarze na pokazach dopytywali się, co jest modne w tym sezonie, to on odpowiadał zawsze: nie patrzcie na wybieg, spójrzcie na widownię!

Jerzy Antkowiak, pochodzący z Wolsztyna absolwent malarstwa, trafił do Mody Polskiej, gdzie królowała Jadwiga Grabowska.

- Yvesa Saint Laurenta nienawidziła, cała ta nowa moda, te kobitki za facetów przebrane, to było dla niej nie do przyjęcia. Tak naprawdę moda u Grabolki zakończyła się na Coco Chanel - wspominał Jerzy Antkowiak.

„Polska madame Chanel” ceniła nieskazitelne garsonki, sznury pereł i obowiązkowe nakrycie głowy: u modelek kapelusze, u niej samej - jedwabny turban.

Dla ówczesnej władzy „caryca mody polskiej” była groźna, bo bezkompromisowa. Dlatego trzeba było szybko ją zdetronizować. Tak też się stało i w 1968 roku wysłano Grabowską na emeryturę, a stery po niej - wraz z piątką innych projektantów - przejął właśnie Jerzy Antkowiak.

Prawdziwym guru mody ulicznej była Barbara Hoff.

- Chciałam nie tylko podpowiadać Polsce co ma na siebie wkładać, ale i sama ją ubierać. Z tej idei narodził się Hoffland - mówiła Barbara Hoff. Projektantka, jeszcze jako studentka miała w tygodniku „Przekrój” rubrykę o modzie. Tam publikowała felietony i projekty.

Przez lata Poznań gościł światowych kreatorów, miał swoje marki. Co się dziś zmieniło? Dowiesz się w dalszej części artykułu. Zapraszamy do serwisu Plus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Moda made in Poznań znów ma szansę? - Głos Wielkopolski

Wróć na i.pl Portal i.pl