Irytacji części obywateli trudno się dziwić. Powód jest prozaiczny. Na przeciętnego Duńczyka lub Holendra przypada ponad 55 metrów kw. mieszkania, u Islandczyków jest to 70 metrów. Czyli niewiele mniej, niż wynosi w Polsce średnia powierzchnia całego mieszkania. Z trzy-, czteroosobową rodziną w środku. W polskich miastach przeciętne lokum ma 53 metry kw. W Łodzi 55 proc. lokali ma mniej niż 50 m kw. W Krakowie jedna trzecia lokatorów mieszka w klitkach po 35 m kw. I wstaw tam sześć kubłów/worków na odpady.
Czytaj tekst: Segreguj w domu lub płać. Pięć (lub sześć) kubłów w każdym mieszkaniu
Specjaliści mówią nam, że minister Szyszko przeszarżował. Mógł wprowadzić trzy rodzaje kubłów/worków: szarym ludziom byłoby dużo lżej, a supernowoczesne sortownie poradziłyby sobie z wyłuskaniem tak posegregowanych produktów, surowców i opakowań.
Ale klamka zapadła i - dla własnego oraz wspólnego dobra - kubły wstawić trzeba. Może nie staniemy się przez to od razu drugą Szwecją, gdzie z całej masy śmieci odzyskują do powtórnego użycia i recyklingu przytłaczającą większość cennych odpadów. My startowaliśmy pięć lat temu z poziomu 5 proc., doszliśmy do 26 proc., a w Krakowie 34 (zaś licząc inne składniki, np. kompostowane odpady zielone, nawet więcej). Celem jest co najmniej mniej 50 proc. za niecałe trzy lata.
Cała ta rewolucja ma głęboki sens - nie tylko ekologiczny, ale przede wszystkim ekonomiczny. Byłoby łatwiej, gdyby przeciętny Polak wiedział to i czuł. A na razie jest z tym słabo.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?