Męczeństwo mistrza Matejki. Dziwna miłość Jana i Teodory

Pawel Stachnik
Pawel Stachnik
Jan i Teodora jako Zygmunt August i Barbara Radziwiłłówna
Jan i Teodora jako Zygmunt August i Barbara Radziwiłłówna archiwum
Listopad 1864. Jan Matejko poślubia Teodorę Giebułtowską. Młodzi bardzo się kochają, ale mocno różnią się charakterami. Z czasem małżeństwo zmienia się w koszmar. Ale czy tylko z winy żony?

Jan i Teodora znali się od dzieciństwa. Rodzina Giebułtowskich mieszkała w Krakowie, pędząc tam skromny mieszczański żywot. Ojciec przyszłego malarza, Franciszek Matejko, udzielał lekcji muzyki na stancji prowadzonej przez matkę Teodory, Paulinę Giebułtowską.

Uczył też czworo jej dzieci: Joannę, Stanisława, Stefana i najmłodszą Teodorę. Gdy zmarła żona Franciszka, on sam nie bardzo potrafił poradzić sobie z wychowaniem jedenaściorga dzieci. Ojcem był surowy, skąpy i niezbyt czuły, dlatego mały Jan (w momencie śmierci matki miał siedem lat) rodzinnego ciepła szukał właśnie u Giebułtowskich.

Pani Paulina darzyła go sympatią i jako sierotę otoczyła serdeczną opieką. Jan zaprzyjaźnił się z jej synami - Stefanem i Stanisławem; z tym drugim nawet bardzo blisko. Jak pisze autorka biografii malarza, Maria Szypowska, Matejce zafascynowanemu przeszłością Polski imponowało szlacheckie pochodzenie Giebułtowskich herbu Bzura.

Jestem tak nerwową...

Jaś zainteresował się też najmłodszą córką Giebułtowskich, wspomnianą Teodorą. Był od niej osiem lat starszy i pamiętał ją, jako dziewczynkę, ale gdy podrosła, zmieniła się w urodziwą pannę. Była wysoka, smukła, o ciemnej cerze (gruzińskiej lub cygańskiej, jak mówiono), ciemnych włosach i jasnych oczach. Maryla Wolska pisała: „Matejko miał wrodzony kult tradycji i rasy. W pannie Teodorze dogadzało mu wszystko. Jej przyciężka, harda, tak wybitnie matejkowska uroda - jej imię i nazwisko zalatujące myszką kasztelańskich miodów, a nawet tło, na jakim się jawiła”.

Prócz urody Teodora wyróżniała się charakterem: od dzieciństwa była krnąbrna, gwałtowna, złośliwa i niegrzeczna. Z czasem te cechy zaczną dominować, ale na razie młoda Tosia-Dosia-Osia jest atrakcyjną i utalentowaną panną, przyciągającą uwagę Matejki. Ładnie śpiewa i ma talent aktorski. Po kryjomu przygotowuje się nawet do występu na krakowskiej scenie teatralnej u boku samej Heleny Modrzejewskiej. Na szczęście matka dowiaduje się o tym i w porę zapobiega skandalowi.

W 1853 r. Stanisław i Stefan Giebułtowscy pojechali w odwiedziny do siostry Joanny, mieszkającej z niedawno poślubionym mężem Leonardem Serafińskim w Nowym Wiśniczu. Ich matka poprosiła, by zabrali ze sobą Matejkę, chudego mizeraka, któremu pobyt na wsi dobrze zrobi. W malowniczym Wiśniczu była też Teodora i to tam Matejko spędzał z nią i jej braćmi beztrosko czas. Bardzo lubił pobyty w tej urokliwej miejscowości, którą uwieczniał na rysunkach. Tam młodzi bardzo zbliżyli się do siebie i tam narodziło się ich uczucie (przynajmniej u Jana, o czym za chwilę).

