Miłość stosować w dawkach nieograniczonych

Marek Zając
Z biskupem Tadeuszem Pieronkiem rozmawia Marek Zając.

Nasz rozmówca mówi, jak dba o higienę psychiczną, czego nauczył się od matki i dlaczego nie lubi pociągów linii Warszawa - Kraków.

Co jest ważniejsze: teoria czy praktyka?
Tak postawione, alternatywne pytanie nie pozwala na jednoznaczną odpowiedź, bo - a zaznaczam, że wcale nie unikam odpowiedzi - ważna jest i teoria, i praktyka. Tych dwóch dziedzin nie da się rozdzielić, rozciąć skalpelem. Kiedy na przykład uczę się pisać, litery oraz zasady ich łączenia w wyrazy i zdania poznajemy w teorii, ale zarazem - od razu, płynnie - przechodzimy do praktyki. Jako kanonista, specjalista od prawa kościelnego, bo takie mam wykształcenie, nigdy nie chciałem poświęcić się jedynie teorii czy wyłącznie praktyce. Studio- wałem na Wydziale Prawa Cywilnego Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego, a także w Rocie Rzymskiej, czyli najwyższym trybunale kościelnym. Podczas ćwiczeń pisaliśmy wtedy wyroki po łacinie dotyczące głównie spraw małżeńskich. A potem przed sądami biskupimi, jako praktyk, występować musiałem w dwóch rolach - obrońcy węzła małżeńskiego i promotora sprawiedliwości. Teorię stosowałem w praktyce. Ale to już temat na inną rozmowę.

Co bardziej uczy: zwycięstwo czy porażka?
Zwycięstwo budzi radość z osiągnięcia zamierzonego celu. Porażkę odczuwa się jako ból wewnętrzny, dowód, że się nie sprawdziłem, jako słabość, która wzięła nade mną górę. To rodzi złość na samego siebie. Błogosławieństwem jest, gdy na złości się nie kończy. Bo człowiek myślący potrafi z porażki wyciągnąć wnioski, naukę na przyszłość. Zresztą podobnie jest ze zwycięstwem - poza krótką chwilą satysfakcji z sukcesu nie zostanie nic trwałego, o ile nie odpowiemy sobie na pytanie, co o naszym zwycięstwie przesądziło. Wracając do porażek, Pismo Święte naucza: "Moc w słabości się doskonali". To prawda. Cnotę mogę w sobie wykształcić tylko wtedy, gdy uświadomię sobie, że upadłem; następnie podniosę się z upadku, a na koniec jeszcze stwierdzę, co należy czynić, bym nie upadł po raz kolejny.

Co jest istotniejsze: praca czy rodzina?
Na pewno ważniejsza jest rodzina, bo praca na ogół jest dla rodziny. Samym duchem trudno byłoby się wyżywić, ale jako biskupowi wypada mi przypomnieć, że zarazem nie samym chlebem człowiek żyje. Wprawdzie sam nie muszę utrzymywać rodziny, ale doświadczam innych dobrodziejstw pracy. Nie mam wątpliwości, że praca jest np. ważna dla właściwego rozwoju człowieka i pozwala zachować higienę psychiczną.

Co lepiej informuje: prasa czy telewizja?
Ani jedno, ani drugie nie informuje bez zarzutu. Oczywiście gazeta ma tę przewagę nad telewizją, że jest trwalsza, pozwala się skoncentrować na temacie, po pewnym czasie wrócić do artykułu, rzecz całą jeszcze raz dogłębnie przemyśleć. Z punktu widzenia moich kontaktów z mediami prasa ma też inną, dodatkową przewagę. Dłuższe wywiady dla gazet codziennych czy tygodników mogę autoryzować, a to gwarantuje, że nikt nie przekręci moich słów. Z telewizją miałem na początku problemy. Musiałem dopiero nauczyć się mówić tak, żeby każde wypowiedziane do kamery zdanie wyrwane potem z szerszego kontekstu i wmontowane do materiału miało właściwy, zgodny z moimi przekonaniami sens. Ale mimo ostrożności i tak zdarzają się wpadki.


Co bardziej inspiruje: nowoczesność czy klasyka?

Łatwiejszą sprawą jest czerpać z klasyki, bo to materiał już zinterpretowany, przetrawiony, zrozumialszy. Nowoczesność potrafi inspirować, wnosi powiew świeżości, ale bywa też, że męczy i irytuje. Weźmy internet - cudowna rzecz, chętnie korzystam. Ale mierzi mnie, że sieć jest również śmietnikiem zawalonym przypadkowymi informacjami, głupotami, oszczerstwami. Telefon komórkowy - także wspaniała sprawa. Skąd tylko chcę, mogę sobie zadzwonić do Australii albo na Alaskę. Ale gdy jadę pociągiem z Krakowa do Warszawy bez przerwy dzwonią telefony, a ludzie - zupełnie nieskrępowani - na cały głos konferują o sprawach zawodowych, a nawet prywatnych, nie licząc się z tym, że innych to nic a nic nie interesuje. Nie można nawet w spokoju poczytać gazety ani książki.

Jeżeli chodzi o klasykę i nowoczesność w kulturze, na muzykę klasyczną nawróciłem się podczas studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Mówiąc szczerze, w młodości brzękolenie na fortepianie mnie nudziło i dopiero kolega z uczelni, Adam Dyczkowski, nauczył mnie, jak odbierać muzykę poważną, zwłaszcza Chopina - na czym polega jego piękno. Ale gdyby dziś jakiś człowiek usiłował mnie nauczyć tych nowszych nurtów w muzyce, np. rapu, chyba bym skapitulował i nic bym z tego nie przyswoił. Chociaż muszę przyznać, że byłem jednym z tych, którzy uczestniczyli w występach breakdancerów przed Janem Pawłem II w Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego. To było w styczniu 2004 roku, tancerze kręcili przed papieżem piruety na głowach. Tak, to była prawdziwa sztuka.

Co mocniej napędza: szczęście czy frustracja?

Od frustracji trzeba uciekać jak najdalej i jak najszybciej. Koniec i kropka. A szczęście? Szczęście jest w życiu luksusem. Zadowolenie, radość, satysfakcja w jednym. Czy czuję się człowiekiem szczęśliwym? Boże drogi, szczęśliwym w tym znaczeniu, że w życiu sporo mi się udało zrobić i osiągnąć, że jestem zdrowy, a żyję już stosunkowo długo - tak, w tym widzę szczęście. Mam poczucie nie tyle spełnienia, ile spełniania się, bo spełnić może się człowiek dopiero w momencie śmierci. Wtedy, gdy dokona swoich dni, zamknie życiowy bilans i stanie przed Bogiem.

Czym się komunikować: listem czy telefonem?

Listów odręcznie już nie piszę, a prawdę mówiąc, robię to tylko w wyjątkowych sytuacjach. Komunikuję się ze światem pocztą elektroniczną, co w pewnym sensie jest formą listu. Przez telefon rozmawiam krótko, załatwiam tylko sprawy doraźne. Wzorem, jeśli chodzi o korespondencję, był dla mnie Karol Wojtyła. Chociaż jako metropolita krakowski otrzymywał masę listów, zawsze na wszystkie odpowiadał. Pamiętam, jak w kurii w Krakowie zorganizowaliśmy dwudniowe sympozjum na temat miejsca i roli świeckich w Kościele. Podczas konferencji kardynał siedział sobie z boku przy biurku i cały czas odpisywał na listy. Trzeba przyznać, że odbieraliśmy jego zachowanie jako - delikatnie rzecz biorąc - lekceważące. W końcu po dwóch dniach kard. Wojtyła zabrał głos, żeby podsumować dyskusję. Podsumowanie było fantastyczne - wszystko słyszał, wszystko doskonale zapamiętał, krytycznie i twórczo rozwinął temat. Ludzie pootwierali oczy ze zdziwienia, jak można mieć aż tak podzielną uwagę. Zresztą mało kto wie, że nieraz kardynał czytał jedną książkę, a w tym sam czasie... odczytywano mu na głos inną.


Co jest ważniejsze: wiara czy wiedza?

Chrześcijanin wie, że wiara jest niezbędna do osiągnięcia celu ostatecznego. Ale trzeba wiedzieć, w co się wierzy. Dlatego można powiedzieć, że w ujęciu czasowym, chronologicznym, wiedza wyprzedza wiarę. Kłopot w tym, że poziom wiedzy nie rozstrzyga o jakości wiary. Nie można powiedzieć: kto więcej wie, ten lepiej wierzy. Mnie zawsze fascynowała wiara moich rodziców, zwłaszcza matki. Mama po podstawówce skończyła zawodową szkołę rolniczą, co wśród kobiet na wsi w tamtych czasach było ewenementem. Ale na pewno nie była wybitnie wykształcona. Pamiętam, jak kiedyś przyjechałem ze studiów teologicznych na wakacje do domu i zacząłem rozstrząsać jakiś problem moralny, z którym nie mogłem się uporać. A mama natychmiast wyjaśniła, w czym rzecz.

Co silniej uzależnia: alkohol czy miłość?
Miłość prawdziwa jest uzależnieniem wspaniałym, w którym należy się pogrążać przez całe życie. Taki stan często dostrzegam u ludzi, którzy przeżyli ze sobą dziesiątki lat, a wciąż mają sobie wiele do powiedzenia, wciąż im siebie mało. Na tym, jak przypuszczam, polega piękno i siła małżeństwa. Alkohol nadużywany - wiadomo, zło i destrukcja. Rada jest prosta: miłość, zwłaszcza bliźniego, stosujmy w dawkach nieograniczonych, alkohol - w dawkach rozsądnych. Sam lubię piwo. Ale nic w tym dziwnego, skoro pochodzę z Radziechów, a trzeba wiedzieć, że żywiecki browar znajdował się pierwotnie na terenie mojej rodzinnej parafii. Browar leży przy Leśniance, rzeczce płynącej spod Ostrego. Tam biły krystalicznie czyste źródła i właśnie z nich wodę transportowano do browaru.

Jak łatwiej darować winy: wybaczyć czy zapomnieć?
Zapomnieć się nie da. A wybaczyć - to trudna sprawa, jeżeli wybaczenie chcielibyśmy traktować na miarę Jezusa. A zatem wybaczyć wszystko, każdemu, bez względu na okoliczności. Bardzo się zżymam, gdy np. kierowca zawinił i zabił w wypadku człowieka, a bliscy ofiary - ludzie, którzy wierzą w Boga - nie są zdolni nawet drgnąć w kierunku próby wybaczenia. Zamiast tego szukają zemsty. To nie jest chrześcijaństwo. Jak można być chrześcijaninem, nawet nie usiłując zmierzyć się z wyzwaniem, jakim jest przebaczenie? Tak często wybaczamy pod określonymi warunkami: winowajca musi się ukorzyć, zadośćuczynić itd. Oczywiście, to ważne, zwłaszcza biorąc pod uwagę sprawiedliwość ludzką. Ale powtarzam: chrześcijanin ma obowiązek wybaczyć zawsze, każdemu i wszystko, choćby najgorszą zbrodnię.

Co pomaga odpocząć: spacer czy książka?
Książka daje satysfakcję przeżywania innego świata, zmierzenia się z cudzą rzeczywistością. A spacer - łyk świeżego powietrza, rzecz niezbędna w sytuacji, gdy musimy wypocząć, np. w seminarium po obiedzie i adoracji zawsze następowała tzw. rekreacja. Tyle że nasi przełożeni traktowali wypoczynek dość specyficznie. Jak nie padało, spacerowaliśmy po ogrodzie. Jak padało, chodziliśmy dookoła sali. Dwa razy w tygodniu była przechadzka poza seminarium. Znowu rzecz z punktu widzenia świeckich specyficzna: podczas spaceru nie wolno było iść do znajomych ani na Rynek Główny, bo przełożeni twierdzili, że spacer po ulicach miasta nie odpręża. Były zresztą trzy rodzaje przechadzek. Wersja najlepsza: na półtorej godziny szło się z wybranymi przez siebie kolegami w wybrane przez siebie miejsce. Wersja ciut gorsza: przełożony precyzyjnie wskazywał, dokąd mamy iść, ale towarzyszy kleryk dobierał sobie sam. No i najgorsze: wyjście we wskazanym przez przełożonych kierunku ze wskazanymi kolegami.

Co bardziej cieszy: mecz czy koncert?
To są dwie rozrywki budzące odmienne przeżycia. Koncert to gra na wielkich strunach duszy, a mecz - na niższych strunach rozemocjonowania. Zawsze kibicowałem Wiśle Kraków. Ale muszę przyznać, że kilka dni temu, po kolejnych ligowych wpadkach Wisełki, naszła mnie przewrotna myśl: czemu im kibicuję, skoro to takie dziady?

Co wybrać na wakacje: morze czy góry?
Bez różnicy. Bardzo lubię podróżować. Z ks. Mieczysławem Malińskim przejechaliśmy kiedyś ćwierć Europy na skuterze. To była lambretta 175, wyciągała do 150 kilometrów na godzinę. Mocna maszyna. Byliśmy we Francji, Hiszpanii, Włoszech. Potem zjeździłem już nie ćwierć Europy, ale świata. Od lat marzę, żeby pojechać nad Amazonkę, ale nadzieja z roku na rok słabnie. Chyba że pan ma dla mnie jakąś ofertę?

Co warto zapamiętać: człowieka czy chwilę?

Człowieka. Chwila to czas, czyli przypadłość, która nie jest trwała.

Co po sobie zostawić: pomnik czy wnuki?
Panie kochany, ja wnuków nie mam i mieć nie będę, a pomnika nie chcę. Ale innym radzę wnuki. I niech te wnuki stawiają pomniki.

Bp Tadeusz Pieronek, rocznik 1934, jest jednym z najpopularniejszych polskich biskupów. Studiował w Krakowie, Lublinie i Rzymie. Należał do najbliższych współpracowników kard. Karola Wojtyły. W 1993 r. jako sekretarz generalny wniósł do skostniałego episkopatu zupełnie nową jakość, m.in. przekazał dziennikarzom numer prywatnego telefonu komórkowego. Był także rektorem Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i przewodniczącym trybunału rogatoryjnego w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl