Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister w Ustce zapowiedział trzy fatalne lata

Alek Radomski
Dorota Arciszewska-Mielewczyk, przewodnicząca Komisji Gospodarki Morskiej, obok niej Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. Z lewej dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku Włodzimierz Kotuniak.
Dorota Arciszewska-Mielewczyk, przewodnicząca Komisji Gospodarki Morskiej, obok niej Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. Z lewej dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku Włodzimierz Kotuniak. Alek Radomski
W poniedziałek w Ustce odbyło się posiedzenie Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Była mowa o problemach rybaków, modernizacji portu i szkole przetwórstwa rybnego.

Zła kondycja dorsza i jego brak w strefie przybrzeżnej. Do tego szkody powodowane przez ssaki morskie, ptaki chronione oraz kłopot z połowami paszowymi dużych statków rybackich. To główne problemy polskiego rybołówstwa. W Ustce podczas specjalnego wyjazdowego posiedzenia Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej rozmawiano, jak im przeciwdziałać. Również o funkcjonowania przystani i portów takich jak Ustka.

Jak się okazuje, strategia działania to w praktyce Program Operacyjny Ryby z jego 710 milionami euro w perspektywie finansowej (większość kwoty to wkład unijny). Wczoraj zapowiedziano zmiany w tym zakresie. Chodzi o to, aby uwzględnić potrzeby drobnego rybołówstwa, które - jak zaznaczano - było do tej pory niemal całkowicie bez wsparcia.

Poruszano też projekt nowych, bardziej drastycznych kwot połowowych, które mają wejść w życie od stycznia 2017. Mają pomóc w odnowieniu populacji dorsza na Bałtyku. Za ich wprowadzeniem opowiada się Polska i Komisja Europejska. Przeciw natomiast jest Dania.

- Następne trzy lata będą fatalne, jeśli chodzi o zasoby - nie ukrywał Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, pytany o to, czy rybakom uda się przetrwać ten trudny okres. - Ale mamy koncepcje, środki, zasoby finansowe. Potrzeba tylko i wyłącznie woli samych rybaków, aby przebudować tę konstrukcję i wesprzeć małe rybołówstwo i ograniczyć te największe.

Oprócz przesunięć w programie wsparcia dla rybaków, na które będzie musiała zgodzić się Unia, pomóc ma też najnowsze rozporządzenie ministra w sprawie wymiarów i okresów ochronnych. Wprowadza się w nim między innymi zakaz trałowania w strefie przybrzeżnej.

Cel ministra to modernizacja portu w Ustce, która jest centrum rybołówstwa morskiego. To na razie tylko deklaracja. Wczoraj było ich więcej.

- Jesteśmy na etapie analizowania tego projektu - powiedział wczoraj Marek Gróbarczyk, pytany o remont portu w Ustce. - Jest kilka koncepcji, jest też i kilka źródeł finansowania. Moim celem jest to, aby zmodernizować Ustkę, która jest centrum rybołówstwa morskiego.

Na razie to deklaracje, ale dobrych wiadomości dla uzdrowiska i pozostałych 28 średnich i małych portów rozrzuconych wzdłuż polskiego wybrzeża jest więcej. Jeśli ministerstwu uda się renegocjacja warunków programu PO Ryby, to może na modernizacje falochronów czy powiększenie basenów przypadnie więcej niż przyznane 82,3 mln euro w ramach tego programu.

Przypomnijmy, że tylko remont portu w Ustce wyceniono na 50 mln euro. W świetle obowiązujących ustaleń kurort o pieniądze z innego źródła (z wyjątkiem pieniędzy marszałkowskich) nie może się starać. Wszystko przez to, że duże kwoty przewidziano dla czterech portów o podstawowym znaczeniu dla gospodarki, czyli Szczecina, Świnoujścia, Gdańska i Gdyni.

W kontekście portu i spięciu go z siecią kolejową mówiono też o rozbudowie linii 405 łączącej Słupsk z Ustką. Dziś tylko do zakładów Morpolu trafia 100 tysięcy ton ryb rocznie. Transport odbywa się samochodami ciężarowymi, a mógłby drogą morską.

Minister Gróbarczyk zapowiedział też powołanie Głównego Inspektora ds. Rybołówstwa , który zastąpi trzech inspektorów okręgowych. Scentralizowana ma zostać też Państwowa Straż Rybacka.

Co ciekawe, ministerstwo liczy na zmiany w szkolnictwie zawodowym i chce utworzenia szkoły przetwórstwa rybnego w Ustce. Ma to być odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku. Wcześniej o braku rąk do pracy w przetwórstwie mówił podczas obrad komisji Jerzy Safader, prezes jednej z firm z tej branży.

Z kolei Włodzimierz Kotuniak, dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku, przyznał, że podległy mu urząd zastanawia się na przeprowadzką do budynków dawnego szpitala wojewódzkiego przy ul. Kopernika. - Wszystko rozbija się jednak o pieniądze - zaznaczył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza