Mężczyzna wypchnięty z okna bloku przy Smyczkowej w Lublinie. To nie było samobójstwo

Marta Grabiec
Z dziesiątego piętra bloku przy ul. Smyczkowej w Lublinie wypadł w piątek rano 31-letni mężczyzna. Jak udało się ustalić, to nie było samobójstwo. Policja zatrzymała w tej sprawie trzech podejrzanych.

Do zdarzenia doszło w piątek około godz. 6:20 przy ul. Smyczkowej na Czechowie w Lublinie. Policjanci otrzymali informację, że przed jednym z wieżowców leży ciało mężczyzny. Na miejscu były prowadzone czynności pod nadzorem prokuratora.

Funkcjonariusze przez wiele godzin zabezpieczali ślady i badali miejsce zdarzenia. Wszystko wskazywało na to, że w mieszkaniu, gdzie przebywał 31-latek, odbywała się libacja alkoholowa. Jednak nie zastali nikogo na miejscu.

Funkcjonariusze szybko ustalili, że właścicielem lokalu jest Paweł J. Z łatwością też znaleźli inne osoby, które mogły przebywać w mieszkaniu w trakcie całego zajścia. Trzej mężczyźni w wieku 24, 25 i 29 lat zostali zatrzymani pod Lublinem. Początkowo wszyscy utrzymywali, że ich znajomy popełnił samobójstwo. Jednak w trakcie prowadzonych czynności, podejrzani przyznali, że było inaczej.

Uciekł do pokoju i stanął na parapecie

Z ustaleń policji wynika, że podczas libacji alkoholowej doszło do nieporozumienia między mężczyznami. Kłótnia szybko przerodziła się w bijatykę. Śledczy ustalili, że mieszkający w lokalu 29-latek, namówił swoich kolegów do ataku na 31-latka. Po tym, jak otrzymał kilka ciosów, uciekł do sąsiedniego pokoju i stanął na parapecie. Stamtąd prawdopodobnie wypchnął go 24-latek.

Mężczyźni złożyli bardzo obszerne wyjaśnienia. - Ze względu na dobro toczącego się śledztwa nie ujawniamy ich treści - mówi Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

25-letni Adam N. usłyszał zarzut pobicia, 29-letni Paweł J. odpowie za podżeganie. Najpoważniejsze zarzuty ciążą na najmłodszym z całej trójki - 24-letnim Krzysztofie T. Wszystko wskazuje na to, że odpowie on za zabójstwo. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Grozi mu dożywotnie więzienie. Jego kompani przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów.

Na razie decyzją sądu, podejrzani trafili do tymczasowego aresztu na okres trzech miesięcy. Jak powiedział nam oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie kom. Kamil Gołębiowski mężczyźni nie byli wcześniej karani za podobne przestępstwa.

W sobotę w zakładzie medycyny sądowej przeprowadzono sekcję zwłok 31-latka. Według wstępnych ustaleń przyczyną śmierci był uraz wielonarządowy, który zwykle towarzyszy upadkom z dużej wysokości. Dokładniejsze badania pomogą ustalić, czy mężczyzna został pobity przed upadkiem.

Sąsiedzi: Libacje nie należały do rzadkości

Sąsiedzi Pawła J., z którymi rozmawialiśmy, nie ukrywają, że libacje alkoholowe w mieszkaniu przy ul. Smyczkowej nie należały do rzadkości. - Człowiek czasem modlił się, żeby zasnąć. Imprezy, krzyki czy głośna muzyka. Często można było to usłyszeć z dziesiątego piętra - mówi jedna z sąsiadek. Kobieta twierdzi, że w dniu zdarzenia w jej odczuciu w bloku nie działo się nic nadzwyczajnego. Sąsiedzi o tragedii dowiedzieli się z mediów.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mężczyzna wypchnięty z okna bloku przy Smyczkowej w Lublinie. To nie było samobójstwo - Kurier Lubelski

Wróć na i.pl Portal i.pl