Mocne regiony czy centrum

Antoni Libera, pisarz i reżyser teatralny
Złe doświadczenia historyczne sprawiły, że gloryfikowano u nas ideę centralistyczną. Uznano, że odzyskana niepodległość to wartość nie do przecenienia i należy jej strzec. Bo nasz kraj był zbyt słaby, by pozwolić sobie na decentralizację. Silne centrum miało zapewnić bezpieczeństwo, dobrobyt i jedność. Wymagało to jednak ścisłej kontroli

Każdy, kto odbył edukację w polskiej szkole, z pewnością pamięta, co na lekcjach historii okresu średniowiecza było wałkowane do znudzenia i przedstawiane jako zdarzenie przeklęte, źródło późniejszych konfliktów, niepowodzeń i plag. No oczywiście, rozdrobnienie feudalne! Bolesław Krzywousty, król przecież zasłużony, pod koniec życia - niczym mityczny Lear - popełnia fatalny błąd: z niemałym trudem scalone królestwo dzieli między swych synów.

Synowie idą w ślad za nim i dzielą swoje dzielnice. I tak w przeciągu niespełna stulecia dzieło Mieszka, Chrobrego i jeszcze paru władców zostaje zniweczone. Polska na lata pogrąża się w chaosie rodowych waśni i słabnie na arenie międzynarodowej. Dopiero trud Łokietka, a później Kazimierza przywraca ojczyźnie wielkość.

To średniowieczne fatum odzywało się później w polskiej historii nie raz, i to w przeróżnych kontekstach. Głównie w chronicznym konflikcie pomiędzy magnaterią, ciągnącą "obrus państwa" zachłannie w swoją stronę, a władzą królewską troszczącą się o jedność i bezpieczeństwo kraju. Widmo tego problemu krążyło również nad Polską w okresie ponurych zaborów, kiedy to wskutek różnic cywilizacyjnych imperialnych najeźdźców powstały właściwie trzy kraje. (Te różnice pokutują do dziś).

Ta długa smętna tradycja stała się w naszych czasach źródłem gloryfikacji idei centralistycznej. Z trudem czy cudem odzyskana niepodległość po ponad stu dwudziestu latach bezpaństwowości została uznana, i słusznie, za wartość nie do przecenienia, której należy strzec jak oka w głowie, nawet za cenę takich czy innych wypaczeń. Tak myślał Józef Piłsudski, ostatni niekoronowany polski król, i wielu podzielało jego pogląd. Nawet mniej przekonani byli gotowi patrzeć przez palce na jego zapędy autorytarne czy wielkomocarstwowe. Bo kraj nasz wciąż był zbyt słaby, aby mógł pozwalać sobie na "dekadenckie ekstrawagancje" znamionujące dojrzały Zachód.

Ten sposób myślenia został zawłaszczony i skrajnie wynaturzony przez władzę totalitarną, jaka nastała po wojnie. Wykorzystując traumę wojenną, jaką przeżywało społeczeństwo, wbijano mu do głowy, że tylko silne centrum zapewnia Polsce bezpieczeństwo i dobrobyt, zwłaszcza w obliczu "prapiastowskich" ziem odzyskanych, które przez blisko 700 lat należały do Niemiec i z których utratą żądni krwi odwetowcy bynajmniej się nie pogodzili. W rzeczywistości prowadzono na tych terenach gospodarkę rabunkową, wywożono stamtąd co się da, nawet domy rozbierano na cegły. Głoszony rozwój i rozkwit tego regionu był kpiną.
Oczywiście, prawdziwą przyczyną centralizmu w epoce PRL-u nie była żadna troska o dobrobyt i pożądaną jedność, lecz narzucona z Moskwy wola jak najściślejszej kontroli każdego segmentu państwa. Od czasu do czasu, gdy system ten zaczynał obracać się przeciwko sobie, dokonywano skomplikowanej, lecz zawsze pozornej reorganizacji.

To mnożono województwa i powiaty (pod pozorem propagowania samorządności regionów), to znów łączono je na powrót (pod pretekstem walki z biurokracją i wspierania biedniejszych ośrodków). Państwo wskutek tych ciągłych fluktuacji znajdowało się w stanie nieustannej prowizorki, żaden projekt nie był urzeczywistniony do końca.

Obecnie od blisko dwudziestu lat Polska jest nareszcie krajem suwerennym, a zarazem włączonym w organizm Unii Europejskiej. Unia jako zupełnie nowy, poniekąd eksperymentalny twór administracyjno-polityczny, wyrosły na gruncie oświeceniowych idei równości i braterstwa, jakoż na utopijnej wizji cywilizacji bezkonfliktowej, niewolna jest od rozmaitych sprzeczności wewnętrznych.

Z jednej strony, na przykład, gloryfikuje i propaguje wielokulturowość, widząc w niej źródło bogactwa duchowego, z drugiej stwarza monstrualny aparat władzy centralnej, który staje się samodzielnym bytem, prowadzącym jakąś swoją, nieraz oderwaną od rzeczywistości, politykę, prowadzącą do unifikacji. To wspiera inicjatywy oddolne, to znów narzuca takie czy inne standardy odgórnie.

Co w tych warunkach jest dobre dla Polski i jaka szansa stoi przed nią otworem? Wydaje się, że jest teraz idealny moment na to, by wzmocnić szereg regionów słabszych, niedoinwestowanych. A w ogóle pozwolić na wolną grę sił. Ponieważ starania o dotacje idą do centrum w Brukseli z jednostek samorządowych - z miast, poszczególnych ośrodków, kompleksów zabytkowych - należy im stworzyć maksymalnie dogodne warunki i wspierać ich inicjatywy.

Do tego konieczna jest decentrali- zacja. Pomiędzy regionami powinna wywiązać się swoista rywalizacja o unijne budżety i o palmę pierwszeństwa w sposobie ich zużytkowania. Nie wiadomo, jak długo potrwa jeszcze koniunktura. Trzeba ją wykorzystać i odbudować miasta. Nie tylko Warszawa i Kraków, Wrocław, Poznań i Gdańsk powinny być wizytówką kojarzącą się z Polską. Trzeba postawić na wiele pomniejszych centrów i siedzib i wypromować je.
Niezwłocznie uwolnić "teren"!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl