Młodzi odpowiadają posłowi Kowalskiemu na "Tu jest Polska". Akcja #wPolsceuSiebie

Poseł Kowalski domagał się on jednocześnie – i złożył w tej sprawie interpelację do właściwego ministra – by przywrócić nazwy stacji jedynie w języku polskim.

W tej sytuacji członkowie Związku Młodzieży Mniejszości Niemieckiej zaapelowali – w ramach akcji #wPolsceusiebie #InPolendaheim - o fotografowanie się na dworcach lub w innych miejscach na tle dwujęzycznych tablic lub szyldów w językach mniejszości.

Akcję poparł dr Bernd Fabritius, pełnomocnik rządu Niemiec ds. mniejszości narodowych, a także wielu działaczy mniejszości niemieckiej.

• Pod tablicą Dobrodzień – Guttentag sfotografował się lider VdG Bernard Gaida.
• Wicemarszałek województwa Roman Kolek zrobił sobie zdjęcie na tle nazw Gąsiorowice/Gonschiorowitz.
• Edyta Gola, przewodnicząca Klubu Radnych MN w sejmiku nad zdjęciem z nazwami Leśnica/Leschnitz napisała „Szanujmy przeszłość dla dobra przyszłości. Szanujmy się nawzajem!”.

Poseł Mniejszości Niemieckiej Ryszard Galla przypomniał – popierając akcję – że tablice dwujęzyczne na stacjach kolejowych w Dębskiej Kuźni i Chrząstowicach zostały tam umieszczone w zgodzie z polskim prawem.

- W wytycznych PKP dla oznakowania stałego infrastruktury pasażerskiej czytamy – cytuje poseł: „Nazw stacji/ przystanków osobowych nie tłumaczymy na języki obce z wyjątkiem nazw lokalizacji na terenach zamieszkałych przez ustawowo uznane mniejszości narodowe (białoruską, litewską, niemiecką, ukraińską) i etniczne (łemkowską) lub ludność używającą języka regionalnego (tj. kaszubskiego)”.

W poniedziałek Związek Młodzieży Mniejszości Niemieckiej zwołał konferencję przed dworcem w Opolu. Wyrażając poparcie dla BJDM wraz z jej członkami wystąpili przedstawiciele Młodej Unii, Młodych Demokratów, Federacji Młodych Socjaldemokratów, Ruchu Szymona Hołowni 2050 oraz Młodych Razem i Forum Młodych Ludowców.

- W sobotę rano zaniepokojona czytałam post pana Janusza Kowalskiego na Facebooku i nie dowierzałam – mówiła Zuzanna Herud, wiceprzewodnicząca BJDM. - Pan poseł napisał, że tablice w Chrząstowicach i Dębskiej Kuźni są niebezpiecznym precedensem i dezorientują mieszkańców. Nie możemy się z tym zgodzić, żeby to, co jest symbolem mniejszości niemieckiej, jej kultury, tradycji i dziedzictwa – także tradycji i dziedzictwa Śląska i Polski, były traktowane jako symbol niebezpieczny. Podwójne tablice są widzialnym znakiem tego, że jest tutaj mniejszość. Mówię to także jako osoba mieszkająca w regionie i w Polsce - bo w Polsce jestem u siebie – jestem z podwójnych tablic dumna. Nie tylko z tych na dworcach, ale i tych przy wjazdach do miejscowości.

- Mimo różniących nas poglądów - mówił Michał Branicki z Młodej Unii – chcę powiedzieć, że społeczność lokalna bez mniejszości niemieckiej byłaby dużo gorsza. Kultura i tradycja niemiecka obecna tu od średniowiecza bardzo dobrze zakorzeniła się w naszym regionie. Czas powiedzieć głośno, że Opolszczyznę w całej jej historii budowali nie tylko Polacy, ale i też Czesi, Ślązacy, Żydzi, a nade wszystko Niemcy. Stoimy w sąsiedztwie dworca zbudowanego w niemieckim Oppeln. Czy to oznacza, że należy go zburzyć? Moim zdaniem nie, ale idąc za pokrętną logiką posła Kowalskiego być może tak, bo przecież – jak napisał – tu jest Polska.