Mateusz Borek: Cel numer jeden na Euro 2016 to wyjście z grupy. Ćwierćfinał będzie sukcesem [WYWIAD]

Robert Zieliński
Borek: Wyjście z grupy to obowiązek. Wszystko ponad ćwierćfinał będzie dla mnie jak zdobycie Mount Everest zimą
Borek: Wyjście z grupy to obowiązek. Wszystko ponad ćwierćfinał będzie dla mnie jak zdobycie Mount Everest zimą Bartek Syta
- Na Euro 2012 Robert Lewandowski był piłkarzem dobrym. Teraz jest wybitnym. Sam może prze-sądzić o losach meczu - mówi Mateusz Borek, który będzie komentował w Polsacie mecze Polski.

Masz już przygotowane pierwsze słowa, którymi zaczniesz transmisję z meczu otwarcia Euro 2016?
Nie mam. Jestem człowiekiem, który dużo improwizuje, nigdy nie pisałem wstępów, nie zastanawiałem się co powiedzieć w pierwszych słowach. Mam zarys, jak powinien wyglądać początek meczu, ale nie chcę się zamykać w jakichś ramach. Zdarza się, że w ostatniej chwili dzieje się coś niezwykłego. Wiem, że jest wielu dziennikarzy, którzy mają napisane, co powiedzieć. Zawsze wychodziłem z założenia, że trzeba trochę pójść na fantazji. Wiadomo, że mecz reprezentacji jest świętem, trzeba rozdzielić komentowanie głową, z komentowaniem sercem. To są takie szczególne mecze, gdzie trzeba znaleźć właściwy balans między analitycznym umysłem, a emocjami, również patriotyzmem, bo jestem Polakiem i dobrze życzę tej drużynie. Zależy mi na moich rodakach, na ludziach, których znam. Nie chodzi też o to, by kogoś okłamywać. Nie będzie tak, że jeśli Polska będzie grała słabo, my będziemy mówić, że jest dobrze. Jak będzie grała dobrze, nie będziemy też od razu mówić, ze to poziom mistrzostwa Europy, czy świata.

Mecze będziesz komentował w parze z Tomaszem Hajtą?
Mecze Polaków tak, ale tych ekspertów będzie więcej. Zależy mi, by wszyscy komentatorzy jadący na turniej, zaprezentowali inny styl narracji. Inaczej komentował będzie Włodzimierz Lubański, inaczej Czesław Michniewicz, jeszcze inaczej Jacek Ziober i Tomasz Hajto. Miał z nami jechać Jacek Zieliński, trener Cracovii. W zasadzie wszystko było dogadane, bilety kupione, rezerwacje zrobione. Nie wiem, może trener nie spodziewał się awansu do europejskich pucharów, bo nagle tydzień temu zadzwonił i musiał przepraszać, że z racji występu Cracovii w 1. rundzie Ligi Europy nie może jechać na turniej do Francji. Michał Probierz, który był z nami w Austrii, też dostał ofertę. Michał również odmówił, mając detalicznie wyliczony czas przygotowań Jagiellonii Białystok do następnego sezonu.

Czy jakoś szczególnie traktujesz ten turniej? Grają Polacy, mamy Roberta Lewandowskiego. Przed poprzednimi mistrzostwami zawsze były wielkie nadzieje, ale się nie udawało. Sportowo i mentalnie jest teraz lepiej?
To pierwszy taki entuzjazm od drużyny, która w 2002 roku jechała do Korei. Wtedy nie wiedzieliśmy co tam się wydarzy. Na bazie tego co działo się w eliminacjach, kiedy awansowaliśmy jako pierwszy zespół z Europy - kadra Engela przywróciła modę na reprezentację po okresie, gdzie nasze stadiony nie zawsze były pełne kibiców. Po piętnastu latach znowu jest drużyna, z którą utożsamiają się Polacy. Tamten zespół przegrał turniej w Korei – nie wyszedł z trudnej grupy. Z dużo większym sceptycyzmem podchodziliśmy do następnych turniejów, gdy do Niemiec jechał Paweł Janas, czy do Austrii Leo Beenhakker. Trochę tej euforii było cztery lata temu, ale to było związane z tym, że byliśmy gospodarzami.

Reprezentacja Smudy z Euro 2012 była tą najsłabszą w XXI wieku, ta Nawałki jest dużo lepsza?
Na pewno ekipa Smudy była na słabszym poziomie sportowym. Po pierwsze było kilka urazów, po drugie – co podkreślają wszyscy byli reprezentanci – Robert Lewandowski nie jest już piłkarzem dobrym, jak cztery lata temu, tylko wybitnym. On sam przesądza o losach spotkania. To zupełnie inny piłkarz, niż za czasów Franciszka Smudy i Waldemara Fornalika. Dojrzał, wchodzi w najlepszy wiek dla piłkarza. To nie jest Robert Lewandowski, który uczy się wielkiej piłki w Bundeslidze, tylko największa gwiazda Bayernu Monachium. Jest to pierwszy piłkarz, który przekroczył barierę 30. goli w Bundeslidze od 39 lat. Poradził sobie w tym „FC Hollywood”, bo tak trzeba definiować Bayern. Nie miał żadnych kompleksów. Nie boi się mówić o swojej sportowej klasie. Polska musi się modlić o zdrowego Lewandowskiego, bo gdy on jest w topowej formie, automatycznie jesteśmy o 30 proc. lepszym zespołem. Oczywiście, mamy dobrych bramkarzy i mentalnego szefa defensywy w postaci Kamila Glika, prawego obrońcę klasy europejskiej, jakim jest Łukasz Piszczek. Mamy fajnych, błyskotliwych skrzydłowych, z Kamilem Grosickim na czele, który zaliczył dobry sezon we Francji. Jest też świetnie rozwijający się Arkadiusz Milik. To wszystko bez Lewego jednak nie uda się na tym najwyższym poziomie.

Jak postrzegasz przywództwo Lewandowskiego w kadrze i przejęcie kapitańskiej opaski od Błaszczykowskiego? Myślisz, że to już się wszystko wyciszyło i ustabilizowało?
Kuba przez lata był wiodącą postacią kadry. Analizując te mecze, gdzie nie było sukcesu, był prawdopodobnie najlepszym piłkarzem w reprezentacji. Miał to nieszczęście jako kapitan, że nie trafił na to pokolenie. To nie było tak, że Kuba jako kapitan grał źle. Czasami musisz znaleźć się we właściwym miejscu i we właściwym czasie, z odpowiednimi ludźmi, żeby coś większego wygrać. Nie udało się to Kubie w roli kapitana, było więc jasne, że trzeba coś zmienić.

Uważasz, że zmiana kapitana może być kluczowa?
Jest to też naturalne ze względu sportowego. To najlepszy piłkarz powinien być kapitanem. Popatrzmy jak młodzi zawodnicy są wpatrzeni w Roberta Lewandowskiego. Są takie żarty, że jak Lewy bierze talerz, to oni biorą talerz, jak Robert nakłada rybę, młodzi zaraz robią to samo.

Poza tym kilku młodych piłkarzy zwróciło się do Anny Lewandowskiej o pomoc w ustaleniu diety.
Dokładnie. Karol Linetty, na pewno Artur Sobiech. Również Mariusz Stępiński i chyba Paweł Wszołek. Uzbiera się z pięciu, czy sześciu piłkarzy pod opieką żony Roberta. Ania ma niesamowitą świadomość w temacie diety, chyba teraz będzie wydawała książkę, w której przedstawi Europie wszystkie dania Roberta Lewandowskiego. Ona rzeczywiście te posiłki robi sama, to nie jest tak, że Anka pisze książkę, a ktoś za nią gotuje. Jak kręciłem z nią reklamę banku, to przyniosła mi na plan takie zdrowe kuleczki bezglutenowe. Jednego dnia jest twarzą wielu firm na wielu billboardach i nie ma z tym problemu, by następnego dnia stanęła w kuchni i przyrządziła Robertowi jakiś obiad.

Jak postrzegasz jej rolę? To jeszcze ociepla i wzmacnia wizerunek Roberta Lewandowskiego, czy aby tego nie jest już za dużo?
Być może jestem nieobiektywny, bo ją lubię. Uważam, ze jest normalną, fajną, ciepłą dziewczyną, która mogłaby żyć za pieniądze męża – piłkarza, ale wykorzystując jego nazwisko i swoją wiedzę na temat wielu rzeczy - zarabia, przy okazji robiąc coś fajnego dla kilku chłopaków, którzy nie wiedzieli jak dobrze prowadzić swój organizm.

Robert Lewandowski stał się ikoną popkultury i ambasadorem Polski. To już nie jest tylko super piłkarz, ale człowiek, który podbudowuje ego Polaków. Zarabia miliony euro i jest podziwiany na całym świecie.
Jakbyś zapytał 25 lat temu w Niemczech o Polaków, usłyszałbyś odpowiedź, że to złodzieje samochodów. Potem przewinęło się przez Bundesligę kilku reprezentantów kraju, którzy dali Polakom dobrą markę, ale od przyjścia do Niemiec Roberta Lewandowskiego zaczęło się Polaków podziwiać. Często się spieramy i mamy odmienne zdanie, ale muszę oddać to Cezaremu Kucharskiemu, że wierzył w Lewandowskiego. On mówił, że Robert jest najlepszym zawodnikiem Borussii Dortmund, żądał od dyrektora sportowego BVB Michaela Zorca najwyższego kontraktu. Niemcy długo nie mogli sobie poradzić z takim przedefiniowaniem myślenia o Polakach, że Lewandowski może zarabiać więcej niż Reus, czy Hummels. Dograł do końca kontrakt w Dortmundzie, strzelił to co miał strzelić, wygrał wiele rzeczy i odszedł do Bayernu Monachium, gdzie znowu były głosy, że sobie nie poradzi. Od początku twierdziłem, że Bayern to jest idealne miejsce dla Roberta, wiedziałem, że tam będzie strzelał jeszcze więcej goli, bo po prostu Bayern tworzy więcej sytuacji niż Dortmund.

Powinien zostać w Bayernie?
Wiem, że jest owładnięty marzeniem gry w klubie, któremu kibicował od dziecka, czyli w Realu Madryt. Gra w zespole Królewskich to są trochę ruchome piaski, poza tym do Monachium przychodzi Carlo Ancelotti. Dzięki temu, ten rysunek taktyczny będzie jeszcze bardziej podporządkowany pod Lewandowskiego. O ile Pep Guardiola chciał, by jego zespół non stop był przy piłce, to myślę, że Ancelotti będzie dużo bardziej skonkretyzowany w tym swoim pomyśle na Roberta Lewandowskiego jako środkowego napastnika.

Guardiola za bardzo szukał drugiej Barcelony?
Robert bardzo się rozwinął w tym graniu Guardioli. Jak przychodził do Dortmundu, to wiele rzeczy mu nie pasowało. Nie chciał grać na pozycji podwieszonego napastnika, chciał cały czas brać udział w grze. Trafił na dwóch świetnych trenerów, na Jurgena Kloppa i Pepa Guardiolę. Oni go nieprawdopodobnie rozwinęli przez te wszystkie lata jako piłkarza. Myślę, że to wszystko wyciśnie jak cytrynę Carlo Ancelotti. To może być dla Lewandowskiego taka pozytywna postać, dzięki której będzie strzelał jeszcze więcej goli. On jeszcze będzie miał czas pójść dalej. Czy do Realu Madryt, czy do wielkiego klubu w Anglii – cały czas jest młody. W dzisiejszych czasach ten okres profesjonalnego grania w piłkę się bardzo wydłużył. Najlepszy okres dla piłkarza to 28-33 lata. Robert na pewno będzie się dobrze prowadził.

