Pewne jest tylko to, że wszelkie etaty zostaną zamrożone od 1 sierpnia, a termin składania ostatniej oferty upływa wraz z końcem miesiąca. Po tej dacie ratusz nie może już zatrudniać nowych urzędników. Przeciwnicy koalicji rządzącej w stolicy pokazują, że tak dużo wolnych wakatów w mieście nie było od kilku miesięcy.
Wygląda na to, że armia 7 tys. urzędników wkrótce się powiększy. Kiedy na stronie internetowej miasta (um.warszawa.pl) wybierzemy zakładkę "Informator dla mieszkańców" i dalej "Szukasz pracy?", to znajdziemy ok. 50 ogłoszeń o wolnych stanowiskach, na które ciągle trwa rekrutacja.
Możemy zostać m.in. naczelnikiem wydziału kultury dzielnicy Praga-Północ, zajmować się dozorem inwestycji ogólnomiejskich w Biurze Rozwoju Miasta czy być animatorem kultury na Targówku. Wolne stanowiska znajdziemy w biurach ochrony środowiska Wawra i Włoch. Opozycja nie ma wątpliwości, że to gra polityczna. - To nic innego jak załatwianie pracy dla wszystkich krewnych i znajomych królika - grzmi Maciej Maciejowski, szef klubu radnych PiS.
Wysyp ogłoszeń pojawił się w ostatnich tygodniach lipca. Ratusz jednak stanowczo się broni. - To procedury, które zostały wszczęte dużo wcześniej - odpowiada Marcin Ochmański, zastępca rzecznika ratusza. - Większość z tych stanowisk, o które można się jeszcze ubiegać, to po prostu miejsca zajmowane przez osoby będące np. na bezpłatnych urlopach - dodaje.
Według ratusza obecne ruchy kadrowe to tylko porządkowanie miejsc pracy dla urzędników. - Nie może być tak, że nie ma kto pracować na danym stanowisku w ratuszu, bo i takie sytuacje się zdarzały - tłumaczy Jarosław Jóźwiak, dyrektor gabinetu prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Na część narad w specjalistycznych biurach miasta według przedstawicieli ratusza brakuje przedstawicieli niektórych resortów. To w sposób oczywisty utrudnia, a nawet paraliżuje pracę niektórych resortów. Właśnie te braki konkretnych osób na konkretnych stanowiskach mają być uzupełnione do pierwszego sierpnia.
- Na takie spotkania nie będzie chodził za nich nikt inny - dodaje Jarosław Jóźwiak.
Urzędnicy z ratusza są pewni swoich racji - miejsc pracy nie przybywa. Ba! Jest ich nawet mniej. W gabinecie prezydenta miasta z czterech naczelników biur podległych teraz będzie tylko dwóch. - To dobrze oddaje sytuację kadrową ratusza. Nie mnożymy stanowisk - upiera się Jarosław Jóźwiak. W ogłoszeniach o wolnych wakatach w stołecznych urzędach w samym gabinecie prezydenta możemy się zatrudnić jako asystenci dyrektora gabinetu i na dwóch stanowiskach asystencko-sekretarskich. Podobno to wciąż daje liczbę mniejszą niż poprzednio. Według Jóźwiaka na pewno w budżecie miasta nie zwiększą się nakłady na administrację.
Opozycja jednak ma na ten temat odmienne zdanie: - Nieprawda, że liczba etatów się nie zwiększa. Od początku kadencji koalicji PO-Lewica praca dla swoich nie stanowi problemu - twierdzi Maciej Maciejowski. - W swoich szeregach mają jeszcze osoby bez dobrze płatnego stanowiska - dodaje. Według PiS wszystkie wolne wakaty obsadzane będą z partyjnego klucza, czyli tak, jak było do tej pory.
Choć zamrożenie etatów ogłoszono 3 lipca, to obecna liczba ogłoszeń o pracę w urzędach jest przynajmniej dwukrotnie wyższa niż w poprzednich miesiącach, np. w czerwcu. Najwięcej - bo 27 - ogłoszeń znajdowało się na stronach miasta 15 czerwca. Tuż przed deklaracją ratusza o wstrzymaniu rekrutacji na nowe stanowiska od 1 sierpnia- już tylko 20 ogłoszeń było aktualnych.
- Nie jest normalną sytuacją, gdy zaraz po informacji o zamrożenia etatów pojawia się tyle nowych propozycji pracy na urzędnicze stanowiska - mówi Maciej Maciejowski.