Mieszkańcy Michałowa nie są zachwyceni polityką otwartych drzwi wobec migrantów prowadzoną przez władze

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
Jan Sidoruk z Michałowa uważa, że za dużo uwagi poświęcanej jest organizacjom humanitarnym, a za mało żołnierzom i pogranicznikom, którzy strzegą polskie granicy.
Jan Sidoruk z Michałowa uważa, że za dużo uwagi poświęcanej jest organizacjom humanitarnym, a za mało żołnierzom i pogranicznikom, którzy strzegą polskie granicy.
W Michałowie na placu Zespołu Szkół, w samym centrum spokojnego i na co dzień sennego miasteczka stanął dziś punkt pomocy humanitarnej z myślą o migrantach, którzy nielegalnie przedostaną się na terytorium RP. Mimo jednak wielkiego entuzjazmu władz gmin, mieszkańcy nie podchodzą do tego w taki sam sposób. Ci, z którymi rozmawialiśmy zadają pytanie: czy to dla nas bezpieczne?

- Naprzeciwko są domy, zaledwie kilka metrów stąd. Jeśli będą tutaj sprowadzać imigrantów, to czy my będziemy bezpieczeni? Już teraz można spotkać, choć rzadko, na naszych ulicach ludzi o ciemnej karnacji. Nasza władza robi tu sobie szpital polowy, a nas nikt nie pyta o zdanie. Tak to właśnie wygląda - mówią zgodnie panie Alina i Asia.

Spotykamy je, gdy z zaciekawieniem przyglądają się temu, co dzieje się na placu Zespołu Szkół. Jest tam duży ruch, sporo mediów. Akurat rozstawiane są namioty i kontenery. Z założenia przeznaczone dla wolontariuszy.

Oprócz namiotu PCK, w którym są przygotowane zestawy pomocy, są też kontenery mieszkalne. W nich widać rozstawione stoły, w innych łóżka piętrowe. Punkt pomocy otworzyła fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy przy wsparciu Rzecznika Praw Obywatelskich oraz mazowieckiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża.

- To będzie szpital polowy? - dopytuje jedna z kobiet.

- Po co to? Już przecież u nas działają dwa punkty pomocy w gminie i na strażanicy. Ten tutaj będzie trzeci. I jeszcze na placu szkolnym? To chyba nie jest najszcżęśliwsze miejsce, mogli sobie ustawić coś takiego gdzieś na obrzeżach miasta, a nie w samym centrum - dopowiada druga.

W podobnym tonie wypowiada się inny mieszkaniec, Jan Sidoruk. Z roweru bacznie obserwuje zamieszanie przy szkole.

- Czy to potrzebne? Ja nie wiem, ludzi nikt o zdanie nie pyta, ale ludziom pomóc trzeba - mówi krótko.

I szybko dodaje: - Wszyscy tak pięknie dziękują organizacjom humanitarnym, że pomagają na granicy. A o naszych żołnierzach i pogranicznikach nawet nie wspomną. Tylko w telewizji minister Błaszczak im dziękuje. A przecież oni też męczą się na tej granicy. Pilnują naszego bezpieczeństwa.

Inna mieszkanka Michałowa też podnosi kwestię bezpieczeństwa. - To spokojne miasteczko, a mojej sąsiadce ktoś ostatnio strzelał jajkami w okno. To było nocą, nie wiadomo kto rzucał. Może imigrant, a może nie. Ale mąż musiał zasłonić okno deskami. Już robi się niebezpiecznie, a co będzie dalej?

Nasi rozmówcy podkreślają, że kolejny otwarty punkt pomocy imigrantom w miasteczku, może przynieść im więcej szkody niż pożytku.

- Jak ich tu będzie tak dużo, to jak nie daj Boże coś się stanie, to my jako pierwsi dostaniemy po uszach. Takie otwarcie się na imigrantów może być w dłuższej perspektywie dla nas niebezpieczne. Czy ktoś o tym w ogóle myśli? - zastanawiają sie kobiety.

Z naszych rozmów z mieszkańcami wyraźnie widać, że nie po drodze im z polityką prowadzoną przez burmistrza Michałowa. Co więcej, obalają mity, które w medialny eter puścił wiceburmistrz Konrad Sikora.

Kilka dni temu na łamach tygodnika Focus narzekał na obecność dużej liczby żołnierzy na terenach przygranicznych. Jego zdaniem jest to uciążliwe dla mieszkańców, bo żołnierze wykupują wszystko ze sklepów, co sprawia, że mieszkańcy „nie mogą dostać chleba przez trzy dni, ponieważ zapasy nie przychodzą tak szybko”.

- Co to za bzdura! - śmieje się Jan Sidoruk. - Nikomu tu nie brakuje chleba. Można go kupić bez żadnego problemu. Mamy bardzo dobry chlebek i bułeczki, zawsze świeżutkie. Kiedyś mieliśmy dwie piekarnie, teraz została jedna i piecze najlepszy chlebek.

Wtórują mu panie Asia i Alina.
- Mamy bardzo dobrze zaopatrzone sklepy. Pierwsze słyszę, żeby ktoś przez trzy dni nie mógł kupić chleba.

Przyznają jednocześnie, że w miejscowej Biedronce bardzo często można spotkać umundurowanych funkcjonariuszy. Zwłaszcza wieczorami, robią zakupy pakując je do wielkich toreb.

- Kupują, ale nie tak, żeby towaru zabrakło. Z tego powodu to tylko pewnie cieszą się handlujący, bo mają większe zyski - nie mają wątpliwości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mieszkańcy Michałowa nie są zachwyceni polityką otwartych drzwi wobec migrantów prowadzoną przez władze - Gazeta Współczesna

Wróć na i.pl Portal i.pl