BUDIMEX STAL GORZÓW WLKP. – NIELBA WĄGROWIEC 31:20 (18:8)
- Budimex Stal: Nowicki, Marciniak 1 – Drzazgowski 8, Stupiński 6, Pietrzkiewicz 4, Lemaniak, Wychowaniec i Renicki po 3, Przybylski 2, Ripa 1, Orłowski, Napierkowski, Zając.
- Nielba: Jankowski, Ciupa – Hoffmann 6, Duszyński, Siejek i Kelm po 3, Bernacik 2, Gąsiorek, Świątkiewicz i Widziński po 1, Gregor, Babiaczyk.
- Kary: 10 min – 8 min.
- Sędziowali: Korneliusz Habierski i Grzegorz Skrobak (obydwaj z Głogowa).
- Widzów: 1,8 tys.
Zagrali... wbrew tradycji
Toczone od wielu lat – przez wielu nazywane bratobójczymi – pojedynki Stalki z Nielbą zawsze miały swoją dramaturgię. Tymczasem w Wielką Sobotę chyba po raz pierwszy w historii potyczek tych drużyn przewaga jednej z ekip była miażdżąca. Mowa oczywiście o przewadze gorzowian.
Goście trzymali się tylko do 6 min, w której prowadzili 3:2. Zaraz potem rozpoczęło się show gospodarzy. Znakomitą dyspozycją w ataku i obronie imponował Igor Drzazgowski (jeszcze w poprzednim sezonie lider Nielby), dzielnie wspomagany przez obrotowego Dawida Pietrzkiewicza (wychowanek klubu z Wągrowca), skrzydłowych Mateusza Stupińskiego i Michała Lemaniaka oraz rozgrywającego Rafała Renickiego. Osobne, bardzo ciepłe słowa należą się obydwu bramkarzom żółto-niebieskich – Krzysztofowi Nowickiemu (za pierwszą połowę) i Cezaremu Marciniakowi (za drugą). Wiceliderowi klasyfikacji strzelców Ligi Centralnej, prawemu rozgrywającemu Nielby Pawłowi Gregorowi (166 bramek na koncie) nie dali się pokonać ani razu (nawet z karnego!), zatrzymali niezliczoną liczbę strzałów przeciwników, a na deser Marciniak zdobył jeszcze gola rzutem przez całe boisko do pustej „klaty” Wielkopolan. Palce lizać!
Odjeżdżali, kiedy i jak chcieli
Trudno coś napisać o dramaturgii spotkania, bo tej… praktycznie nie było. Przed przerwą prowadzenie miejscowych rosło w postępie arytmetycznym i kolejno wynosiło: 5:3 w 8, 8:4 w 14, 12:5 w 20 oraz 18:7 w 30 min. Przed pierwszą syreną skończyło się 10 „oczkami” przewagi stalowców, co i tak było dla bardzo chaotycznych w ataku i statycznych w defensywie gości niskim wymiarem kary.
Po zmianie stron boiska gorzowska nawałnica nie słabła. W 42 i 44 min przewaga miejscowych osiągnęła rekordowe rozmiary 15 trafień – odpowiednio 25:10 i 26:11.
– Oni już dawno pokochali Arenę Gorzów, a teraz wreszcie ta piękna hala pokochała ich! – wołał do mikrofonu zachwycony grą stalowców spiker zawodów Jacek Dreczka.
Gdy zaczęło pachnieć pogromem ekipy z Wągrowca, gorzowianom zdarzył się kilkunastominutowy przestój. Okres między 46 a 57 min przegrali aż 3:8 (!), więc na telebimie pojawił się stosunkowo niewysoki rezultat 29:20. W końcówce podopieczni trenera Oskara Serpiny raz jeszcze wcisnęli jednak gaz i ostatecznie pokonali rywali różnicą 11 bramek.
Brawo Stal!
Czytaj również:
Stalowcy wreszcie odczarowali Arenę Gorzów. Ale outsider rozgrywek solidnie ich na początku meczu postraszył
Pierwszy trening kadry Michała Probierza przed EURO 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?