Z czego wynika ten trochę słabszy okres Roberta w Bundeslidze kilka tygodni temu?
Na pewno pojawiło się pewne znużenie tą intensywnością meczów, natomiast zauważmy: Robert przyjeżdżał też kilka razy do Polski, by nagrać reklamy. Lewandowski to człowiek, który ma wyliczony każdy posiłek, każde dwie godziny odpoczynku, nagle musi w przeciągu trzech tygodni pojawić się kilka razy w Polsce, stać na tym planie – umalowany i uśmiechnięty. Nawet jeśli nie odpoczywa, ale dobrze się odżywia, nie pije alkoholu, to jak wraca do tego Monachium i tak brakuje mu tych kilkunastu godzin odpoczynku.

Trzeba oddać, że na tle poprzednich pokoleń piłkarzy, gwiazdorów sprzed lat, jest wielkim profesjonalistą.
Należy mu oddać, że zawsze był taki sam. Gdy jego drużyna wygrywała, czy przegrywała – zawsze był do dyspozycji. Nie problemu, by zostawić torbę i porozmawiać z dziennikarzami, bo wie, że oni są przedstawicielami kibiców. Naprawdę trzeba mieć anielską cierpliwość, by radzić sobie z tą popularnością. Przecież ten chłopak nie ma życia. Gdzie się nie pojawi – wszędzie zdjęcia, autografy, ja widziałem nawet co się działo, jak przyszedł na nagranie Cafe Futbol. Specjalnie nie podawałem, kiedy to będzie nagrywane, bo bałem się tłumów pod Polsatem. Wtedy z samej firmy przyszło sto osób. Z dziećmi, z koszulkami,z aparatami. Robert wchodząc na nagranie, podpisał tych sto autografów i koszulek. Nagrał z nami program. Po nagraniu ktoś jeszcze poprosił go o wypowiedź do innego programu. Po prawie trzech godzinach wyszedł z Polsatu, a tam czekało kolejne kilkadziesiąt osób. Ale on ma świadomość, kim on jest dla tych dzieciaków, co on znaczy dla Polaków, że nie odmówi tych autografów i zdjęć, tylko wykonuje to wszystko do końca.

W 1974 roku mieliśmy Kazimierza Deynę, w 1982 roku Zbigniewa Bońka. Będziemy wspominać ten Euro 2016 jako turniej Roberta Lewandowskiego?
Jeśli chce wygrać Złotą Piłkę – potrzebuje wielkiego turnieju. Jest świetna gra w klubie, ale musi się potwierdzić w reprezentacji. Wiem, że są wielcy piłkarze, którym w reprezentacji jest trudno. Jeśli to ma być turniej biało-czerwonych, jeśli mamy dokonać we Francji rzeczy wielkiej, czyli przynajmniej osiągnąć ćwierćfinał, to musi to być turniej Roberta Lewandowskiego. Mamy zespół ciekawy, zbalansowany, groźny, zespół który ma kilku piłkarzy o bardzo wysokich umiejętnościach, ale ma też jedną gwiazdę klasy światowej. Jeśli Robert będzie zdrowy i jeśli będzie w formie, to kadra będzie trzydzieści procent lepsza i tylko przy takich warunkach jesteśmy w stanie ugrać coś więcej.

Jak widzisz Adama Nawałkę na tle poprzedników, pod kątem radzenia sobie taktycznie i mentalnie na dużym turnieju?
Widać, że Nawałka każdy dzień zgrupowania miał zaplanowany w głowie od kilku miesięcy. To nie jest przypadkowe, że my przygotowujemy się w Juracie i Arłamowie, a nie za granicą. On wrócił i do Górskiego i do okresu przygotowawczego za czasów Jacka Gmocha, pamiętał Piechniczka. Wszystkie drużyny, które wychodziły z grupy i osiągały coś na wielkiej imprezie, przygotowywały się u siebie. Selekcjoner szalenie wierzy w młodych zawodników. Kapustka, który stał się ważną postacią, Zieliński – to akurat naturalne, bo gra we Włoszech. Był Dawidowicz. Myślę, że on znowu widzi decyzje Górskiego, który powoływał Władysława Żmudę, Gmocha powołującego Zbigniewa Bońka i jego samego. Nawałka wie, że takie młode rybki też należy wypuszczać. Wiadomo, że nikt tak długo nie bronił Mili i Szukały, gdy nie grali dobrze, jak Nawałka, ale w ostatniej chwili jednak tych piłkarzy poświęcił. Powołując Stępińskiego, czy Starzyńskiego. Selekcjoner dużo rozmawia z liderami kadry: o taktyce, o spojrzeniu na skład, o tym co w danym momencie robią. To jest rozsądne. Jakbym nazywał się Nawałka, również rozmawiałbym z Lewandowskim, czy Krychowiakiem.

Czego nie potrafił robić Waldemar Fornalik.
Myślę, że tak. Piłka generalnie jest dialogiem. Spieramy się o różne rzeczy, kłócimy się, każdy z nas ma inny pogląd, co nas nakręca i sprawia, że to wszystko jest niebanalne. Często tego brakuje trenerom. Nawałka jest szefem. Jak trener Górski - wysłucha sobie paru opinii, asystentów, wszystkich ludzi wokół. Posłucha Bońka, Koźmińskiego. Mówi, że nie czyta gazet, ale czasem coś obejrzy, ktoś mu doniesie. Jego ludzie pracują po 20 godzin dziennie. Śmieją się lekarze i masażyści, że nie można o godzinie pierwszej w nocy wypić piwa i pójść spać, bo czasami Nawałka wezwie o trzeciej w nocy i poprosi o jakieś sprawozdanie. Asystenci również nie mogą rozstać się z telefonami, bo gdy po północy idą spać umówieni, o której godzinie i gdzie jest zbiórka – dostają mejla o 4:30, że jednak wszystko robimy inaczej.

Wyłania nam się obraz perfekcjonisty i pracoholika?
Adama znam długo, poznaliśmy się na sylwestrach u Piotrka Świerczewskiego. Patrzyłem na niego w jego wolnych dniach i to jest coś, czego ja nie spotykałem w Polsce. Wstawał o 5.00 rano, biegał, zdrowo się odżywiał. To samo jego żona Kasia, kilkaset brzuszków, bardzo mało alkoholu. Widać, jak w tym wieku się facet świetnie prowadzi.

Andrzej Iwan mówił, że to był pierwszy piłkarz w Polsce, w latach komuny świadomy tego jak należy się prowadzić, stosować dietę...
Piłkarz musi dbać o wszystko. O zęby, swoje ciało, to co je. Kiedyś nie było takiej świadomości. W tamtych latach Nawałka chodził nawet na manicure i pedicure, wiedząc, że trzeba być zadbanym, by nigdzie nie przedostały się żadne zakażenia.

Myślisz, że to przełożyło się na pracę z reprezentacją, że każdy detal jest dopięty?
Na pewno. Widzimy, że jest Tomasz Iwan, człowiek, który miał kiedyś wielki żal do całej Polski, że nie pojechał na mundial do Korei. Był to chłopak, który ogniskował życie kadry – na boisku i poza nim. Już wtedy był nieprawdopodobnie zaawansowany technologicznie, nawet pamiętam, że jak trzeba było sformatować komputer Ruuda van Nistelrooya, to w Holandii jechał do niego Tomek Iwan. Był zaawansowany w technologii, jako piłkarz PSV Eindhoven miał zniżki w koncernie Phillipsa. Do dzisiaj takie rzeczy, jak np. historie logistyczne z helikopterem w Arłamowie, który przecież nie jest helikopterem PZPN, to dzięki znajomościom Iwana, czy Koźmińskiego.

Widzisz duży wkład Tomasza Iwana w to co się dzieje w kadrze?
Cała logistyka, bilety, technologia, dbanie o załatwienie wszystkich spraw w ostatnich dwóch latach, te łódki, strzelnice, to pomysły Tomka, który sam nie lubił siedzieć w jednym miejscu.

Myślisz, że ta otoczka w tej kadrze jest bardzo ważna? Widać po tym zgrupowaniu z żonami, dziewczynami, że to już nie jest zgrupowanie w twierdzy.
To było tylko kilka dni, Nawałka zdawał sobie sprawę, że chłopaki są zmęczeni po ciężkim sezonie. Myślę, że on też czyta te relacje domowe, bo jest tak: chłopaki kończą sezon, za chwilę jadą na mistrzostwa Europy. Do turnieju przystępują z marszu, niby żona, czy dziewczyna to wszystko rozumie, ale zadaje pytanie, gdzie ona w tym wszystkim się znajduje. Jak dałeś tym dziewczynom te trzy lub cztery dni, że są w środku z tymi chłopakami, w błysku fleszy - czują się zauważone. Przyjechała Anna Lewandowska, zrobiła jakieś dwa zajęcia aerobiku, one poczuły, że też w tym uczestniczą i z uśmiechem na twarzy wróciły do domu, bo wiedzą, że partner ma zaraz ważny turniej.

Nawałka mocno się zmienił od momentu, gdy został selekcjonerem?
Adam Nawałka, w bardzo krótkim czasie, wygrywając kilka ważnych meczów, nauczył się bycia poważnym selekcjonerem. Wiadomo, miał wiarę przed meczem z Niemcami, przepracował długi okres. Ale z boku było czuć nerwowość. Nie chce mówić, że kompleks, ale poczucie braku pewności siebie w meczu z Joachimem Loewem. Potem jest mecz we Frankfurcie – nasz trener otwarty, uśmiechnięty, rozmawiamy. Wyszedł Loew, Nawałka się obrócił, podszedł, przywitał się, jak światowiec. To trzeba przeżyć, by się tego nauczyć. Na początku te wszystkie przygotowane przez niego rzeczy, związane z integracją, wydawały się sztuczne. Teraz wszystko z każdym kolejnym wygranym meczem stało się naturalne. Przełomowym momentem była wygrana z Niemcami. Skończyły się podziały. Wiadomo, że każdy ma jednego kolegę lepszego, drugiego gorszego. Ale jak wygrasz kilka meczów, a wygrał je Nawałka, to jedziesz na kadrę, bo chcesz być częścią tej grupy. To nie jest już tak, że bez ciebie się nie uda, bo trener udowodnił, że potrafi wygrywać. I albo jedziesz na mecz i respektujesz zasady trenera, albo spełniasz się w klubie, a kadra radzi sobie bez ciebie.

Jak oceniasz naszych grupowych rywali na Euro 2016?
Dzisiaj trzeba szanować każdego w Europie, ale jeśli nie wygramy z Irlandią Północną albo Ukrainą, to nie mamy czego szukać na Euro. Drugi mecz z Niemcami będzie taką rzeczywistą weryfikacją, w którym miejscu znajdujemy się na tle mistrzów świata. Cieszyliśmy się wszyscy z historycznego zwycięstwa na Stadionie Narodowym w 2014 roku. To były jednak inne Niemcy, to była drużyna zmęczona mundialem, gdzie kilku kluczowych piłkarzy zakończyło karierę. Zespół z kilkoma kontuzjami. Szczęsny miał dzień konia, Bellarabi nie trafił w dobrej sytuacji. Nam się to wszystko ułożyło. Natomiast, Niemcy są drużyną turniejową. Historia piłki pokazuje, że oni zawsze celują przynajmniej w półfinał. Mimo że mają mniejsze, czy większe problemy, to dalej są faworytem w starciu z nami. Ten turniej powinniśmy zacząć od mocnego i efektownego zwycięstwa nad Irlandią Północną. To nie jest drużyna, która traci dużo bramek. Zagrają z nami pewnie trzema środkowymi obrońcami. Jeden z nich od razu zostanie oddelegowany do krycia Roberta Lewandowskiego, drugi będzie go asekurował. Zadaniem Arka Milika i skrzydłowych będzie Robertowi pomóc. Lewandowski nie zawsze będzie strzelał po dwa gole w spotkaniu, jednak jeśli w takim meczu odciągnie od krycia dwóch obrońców, reszta będzie miała więcej swobody.

