Miroslav Radović mierzy się ze swoją legendą

SK
Miroslav Radović musi udowodnić w Legii, że ciągle jest wartościowym piłkarzem
Miroslav Radović musi udowodnić w Legii, że ciągle jest wartościowym piłkarzem Bartek Syta / Polska Press
Gdy w lutym 2015 roku opuszczał Łazienkowską, dla chińskich wagonów wypchanych po brzegi pieniędzmi, wielu skłóconych z ekonomią miało go za zdrajcę. Teraz Miro Radović wraca do Warszawy odzyskać blask i spełnić marzenia o Lidze Mistrzów. Będzie musiał jednak stanąć do ciężkiej walki, nie tylko z rywalami o miejsce w składzie, ale przede wszystkim z własną legendą.

LEGIA WARSZAWA W LIDZE MISTRZÓW:

Radović był tym niezwykle rzadkim na polskich boiskach typem piłkarza, dla którego kibice przychodzili na stadion. Jak w Krakowie cieszyło się oko patrzące na wyczyny Maora Meliksona, tak w Warszawie zasiadano do piłkarskiej uczty serwowanej przez Radovicia. Pozbawiona piłkarskiego blasku Ekstraklasa w mgnieniu oka eksponuje takich zawodników - luz z piłką przy nodze, niekonwencjonalne zagrania, pociągnięcie zespołu w trudnych chwilach, ośmieszanie przeciwników. Tu piętka, tam siateczka - wiecie, o czym mówimy. Do tego dyktowanie tempa gry, asysty, piękne bramki... Właśnie taki obraz Serba mamy wszyscy w głowie. Pamiętamy jak zabawiał publiczność na Ł3 i zapewniał Legii mistrzowski tytuł strzelając 14 bramek w sezonie 2013/14.

A później wszystko się pochrzaniło.

Jeśli zapytacie nas kto lepiej wyszedł na odejściu Radovicia w lutym 2015 roku, to z pewnością nie wskażemy na Legię. Jest oczywiście bardzo szerokie grono fanów, którzy absolutnie się z tym nie zgodzą, ponieważ uważają Serba za sprzedawczyka, który wykonał skok na grubą kasę wyzbywając się honoru. Nie będziemy polemizować z ludźmi będącymi w separacji ze zdrowym rozsądkiem. Oceniać tamtej decyzji "Rado" również, choć z sympatii dla księgowej zdecydowanie jej przyklaśniemy. A wygadujących coś o sprzedawczyku odsyłamy do Szymborskiej, która napisała kiedyś: "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono".

Gorzej, że z piłkarskiego punktu widzenia opuszczenie stolicy okazało się kompletną klapą i pociągnęło za sobą szerokie pasmo porażek. Po dobrym wejściu do zespołu (2 gole w 5 meczach) przyplątała się paskudna kontuzja barku, która błyskawicznie zakończyła sezon, nim się właściwie na dobre rozpoczął. Nic więc dziwnego, że skoro zespół awansował do elity bez Radovicia, to Serb poszedł w odstawkę i niespodziewanie już po 11 miesiącach musiał się z Chin zawijać. Przeciętna gra dla Olimpii Lublana, problemy z nadwagą oraz króciutka i równie nieudana przygoda z Partizanem notowań też mu nie poprawiły, ale wreszcie wrócił tam, gdzie wiodło mu się najlepiej.

Legia bez Radovicia sobie nie poradziła. Trzeba dobrze pogrzebać w pamięci, by wyciągnąć dłuższy dobry piłkarsko okres klubu od lutego 2015 roku. A porażki? Nasuwają się same: zaczynając oklepem od Ajaxu, a na utracie jakiegokolwiek stylu kończąc, pamiętając oczywiście po drodze o boleśnie przegranym z Lechem mistrzostwie. Odkąd odszedł Radović częściej na Legię narzekano, niż ją chwalono i nie zmienił tego nawet dublet oraz awans do Ligi Mistrzów na stulecie klubu. Parafrazując Kazimierza Wielkiego i patrząc tylko na styl gry - Rado zostawiał Legię murowaną, a zastaje dziś drewnianą. Tylko z wypasionym ogródkiem i niewyobrażalnie wielką potrzebą remontu.

I właśnie przed takim wyzwaniem stanie teraz 32-latek. Czy tego chce czy nie - będzie do tamtego Radovicia porównywany. Kibice przy Łazienkowskiej nie zadowolą się robieniem przez Serba atmosfery w szatni. Oni nie tylko będą go porównywali do wersji z 2013/2014, ale będą tej wersji oczekiwali. I jeśli ma się na Łazienkowskiej Radović obronić, to musi tego dokonać właśnie na boisku. Musi pociągnąć zespół i znów nadać mu blasku. Musi udowodnić, że Radović jeszcze się nie skończył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24