Max Czornyj – Zjawa. Seryjny zabójca zmasakrował noworodka

To nie jest powieść dla ludzi o słabych nerwach. Już po kilkunastu stronach Tamara Haler, uczennica będącego w śpiączce komisarza Eryka Deryły, zjawi się na miejscu niewyobrażalnej zbrodni. W starej lubelskiej kamienicy, pustostanie, policjanci zwabieni nagraniem płaczu dziecka, natrafią na zmasakrowane szczątki noworodka. Po pewnym czasie przekonają się, że głos dziecka seryjny zabójca nagrał tuż przed masakrą. I jak przystało na osobę chorą, zostawia rozliczne ślady. Jak w wielu podobnych historiach – rozpoczyna grę z policją – jaką – trzeba przeczytać „Zjawę” samodzielnie.

Max Czornyj nie oszczędza czytelników. Daje im wyjątkowo brutalne opisy miejsca zbrodni, wyników sekcji zwłok, podsuwa erudycyjne rozważania o znanych seryjnych zabójcach, o prawdzie i fałszu w fotografii, wreszcie o grafologii. A wszystko to podaje wyjątkowo skondensowanym językiem, misternie wciągając w świat swojej powieści chłonącego jego pomysły jednym tchem czytelnika. Stara się pisać prostym językiem, jak najkrótszymi zdaniami, choć złożonych używa z taką samą przyjemnością i sensem. Przemyślnie eksponuje kolejne postaci, ukazuje też sposób myślenia zabójcy.

„Zjawa” to kolejny świetny kryminał autora, który lubi mocne opisy miejsc zbrodni i historie, w których do końca nie wiadomo, kto przeżyje. Max Czornyj oczywiście Ameryki nie odkrywa, raczej zakamarki Lublina, ale nie zawodzi. Czekam na jego kolejne zbrodnie. Oczywiście w powieściach.

Czytaj też: Max Czornyj – Rzeźnik. Kiełbasa z małych dzieci najsmaczniejsza
Czytaj też: Max Czornyj – Trauma. Najbardziej obrzydliwy kryminał z Lublina
Czytaj też: Max Czornyj – Grób. Psychopata zadaje kobietom okrutne męki