Misia Sert. Polka, która miała cały Paryż u swoich stóp. Kim była Maria Godebska?

Mariusz Grabowski
Obrazy, na których pojawia się Misia Sert, trudno policzyć. Kilkakrotnie malował ją Renoir. Wiele razy pozowała także Toulouse-Lautrecowi - z którym miała zresztą romans. Portretowali ją również  Félix Vallotton oraz Jean-Édouard Vuillard
Obrazy, na których pojawia się Misia Sert, trudno policzyć. Kilkakrotnie malował ją Renoir. Wiele razy pozowała także Toulouse-Lautrecowi - z którym miała zresztą romans. Portretowali ją również Félix Vallotton oraz Jean-Édouard Vuillard fot. domena publiczna / reprodukcja obrazu Renoira
Ze wszystkich nadwiślańskich dam, które zachwycały Paryż belle époque, Maria Godebska była wyjątkowa. I słusznie przylgnęło do niej określenie femme fatale. Przyjaźniła się z Coco Chanel, Pablem Picassem, malowali ją Renoir i Toulouse-Lautrec.

Co ciekawe, Misia wcale nie była pięknością. Niska, tęgawa, podobna do księżyca w pełni, z charakteru apodyktyczna intrygantka. Ale owinęła sobie paryską bohemę wokół palca z łatwością godną królowej.

Wyzwolona córka malarza

Najpierw zajrzyjmy w jej metrykę. Urodziła się w Petersburgu w marcu 1872 r. jako Maria Zofia Zenajda Godebska. Była córką rzeźbiarza Cypriana Godebskiego i Zofii, córki belgijskiego wiolonczelisty Adrien-François Servais. Matka jej zmarła przy porodzie, Maria wychowywała się więc u babki w pobliżu Brukseli. Tam otrzymała staranne wykształcenie, uczyła się m.in. gry na fortepianie.

Następnie zamieszkała w Paryżu u ojca i jego drugiej żony Matyldy z domu Rosen de la Frenaye, którzy umieścili ją na kilka lat w klasztorze Sacré-Cœur, skąd w wieku czternastu lat wyjechała, a właściwie uciekła do Londynu. W rok później w wieku piętnastu lat powróciła do Paryża i wyszła za mąż za jednego z trzech braci, założycieli La Revue blanche, grupy literackiej oraz jej organu - popularnego wówczas dwumiesięcznika literacko-artystycznego. Można rzec, że tu zaczęła się jej sława. Wspominała po latach: „Doszłam do wniosku, że wolność jest możliwa tylko we dwoje. Samotność mi ciąży”.

Tadeusz, mecenas i przyjaciel artystów, obejmuje dział krytyki w piśmie. Zaraża innych swoim entuzjazmem dla impresjonistów. Staje po stronie Mallarmégo i Ibsena, zachwyca się młodymi malarzami z grupy Nabis: Bonnardem, Vuillardem, Vallottonem, Maurice’em Denisem.

Gdy zapytała Czapskiego: „Z czego Pan żyje?”, na jego twarzy pojawiła się rozpacz. Ufundowała mu stypendium

W tekście Małgorzaty Czyńskiej „Misia Godebska” czytamy: „Misia podziela fascynację męża. Jest muzą »La Revue Blanche«, Toulouse-Lautrec uwiecznia ją na afiszu reklamowym pisma. Misia »promienna i sybilliczna«, otulona futrzanym bolerkiem, z dłońmi ukrytymi w mufce, z twarzą przysłoniętą woalką, podąża szybkim krokiem paryżanki. Wiejski domek Natansonów w Villeneuve-sur-Yonne to dawny budynek stacji pocztowej. Toulouse-Lautrec okupuje kuchnię. Wygania kucharkę i sam gotuje dla całego towarzystwa. Razem z Misią myszkują po strychach. Malarz błaznuje, przebiera się w stare stroje i kapelusze. Zakochany w Misi, wielokrotnie ją portretuje”. Cały Paryż pielgrzymuje podziwiać nową muzę malarza.

Muza Toulouse-Lautreca

„Była osobą magnetyzującą, charakteryzującą się wolną, bystrą myślą kierowaną w stronę rozwoju sztuki. Ale nie była klasyczną pięknością. Na portretach widać, że Misia jest »posągowa«, mocno zbudowana, ma duży biust, wspaniałe ramiona i piękną szyję. Jednak olśniewała obyciem i jasnością umysłu. »Przyciągała, bo była kobietą wolną, a jednocześnie finansowała wiele projektów«. W tym właśnie tkwi sekret jej wielkiej sławy (...)” - tak Anna Wójtowicz określa ówczesny towarzyski wzlot Misi Godebskiej. Do tego dochodzi jej wygląd: miała typową dla epoki sylwetkę w kształcie litery „s” i charakterystyczny kok wieńczący fryzurę przypominającą ptasie gniazdo.

Sylwia Zientek w swoim tekście o Misi dorzuca wątek psychologiczny: „Nie mogąc zaspokoić swojej potrzeby dramatu w ramach małżeństwa, Misia żyje, czerpiąc doznania z niezdefiniowanych relacji z wielkimi artystami, którzy adorują ją i wielbią, co przejawia się - w przypadku malarzy - w portretowaniu Misi (ona sama nigdy nie godzi się na pozowanie w negliżu czy nawet niecodziennych scenach), obsesyjnego niemal utrwalania jej sylwetki (czy choćby jej przepięknego karku) na płótnie”.

Co z romansem z Toulouse-Lautrekiem? Jego postępujący syfilis, uzależnienie od „zielonej wróżki”, czyli absyntu, i szaleństwo sprawiają, iż zanim zażyłość z Misią zdążyła się rozwinąć, genialny malarz zostaje umieszczony w zakładzie psychiatrycznym. Umiera w rodzinnej posiadłości w Malromé 9 września 1901 r. Głównymi „nadwornymi” malarzami Misi pozostają zatem Pierre Bonnard, Félix Vallotton i Eduard Vuillard.
„Misia budzi w mężczyznach wielkie namiętności, także za sprawą swojego egzotycznego pochodzenia i słowiańskości, którą lubi podkreślać. Jednym z bardziej agresywnych adoratorów jest bogaty przemysłowiec, wydawca i właściciel teatrów Alfred Edwards. Ten świetnie zorientowany na rynku sztuki bon vivant z uporem stara się zdobyć Misię i w końcu mu się to udaje - nakłania ją do porzucenia Natansona. W 1905 r. biorą ślub. Tadeusz, pierwszy mąż Misi, do końca życia nie wybaczy jej tej zdrady. Sam boryka się z kłopotami finansowymi - jego czasopismo upada” - pisze Zientek. Ze wspomnień Misi: „Ledwo Thadée zamknął za sobą drzwi, ten (Edwards) już do nich pukał... Wkrótce zauważyłam, że byłam nieskończenie bardziej jego żoną niż kiedykolwiek żoną Thadée, który zawsze był dla mnie tylko towarzyszem moich dziecinnych lat”.

Miłość do rosyjskiego baletu

Misia była wciąż duszą paryskiej bohemy, ale jej życie osobiste przypominało pole minowe. W biograficznej książce „Misia Sert” Arthura Golda i Roberta Fizdale’a znaleźć można wystarczająco pikantne szczegóły. Oto nasza bohaterka znalazła się w kolejnej nietypowej sytuacji. „Edwards znajduje sobie kochankę, co samo w sobie nietypowe nie jest, ale z jego nową wybranką, piękną i wyuzdaną aktorką Geneviève Lantelme, łączy Misię dość tajemniczy związek. Lantelme - znana w całym Paryżu ze swej wątpliwej reputacji i romansów z osobami obojga płci - według wersji Misi zaproponowała, że oszczędzi jej małżeństwo, jeżeli pani Edwards zostanie jej kochanką. Do czego naprawdę doszło między nimi - nie wiadomo, ale oficjalnie Misia przyznała się do tylko jednej nocy spędzonej z kobietą, i tą kobietą nie była Lantelme.

