Miał być „mały ZUS”, jest mini ulga, a składki znowu wzrosły

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Najmniejsi przedsiębiorcy mają nadzieję, że jako premier Mateusz Morawiecki wróci do pomysłu „małego ZUS” i go przeforsuje
Najmniejsi przedsiębiorcy mają nadzieję, że jako premier Mateusz Morawiecki wróci do pomysłu „małego ZUS” i go przeforsuje Sławomir Mielnik
To była główna obietnica dana mikrofirmom. Ale wicepremier Morawiecki przegrał z minister Rafalską.

Największym rozczarowaniem było dla mikroprzedsiębiorców w zeszłym roku nagłe i całkowite ucięcie tematu „małego ZUS”. Rozwiązanie to miało znacząco odciążyć firmy o najmniejszych dochodach. Obecnie, z powodu zbyt wysokich składek emerytalnych i rentowych, masowo likwidują one działalność, przepisują ją na inne osoby lub rejestrują w innych, bardziej przyjaznych małemu biznesowi, krajach Unii.

- Większość takich firm działa w szarej strefie, co przynosi straty im, konkurentom, gospodarce oraz samemu ZUS, który nie ma z tego tytułu żadnych wpływów - tłumaczyła w naszym „Barometrze” Jadwiga Emilewicz, wiceminister rozwoju, czyli prawa ręka Mateusza Morawieckiego, wówczas jeszcze wicepremiera.

Porażka wicepremierów

Zgodnie z obietnicami resortu, dużo mniejsze niż dotąd składki mieli płacić przedsiębiorcy, których miesięczny przychód nie przekracza 5 tys. zł. Jest ich w Polsce wielu, szacuje się, że z powodu zbyt wysokich składek ok. 50 tys. z nich zarejestrowało działalność na Litwie, Łotwie i Słowacji, wielu działa też formalnie jako firmy brytyjskie.

Wiceminister Emilewicz wyraziła w naszej dziennikowej telewizji nadzieję, że Sejm zajmie się projektem stosownej ustawy latem 2017 r. Wydawało się, że pomysł ma szanse powodzenia, bo cieszył się wsparciem aż dwóch wicepremierów - oprócz Mateusza Morawieckiego także Jarosława Gowina. Obaj panowie przegrali jednak tę batalię z Elżbietą Rafalską, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, która uzyskała wsparcie ówczesnej premier Beaty Szydło.

- Minister Rafalska dysponowała analizami ZUS, z których wynikało, że polscy przedsiębiorcy będą przy użyciu nowych przepisów mocno kombinować, by uniknąć składek, co w obecnej sytuacji - deficytu w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych - byłoby bardzo groźne dla finansów państwa - tłumaczy nam urzędnik MR.

Przypomina, że po obniżeniu wieku emerytalnego rząd musiał znaleźć dodatkowe środki na wypłaty świadczeń, zwłaszcza że - wbrew nadziejom minister pracy i kierownictwa ZUS - większość uprawnionych zdecydowało się przejść na przyspieszone emerytury.

Ulga dla... planktonu

Choć wicepremier Gowin stawiał sprawę na ostrzu noża (na konwencji PiS przypomniał, że „mały ZUS” jest jedną z najważniejszych obietnic złożonych mikroprzedsiębiorcom, stanowiącym przecież ponad 90 proc. firm w Polsce), projekt został „wygaszony”. Zamiast tego, w połowie listopada 2017 r. rząd przyjął projekt tzw. Konstytucji dla biznesu ze zmianami „sugerowanymi” przez Elżbietę Rafalską.

ZUS i resort pracy obawiały się, że przedsiębiorcy będą przy użyciu nowych przepisów mocno kombinować, by uniknąć składek

Zakłada on, że od wiosny 2018 roku najmniejsi przedsiębiorcy będą mogli prowadzić tzw. działalność nierejestrowaną, całkowicie zwolnioną ze składek ZUS. Dobrodziejstwem tym objęty zostanie jednak absolutny plankton biznesu, czyli ci, których miesięczne przychody nie przekraczają połowy miesięcznego wynagrodzenia - dziś jest to 1050 zł...

Pozostali, ale tylko nowicjusze, będą musieli się zadowolić „ulgą na start”, dzięki której osoby rozpoczynające działalność gospodarczą nie muszą płacić składek przez pierwsze sześć miesięcy istnienia firmy. Później zaś będą miały prawo skorzystać z istniejącej od lat ulgi dla nowych firm, czyli obniżonego ZUS.

Najmniej zarabiający przedsiębiorcy urwą też parę groszy dzięki temu, że w tym roku z 6600 zł do 8000 zł wzrosła kwota wolna od podatku.

I to w zasadzie wszystkie dobre wieści. Bo od nowego roku składki na ZUS generalnie wzrosły. Wynika to ze wzrostu średniego i minimalnego wynagrodzenia - a właśnie na ich podstawie oblicza się wysokość obowiązkowych składek.

Ponad 1200 złotych

Do ZUS trzeba będzie teraz zapłacić w sumie ponad 912 zł (w tym na emeryturę - 520 zł z groszami) plus 312,14 zł na ubezpieczenie zdrowotne, co daje razem prawie 1225 zł. Obniżony ZUS dla początkujących firm wynosi obecnie 200,16 gr (nowi przedsiębiorcy nie płacą na Fundusz Pracy), a wraz ze składką zdrowotna - nieco ponad 500 zł.

Pewną korzyścią jest to, że składek nie trzeba już przelewać kilka razy w miesiącu. Wystarczy jeden przelew należnej kwoty na indywidualne konto w ZUS - system sam rozdzieli ją na poszczególne ubezpieczenia i fundusze. Każdy płatnik winien już dysponować nadanym mu przez ZUS 26-cyfrowym numerem konta, w którym 10 ostatnich cyfr to NIP przedsiębiorcy.

KONIECZNIE ZOBACZCIE:

Pedofile i gwałciciele z Małopolski. Oni są w Rejestrze Ministerstwa! LISTY GOŃCZE

Oto największe imprezy w 2018 roku w Krakowie! PRZEGLĄD

Czy dostałbyś się do pracy w policji? PRAWDZIWE PYTANIA TESTU MULTISELECT

Czy umiesz mówić po krakosku? SPRAWDŹ SIĘ W QUIZIE

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

WIDEO: Barometr Bartusia (odc. 6)

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Miał być „mały ZUS”, jest mini ulga, a składki znowu wzrosły - Dziennik Polski

Wróć na i.pl Portal i.pl