Ten mecz będzie kluczowy, jak nie wygramy, to będzie duże ciśnienie.
Jak nie wygramy z Irlandią Północną to jesteśmy pod ścianą. Powiedzmy sobie szczerze, że nigdy nie było takiej możliwości, że połowa Europy weszła do turnieju głównego. Połowa z tych 24 drużyn wyjdzie z grupy. Tak teraz wygląda matematyka. Wygrywasz z Irlandią Północną, remisujesz z Ukrainą i to ci wystarczy do awansu z grupy. Może się też tak zdarzyć, że potrzebna będzie tylko jedna wygrana.

A jak oceniasz Ukrainę?
To zespół, który jest ładny od pasa w górę. Zwłaszcza od Jarmolenko i Konoplyank. Wielka strata, polityczna, to brak Jewhena Sielezniowa – on się przeniósł do ligi rosyjskiej, co wywołało ogromne protesty i trener go nie powołał. To nie jest piłkarz klasy Lewandowskiego, ale przy ustawieniu z dwoma skrzydłowymi, środkowy napastnik umiejący grać tyłem do bramki to pierwszy wybór trenera na pozycji nr 9. Ale zaprotestował naród – który nie chciał faceta, który przeszedł do ligi rosyjskiej. Pamiętamy też tę słynną bójkę Szachtar Donieck - Dynamo Kijów. Teraz niby jest wszystko ok, mówili że się jednoczą. Mają słabego bramkarz, bardzo przeciętną defensywę, myślę że dziś jesteśmy zespołem lepszym. Natomiast to drużyna, która jak pokazują ostatnie lata, jest przygotowana pod względem siłowym, wybiegana. Nie łudzę się że zabiegamy Ukrainę, ale myślę, że mamy zawodników, którzy mają lepsze walory piłkarskie.
Czy to nie paradoks, że Polacy uznaliby brak awansu do 1/8 finału za kompromitację, a przecież jesteśmy najniżej sklasyfikowaną drużyną z naszej grupy w rankingu FIFA?
Ale rankingi nie zawsze grają. Niemcy są faworytem grupy, my absolutnie zajmujemy to drugie miejsce, a o trzecią pozycję niech biją się Ukraińcy z Irlandczykami z Północy. Irlandczycy nie mają wielkich nazwisk, ale grają w Premier League, Championship. Mają mądrego trenera. Grają futbol schematyczny, mocno uporządkowany i dopracowany w szczegółach. Zauważmy jak mało oni bramek tracą. To nie będzie tak, że masę bramek im strzelimy. Do pierwszego gola, to będzie bardzo trudny mecz.

Polska ma szansę, by zagrać choćby w ćwierćfinale Euro 2016?
Regulamin mistrzostw, regulamin grupy, nie pozwala nam myśleć inaczej, jak w taki sposób, że wyjście z grupy jest naszym obowiązkiem. Nie możemy minimalizować naszych oczekiwań, myśląc, że zagramy trzy przyzwoite mecze i zobaczymy co z tego wyniknie. Nie, my musimy wyjść z grupy, to jest cel numer jeden. Ja ćwierćfinał potraktuję w kategorii sukcesu. Prawdopodobnie w 1/8 finału zagramy albo z Rumunią albo ze Szwajcarią, z którymi w normalnej formie jesteśmy w stanie wygrać. Wszystko co będzie ponad ćwierćfinał potraktuję w kategorii zdobycia Mount Everest, bo umówmy się, mamy Krychowiaka, mamy świetnych bramkarzy, Lewandowskiego, Piszczka, natomiast miejmy też świadomość, w którym miejscu europejskiego futbolu dzisiaj jest nasza reprezentacja.

Wymieniłbyś Lewandowskiego wśród głównych kandydatów do zdobycia korony króla strzelców Euro?
Bardzo bym chciał, żeby nim został, ale myślę, że większe szanse mają piłkarze, którzy grają w drużynach, które zwykle grają w turnieju do końca. Więc postawię na Thomasa Muellera.

To jest statystyka, Niemcy zakładam, że pewnie zagrają pewnie sześć meczów. My się zastanawiamy, Polska cztery, a może pięć. 3-4 bramki dla Roberta to będzie za mało, by zostać królem strzelców. Oczywiście Robert może strzelić w którymś meczu hat-tricka i bramek będzie więcej. Ale Muller to jest cwaniaczek, do tego gdy Niemcy złapią kogoś w słabszej dyspozycji, to dołożą piątkę, szóstkę i okaże się że on w dwóch meczach zdobędzie tytuł króla strzelców.

Zastanawiamy się, jak ten turniej mentalnie udźwignie Adam Nawałka, bo poprzednich selekcjonerów te turnieje przerastały.
Jerzy Engel do Korei jechał kompletnie bez doświadczenia, bo 16 lat nie było nas na wielkiej imprezie. Wydaje mi się, że wtedy źle rozpoznano logistycznie klimat. Mieszkaliśmy w klimacie europejskim, pojechaliśmy grać w klimatach mocno malezyjskich z zupełnie inną wilgotnością. W zasadzie to dzień przed meczem, jak rozmawiało się z piłkarzami, to oni po kwadransie nie mieli sił. Janas zaszokował powołaniami. Stracił bramkę z autu z Ekwadorem, co było chyba ewenementem na poziomie mistrzostw świata i w zasadzie ta kadra miała taką siłę na ławce, że Janas co chwila się odwracał i widział, że nie ma kogo wpuścić, bo albo piłkarz był bez formy, albo nie miał siły.

Wspomina się tez kadrowiczów Janasa, którym doping na stadionie w Dortmundzie spętał nogi, zamiast pomóc. Teraz udźwigniemy presję?
To było śmieszne. Ktoś w zawodowej piłce, jak wychodzi i widzi rodaków, którzy ci kibicują i pętają mu się nogi, to nie powinien się zajmować piłką. Natomiast jeśli chodzi o Beenhakkera, Holender przesadził z obciążeniami. Zarzekał się, że zabiegamy Niemców. Potem wyszliśmy stoperami wysoko na 30. metrze od naszej bramki. Jak rozmawiałem z nimi wtedy dzień przed meczem, oni mówili mi, że próbowali gadać z trenerem, by ten plan taktyczny trochę zmienić. Wiedzieli, że każda piłka za plecy na Podolskiego, czy Klosego to będzie problem. Tak to wyglądało. Z Austrią również graliśmy wysoko i to Austriacy stworzyli sobie multum sytuacji i na całe szczęście ratował nas fenomenalnie broniący Artur Boruc. Co do Franciszka Smudy, to znowu nie zgadzało się coś z fizyką. Zaufał Amerykanom, Szwajcarom, była specjalna szkoła przygotowania fizycznego. Wiemy jaki jest Franek, on po tych 1,5 godzinnych zajęciach chciał robić swój normalny trening. Piłkarze czasem przez 2,5 godziny nie schodzili z boiska. Zagraliśmy przyzwoitą pierwszą połowę z Grecją, wszystko mieliśmy pod kontrolą, czerwoną kartę dostał Wojciech Szczęsny i zaczął się problem. Za to mecz z Rosją nie był nawet taki zły.

Smuda nie miał jakiejkolwiek zdolności reagowania.
Na Euro 2012 Franek mógł spokojnie wziąć tylko 13-14 piłkarzy. Od pierwszej decyzji taktycznej trenera, było takie przesłanie, ze musimy się bronić. Na mecz z Czechami decydujący o awansie, przed własną publicznością wyszliśmy trójką defensywnych pomocników: Polański, Dudka i Murawski. Nie mówię, że nie ma w tym sensu taktycznego, ale jest to jakiś sygnał dla zespołu. Od razu wyszliśmy zabezpieczeni, by zobaczyć co będzie dalej. Potem zaczął się chaos, panika, pewnie też trochę brak reakcji.

Teraz jest złamana ręka Wszołka, kontuzjowany Rybus, zmęczony sezonem Krychowiak... Nasi piłkarze wytrzymają fizycznie trudy mistrzostw?
My mamy szalony niefart do tej złamanej ręki. Kontuzja Kamila Grosickiego w rywalizacji z Gruzją, teraz Wszołek... Naprawdę byłem zbudowany jego postawą w tym sezonie. Co prawda Verona spada z Serie A, ale jeśli chodzi o Pawła, to nauczył się jeść, trenować, nauczył się włoskiej taktyki. W ostatnim czasie grał na różnych pozycjach – i jako skrajny obrońca i jako boczny pomocnik. Wydaje mi się, że sama postawa Wszołka w konfrontacji z Finlandią, niezależnie od klasy rywala, pokazała Nawałce, że to jest piłkarz gotowy do tego, żeby jechać na mistrzostwa Europy i nie tylko być w tej 23-osobowej kadrze, ale być realnym kandydatem do gry nawet w podstawowym składzie. W tamtym meczu widzieliśmy Wszołka dynamicznego, odpowiedzialnego, który w każdej sytuacji, gdy Jędrzejczyk włączał się w akcję ofensywną, poruszał się w jego strefie. Dobrze asekurował, świetnie wracał. Co ważne w przypadku skrzydłowego, też zamykał akcje. To jest na pewno duża strata, by wydaje mi się, że Kuba Błaszczykowski, może nie być gotowy by zagrać cztery, pięć, a może więcej meczów, co kilka dni. Sądzę, że Adam Nawałka miał w głowie dzielenie tego czasu między kilku zawodników. Ale ten pech Wszołka, był szczęściem naszego ukochanego piłkarskiego taksówkarza – Sławka Peszki, bo jeszcze parę tygodni temu zastanawialiśmy się, czy on będzie w tej kadrze. Dzisiaj Peszko jedzie na Euro i to z szansami na grę.

Krychowiak zdąży się zregenerować na Euro?
Oglądając Grześka chociażby w przegranym meczu finałowym Pucharu Hiszpanii, muszę powiedzieć, że byłem bardzo zadowolony z jego gry. Dla mnie wypadł świetnie i to był taki Krychowiak, jakiego chcę oglądać w reprezentacji – silny, energetyczny, odpowiedzialny taktycznie, starający się dyrygować i ustawiać kolegów na boisku. Grzesiek ma za sobą kolejny dobry sezon, w którym ugruntował swoją pozycję. Jest piłkarzem respektowanym przez sympatyków Sevilli, zna go liga hiszpańska, wygrał Ligę Europy, pokonując Liverpool w finale. Ale w meczu z Barceloną w finale było widać, że Krychowiak nie stąpał naturalnie, że lekko tę nogę w pewnym momencie zaczął ciągnąć. Prawdopodobnie, kiedy te mięśnie trochę ostygły, to zaczął odczuwać jakiś dyskomfort, jakiś ból. Ale myślę, że na Euro będzie w pełni sił. Przecież po tej ciężkiej kontuzji jakiś czas temu doszedł do siebie o wiele szybciej, niż się spodziewaliśmy. Jego organizm jest tak wytrenowany, że naprawdę kilka dni przerwy nie będzie miało większego znaczenia. Będzie gotowy na pierwszy mecz mistrzostw Europy.

Jak mistrzostwa Europy będą pokazywane w Polsacie?
Łącznie będzie pracować około 300 osób przy tych mistrzostwach. Jedzie kilku komentatorów do Francji, kilku ekspertów. Będzie studio zrobione w La Baule. Z reprezentacją będą na stałe Marcin Feddek i Roman Kołtoń, ktoś jeszcze wpadnie. Podobno dużo historii obyczajowych w ostatnim czasie miał Piotrek Świerczewski, więc uznaliśmy, że zagospodarujemy go w innej roli. Trochę dalej od piłki, a bliżej spraw obyczajowych, bo zna język, mieszkał 10 lat we Francji. Będzie krążył po całej Francji – raz wpadnie na komisariat policji, zapytać się o bezpieczeństwo, innym razem pójdzie na plażę pogadać z dziewczynami, które przyjechały na mecz, trzeciego dnia w barze, czwartego w mieście.

Na ile kwestie bezpieczeństwa komplikują wasze przygotowania?
Ja staram się o tym nie myśleć. Leciałem na losowanie grup Euro, to było bezpośrednio po tych wydarzeniach z Paryża. Gdzieś musisz uciec od myślenia o tym. Nie wiem co się wydarzy. Nie boje się o bezpieczeństwo na stadionach, czy piłkarzy w ośrodkach treningowych. Bardziej boje się, ze siedząc sobie w restauracji, ktoś podjedzie, otworzy ogień z broni maszynowej, stanie się tragedia i UEFA zarządzi, że wszystkie mecze będą odbywały się bez udziału kibiców.

Interpol podobno prześwietla wszystkich, nawet dziennikarzy.
Liczę się z tym, że nie będzie tak jak na Euro w Portugalii, gdy przyjechaliśmy na turniej w klapkach i w zasadzie wchodziliśmy tylko 10 minut na stadion. Będę się poruszał po Francji TGW. Zrezygnowałem z samolotów, samochodu – rozmawiałem z kolegą, który powiedział, że mogą być ogromne korki na bramkach na autostradach. Postanowiłem krócej spać.

Z samolotów zrezygnowałeś też ze względów bezpieczeństwa?
Ze względów czasowych. Większość lotnisk jest poza miastem. Może okazać, że są duże opóźnienia.

Zmartwiłeś się, że TVP też pokazuje Euro i będzie się trzeba dzielić sławą?
To w ogóle mnie nie interesuje. Tak samo podchodziłem do komentowania meczów dla kilku tysięcy ludzi dla Cyfrowego Polsatu, jak teraz dla 12 czy 13 milionów. Muszę się przygotować, zrobić jak najlepiej – mieć pomysł na mecz. Czy z drugiej strony będzie komentował Darek Szpakowski, czy Jacek Laskowski, czy Marcin Żewłakow, to mnie kompletnie nie interesuje. Zdecydował się prezes Solorz odstąpić TVP te 11 meczów i była to decyzja biznesowa. Ja jako człowiek, który zajmuje się nie tylko komentowaniem meczów, jako ktoś kto analizuje rynek telewizyjny, do końca nie rozumiem tej transakcji z punktu widzenia biznesowego. Trzeba płacić komuś gigantyczną kasę, a ten ktoś też pokaże te mecze w paśmie otwartym...

To była dla TVP sprawa prestiżowa i honorowa.
Ja myślę że to bardziej ideologia i sprawy polityczne. W każdej normalnej telewizji spółce musiałbyś się z takiej decyzji wytłumaczyć. Ale pewnie mieli na to jakiś pomysł jeśli chodzi o finansowanie, czy następnej umowy, gdzie zapłacili wielkie pieniądze za pokazywanie reprezentacji Polski przez następne lata.

Ale chyba inaczej się czujesz, gdy komentujesz mecze Polaków dla kilkunastu milionów ludzi? To fajna świadomość.
Nie komentuje się tego inaczej. Czy myślisz, że jak komentuję sytuację pod bramką, to myślę, że pod drugiej stronie jest 5, 2 czy 12 milionów ludzi? Mi pasowały nawet turnieje, w których mieliśmy część meczów zakodowanych. Dlatego że koncentrowaliśmy się merytorycznie na robocie. Nie miałem nigdy potrzeby, by każda Pani z kiosku mnie rozpoznawała. Ja wykonuje ten zawód, bo go lubię, to moja pasja i super spędzanie życia. Kocham piłkę.

Jak przygotowujesz się do komentowania takich mistrzostw?
Ciężko mówić że przygotowuję się do mistrzostw. Jeśli jedziesz komentować mundial, czy Euro i nie znasz tych drużyn, to kompletnie nie powinieneś tego robić. Teraz to już jest tylko uszczegółowienie, zaczerpnięcie opinii ze środka.

Ciągle dużo rozmawiasz z piłkarzami kadry?
Rozmawiam, ale nie mogę powiedzieć z którymi. Mam paru takich, z którymi wymienię sobie poglądy lub mnie o czymś poinformują. Z trenerem też czasem rozmawiam. To człowiek, który nie lubi rozmawiać publicznie, ale gdy do niego czasem zadzwonię, to jeszcze rozmowy mi nie odmówił. Tak jak prezes Boniek namawiał, bym pojechał z nimi na pierwsze dni we Francji, ale odmówiłem, bo nie chcę im tam przeszkadzać. Niech się zajmują tym reporterzy. Ja w dniu meczu podjadę do trenera na kawkę – pogadamy o stałych fragmentach, o idei rozegrania meczu.

Świetnie dogadywałeś się z reprezentacją Engela – Świerczewski, czy Hajto, to twoi przyjaciele. Czy teraz masz podobne relacje z piłkarzami?
Wiadomo że kadra Engela to byli ludzie w moim wieku. Naturalnie dojrzewaliśmy. Oni jechali na MŚ, ja jechałem na pierwszy mundial do komentowania. Naturalnie z nimi dojrzewałem i przeżywaliśmy fajną przygodę. Dziś trudno, by 43-letni Mateusz Borek szedł na imprezę z Kapustką.

Jak idzie Kapustką, to biją teraz...
Jakby był ze mną, to by go tam nie zbili, podejrzewam. Akurat dobrze znam ten lokal i myślę, że jakby był ze mną, to nikt, by go tam nie ruszył.

Polsat stworzył na Euro dwa specjalne kanały, jak to będzie wyglądało?
Pokażemy wszystkie mecze. To jest bardzo ciekawa oferta. Całe życie telewidzowie, kibice, narzekają, że są reklamy. Kanały Polsat Sport 2 i Polsat Sport 3 nie będą miały przez całe Euro ani jednej reklamy. Z wyjątkiem 8-sekundowego oficjalnego spotu sponsorskiego, na którym my nie zarabiamy, tylko UEFA. Nie ma żadnej reklamy! O godzinie 13 codziennie zaczyna się program i trwa do 1 w nocy. Na drugim kanale, uruchomionym na czas fazy grupowej, gdy będą dwa mecze w jednym czasie (wtedy będą symultanicznie), cały program na żywo będzie z takimi powtórkami po dwóch godzinach. Gdy ktoś przyjdzie z pracy o 17, to nie będzie musiał sprawdzać wyniku, bo dostanie całość live dwie godziny później. Czyli gdy jest mecz nr 1 o 18, ty będziesz oglądał go o 20, mecz nr 2 z 21 zaczynasz o 23. Wystarczy nie wchodzić w internet i nie sprawdzać wyników. 12 godzin codziennie jest programu live. Do tego kibica bardzo interesuje fragment tuż przed meczem, gdy nasi grają. W otwartym Polsacie będzie pewnie studio, które skończy się 17 min przed meczem i potem 12 min reklam. A w Polsacie Sport 2 będzie cały czas live. Meldunek z murawy, opinia w studiu, kontakt z komentatorami. I to samo w przerwie. 15 min przerwy, to 15 min w studio, a nie reklamy.

Studio będzie i w Warszawie i we Francji w La Baule?
Tak i w przypadku meczów Polaków mamy jeszcze studio na stadionie.

Czy będziesz prowadził te studia?
Nie, raczej nie. Może w drugiej fazie turnieju, gdy będzie trochę luźniej. Ale wiem, że mamy specjalne urządzenia w połączeniu z Polsat News, że w każdym momencie na ulicy mogę dawać live.

Ile meczów komentujesz?
Nie wiem jeszcze. Pierwsze 15 dni turnieju – 14 spotkań. Wszystkie mecze Polaków. Mecz otwarcia, finał, pewnie jeden półfinał, dwa ćwierćfinały.

Finał też z Tomkiem Hajtą?
Może być to też współkomentator, z którym robię mecz otwarcia, czyli Włodek Lubański. To legenda polskiej piłki, bardzo go cenię. Skomentowałem z nim tylko jeden mecz – Lecha z FC Brugge w europejskich pucharach i wtedy mnie zachwycił. A mecz otwarcia to coś więcej niż komentowanie zwykłego spotkania i tylko rozmowa o piłce. To otwarcie całego turnieju, to program artystyczny, trzeba mieć w takiej transmisji bardzo szerokie pole popisu. A Włodek już nawet swoim nazwiskiem gwarantuje wielki profesjonalizm.

Na koniec opowiedz o swoich faworytach turnieju.
Dla mnie faworytów jest dwóch – Francja i Niemcy. Francja udowodniła, że potrafi grać u siebie, potrafi się przygotować. Dwie imprezy, Euro 1984 i mundial 1998, u siebie wygrali. Francja ma mądrego trenera, ciekawy młody zespół z rywalizacją na wielu pozycjach. Grieezmanna zna cały świat, Matuidiego też wszyscy doceniają. Piłkarze grający w PSG wyrośli na gwiazdy, jest Kante. Oni potrafią grać pod presją. Niemcy to z kolei zespół turniejowy – na nich zawsze postawię.

Kto z faworytów może zawieść?
Trudno jednoznacznie ocenić. Włochy straciły wiele atutów w drugiej linii z powodu kontuzji. Sam Antonio Conte powiedział, że trzeba będzie przemeblować cały pomysł taktyczny na turniej. Jestem bardzo ciekawy gry Hiszpanów. Zdziwiła mnie nieobecność Torresa. Zdarzało się, że był w słabszej formie, a w reprezentacji strzelał. Ostatnio jego forma również była wysoka ­ mogło się coś wydarzyć na linii trener zawodnik, o czym my nie wiem. Ta Hiszpania jest inna niż, ta do której byliśmy przyzwyczajeni. Musimy się jej na nowo nauczyć. Kiedy patrzę na Saula z Atletico, to jest wielki piłkarz, ten facet. Do tego widziałem Iniestę w finale Pucharu Hiszpanii – to jest jakiś fenomen, on się w ogóle nie starzeje. Nie ma takiego piłkarza w drugiej linii. Może zagrać 100 meczów w kadrze, 70 w sezonie i nie widać po nim zmęczenia, dalej gra swoje.

Jak oceniasz drużyny typowane na czarne konie turnieju – Austrię i Belgię?
Austriacy mają ze 30 fajnych piłkarzy. Wielu zawodników gra w Niemczech, a nie ma ich w kadrze. Widać jak fajnie pracowali z młodzieżą, ilu piłkarzy ukształtowali. Nie mówię, że Austria nie wyjdzie z grupy ale jednak nie sadzę, by coś wielkiego na tym turnieju ugrała. Co do Belgów, też sądzę, że maks ćwierćfinał. Mają kilku ciekawych zawodników, ale zobaczymy jak wpłynie na nich brak Kompany'ego.

To będzie Euro niespodzianek, czy raczej faworytów?
Jeśli chodzi o końcowy triumf, to nie widzę możliwości, by ktoś zamieszał.

Czesny, Magzyzki i Blacyzikołyski - zobacz, jak obcokrajowcy kaleczą polskie nazwiska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl