Widać to w wielu dziedzinach, ale najmocniej gdy chodzi o sztukę. Zazwyczaj unikam porównań z Zachodem, lecz tym razem muszę zauważyć, że tam każda szanująca się gazeta prowadzi erudycyjny, choć operujący jasnym językiem, serwis o sztuce. I w każdym takim serwisie analizy dzieł sztuki dawnej zajmują najwięcej miejsca. U nas uwagę przyciąga tylko skandal.
Artysto, bez kopulacyjno-obrazoburczej treści nie masz w Polsce szans na sławę! Wygląda to na permanentne robienie nas w konia. Logiczne, że polski pejzaż został zdeformowany koszmarkami, że ludzie nie chodzą na wystawy, nie kupują obrazów i nie czytają książek o sztuce.
Andrzeja Nowakowskiego „Sąd Ostateczny Hansa Memlinga” jest najpiękniejszą książką, jaką od dawna zdarzyło mi się zobaczyć: rarytas, który oglądać można godzinami, a czytać tygodniami. Autor spędził kilka dni w Gdańsku fotografując najwspanialsze, obok „Damy z gronostajem”, dzieło malarskie w Polsce.
Nigdy i nigdzie nie zobaczymy przejmującego przedstawienia tak, jak na kartach tego wyjątkowego albumu. Specjalne oświetlenie i fascynacja fotografa sprawiły, że technika nie zabija obrazu, tylko go odsłania. Ktoś powie, że nikt z oglądających - nawet sam malarz - nie mógł widzieć tego, co uchwyciło oko kamery. Jednak dla mnie to atut.
„Teologiczny przekaz Memlingowego dzieła jest do bólu prosty i precyzyjny; Stworzyłem cię wolnym człowieku! - powiada Bóg. Źródłem twojej wolności byłem JA, ale w każdym momencie ziemskiego bytowania to ty decydowałeś o tym, czy żyjesz w Imię moje, czy przeciw niemu. A teraz przyszedł czas rozrachunku. Rozrachunku ostatecznego. - Słyszę szept Złego: - Nie dramatyzuj, przecież Bóg jest Miłością! Czy sądzisz, że mógłby ON być aż tak okrutny, żeby skazać cię na wieczny ból i potępienie? Czy Bóg mógłby być sadystą? (…) Bóg jest sprawiedliwy i litościwy. A Memling wykłada: na sądzie ostatecznym litości nie ma. Jest wyłącznie sprawiedliwość.
Fotografuję z bliska twarze potępionych i ogarnia mnie strach przed wiecznością, którą zafundował mi Pan Bóg. Czy może ja sam?... I właśnie o tym jest mój Sąd Ostateczny Hansa Memlinga”. Nowakowski nie oszukuje: kontakt z takim dziełem wyzwala niezwykłe napięcie.
To jednak nie wyczerpuje zawartości tej pracy. Fotografiom towarzyszą bowiem artykuły najlepszych znawców Memlinga. Sama tylko historia obrazu układa się w kryminalno-śledczą intrygę. Ale poznamy też malarza, współczesnych mu mistrzów, interpretacje dzieła i znaczenia, jakie są w nim zawarte. Jednym słowem, odkrywamy kawał europejskiej kultury.
To nie jest tania książka, ale warta więcej niż jej cena. Zamiast trzech jednorazowych kryminałów, które szybko zmienią się w makulaturę, dostaniemy coś, do czego wracać będziemy przez lata.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?