W 1862 r. postanowił się oświadczyć. Udał się więc do Giebułtowskich i przedstawił swoje zamiary względem Teodory. Według relacji przytoczonej po latach przez sekretarza Matejki Mariana Gorzkowskiego, Teodora miała wziąć pierścionek zaręczynowy, przyjrzeć mu się, a następnie cisnąć nim o podłogę tak silnie, że potoczył się w kąt. Inaczej przedstawiła to później sama Teosia: „Jestem często tak nerwową, że gdy rozgniewam się albo wzruszę się silnie, to nie jestem w stanie ani słowa przemówić! Gdy mi Jaś oświadczał się, nic mu, ani słowa odpowiedzieć nie mogłam…”.

Kocha czy nie kocha?

Starania Matejki popierali jednak matka i starszy brat Teodory (pani Paulina i Stanisław), więc Jan nie tracił nadziei. Stał się częstym bywalcem u Giebułtowskich i prawie członkiem tej rodziny. W połowie listopada 1863 r. zaczął pisać do Teodory oficjalne listy. „Najdroższa Pani moja! Długom się kłócił z myślami, zanim zdecydowałem się napisać te słów kilka […] i choć Pani przyzwoliła na moje prośby, które wzięły początek z zachęty samej Mamy, jednak czuję, że to Pani nie ze szczerej ochoty zrobiła, jeno dla dogodzenia prośbom moim” - czytamy w pierwszym z nich datowanym na 15/15 listopada 1863 r.

No właśnie: Teodora kochała Jana czy nie? Biografowie malarza nie są zgodni co do stosunku dziewczyny do jej adoratora. Jedni twierdzą, że ona również była w nim zakochana, a jedynie meandry jej charakteru nie pozwalały na proste przyjęcie oświadczyn. Inni uważają, że wcale go nie kochała, a nawet wprost przeciwnie, odczuwała do niego niechęć czy nawet fizyczny wstręt (Matejko nie był zbyt atrakcyjny). Co więc sprawiło, że została jego żoną?

Niechętni Teodorze autorzy dowodzą, że rok wcześniej Matejko namalował pierwszy obraz, który zdobył rozgłos - „Stańczyka”. Dwa lata później zaś odniósł wielki sukces płótnem „Kazanie Skargi”. Dzieło zostało wyróżnione złotym medalem na Salonie w Paryżu, a następnie sprzedane za dużą sumę 10 tys. złotych reńskich. To wszystko sprawiło, że młody malarz stał się nagle dobrą partią z widokami na sławę i niezłe zarobki…

Ślub Jana i Teodory odbył się 21 listopada 1864 r. w kościele Karmelitów na Piasku. Obecne było rodzeństwo malarza (skądinąd niechętne małżeństwu) oraz Giebułtowscy i Serafińscy. Sakramentu udzielił brat Teodory i serdeczny przyjaciel Jana - ksiądz Stanisław Giebułtowski. Młodzi zamieszkali w wynajętym mieszkaniu przy ul. Krupniczej. Krótko po ślubie udali się w podróż do Paryża, by odebrać złoty medal przyznany Matejce za „Kazanie Skargi”.

Drogi mężusiu

Ten okres to czas głębokiej miłości Jana i Teodory. Świadczą o tym listy, jakie pisali do sobie przy okazji chwilowych rozstań, pełne czułych wyznań, wyrazów tęsknoty, pieszczotliwych określeń i zapewnień o głębokim uczuciu. Tak np. w 1866 r. Teosia pisała do swojego Jana: „Ty tam biedaku, co porabiasz? Tęsknisz - i ja podobnie, próżno Ci na świecie - tak i mnie, jak Cię nie mam przy sobie, mój drogi Jaśku. […] Całuję Cię, mój kochany, w buzię i ślipka, w nosek krzywy a kochany, mój drogi mężusiu. Twoja Cię kochająca niezmiennie Dora”.

A tak do żony pisał Jan: „Nie wiem, czy z Tobą, moja, taka ciągła tęsknota przebywa jak ze mną. Dokąd siedzę pracowni zajęty, to jeszcze jako tako, ale kiedy przypomnę, że Was, moich kochanych, brak na górze i żeście daleko, to wtedy ściska się serce i rade by pogonić za Wami”.

Takich listów jest więcej i trudno przypuszczać, że Jan i Teodora nie kochali się naprawdę. Jan uwieczniał swoją urodziwą żonę na płótnach. Była m.in. Barbarą Radziwiłłówną, Boną Sforzą, Polonią i wnuczką ociemniałego Wita Stwosza. Badacze twierdzą, że większość głównych kobiecych postaci na jego obrazach ma twarz Teodory. Rok po ślubie Matejkom urodził się pierwszy syn Tadeusz. W 1867 r. na świat przyszła córka Helena, w 1869 r. Beata, a w 1873 r. syn Jerzy.

Z czasem jednak to szczęśliwe pożycie zaczęło się psuć. Do głosu zaczęły dochodzić złe cechy charakteru Teodory. Stawała się nieprzewidywalna, wybuchowa i zazdrosna. Uważała, że jest muzą wybitnego malarza i okazywała niezadowolenie, gdy tego nie dostrzegano. „Gwałtowna, zarozumiała, potura wujem, dziećmi, babcią, siebie ma za nieomylną i najnieszczęśliwszą” - pisała jej siostrzenica Stanisława Serafińska.

Teodora lubiła wystawne życie i wydawała mnóstwo pieniędzy na stroje, meble i bibeloty. Potrafiła podobno kupić 12 par rękawiczek, tylko po to, by „wiedzieli, że Matejkowa kupuje”. Od pewnego momentu zaczęła chorować na cukrzycę, co skutkowało tyciem i jeszcze bardziej zmiennymi nastrojami. Teodora była łakoma i lubiła jeść, a trzymanie diety było dla niej trudne. Z czasem stała się potężną, otyłą matroną, co w zestawieniu z drobnym i chudym mężem dawało wizualnie komiczny efekt. Co gorsza, niezrównoważony charakter w połączeniu z cukrzycą przyczynił się do rozwoju choroby psychicznej. Pierwsze objawy miały się ujawnić w 1870 r. Między nią a Janem dochodziło do gwałtownych kłótni. Teodora miał też podobno duże wymagania erotyczne.

Głośna w Krakowie stała się sprawa obrazu „Kasztelanka”. W 1876 r. Teodora wyjechała na leczenie do wód w Karlsbadzie. Jan zaczął malować portret jej siostrzenicy, wspomnianej tu już Stanisławy Serafińskiej, która razem z matką mieszkała u Matejków na Floriańskiej. Powstał piękny obraz młodej dziewczyny w bordowej renesansowej sukni, z rozpuszczonymi włosami i sznurem korali na szyi. Gdy po powrocie Teodora zobaczyła płótno, z zazdrości zemdlała, a potem wpadła w szał i zniszczyła swój namalowany przed laty portret w sukni ślubnej. Przestraszony Matejko odciął z „Kasztelanki” cztery rogi i pokazał żonie na dowód, że obraz został spalony (w rzeczywistości ukrył go). Wydarzenie stało się znane w mieście, a panie Serafińskie musiały wyprowadzić się z Floriańskiej.

Utopić w Bosforze

Relacje między małżonkami stawały się coraz bardziej napięte. Jan groził, że popełni samobójstwo, Obawiał się też, że żona w napadzie szału zabije jego i dzieci, o czym zresztą głośno mówiła. Psychiczny stan Teodory pogorszyła śmierć trzeciej córki Reginy, która urodziła się w 1878 r. i zmarła po niecałym miesiącu życia.

W 1872 r. Matejkowie odbyli podróż do Stambułu na zaproszenie kuzyna artysty Henryka Gropplera. Po powrocie Matejko namalował obraz zatytułowany „Utopiona w Bosforze”, przedstawiający tureckiego wielmożę, który za zdradę każe utopić w morzu swoją żonę. Osiem lat później stworzył drugą wersję dzieła. Według relacji Gorzkowskiego, wielmoża ma na nim rysy samego Matejki, topiona żona wygląda jak Teodora, a jeden z oprawców podobny jest do Gorzkowskiego…

Stan zdrowia Teodory rzeczywiście musiał się pogarszać, bo w lutym 1882 r. po naradzie z lekarzami Matejko i za namową Gorzkowskiego zdecydował się umieścić ją w zakładzie psychiatrycznym w Szpitalu św. Ducha. Sprowadzono ją tam podstępem, mówiąc jej, że jedzie tylko na krótki spacer. W czerwcu tego roku na usilne prośby Teodory wypuszczono ją, ale niebawem znów tam trafiła. Jej choroba stała się głośna, pisała o niej nawet krakowska prasa.