Zanim jeszcze drugie małżeństwo Misi runęło jak domek z kart, poznała ona podczas jednego z rejsów znanego malarza José Maríę Serta. Jak twierdzi, romans z tym hiszpańskim artystą nawiązała już po rozwodzie, szukając pociechy po odtrąceniu przez męża, ale ile w tym prawdy? Sert - choć nie od razu - został jej trzecim mężem”. A o Edwardsie powie po latach: „To jedyny człowiek, którego nigdy nie kochałam. Nie mogłam mu nigdy powiedzieć: »A gówno«, bo zawsze zdążył mnie uprzedzić. Sert ujmuje ją znajomością sztuki, erudycją i ekscentrycznymi prezentami. Bombonierkę od niego trzeba przewozić wózkiem, a kiedy posyłał kwiaty, były to całe drzewka, krzewy róż sięgające sufitu”.

Najbardziej niesamowite kobiety świata: oto rekordzistki Gui...

W tym zamieszaniu erotyczno-towarzyskim Misia znajduje kolejną fascynację. To balet rosyjski. W maju 1908 r. zespół Sergiusza Diagilewa rozpoczyna przedstawieniem „Borysa Godunowa” drugi z kolei sezon w Paryżu. Na widowni opery nie mogło oczywiście zabraknąć naszej bohaterki. „Było to dla mnie decydujące przeżycie, które wyznaczyło mojemu życiu jego istotny etap. Od »Peleasa« nic równie głęboko mnie nie poruszyło... Jeśli idzie o muzykę, była to moja druga miłość. Miałam jeszcze mieć jedną: »Święto wiosny« Igora Strawińskiego w kilka lat później” - wspominała.

Spotkanie Misi z Diagilewem w restauracji Pruniera zapoczątkowało dwudziestoletnią przyjaźń. „Ze wszystkich moich przyjaciół - zapisała - Serge de Diaghilev był bezsprzecznie tym, który był mi najbliższy i którego sympatia była mi najniezbędniejsza”. Misia poznaje Diagilewa z francuskimi muzykami, ratuje zespół z opresji finansowych, skutecznie lansuje modę na balety, bo w artystycznym i teatralnym świecie Paryża stała na najwyższym stopniu hierarchii towarzyskiej.

Życie w trójkącie

Sięgnijmy do tekstu Edmonde Charles-Roux, która opisuje jak w życiu Misi, po baletowych, pojawia się kolejna fascynacja - osobą Coco Chanel. „Obydwie gardzą ludźmi, dla których obraz jest tylko obrazem. Jeśli czują tak obydwie, to dowód, że się nie mylą. Są więc dwie. Oto bowiem Gabriela przez okres trzydziestu lat będzie dzielić sądy i upodobania kobiety, która związana była ze wszystkimi aspektami życia artystycznego swoich czasów. Wnuczka kramarzy z Ponteils i Misia będą widywać się co dzień. Światowa przyjaciółka wtajemnicza Chanel w meandry towarzystwa. Terminowanie u jej boku wymaga cierpliwości. »Cicho bądź, idiotko!« - pokrzykuje Misia, a Coco znosi to z pokorą. Po latach powie: »podobno kocha się ludzi za ich wady, a Misia dała mi po temu mnóstwo powodów«”.
Dodajmy, że zawdzięczała Misi naprawdę wiele. Jej imperium perfum wzięło się podobno z XVI-wiecznej receptury zaoferowanej Misi, która namówiła projektantkę na jej zakup. Produkcja zapachu „N° 5” na przestrzeni pół wieku przyniosła Chanel - bagatela - 15 milionów dolarów.

Biografowie Misi zgodnie piszą, że właśnie wtedy, u szczytu powodzenia, rozegrał się największy dramat jej życia. Wiązał się z osobą młodziutkiej artystki - gruzińskiej księżniczki Russy Mdivani, która pewnego dnia w połowie lat 20. zjawiła się w pracowni Serta, prosząc go o pomoc przy swojej pracy na konkurs rzeźbiarski. Pisze Sylwia Zientek: „Pewna siebie, ambitna, a jednocześnie szczera i niezwykła dziewczyna o egzotycznej urodzie szybko uwiodła malarza, budząc też miłość - podobno stricte platoniczną - w Misi. Gruzinka wzbudzała w niej »siostrzane, może nawet matczyne uczucia«, sprawiając, iż pomimo związku miłosnego z Sertem sama Misia również lgnęła do Russy, starając się zwrócić na siebie jej uwagę. Chcąc się upodobnić do dziewczyny, bardzo schudła, zmieniając się z kobiety o pulchnych kształtach w zgodny z lansowanymi przez Chanel standardami chudy ideał”. Gdy w 1928 r. Sert ostatecznie opuścił żonę, zarówno Misia, jak i jej mąż wiedzieli już, że Russy choruje na gruźlicę, z czego młoda dziewczyna nie zdawała sobie sprawy. Misia przyjęła z wielką wyrozumiałością pragnienie chorej Russy, która chciała poślubić Serta. Prosząc o pomoc Chanel udającą kuracjuszkę, wysłała przyjaciółkę i Russy na kurację do Szwajcarii. „Rozumiejąc sytuację, Misia wniosła skargę rozwodową, chcąc zwrócić mężowi wolność, on tymczasem pragnął ślubu kościelnego i wszczął kroki zmierzające do unieważnienia małżeństwa z powodu braku potomstwa. Po podpisaniu stosownych dokumentów pogrążona w bólu Misia opuściła Europę i starała się wypełnić życie nieustannymi podróżami. Tymczasem Russy nawróciła się na wiarę katolicką i w 1932 r. wzięła ślub z Sertem” - dodaje Zientek.

Misia była duszą paryskiej bohemy, ale jej życie osobiste przypominało pole minowe. Miała problem z narkotykami

Lechoń u Misi

Lata 30. okazały się dla Misi Godebskiej trudnym okresem. Była schorowana, uzależniona od narkotyków (nałóg sprawiał, iż bardzo często sięgała po morfinę, niekiedy nawet przy innych bezceremonialnie wbijając sobie igłę przez materiał). Poza tym starała się żyć jak dawniej, nieustannie udzielając się towarzysko, utrzymując się dzięki umiejętności wyszukiwania na targach antyków oraz konstruując z drutu i paciorków osadzone na płytkach z półszlachetnych kamieni drzewka chińskie, które sprzedawała Cartierowi za spore sumy. „Narkotyki pomagają jej przetrwać pustkę po śmierci najbliższych i niemal całkowitą utratę wzroku” - pisze Małgorzata Czyńska.

Darmowe parkowanie w Świnoujściu na nowych zasadach. Wszystk...

Ponoć w jej mieszkaniu przy rue Constantine bywał często Jan Lechoń - ówczesny attaché kulturalny Rzeczypospolitej, z którym zażyłość przypomina Misi o jej polskim pochodzeniu. W tym okresie Misia zaprzyjaźnia się także z księdzem - ojcem Aleksandrem Rzewuskim, który został jej spowiednikiem. Dawna femme fatale okazała się pod koniec życia bardzo konserwatywna.

Wojna spowodowała zawieruchę w jej hierarchii znajomości. Przede wszystkim, jako zwolenniczka de Gaulle’a, Misia pokłóciła się z Chanel, której kochankiem był wówczas agent niemieckiego wywiadu. Pod koniec wojny niemal ślepa Misia w swoim pustym, zimnym mieszkaniu żyje otoczona przez gromadę psów. Miała też kochanka - to Boulos-Reistelhuber, którego nazywała Aloszą (na cześć jednego z braci Karamazow Dostojewskiego). „Mężczyzna ten zarządzał majątkiem Misi, dostarczał jej narkotyki i faktycznie ją kontrolował, po jej śmierci stając się beneficjentem jej testamentu. Wielu uważa, iż to faktycznie on jest autorem pamiętnika, który rzekomo napisała Misia pod koniec swojego życia, a który ukazał się dwa lata po jej śmierci” - przekonuje Małgorzata Czyńska. Czy tak było? Raczej się już nie dowiemy.

Poznaj 10 niezwykłych kobiet, które dzięki swojej determinacji przebiły się przez hermetyczny, zdominowany przez mężczyzn świat, udowadniając, że wcale nie są "słabszą płcią".ZOBACZ KOLEJNE SLAJDY

10 niezwykłych kobiet, które zmieniły świat: pisarki, działa...

U kresu życia Misia żąda dla siebie nabożeństwa w polskim kościele. Umarła 15 października 1950 r. Jej zwłoki do trumny przygotowała Chanel. 17 października Jan Lechoń w swoim dzienniku zapisał: „(…) pod tymi widomymi, jakże egzotycznymi dla Paryża uśmiechami krył się przesyt i nienasycenie zarazem, i głód nigdy nie odwzajemnionej wielkiej miłości. Misia kochała zawsze nieszczęśliwie (…). Kiedyś po śmierci Russy Sert, płacząc przede mną, powiedziała mi: »Jestem o wiele głupsza i o wiele lepsza, niż ludzie myślą«. Żadne zdarzenie powojennego Paryża tak bardzo jak śmierć Misi nie oznacza końca jego cierpkiej, nerwowej, niezdrowej, a jakże pobudzającej myśl, nerwy i nawet uczucia - świetności”.

***

Przyjaciółki

Misia przyjaźniła się nie tylko z Coco Chanel - choć oczywiście to relacja ze słynną projektantką mody wybija się na pierwszy plan w biografiach obu pań. Bliskie relacje łączyły jednak Sert także z pisarką Colette oraz z gruzińską księżniczką Russy Mdivani - której następnie „przekazała” własnego męża. Była świadkiem na ślubie Pabla Picassa.

***

Misia Godebska i Polacy

Do paryskich mieszkań Misi, najpierw w jej domu przy Constantine, a potem przy Rivoli, zawsze pielgrzymowali Polacy.
W 1924 r. Maria Godebska, wówczas Sert, poznała Józefa Czapskiego. Gdy go zapytała: „Z czego Pan żyje?”, na jego twarzy pojawiła się rozpacz. Wtedy to ufundowała mu miesięczne stypendium i zajęła się nim. Przedstawiła go Picassowi i swojemu mężowi, Sertowi. Potem zaprosiła kapistów do siebie na obiad. Dzięki temu jej bogate przyjaciółki kupowały od niego obrazy. Przy Constantine bywał często Jan Lechoń - ówczesny attaché kulturalny Rzeczypospolitej, z którym zażyłość przypominała Misi o jej polskim pochodzeniu. Podobno lubili poplotkować na luźne, pikantne tematy.
Zaraz po wojnie w lipcu 1945 r. dotarł do niej wybiedzony Zygmunt Mycielski. Maciej Morawski, który w 1946 r. wraz z matką przyjechał do Paryża, tak wspominał moment poznania muzy artystów: „Józio Czapski zabrał mnie kiedyś do tej damy - chciał, bym zobaczył jej oryginalne i przepełnione dziełami sztuki mieszkanie, wówczas na rue de Rivoli… Jak przez mgłę pamiętam superelegancką staruszkę. Serdeczną, lecz już wyraźnie schorowaną wielką damę”.
Czapski po wojnie odwiedzał Misię zarówno przy ulicy Constantine, jak i w mieszkaniu przy Rivoli. Była już bardzo chora, niedowidząca. Jedno ze spotkań (to z jesieni 1950 r.) tak wspominał: „skarżyła się, że nie ma młodych talentów. Porównywała powojenną epokę ze swoją młodością...”.
Według Czapskiego była ona osobą, która - mimo choroby - kurczowo trzymała się życia, nie wiedziała do ostatniej chwili, że stoi przy niej śmierć. Mimo że była już „ruiną wielkiej przeszłości”, nadal zbierała pieniądze, żeby gdy zajdzie potrzeba, móc kogoś wesprzeć.
Na podst. tekstu „Z czego Pan żyje?” Elżbiety Skoczek

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl