Mathieu Scalet: Na razie nie rozmawiam ze Śląskiem Wrocław o nowym kontrakcie

Piotr Janas
Piotr Janas
Mathieu Scalet
Mathieu Scalet FOT. WKS Śląsk Wrocław S.A./Krystyna Pączkowska
Mathieu Scalet w rozmowie z nami mówi o długiej drodze, jaką przeszedł, by w końcu grać w pierwszym składzie Śląska, tłumaczy, dlaczego nie poszedł na wypożyczenie, choć testowały go łącznie cztery kluby oraz jakie ma plany na przyszłość. W czerwcu wygasa mu kontrakt ze Śląskiem Wrocław.

Mathieu, piłkarzem Śląska jesteś już od ponad czterech lat, ale chyba dopiero teraz możemy o Tobie mówić, jako o zawodniku pierwszego składu?

Zgadza się, ale cieszę się, że byłem cierpliwy i doczekałem tego momentu. To, że gram obecnie w pierwszym składzie to nagroda za dotychczasową pracę. Oczywiście wiem, że złożyło się na to wiele czynników, jak transfery czy kontuzje w zespole, ale staram się wykorzystywać na swoją szansę.

Czy jeszcze dwa miesiące temu spodziewałeś się, że przebijesz się do składu właśnie jako "szóstka" lub "ósemka"? Kojarzony jesteś głównie jako piłkarz ofensywny.

To prawda, ale sam zawsze powtarzałem, że dla mnie naturalnym środowiskiem jest środek pola. Ok, może bardziej pozycja numer 10 niż 6 czy 8, ale tam także sobie radziłem. Grywałem tak w rezerwach i na treningach. To nie jest dla mnie zupełna nowość, chociaż wiem, że niektórych to zdziwiło.

A nie czułeś się nigdy napastnikiem? W rezerwach gdy byłeś zdrowy i grałeś, to zdobywałeś sporo bramek.

Tak rzeczywiście było, ale ja nigdy nie uważałem się za typowego wykończeniowca, chociaż oczywiście uwielbiałem i uwielbiam strzelać bramki. Długo nie mogłem się przebić do pierwszej drużyny, dlatego szukałem klubu, do którego mógłbym zostać wypożyczony. Byłem na testach w Garbarni Kraków, Pogoni Siedlce, Siarce Tarnobrzeg czy GKS-ie Tychy. Sęk w tym, że we wszystkich tych klubach sprawdzano mnie pod kątem gry na "dziewiątce", a to nie jest w 100 proc. moje naturalne środowisko. Zawsze kończyło się tak, że wracałem do Śląska, ale może i dobrze, że tak się stało?

Przyznasz jednak, że w pierwszej drużynie, w której na dobre zaaklimatyzowałeś się teraz u Vítězslava Lavički, byłeś rozpatrywany jako gracz ofensywny. Wchodziłeś z ławki do ataku lub na boki pomocy.

I nie mam z tym żadnego problemu, na każdej pozycji staram się dawać z siebie wszystko i jak najbardziej pomagać zespołowi. Ale dopiero teraz czuję, że w tym ustawieniu jestem w stanie wykrzesać z siebie to, co najlepsze. Na boisku najwięcej podpowiadają mi stoperzy, jak np. Mariusz Pawelec, druga szóstka/ósemka, bez względu na to czy jest to Waldek Sobota, czy Mateusz Praszelik. Wciąż mogę grać lepiej i na tym się koncentruję.

Nie bez przyczyny zahaczam o trenera Lavičkę, bo nie jest tajemnicą, że jego posada wisiała na włosku. Myślisz, że poczuł ulgę po tej mimo wszystko zaskakującej wygranej z Pogonią Szczecin?

Nie tylko trener, ale cała drużyna. Na nas wszystkich ciążyła dodatkowa presja, bo na boisku jesteśmy my, a nie nasz szkoleniowiec. Nie był to dobry początek roku, stać nas na zdecydowanie lepszą grę i musimy to pokazywać. Zresztą wcale nie uważamy, że z Pogonią zagraliśmy jakoś super. Pierwsze 30 minut było bardzo ciężkie, ale potem szybko udało się strzelić dwa gole i przełamaliśmy się. Niemniej nadal jest nad czym pracować. Przed nami kolejny trudny sprawdzian.

Masz na myśli niedzielny mecz z Legią Warszawa. Śląskowi w ostatnich latach nie grało się łatwo z tym rywalem, zawsze przychodziło znacznie więcej kibiców niż zwykle, ale wyniki były, jakie były. Paradoksalnie więc gra przy pustych trybunach może wam pomóc w niedzielę?

Tak bym tego nie powiedział, bo zdecydowanie lepiej się gra, kiedy na trybunach są kibice. Atmosfera jest wtedy zdecydowanie inna. Czekamy na powrót kibiców, ale teraz tak reszta zespołów musimy radzić sobie bez nich. Legia nieprzypadkowo jest liderem, więc nie będzie miejsca na błędy. Na pewno nikogo z nas nie paraliżuje strach przed tym meczem. Sam podchodzę do niego jak do każdego innego. Chcę w nim zagrać i pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa.

W krótkim okresie stałeś się ważnym punktem pierwszego składu. To chyba idealny moment, by się pokazać, bo w czerwcu kończy Ci się kontrakt. Rozmawiasz z klubem o jego przedłużeniu?

Na tę chwilę żadnych rozmów nie ma, ale to nawet lepiej. Mogę skupić się na treningach i graniu, a nie myśleć o tym co umową. Zupełnie mi to nie ciąży. Jeśli zapracuję swoją postawą na boisku na nowy kontrakt, to pewnie jakieś rozmowy ruszą. W tej chwili wolę jednak myśleć o trenowaniu i najbliższych meczach.

A na czym Ci bardziej zależy? Na tym, by dobrą postawą zapracować na pozostanie przy Oporowskiej, czy raczej chcesz zainteresować swoją osobą inne kluby?

Nie zamykam się na żadną opcję. Jeśli będzie tak jak teraz, że gram regularnie w pierwszej drużynie, to będzie wspaniale. Bardzo dobrze czuję się we Wrocławiu. Mam tutaj dziewczynę, podoba mi się. Czas pokaże, jak potoczą się moje losy.

A co robisz w wolnym czasie poza spotkaniami z dziewczyną? Skądinąd wiem, że jesteś kozakiem w FIFIE

Faktycznie sporo czasu poświęcałem na tę grę, ale odstawiłem ją zupełnie, serio! Nawet nie kupiłem gry FIFA 21 i jestem o wiele zdrowszym człowiekiem. Dalej lubię odpalić sobie konsolę, ale gram głównie w Call of Duty Warzone z kolegami. Sprawia mi to większą frajdę i pozwala się odstresować.

ROZMAWIAŁ - PIOTR JANAS

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mathieu Scalet: Na razie nie rozmawiam ze Śląskiem Wrocław o nowym kontrakcie - Gazeta Wrocławska

Wróć na i.pl Portal i.pl