Współcześni psychiatrzy, którzy analizowali objawy, stwierdzili, że Matejkowa mogła cierpieć na zespół urojeniowy. W grę wchodziły najprawdopodobniej urojenia prześladowcze i zazdrości. Nie był to stan permanentny; z relacji świadków wynika, że były okresy, kiedy zachowywała się normalnie.

W 1883 r. wyszła ze szpitala i zamieszkała w dworku w Krzesławicach. Cały czas pozostawała pod opieką lekarską, ale jej zachowanie nie pozostawiało złudzeń. Całymi dniami spała, nocami czuwała. Gdy do Krzesławic przyjeżdżał Matejko, nie chciała z nim rozmawiać, tylko wychodziła do ogrodu. Cały czas wydawała pieniądze, robiąc rozmaite zakupy na duże sumy. Dla służby była nieznośna.

Przy łożu śmierci

Korzystając z wyjazdu męża do Zakopanego w 1885 r. Teodora uzyskała świadectwo zdrowia od lekarza ze Lwowa, według relacji Gorzkowskiego - przekupionego. Wysłała następnie do Jana adwokata, by ten uzyskał od niego zgodę na zwolnienie jej z kurateli sądowej, którą była objęta. Trzy lata później krakowscy lekarze wydali opinię, że Matejkowa jest chora psychicznie i należy ją trzymać pod opieką.

Decyzję taką ogłoszono nawet urzędowo. Teodora jednak nie rezygnowała. W 1891 r., gdy córka Helena szykowała się na ślub, zażądała uwolnienia od kurateli pod groźbą, że nie da jej błogosławieństwa. Podobnie zachowała się przy zamążpójściu drugiej córki Beaty w 1892 r.

W 1893 r. pogorszył się stan zdrowia Matejki. Twórca niespodziewanie zmarł 1 listopada 1893 r. na krwotok wywołany rakiem żołądka. Przy umierającym była Teodora - „znów pełna czułości i zmiażdżona rozpaczą”. „Nie dawaj mnie na Skałkę. Chciałbym, żeby mi Zygmunt zadzwonił” - powiedział do niej Jan.

Teodora przeżyła go o trzy lata. W 1896 r. jej cukrzyca była już mocno zaawansowana i utrudniała chodzenie. Leczyła się u dr. Gwiazdomorskiego. Latem odwiedziła Serafińskich w Wiśniczu, a potem wróciła do Krakowa. Dwa dni po powrocie, 25 sierpnia 1896 r., zmarła. Pochowano ją obok męża na cmentarzu Rakowickim.

W naszych czasach przeważa negatywny obraz Matejkowej. Jego twórcą jest w dużej mierze wspominany tu kilkakrotnie sekretarz Matejki Marian Gorzkowski, który w swoich zapiskach wyrażał się o niej bardzo niechętnie czy wręcz wrogo. Krytycznie, choć bardziej obiektywnie, pisała też o niej siostrzenica Stanisława Serafińska.

Nieco inaczej spoglądają na nią niektórzy współcześni autorzy, na nowo analizujący źródła i relacje. Podkreśla się miłość, jaką darzyli się Jan i Teodora, także wtedy, gdy jej choroba stawała się coraz bardziej uciążliwa (nawet wtedy Matejko pisał w listach „Twój niewolnik, Jasiek”). Zwraca się też uwagę, że Teodora musiała prowadzić dom i samotnie zajmować się wychowaniem czworga dzieci, bo malarz zupełnie się tymi sprawami nie zajmował, a jego zarobki były nieregularne.

Z kolei awantury urządzane przez małżonkę miały mieć dla niego działanie stymulujące i były niezbędne dla „klimatu twórczości”. Z relacji ludzi bliskich Matejkom, którzy byli świadkami ich burzliwego pożycia, można jednak wnosić, że jest to zbyt optymistyczna konstatacja…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

2024 Omówienie próbnej matury z matematyki z Pi-stacją

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Męczeństwo mistrza Matejki. Dziwna miłość Jana i Teodory - Plus Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl