MiGi-29 to świetne samoloty, tylko mocno już wysłużone

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
Fot Pawel Lacheta/Polska Press
Sytuacja Sił Powietrznych RP nie należy do łatwych. MiGi-29 są już mocno wyeksploatowane, piloci boją się na nich latać, a nowych myśliwców brak.

Wśród pilotów nastroje raczej kiepskie: MiGi-29 od wielu miesięcy stoją uziemione w bazach w Mińsku Mazowieckim i Malborku. Od niespełna dziewięciu miesięcy żaden z MiG-ów, latających z polską szachownicą, nie poszybował w górę. Piloci są bezradni, dzisiaj żaden z nich nie mógłby latać na tych myśliwcach. Sprawa jest prosta: sześć miesięcy to maksymalny okres, w którym piloci mogą podtrzymać uprawnienia, nie latając.

- Morale spadają - przyznaje Witold Sokół, on na MiG-ach-29 przelatał tysiąc godzin, w sumie za sterami samolotów bojowych spędził ich prawie półtora tysiąca, wykłada taktykę lotniczą i zasady lotu w Szkole Orląt w Dęblinie, jest absolwentem tej uczelni. - Piloci to nie są grzeczni chłopcy, nie lubią próżni - dodaje.

Odchodzą. Jeden z najbardziej doświadczonych pilotów, mówią na niego „Pinek”, kochał MiGi-29, był pilotem pokazowym. Czekał i czekał. Mówią, że to wkurzało ich najbardziej - miesiącami nie mieli żadnych informacji o tym, co będzie z nimi i MiG-ami. „Pinek” przeszedł do I Bazy Lotnictwa Transportowego, będzie pewnie latał z VIP-ami. Szkoda takich ludzi. Starsi piloci czekają do emerytury, niektórzy przechodzą do lotnictwa cywilnego. Tymczasem, żeby wyszkolić jednego dobrego pilota wojskowego, trzeba odrzucić siedmiu, ośmiu innych. Razem z Witoldem Sokołem naukę w Dęblinie zaczynało pięćdziesięciu sześciu młodych ludzi - skończyło dwudziestu czterech, na MiG-ach-29 lata trzech.

Kłopoty z MiG-ami-29 ciągną się od lat. Na początku 2016 roku Siły Powietrzne miały na stanie 32 myśliwce tego typu. Pierwsza maszyna została ciężko uszkodzona w 2016 roku, spłonęła na ziemi. W grudniu 2017 roku kolejny samolot rozbił się podczas podchodzenia do lądowania w bazie w Mińsku Mazowieckim. Pilot przeżył, loty MiG-ów wznowiono w styczniu 2018 roku. Zalecenia, jakie wydała komisja badająca ten wypadek, dotyczyły wyłącznie szkolenia, co może wskazywać, że w tym wypadku błąd popełnił pilot. 6 lipca 2018 roku myśliwiec MiG-29 rozbił się pod Pasłękiem. Zginął doświadczony lotnik, choć się katapultował. Loty szkoleniowe zostały wznowione dopiero 5 listopada, czyli po 122 dniach. Komisja badająca wypadek z lipca 2018 roku zaleciła m.in. zmiany w fotelach katapultowych K-36, które wcześniej były modyfikowane podczas remontów w polskich zakładach.

- Ten wypadek i śmierć naszego kolegi były dla nas szokiem - mówi Witold Sokół. - Bezgranicznie wierzyliśmy w ten element MiGa-29, bo fotel K-36 był legendarny, Rosjanie się nim chwalili, my, piloci, byliśmy go pewni - dodaje.

Rzeczywiście, fotel K-36, obrósł sławą. Wszyscy piloci widzieli film z katastrofy dwóch MiG-ów-29 podczas pokazów lotniczych w Fairford w Wielkiej Brytanii. Maszyny zderzyły się, odcinając sobie nawzajem kabiny pilotów, niemal natychmiast stanęły w ogniu, ale obu pilotom udało się katapultować. Nic więc dziwnego, że teraz byli w szoku, bo ich koledze, doświadczonemu pilotowi, to się nie udało. Po tym wypadku istniało niebezpieczeństwo, że MiGi-29 w ogóle nie wzbiją się w górę. Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych swoją decyzję o tym, co będzie dalej z tymi maszynami, uzależnił od spotkania i rozmowy z załogami samolotów MiG-29. Na spotkanie zaproszony został minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.

„Flota samolotów MiG-29 wzniesie się w powietrze” - poinformował w poniedziałek inspektor sił powietrznych, gen. Jacek Pszczoła. Gen. Pszczoła podkreślił, że spotkał się z pilotami tych maszyn z Mińska Mazowieckiego. Na spotkaniu był obecny również dowódca generalny RSZ gen. Jarosław Mika. „Popatrzyliśmy pilotom w oczy, pytaliśmy: „Czy chcą latać?”. Odpowiedź była: „Tak” - mówił dalej inspektor sił powietrznych. Podpisał już odpowiedni wniosek w sprawie wznowienia lotów MiG-ów-29 i przedłożył go dowódcy generalnemu.

Gen. Pszczoła wyjaśnił też, że piloci samolotów MiG-29, zgodnie z regulaminem lotów, będą mogli wznowić uprawnienia niezbędne do wykonywania lotów. „Prawda jest, że piloci utracili „aktualności”. Regulamin lotów, w przypadku kiedy wszyscy piloci utracili aktualności, dopuszcza do wznowienia (uprawnień - przyp. redakcja) pilotów. Nie jest prawdą, że prawnie nie możemy tego zrealizować” - powiedział inspektor sił powietrznych.

Dowództwo generalne poinformowało też, że samoloty MiG-29 utrzymywane były w gotowości do wznowienia lotów, poddawane były planowym obsługom technicznym oraz obsługom wynikającym z określonego czasu przestoju. Wznowienie lotów następuje po analizie zaleceń wydanych po wypadkach tych maszyn.

Dzień później Mariusz Błaszczak, szef MON podkreślił, że choć samoloty mają już swoje lata, to są sprawne technicznie, a piloci chcą służyć, wykorzystując te maszyny. Błaszczak zauważył, że samoloty MiG-29 w Wojsku Polskim stanowią mniejszość, zaś podstawą polskich sił powietrznych są samoloty F-16. MiGi-29 będą naturalnie zastępowane samolotami F-35. „Sądzę, że na początku przyszłego roku przedstawimy już szczegóły dotyczące wynegocjowanej umowy ze Stanami Zjednoczonymi. Na razie jesteśmy jeszcze na etapie rozmów, ale te samoloty, właśnie najnowocześniejsze samoloty, które sprawią, że polskie siły powietrzne będą miały przewagę nad innymi siłami powietrznymi, one wejdą do służby i niejako w sposób naturalny zastąpią wysłużone MiGi-29” - powiedział szef MON.

Teraz więc piloci, aby odzyskać uprawnienia do pilotowania myśliwców MiG-29, będą musieli odbyć cykl zajęć teoretycznych, wykonać ćwiczenia na symulatorze, a potem odtworzyć nawyki pilotowania na poradzieckim myśliwcu w różnych warunkach atmosferycznych, w dzień i w nocy. To może trochę czasu potrwać.

Tymczasem Edyta Żemła, dziennikarka Onetu, która jako pierwsza napisała o tym, że polscy wojskowi nie mogą latać na MiG-ach-29, twierdzi, że od miesięcy piloci z baz lotnictwa taktycznego w Mińsku Mazowieckim i Malborku alarmują ją o złym stanie technicznym poradzieckich maszyn.

Ponoć w bazie w Malborku znajdują się dwa sprawne myśliwce, a w Mińsku Mazowieckim - jeden, z ogólnej liczby 29 MiG-ów należących do polskiej armii. Wykrywane są niesprawności kabin, rozwarstwianie się owiewek samolotów, pękających elementach podwozia w maszynach.

„Od lat technicy w bazach borykają się też z problemami dotyczącymi silników MiG-ów, które są już bardzo wyeksploatowane. Nie ma jednak możliwości, by wymienić je na nowe, ponieważ silniki do tego typu samolotów nie są już produkowane. Tymczasem, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, przyczyną wypadku MiGa-29 pod Węgro-wem w marcu 2019 r. było właśnie mechaniczne zużycie silnika. Według pilotów, aby zachować minimum bezpieczeństwa w powietrzu, powinny zostać też wymienione instalacje paliwowe w myśliwcach. To właśnie rozszczel-nienie układu paliwowego doprowadziło do katastrofy myśliwca pod Pasłękiem w lipcu 2018 r., w której zginął kpt. Krzysztof Sobański” - pisze Edyta Żemła.

Jeden z pilotów napisał do Onetu: „Najpierw powiedzieli, że kasacja, a później, że sczyszczono pęknięcia i będą się przyglądać, jak samolot będzie się zachowywać. Na czym to ma polegać: czy się rozwali przy lądowaniu, czy nie? Jakiś obłęd”.

Zdaniem dziennikarki Onetu, sytuacja wygląda zupełnie inaczej, niż mówi o tym dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.

„Rozmawialiśmy z pilotami i potwierdzili, że boją się latać, nie mają zaufania do tych maszyn. Najgorsze nastroje były po wypadku, w którym zginął Krzysztof Sobański. O swoich obawach piloci opowiadali też Rzecznikowi Praw Obywatelskich” - mówiła Żemła w radiu TOK FM.

Co ciekawe, we wrześniu tego roku Słowackie Ministerstwo Obrony poinformowało, że w trakcie lotu szkoleniowego rozbił się myśliwiec MiG-29. Pilot zdołał się katapultować, przeżył zdarzenie. Do wypadku doszło w pobliżu miasta Nitra, kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Bratysławy.

Do czasu wyjaśnienia przyczyn katastrofy Słowacja uziemiła swoje MiGi-29 i została praktycznie pozbawiona lotnictwa myśliwskiego.

Słowacja podpisała bowiem w zeszłym roku umowę na zakup 14 samolotów wojskowych F-16. Armia chce wycofać ze służby radzieckie myśliwce, ale pierwszy z nowych myśliwców ma być dostarczony przez Lockheed Martin do 2022 roku.

Samolot odrzutowy MiG-29 zaprojektowano w 1972 roku, miał zastąpić MiGi-21 i MiGi-23. W zamyśle konstruktorów miał być lekkim myśliwcem frontowym, uzupełniającym ciężki myśliwiec przewagi powietrznej Su-27. W konstrukcji skoncentrowano się na osiągnięciu dobrych parametrów lotnych i manewrowych uzyskanych dzięki dopracowaniu koncepcji aerodynamicznej.

Pierwszy prototyp wzniósł się w powietrze 6 października 1977 roku, a pierwsze seryjne samoloty MiG-29 9.12 („Fulcrum-A”) weszły do służby w 1984 roku.

Wersja 9.12 produkowana była również w dwóch słabiej wyposażonych wersjach eksportowych. Wersja 9.12A przeznaczona była na eksport do krajów Układu Warszawskiego, m.in. Polski, Czechosłowacji, NRD, Rumunii. Była wersją uboższą, pozbawioną kilku trybów pracy radaru. Inne różnice dotyczyły także radiostacji, układu identyfikacji „swój-obcy”, systemu nawigacji. Wersja 9.12B była eksportowana poza Układ Warszawski. Zakupiły ją m.in. Irak i Peru, a także - po rozpadzie Układu Warszawskiego - w 1993 roku Węgry.

Prezentacja samolotu myśliwskiego MiG-29 dla polskiej delegacji wojskowej odbyła się w październiku 1985 roku. Delegacji przewodniczył szef techniki lotniczej generał Mieczysław Sikorski. Praktyczny pokaz samolotu na ziemi i w powietrzu zorganizowano na podmoskiewskim lotnisku Kubinka.

Pierwsze 12 fabrycznie nowych maszyn trafiło do Polski w 1989 roku. Kolejne 10 kilka lat później odkupiliśmy od Czechów, a w 2004 roku za symboliczne euro za sztukę polskie lotnictwo przejęło następne 23 samoloty, należące do Luftwaffe, z których - na skutek wyeksploatowania - do służby nadawało się jedynie 14. Zawarta wówczas umowa przewiduje, że po okresie eksploatacji przez Polskę 5 maszyn wróci kiedyś do Niemiec, tym razem w roli eksponatów muzealnych.

Pod koniec lat 80. uznawano MiGa-29 za jeden z najlepszych samolotów świata. Był używany przez lotnictwo Iraku w czasie wojny w Zatoce Perskiej, a także Jugosławię w czasie operacji NATO Allied Force. Prawdopodobnie były także wykorzystywane przez siły federalne w Czeczenii. Pozostaje jednym z głównych towarów eksportowych Rosji, w ostatnich latach szereg tych samolotów dostarczono do Indii i Syrii.

Samolot jest używany przez ukraińskie siły ATO do tłumienia prorosyjskiej rebelii w Donbasie. Jak dotąd rebelianci zestrzelili dwie maszyny.

„Tym, co budziło - i nadal budzi - szczególne uznanie jest układ aerodynamiczny maszyny, uznawany mimo upływu lat za jeden z najdoskonalszych (a przy okazji, zdaniem entuzjastów lotnictwa, najpiękniejszych) na świecie, o którym doświadczeni piloci wypowiadają się w superlatywach. Atutem jest również moc silników, zapewniających bardzo duży zapas ciągu, co przekłada się na dynamikę różnych manewrów, bezpieczeństwo pilota i skuteczność w walce na krótkich dystansach. Słabą stroną jest za to wyposażenie awioniczne. Choć stacja radiolokacyjna ma akceptowalny zasięg i może wykrywać cele także na tle ziemi, to jest uważana za podatną na zakłócenia. Wysoki jest również koszt eksploatacji samolotu, podnoszony dodatkowo przez krótki resurs silników. Możliwości maszyny ogranicza ponadto niewielki zasięg” - pisał Łukasz Michalin, dziennikarz WP Tech.

Tyle tylko, że MiGi-29 zaprojektowano na 25 lat użytkowania, w tym czasie maszyny miały przejść dwa generalne remonty. Polskie MiGi-29 latają już 30 lat i są po trzech remontach.

- Na pewno jeśli chodzi o możliwości bojowe MiG-29 ustępuje F-16, ale jest niesamowicie manewrowy i bezpieczny, zdarzało mi się bezpiecznie lądować na jednym silniku - mówi Witold Sokół. Tyle że po 20, 30 latach służby musi być wyeksploatowany. Polska dostała MiGi-29 w latach 80., wersję podstawową. Dzisiaj nie można kupić wyposażenia tego myśliwca od producenta. W 1990 roku Siły Powietrzne ZSRR przestały kupować MiGi-29, przez co zaprzestano produkcji seryjnej. Samolot jednak wciąż rozwijano. Powstała głęboko zmodernizowana wielozadaniowa wersja MiG-29M („Fulcrum-E”), później przeznaczona na lotniskowiec pokładowa wersja MiG-29K. Obie wersje posiadają zarówno zmiany w wewnętrznym wyposażeniu, jak i w samym płatowcu. Samolot od poprzednika różnią większe płytowe stery wysokości, ostra krawędź natarcia skrzydeł pasmowych, zupełnie inny hamulec aerodynamiczny, brak dodatkowych wlotów powietrza na górnej powierzchni skrzydeł pasmowych oraz regulowane główne wloty powietrza. Obecnie samolot wciąż jest modernizowany. Nowa wersja MiG-29OWT, znana również jako MiG-35.

Jednak to już zupełnie nowe maszyny. Co w takim razie z naszym lotnictwem?

Rok temu na konferencji „Stulecie Polskiego Lotnictwa. Perspektywy Rozwoju” rozmawiano zarówno o przeszłości, jak i teraźniejszości Sił Powietrznych RP. Nikt nie ukrywał, że obecnie polskie lotnictwo znajduje się w trudnym momencie przemian i przekształceń. Połowa samolotów bojowych i większość śmigłowców w siłach zbrojnych to posowieckie maszyny, potrzeba jest ich systematyczna wymiana, ale nie można tego zrobić z dnia na dzień. „Sytuacja, jeśli chodzi o technikę porosyjską, jest nieciekawa. Słyszy się głosy, że teraz, po tragedii w Malborku jest dobry czas, żeby zrezygnować z niej i pomyśleć o Harpi. […] Ja stoję na stanowisku, że dopóki mam samoloty sprawne, chcę utrzymać w działaniu bazy w Malborku, Świdwinie i Mińsku Mazowieckim. Jeśli zrezygnuję z tych maszyn i z tych ludzi, którzy tam służą, to odbudowanie tego potencjału zajmie dekadę lub dłużej” - mówił gen. bryg. pil. Jacek Pszczoła, inspektor Sił Powietrznych DGRSZ.

I dodał, że trzeba mieć świadomość czasu, jaki jest potrzebny na pozyskanie, zakup i dostarczenie nowych samolotów. To co najmniej 3-5 lat od podpisania umowy do rozpoczęcia dostaw. Na tak zwaną gotowość operacyjną trzeba czekać znacznie dłużej. Do tego czasu ważne jest nie tylko utrzymanie możliwości operacyjnych, trzeba też zadbać o umiejętności pilotów, aby nie doszło do takiej sytuacji jak teraz, że wojskowi nie mogą latać na swoich maszynach.

Cóż, polskie lotnictwo znalazło się w naprawdę trudnej sytuacji. I bez pomocy państwa samo sobie z nią nie poradzi.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl