Martyna Wojciechowska jest zatroskana o przyszłość lwów

Paweł Gzyl
W najbliższy piątek do kin trafi nowe dzieło twórców słynnych filmów „Mikrokosmos” i „Makrokosmos” – „Mia i biały lew”. Jego narratorką będzie popularna podróżniczka – Martyna Wojciechowska.

Martyna Wojeciechowska w filmie „Mia i biały lew” pełni rolę narratorki. Udział w polskiej wersji językowej był dla podróżniczki wyjątkowy, bo okazało się, że przesłanie filmu jest jej bardzo bliskie.

– To film, który młodym widzom uświadamia, jak ważna jest ochrona zwierząt żyjących na wolności, w tym także lwów. Szczególnie, że nie myślimy o lwie jako o gatunku zagrożonym wyginięciem. Tymczasem przez działalność człowieka – także przez nieuzasadniony lęk, jaki czujemy przed tymi zwierzętami – populacja lwów spadła do tak niskiego poziomu, że niedługo będziemy mogli oglądać je tylko na obrazkach i na filmach – tłumaczy podróżniczka.

Martyna bez wahania zdecydowała się na udział w dubbingu filmu „Mia i biały lew”, kiedy dowiedziała się, że zdjęcia były realizowane m.in. w prywatnym rezerwacie należącym do Kevina Richardsona, zwanego „zaklinaczem lwów”. Był on również odpowiedzialny za nadzorowanie dzikich kotów obecnych na planie – a po zakończeniu zdjęć „przygarnął” zwierzęcych „aktorów” do swojego rezerwatu.

– Kevin Richardson jest dla mnie gwarantem etyki i rzeczywistej troski o lwy. Uwielbiam tego faceta, bo poświęcił całe swoje życie ochronie tych zwierząt. Jest z nimi w bardzo głębokiej relacji. Kevina Richardsona nazywa się „zaklinaczem lwów”, bo ma szczególne umiejętności obcowania z nimi – wyjaśnia podróżniczka.

„Mia i biały lew” to wzruszająca, tętniąca akcją i pięknie nakręcona w samym sercu dzikiej Afryki, opowieść o wielkiej przyjaźni dziewczynki i białego lwa. Produkcją filmu zajął się Jacques Perrin, odpowiedzialny m.in. za powstanie tak przełomowych dzieł, jak „Mikrokosmos” i „Makrokosmos”. Oprawę muzyczną skomponował Armand Amar, twórca ścieżki dźwiękowej do trzech części popularnej serii „Bella i Sebastian”.

Dzieciństwo dziesięcioletniej dziewczynki o imieniu Mia zmienia się w wielką przygodę, kiedy jej rodzice postanawiają przenieść się z zatłoczonego Londynu do Afryki, aby w jej sercu prowadzić niezwykłą farmę. Pewnego dnia na świat przychodzi w niej piękne i jedyne w swoim rodzaju białe lwiątko o imieniu Charlie. Tak zaczyna się historia zdumiewającej przyjaźni między dziewczynką i wyjątkowym zwierzęciem, którzy wspólnie wychowują się w malowniczym zakątku Ziemi.

– Sama miałam bliskie spotkania z lwami i to jest zawsze szalenie emocjonujące. Nie ma nic wspanialszego niż zobaczyć lwa, który kroczy przez sawannę, w swoim naturalnym środowisku, choć dzisiaj są to już tylko parki narodowe. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam lwa na wolności, to czułam się wyróżniona, czułam, że to jest naprawdę zaszczyt. Czułam, że doświadczam takiego bliskiego kontaktu z naturą i że to jest niezwykły moment – opowiada podróżniczka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Martyna Wojciechowska jest zatroskana o przyszłość lwów - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl