Młoda para adoptowała psa ze schroniska w Sopocie. Krótko po tym go uśpili

Dorota Abramowicz
Piast był spokojnym, zrównoważonym psem - oceniają wolontariusze z sopockiego schroniska. Być może zbyt szybko chciano zrobić z niego „kanapowca”
Piast był spokojnym, zrównoważonym psem - oceniają wolontariusze z sopockiego schroniska. Być może zbyt szybko chciano zrobić z niego „kanapowca” facebook.com
Wolontariusze ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Sopocie są wstrząśnięci losem dziesięcioletniego Piasta. Pies, adoptowany przez parę młodych ludzi, został kilka dni temu uśpiony w jednej z klinik weterynaryjnych w Rumi.

Na internetowej stronie schroniska rozgorzała gorąca dyskusja. Internauci piszą: „Odpowiedzialnym za śmierć Piasta życzę jedynie, aby, czy chcą, czy nie chcą, pełne wyrzutu i bólu oczy tego psa prześladowały ich do końca życia, pojawiały się w snach i odbierały spokojny sen.”

- Ten pies miał prawo żyć - mówi Andrzej Jachacy, kierownik schroniska. - Jeśli nowi opiekunowie nie mogli sobie z nim poradzić, mogli go do nas zwrócić. Zażądałem wyjaśnień od weterynarza i właścicieli. Nie wykluczam skierowania sprawy do sądu na podstawie przepisów ustawy o ochronie zwierząt.

Miriam Gołębiewska, trenerka psów: Ścisła hierarchia w świecie zwierząt to mit

Pani Aneta, od kilku lat wolontariuszka w sopockim schronisku, opowiada, że Piast był dużym, misiowatym psem, który pilnował jakiejś budowy i po jej zakończeniu został wyrzucony na ulicę. - Przez wiele lat nikt go nie chciał, ale nagle pojawili się młodzi, sympatyczni ludzie i dali mu dom - relacjonuje pani Aneta. - Wszyscy, którzy Piasta znali i lubili (a nie sposób było go nie lubić), wstrzymali oddech - tak mu się ten dom należał! A gdy po paru dniach pojawiły się na Facebooku zdjęcia właścicieli z psem na kanapie, większość z nas odetchnęła z ulgą.

Jednak do wolontariuszki, która w imieniu schroniska utrzymywała kontakt z właścicielami Piasta, zaczęły dochodzić niepokojące informacje. Pies złapał kogoś za nogawkę, potem ostrzegawczo za rękę, aż w końcu ugryzł teścia właściciela.

- Piast ważył ze 45 kilo, był typowym psem stróżującym i prawdopodobnie popełniono błąd, próbując zrobić z niego zbyt szybko „kanapowe zwierzę” - mówi kolejna wolontariuszka, pani Grażyna (imię zostało zmienione). - Właścicielom zaproponowano kontakt z psim behawiorystą. Nie skorzystali z propozycji. Mieli też inne wyjście. Każda osoba, chcąca zaadoptować w Sopocie psa, podpisuje dokument, w którym zobowiązuje się, że w przypadku rezygnacji z adopcji zwierzę zostanie zwrócone do schroniska bez żadnych konsekwencji. Piast był bardzo lubiany, na pewno znaleźlibyśmy jakieś rozwiązanie. Niestety, stało się inaczej...

W ubiegłym tygodniu Piast został zawieziony do kliniki weterynaryjnej w Rumi. Tam, po ugryzieniu ojca jednego z opiekunów, miał przejść obserwację w celu wykluczenia wścieklizny. Jednak podczas krótkiej wizyty, pod namową lekarza weterynarii, para opiekunów podjęła decyzję o zabiciu Piasta. Jak później na stronie schroniska napisała była właścicielka (wpis ten został już skasowany) przeważyły „istotne” argumenty. - Po pierwsze nowy opiekun (będący prawnikiem) obawiał się, że ktoś go pociągnie do odpowiedzialności, jeśli po oddaniu Piast kogoś ugryzie - opisuje wpis na portalu wzburzona pani Aneta. - Jeszcze bardziej przerażająca była argumentacja, że opiekunka nie chciała zrobić psu krzywdy, bo przecież w azylu... by za nimi tęsknił!

Pani doktor weterynarii ze względu na właściciela kliniki, w której pracuje, pragnie zostać anonimowa. - Nie czuję się w najmniejszym stopniu winna - mówi. - Decyzję podjęli po trzech miesiącach opieki oczywiście właściciele, ale nie wypieram się, że ich do tego namawiałam.Ten pies był także wobec mnie agresywny, sytuacja mogła się powtórzyć po przekazaniu go kolejnym opiekunom. Ofiarą mógł stać się znów stary ojciec lub dziecko. Uważam, że uśpienie było dobrą decyzją także dla psa, którego czekał powrót do klatki. Zapewne cierpiałby po takim przekazywaniu z ręki do ręki i odrzucenie byłoby dla niego bolesne.

Czy rzeczywiście bardziej humanitarne było zabicie psa niż jego oddanie? - Bez konsultacji z behawiorystą nie powinno było się zabijać Piasta - mówi jednoznacznie Miriam Gołębiew-ska, psi psycholog, specjalizująca się w agresji zwierząt . - Psy przebywające długo w schroniskach mogą mieć problemy z zachowaniem, jednak w tym przypadku dokładnie nie wiemy, jak było. I nie wiemy też, czy Piast stanowił rzeczywiście zagrożenie dla ludzi. To można stwierdzić dopiero po obserwacji.

Pani Aneta jest przekonana, że obserwacja uratowałaby psa. - Piast był spokojnym, zrównoważonym psem, nikogo w schronisku nie ugryzł, nie wykazywał najmniejszych przejawów agresji, co może zaświadczyć wielu wolontariuszy i pracowników, którzy się nim zajmowali - mówi. - Niestety, przegrał z chłodną kalkulacją i z lekarką. Czuję się bezsilna...


[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Młoda para adoptowała psa ze schroniska w Sopocie. Krótko po tym go uśpili - Dziennik Bałtycki

Komentarze 270

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

l
lek. wet. Paweł N.
Co do zasady podziwiam ciężką pracę wolontariuszy. Jednakże jak można użyć takiego sformułowania on nigdy nikogo nie ugryzł... nikt nigdy nie wie jak przebiegał okres socjalizacji i z czym pies się wtedy spotkał a z czym nie. Zgodnie z brzmieniem ustawy o ochronie praw zwierząt lekarz weterynarii ma prawo dokonać eutanazji również wobec agresywnego psa. Inną rzeczą jest to że nie można uśpić psa bo ktoś twierdzi że jest agresywny. Pani doktor jednak przedstawiła argumentację że samavteż doświadczyła takiego zachowania... a przecież on nigdy... psi psycholodzy niestety mają słabe wyniki i jako lekarz nie jestem w stanie zmusić nikogo do wizyty u takiego zawodowca.
D
Dominika
W dniu dzisiejszym chciałam dać dom suczce Muszce ze Schroniska w Sopocie, do którego udałam się wspólnie z koleżanką, z którą dzielę mieszkanie. Sunia ma 8 lat, jest po zabiegu mastektomii. Jest cudownym i przeuroczym psiakiem. Zaraz po przekroczeniu bramy malutka lgnęła do nas, nie miała nic przeciwko pieszczotom. Niestety czar sytuacji szybko prysł. Poza jedną wolontariuszką, która zaprowadziła nas do suczki, szybko zaczęli otaczać nas inni wolontariusze. Pojawiła się też jedna Pani, której zachowanie wobec nas było wręcz agresywne. Czułyśmy się wręcz osaczone, jakbyśmy przyszły zrobić zwierzakowi krzywdę. Zostałyśmy tam potraktowane jak intruzki. Jedna z Pań zaczęła wręcz nas atakować. To nie była rozmowa, normalna, spokojna, tylko totalny atak na nas. Przecież my przyszłyśmy z dobrymi zamiarami, żeby dać maleństwu dom, dać jej dach nad głową. Pani zaczęła wymyślać, że skoro wynajmujemy mieszkanie, to nam jej nie da, że co będzie jak stracimy pracę, że sama kilka lat była zagranicą, że jej koleżanka ma zwierzaka i ma problem ze znalezieniem mieszkania. Cała ta jej przemowa nie miała sensu i dążyła do tego, żebyśmy sobie już poszły. Wolontariusze też nie byli przyjaźnie nastawieni, poza jedną dziewczyną, która nas wpuściła. Kiedy Pani skończyła swoje mądrości postanowiła dać nam sunię, abyśmy poszły z nią na spacer. Zaznaczała jednak, że i tak musi się zastanowić, że raczej jej nam nie da... Wzięłyśmy więc niunię, same, bez żadnego nadzoru wolontariusza i poszłyśmy na spacer. Niestety nie trwał on długo - z naprzeciwka szła pracownica z innym psem ze schroniska. Nic nie wskazywało na to, że zaraz wydarzy się coś złego. Sunia w ogóle nie reagowała na psa, a my same usunęłyśmy się na bok, aby dziewczyna przeszła i pies nie zaatakował Muszki. Niestety wszystko trwało sekundy. Usłyszałyśmy tylko warczenie i za chwilę poczułam jak pies wgryza mi się w nogę z tyłu za kolanem i szarpie moje spodnie. Jaka była reakcja pracownicy? Zabrała swojego psa i poszła sobie, zostawiając nas same i tłumacząc, że on nigdy nikogo nie ugryzł. Po powrocie do schroniska zostałyśmy zaatakowane słownie przez Panią, która wcześniej wygłaszała swoje mądrości. Stwierdziła, że to nasza wina i teraz to już na pewno suczki nam nie odda. Mało tego, nawet nie opatrzyła dobrze mojej rany, tylko przyłożyła kawałek waty i kazała iść na pogotowie. Nie usłyszałam nawet słowa przepraszam.
a
aaa
pies wiele przeszedł. Schronisko uznała za swój dom, którego go pozbawiono. Pewnie nie zaakceptował domowego stylu życia a ponieważ, schronisko (widać z art.) prowadzą ludzie nieodpowiedzialni- było ryzyko nieszczęścia. Weterynarz nie nakłaniałby do uśpienia, gdyby nie było zagrożenia.
D
Doryda
Każdy człowiek również jest kuposrajem, chyba czekoladki to z siebie nie wydala, prawda? Jestem brudasem i wandalem? Fajnie oceniać kogoś, kogo się nie zna. A dla mnie wszyscy zapaleni antypsiarze to ludzie niereformowalni - tylko wykorzystują okazję by napisać jakie to psy i ich właściciele są okropni. Nie pasuje to wypad gdzieś gdzie psów nie ma, na bezludną wyspę na przykład. Szczura nie zabiję bo oprócz psów mam też szczury hodowlane więc do dzikich nie mam również obrzydzenia. Chyba, że gryzoń byłby na tyle agresywny, że bałabym się o swoje bezpieczeństwo...
D
Doryda
Tak, zawsze ludzie gadają "pomagacie zwierzętom a co z dziećmi?!" A mnie nie obchodzą w tym momencie dzieci tylko zwierzęta i co komu do tego? Tak, w razie czego dam dla fundacji karmę i jeszcze coś dopłacę. Na to samo co psy, jedzenie przerabiają również dzieci. I przetwarza to również Pan więc nie bardzo rozumiem o co chodzi. Ciekawe w jaki sposób mając w domu psa zatruwam komukolwiek życie, bo ja w przeciwieństwie do wielu psiarzy nie pozwalam swoim drzeć japy w domu na przykład, także sąsiedzi, z którymi nie miałam przyjemności się mijać na klatce wyprowadzając psa, często gęsto byli zaskoczeni dowiadując się że mam nawet dwa psy, więc proszę, nie wrzucaj wszystkich do jednego worka...
D
Doryda
Poza tym jestem za tym, żeby właściciele psów dzięki podatkom przyczyniali się do budowy oraz polepszenia warunków obecnych schronisk. Ale co do tytułu Pana wypowiedzi, to właściciel zwierzaka płaci za jego leczenie, nikt inny ;)
D
Doryda
Antypsiarzu, Twoja odpowiedź może przez niektóre określenia jest nacechowana negatywnie, ale z większością jej treści się zgadzam, jako posiadaczka dwóch psów! Jestem jak najbardziej ZA takimi testami, po pierwsze dzięki nim minimalizujemy ryzyko wychowania niebezpiecznego psa, ale też chronimy psy przed nieodpowiedzialnymi ludźmi, którzy porzucają je w lasach na przykład lub trzymają na 1,5 m łańcuchach! Kary za zanieczyszczanie a owszem, lecz chodzi mi głównie o kupy, bo o ile każdy posiadacz psa powinien je zbierać, o tyle gdy popadniemy w skrajność to kubeczek trzeba będzie pod pieska podstawiać lub zakładać pampersa. Co nie zmienia faktu, że oburza mnie, gdy psiarze pozwalają pupilom sikać np. na przyrestauracyjne donice, co kilka dni temu widziałam, pańcia z yorkiem zdawała się nie widzieć problemu. Moje psy mają od tego drzewa, krzaki i trawkę, a nie latarnie czy budynki! To obrzydliwe!
a
alicja
Bardzo dobra ocena tych istot, które dokonały tej zbrodni. Szkoda, że nie można użyć bardziej dosadnych określeń i zaprezentować dane tych zbrodniarzy.
A
Alik
Słuchałem dziś w 3jce reportarzu na ten temat... Opowiadali dokładnie jak przebiegała adopcja: najpierw rozmowa telefoniczna a potem przyjechał ten młody facet (nawet bez swojej żony!!!) i... zabrał psa. Skrajną nieodpowiedzialnością wykazali się pracownicy i wolontariusze schroniska, że wydali psa w niepewne ręce. I to jest jedno.

A drugie - to sam ten gość, młody zarozumiały i zmanierowany szczyl. Już sam sposób kończenia zdań przez niego słowem "tak?" [to maniera często spotykana u psychologów i innych osób przyzwyczajonych że to "ich się słucha"]. Dam głowę, że jego (ich) deklaracja, że chcą wziąć zwierze o najmniejszych szansach na adopcję wynikała z chęci "chwalenia się na FB swoją wielkodusznością". Podli, mali, źli i bezduszni ludzie!!! Ten chłoptaś pozwolił sobie wręcz powiedzieć przed mikrofonem: "zdecydowaliśmy się go uśpić a nie oddać z powrotem do schroniska bo uznaliśmy, że on się do nas przywiązał i byłoby mu źle wrócić z powrotem". PAN I PANI ŻYCIA I ŚMIERCI??? TAK??? Podli mali źli i bezduszni ludzie!!! Ich dane personalne powinny wymienić sobie wszystkie organizacje zajmujące się adopcjami zwierząt!!!! Aby nigdy nikt przypadkiem nie oddał w ich ręce istoty żyjącej!
F
Fatal
Podstawowym problemem w Polsce jest funkcjonowanie schronisk, jako przechowalni na psy- nikt nad nimi nie pracuje, nikt nie sprawdza, czy nadają się do adopcji. Na zachodzie bardzo wiele psów jest usypianych właśnie przez agresję- behawiorysta stwierdza, czy pies nadaje się do adopcji i jeśli nie, to jest usypiany. I nie musi reszty życia spędzać w schronisku. Może pies miał problem zdrowotny, może psychiczny, ale zdrowy pies NIGDY nie może ugryźć człowieka bez powodu- każdy, kto toleruje gryzienie np. za wyciąganie ręki do miski powinien poczytać i zastanowić się nad naturą psa. Agresja jak najbardziej jest wskazaniem do eutanazji psa i żadnego błędu lekarskiego tu nie było. Zdrowie ludzi jest ważniejsze.
F
Fatal
Jak postąpią z dziećmi? Udowodnili właśnie, że na zdrowiu bliskich zależy im najbardziej. Podstawowy błąd popełnili pracownicy schroniska, którzy nie poinformowali ludzi, z jakim psem mają do czynienia. Że może sprawiać problemy. Zgłaszali wolontariuszom agresywne zachowanie i słyszeli tylko, że mają mu dać czas na oswojenie się. Nie. Zdrowy psychicznie pies nie gryzie człowieka, bo ma to w genach. Czas na behawiorystę był w schronisku.
W
Wszystko jasne
Brak agresywnych psów = brak dochodów dla behawiorystów. Nic dziwnego, że oni chcą, żeby po świecie biegało jak najwięcej agresywnych bestii.
A
Adam
zlituj sie, takies a przepisy. tak samo jak polacy szmugluja psy do szwecji to wszytskie psy czy to szczeniaki, czy ine sa od razu usypiane. tak pwinno tez byc w Polsce. pies ugryzl od razu go uspic. koniec.wiec dobrze zrobili,ze uspili psa.
P
PiterPan
a kto tobie każe brać psa? wzięłaś kiedykolwiek jakiegoś, że piszesz te wypociny ?
P
Piotr
takich bzdur jak ty też nikt nie poczyta. Pewnie w życiu nie miałeś psa i skoro nie wiesz co to za zawód behawiorysta powinieneś zacząć od podstawówki, bo pokazujesz jaki z ciebie matoł niedouczony. Psa wzięli jako zabawkę i po znudzeniu zabili (po namowach kazali zabić). Mam i miałem kilka psów ze schroniska i są wdzięczniejsze niż inne. Wina zawsze będzie leżała po stronie człowieka niedouku - gdy atakuje.
Wróć na i.pl Portal i.pl