Mobbing w kopalni ROW w Rybniku? Prokuratura bada sprawę. Już po raz drugi

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa
Szyb KWK Marcel
Szyb KWK Marcel Wikipedia
Mobbingu od około pięciu lat w kopalni ROW w Rybniku miało doświadczać kilka pracownic, ale uwagę na ten problem zwróciła niedawno jedna z nich. - Zdarzało się nawet, że ktoś wstał, zamachnął się i mówił: „Bo ci zaraz przypier***" - mówi Kinga Martuszewska z kancelarii adwokackiej w Rybniku, która zajmuje się sprawą.

Sprawa mobbingu w kopalni ROW w Rybniku, a konkretnie w Ruchu Marklowice, miała mieć - według pokrzywdzonej - swój początek już w 2013 roku. To wtedy miały zacząć się wyzwiska, poniżanie, a nawet grożenie - zarówno ze strony przełożonych, jak i niektórych współpracowników. Poszkodowana powiedziała „dość" dopiero po incydencie, który zakończył się dla niej hospitalizacją.

- Po napaści słownej pracownica doznała krwotoku, zasłabła i trafiła do szpitala - mówi Kinga Martuszewska z kancelarii adwokackiej w Rybniku. - W dokumentacji medycznej lekarze potwierdzili, że ta sytuacja miała bezpośredni wpływ na zagrożenie zdrowia i życia tej pani.

Zdaniem pokrzywdzonej, wyzwiska i poniżanie przez współpracowników oraz przełożonych były na porządku dziennym.

- Nie tylko jedna, a 3-4 osoby były w ten sposób traktowane. Może nawet więcej, bo część z nich boi się ujawnić. Wyśmiewano się z ich chorób, wyzywano. Zdarzało się nawet, że ktoś wstał, zamachnął się i mówił: „Bo ci zaraz przypier***" albo groził, że jak ktoś jeszcze raz się poskarży, to za włosy zostanie wytargany do dyrektora - opisuje Kinga Martuszewska.

Wszystko miało odbywać się przy przyzwoleniu przełożonych, choć władze kopalni temu zaprzeczają. Marcin Maciejczyk, dyrektor ds. Pracowniczych Ruchu Marcel i Rydułtowy, w rozmowie z DZ przyznaje, że pokrzywdzona zwracała mu uwagę na problem niewłaściwego zachowania jej współpracowników i przełożonych.

- Sprawa nie została przeze mnie zbagatelizowana, wręcz przeciwnie. Osobiście przesłuchiwałem pracowników tego oddziału, chciałem spojrzeć obiektywnie na całą tę sytuację - mówi dyrektor Maciejczyk.

Pracownicy stanowczo zaprzeczyli, jakoby miało dochodzić do mobbingu. Pojawiały się nawet głosy, że to pokrzywdzona wprowadzała do oddziału dezorganizację.

- Miała m.in. nie przestrzegać dyscypliny pracy – mówi Maciejczyk. - Nie chcieliśmy jednak przejść obok tej sprawy obojętnie, dlatego zaproponowaliśmy tej pani przeniesienie do innego oddziału czy ruchu – dodaje.

Pracownica takiego rozwiązania nie chciała przyjąć. Traktowała tę propozycję jako karę, choć nie czuła się winna.

- Jeśli miałbym sto procent pewności, że do mobbingu dochodzi, osoby, które się go dopuszczały, zostałyby ukarane. Ale tutaj sytuacja była inna: wiele osób, w tym kierownictwo, wskazywało na winę tej pani. Oddział liczy 26 osoby. Jeśli jedna czy dwie czują się pokrzywdzone, to uznałem, że najrozsądniejszym rozwiązaniem będzie propozycja przeniesienia – tłumaczy dyrektor.

Z kolei Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej, do której należy kopalnia ROW, mówi o powołaniu specjalnej komisji, która badała sprawę mobbingu w Ruchu Marklowice.

- Komisja przesłuchiwała pracowników tego wydziału i nie potwierdziła zarzutów tej pani - mówi Głogowski. - Głównej zainteresowanej nie udało nam się wówczas przesłuchać, ponieważ długo przebywała na zwolnieniu lekarskim i dopiero niedawno wróciła do pracy - dodaje.

Aktualnie kobieta nadal pracuje na stanowisku w tym samym oddziale. Zdarzeniu przygląda się natomiast Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śląskim, a także Sąd Rejonowy w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie toczy się postępowanie cywilne w tej sprawie.

- Na początku odmówiliśmy wszczęcia postępowania, ponieważ nie znaleźliśmy potwierdzenia słów zawartych w zawiadomieniu pracownicy - przyznaje prokurator Marcin Felsztyński z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.

Ale pracownica nie dała za wygraną i postanowiła odwołać się od tej decyzji do sądu.

- Sąd analizował naszą odmowę przez pół roku, a potem uchylił postanowienie i polecił zbadać sprawę ponownie - mówi prokurator Felsztyński.

Prokuratura zajmuje się obecnie przesłuchiwaniem świadków. Zwróciła się również do Państwowej Inspekcji Pracy o informacje, czy było jakieś postępowanie prowadzone w tej sprawie.

- Odpowiedź była negatywna - mówi prokurator.

- Czekamy na rozstrzygnięcia sądowe w tej sprawie i później będziemy podejmować dalsze działania - zapewnia dyrektor Maciejczyk.

Nikomu do tej pory nie przedstawiono zarzutów.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Zobacz najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w programie TyDZień

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Mobbing w kopalni ROW w Rybniku? Prokuratura bada sprawę. Już po raz drugi - Dziennik Zachodni

Komentarze 4

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Górnik
Sam się zatrudni w waflowni bo tarcia chrzanu już się nie nadajesz
p
pracownik
A na Sośnicy to co dozór wyższy nie stosuje mobbingu.... to tylko czubek góry lodowej w PGG
P
Prawnik
Każdy pokrzywdzony przez mobbing lub szkody górnicze może skorzystać z pomocy www.kancelariaprawna24h.pl
Z
Zbigniew Sowa
Pani powinna pracować w waflowni a nie w górnictwie.
Wróć na i.pl Portal i.pl