Mariusz Zielke o filmie "Bagno": Sekielski okazał się draniem, inni redaktorzy naczelni zachowywali się jak ostatni buce

Joanna Grabarczyk
Joanna Grabarczyk
Krzysztof S. według zeznań ofiar skrzywdził co najmniej kilkoro dzieci. Dopuścił się wobec nich molestowania, współżycia lub innych czynności seksualnych. O jego niezdrowych fascynacjach miało wiedzieć bardzo wiele wpływowych osób z artystycznego środowiska.
Krzysztof S. według zeznań ofiar skrzywdził co najmniej kilkoro dzieci. Dopuścił się wobec nich molestowania, współżycia lub innych czynności seksualnych. O jego niezdrowych fascynacjach miało wiedzieć bardzo wiele wpływowych osób z artystycznego środowiska. Pixabay
Opublikowany pod koniec czerwca reportaż Mariusza Zielke pt. „Bagno”, w którym autor przybliżył postawę mediów mainstreamu wobec prób zainteresowania ich tematem pedofilii w środowiskach artystów, a szczególnie działalnością Krzysztofa S., to bolesna nauczka dla tych, którzy wierzą jeszcze w społeczną misję mediów. - Nie rozwiążemy żadnego problemu społecznego, jeżeli będziemy mieli takie media, jakie mamy – tak Zielke podsumował postawy redaktorów naczelnych mediów obwołujących się niezależnymi.

W krótkiej rozmowie z portalem i.pl autor omawianego reportażu przyznał, że tęskni za czasami, gdy dziennikarstwo było bardziej społecznie zaangażowane i empatyczne, redakcje nie były aż tak ostentacyjnie nastawione na zysk, a opiniotwórczy wpływ mediów mógł być wykorzystany w słusznej sprawie.

Gdyby miał Pan w jednym zdaniu powiedzieć, o czym jest Pana reportaż „Bagno”, jak by Pan to ujął?

Powiedziałbym, że „Bagno” jest o traktowaniu problemu pedofilii w Polsce. To jest film o tym, jak całe społeczeństwo podchodzi do ogromnego problemu, jakim jest wykorzystywanie seksualne dzieci.

Społeczeństwo lekceważy problem, wypiera go, a przede wszystkim odwraca się od ofiar. Największym problemem są relacje pomiędzy osobami skrzywdzonymi a środowiskiem, w którym funkcjonują. Niekiedy od ofiar odwracają się najbliższe rodziny, które mają pretensje, że prawda ujrzała światło dzienne. Rodzice potrafią wyprzeć się swoich dzieci lub zapytać: „Nie mogłeś milczeć dłużej?”. Rozmawiajmy o tym! O tym jest mój film.

Co Pan chce osiągnąć swoim filmem?

Chcę zmienić w Polsce beznadziejną sytuację osób pokrzywdzonych. Jestem ich samozwańczym reprezentantem. Nikt mnie co prawda nie wskazał, bym pełnił tę rolę i sam się obwołałem ich rzecznikiem. Tak, pomyliły mi się role - jak to określili niektórzy redaktorzy naczelni tak zwanych niezależnych mediów. I rzeczywiście, przyznaję im rację – mam obsesję. Mam obsesję na punkcie dochodzenia do prawdy i dążenia do tego, żeby w końcu ten chory system chronienia pedofilów oraz wtórnego krzywdzenia ofiar został zmieniony. To jest mój cel.

Jako dziennikarz śledczy często musi pan sobie zadawać pytanie: cui bono, czyli – na czyją korzyść. Kto zatem skorzystał na milczeniu mediów i osób wymienianych w Pana filmie, które nazywają się niezależnymi?

Myślę, że na ich milczeniu to wszyscy tylko stracili. Nikt nie skorzystał. Na kłamstwie tracimy wszyscy. I na tuszowaniu spraw. Podobnie jeśli chodzi o opracowanie tematu w sposób przepełniony manipulacją – przecież ona kiedyś wyjdzie na jaw, a wtedy problem czy doświadczenia całej społeczności zostaną znowu zepchnięte na dalszy plan wobec dyskusji o obiektywizmie lub jego braku w ujęciu tematu. I w ten sposób znów nikt nie będzie mówić o tym, że problemem jest to, że dochodzi do seksualnych nadużyć wobec dzieci i nikt za to nie odpowiada, tylko po raz kolejny będziemy dyskutować o mediach i ich poziomie.
Temat pedofilii bardzo stracił przez postawę ludzi, którzy się nim zajmowali. Jest mi ogromnie przykro, że wśród nich znalazł się i Tomek Sekielski. Jego film „Tylko nie mów nikomu” o tuszowaniu pedofilii w Kościele zrobił na mnie ogromne wrażenie. Myślałem, że ten obraz jest uczciwy, a Sekielskiemu faktycznie chodzi o poprawę sytuacji osób pokrzywdzonych.

Poprzednim pytaniem nawiązałam raczej do tej zapowiedzi: „Mam bardzo silne dowody na to, że tę sprawę celowo zatuszowano, żeby nie przeszkadzała w walce z Kościołem”. Uchyli Pan rąbka tajemnicy, o jakie dowody chodzi?

Zastanawiałem się, czy zebranych materiałów, choć w części, nie ujawnić gdzieś w mediach. Jednak to bez sensu, bo rozmyje temat. Wszystkie dowody muszę po prostu zebrać w całość, żeby pokazać nadużycia w ich pełnym kontekście, jako całość, razem z relacjonowaniem tego tematu i manipulacjami wokół niego. Te dowody mam naprawdę bardzo mocne. To będzie szok. Wszyscy dowiedzą się, że mówię już nie o bagnie, ale o szambie.

Mam nagrane ponad 100 godzin materiałów audiowizualnych. Byłoby szkoda, gdyby się zmarnowały. W planach mam zrobienie jeszcze wielu, wielu zdjęć, dlatego potrzebuję porządnego budżetu do działania. A o ten jest trudno. Marzy mi się, żeby druga część mojego reportażu była o wiele lepsza niż część pierwsza. Pierwsza była tak naprawdę dopiero zaproszeniem do dyskusji.

Porusza Pan temat bardzo niewygodny dla środowisk wpływowych. Zdąży Pan ujawnić prawdę, zanim znów sąd zakaże Panu publikacji?

To może w takim razie to jeszcze nie jest dobry moment na wyjaśnienie tej sprawy? Ale ja jestem bardzo cierpliwym człowiekiem.

Może mimo brzydkiej postawy innych redakcji na początku warto rozrzucić trochę okruszków i pozwolić innym podziobać Pana tropem?

Redaktorzy naczelni w moim filmie zachowali się jak ostatni buce. To jest po prostu skandal! W normalnym kraju wszyscy z nich wylecieliby ze stanowisk po takim materiale.

Kiedy podejmowałem się tego tematu – nazwijmy rzecz po imieniu: wreszcie w sposób uczciwy, czyli taki, żeby ukazać wszystkie aspekty tej sprawy, targały mną ogromne wyrzuty sumienia. Chciałem ukryć rolę Tomasza Sekielskiego i Artura Nowaka w całym tym procederze. Wówczas jednak zrobiłbym film fałszywy. Potrzebowałem tyle czasu, by zmienić też swoje postrzeganie i podejście – nie mogę przedkładać interesów kolegów nad prawdę. Myślałem tak: „Nie powinienem nagrywać kolegów. Nie powinienem robić wobec nich prowokacji”. Gdybym jednak nie nagrał ich reakcji, nie miałbym dowodów na zmowę milczenia w kwestii pedofilii poza Kościołem. Zdawałem też sobie sprawę, że będę musiał poświęcić osobę w jakiś sposób mi bliską. Myślałem, że to jest inny człowiek. Tymczasem okazał się być ostatnim draniem. Dzisiaj, mówiąc o tym, jak zachowali się dziennikarze innych redakcji, nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Okazało się znowu – jak zwykle zresztą – że ujawnienie prawdy niesie za sobą tylko dobro. Musiałem to zrobić. Chociaż to był dla mnie ogromny koszt.

Swoją drogą prowokacje, które kiedyś tam planowałem, odłożyłem na bok – i bardzo dobrze. Dzięki temu ten materiał jest uczciwy. Mogę zapewnić, że niczego w nim nie zmanipulowano.

Krzysztof S. budował swoją pozycję w ogromnej mierze dzięki TVP. O czym według Pana świadczy fakt, że to akurat TVP zgłosiło się do Pana z propozycją sfinansowania Pana filmu i ukazania owoców Pana dochodzenia na swoich antenach?

Byłem zaskoczony, że Telewizja Polska tak zareagowała. Równocześnie byłem też przestraszony. Bałem się, że ktoś będzie chciał wykorzystać ten temat politycznie i opowiedzieć tę historię w sposób zmanipulowany, dlatego nie przystałem na propozycję TVP. Może to był błąd? Może okazałoby się, że zrobilibyśmy razem dużo lepszy film niż kiedy zrobiłem go sam?

TVP zachowało się niemal wzorowo w sprawie tematu pedofilii poza Kościołem. W pełni wzorowo byłoby, gdyby powołali u siebie komisję, żeby zbadać sprawę krzywd, których Krzysztof S. dopuścił się wobec ofiar, dzięki jego pracy i pozycji w TVP. Powiedziałem, że kiedy to zrobią, będziemy mogli rozmawiać o zrobieniu razem filmu. Ale TVP tej komisji nie powołało. Dlatego nasze rozmowy się skończyły. Dlatego nie mogę mieć do nich pretensji, że na ich antenach cicho było o sprawie, bo oni jednak ciągle do mnie dzwonili, proponowali współpracę, zapraszali mnie do programów… To ja odmawiałem i nie chciałem przy ich pomocy kontynuować tego tematu.

Jednak dzięki temu, że ta produkcja powstała całkowicie niezależnie, a ja za nią w pełni odpowiadam, jestem w stanie udzielić odpowiedzi na każde pytanie. Nie muszę się obawiać, że ktoś choćby przypadkiem zrobił w tym materiale lub podczas pracy nad nim coś złego.

Jakiego wykorzystania się Pan obawiał?

Zastrzegam: TVN-owi też bym nie oddał tego tematu. Nie chciałem, żeby ktokolwiek miał możliwość manipulowania tym materiałem. Chciałem, żeby dano mi wolną rękę, jeśli chodzi o działania, bym mógł być gwarantem bezpieczeństwa ofiar. Wśród ofiar Krzysztofa S. są bardzo znane osoby. Zagwarantowałem im słowem honoru, że ich nazwiska nigdy nie pojawią się w mediach w kontekście bycia ofiarami pedofila. Dotrzymałem słowa. Nie pojawiły się. A gdybym nad tymi materiałami współpracował z jakąś telewizją, obawiam się, że zwyciężyłaby jednak pogoń za sensacją i takie wrażliwe dane mogłyby gdzieś wyciec.

od 16 lat

lena

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 50

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marcinek
9 lipca, 8:26, Ob. Serwator:

Biedny Marcinek robi co może, bo jest zapotrzebowanie na księży pedofilów. Tylko nie rozumie (zakładam, że to naiwność, a nie kłamanie z premedytacją), że podaje liczbę zgłoszeń, a nie liczbę pedofilów. Ile z tych osób komisja (nie wspominając już o sądzie) uznała za rzeczywistych pedofilów? Bo wystarczy, że kilka osób skrzyknie się w internecie i zgłoszenia lecą a leszcze się tym podniecają.

9 lipca, 9:52, Marcinek:

Rozumiem dane i wiem, że zgłoszenie to nie wyrok, ale rozumiem też, że liczba niezasadnych zgłoszeń w obu grupach duchownych i nieduchownych będzie proporcjonalna, tak więc na finalny wynik nie ma wpływu. Też dopuszczam pewien margines błędu ale jest bardzo mało prawdopodobne, żeby był na tyle duży żeby zmienić wniosek.

Przypuszczam, że jesteś członkiem katolickiego kultu i z tego powodu nie jesteś obiektywny. Jakich danych Ci nie podać i tak będziesz ślepym obrońcą kapłanów.

9 lipca, 10:33, Ob. Serwator:

Problem w tym, że nie rozumiesz. Powtórzę, może dotrze: do zgłoszenia wystarczy jedna osoba. Dlatego wystarczy 100 osób, żeby zgłosić 100 księży pedofili. Jeżeli podasz swoje dane, to zgłoszę Ciebie, może wtedy dotrze :). Tak nawiasem, jeżeli odpowiednio zapłacisz, to zgłoszę Cię również do pokojowej nagrody Nobla, bo znam parę osób, które mają uprawnienia do zgłaszania kandydatów.

9 lipca, 14:34, Marcinek:

Przeczytaj raport, znaczna liczba spraw po weryfikacji została przekazana do prokuratury.

9 lipca, 14:38, Marcinek:

Druga rzecz, że zgłoszenia są na konkretne osoby i przez konkretne osoby Jak ktoś kogos bezpodstawunie oskarża to naraża sie też na karę, te sprawy nie są zgłaszane incognito.

10 lipca, 14:31, Ob. Serwator:

Bezpodstawne oskarżenie jest karalne jeżeli zostało zrobione publicznie, zgłaszania do komisji jest bezpieczne dla zgłaszającego. Jedyne wiarygodne źródło to sądowe wyroki skazujące i tu, niestety dla Ciebie, duchowni nie odbiegają istotnie od średniej krajowej. Mimo najprawdopodobniej znacznie wyższego odsetka homoseksualistów w tym środowisku.

Sam Kościół się przyznawał do tuszowania i przenoszenia księży pedofili między parafiami. Nawet Dziwisza Watykan odsunął, co z tego, za tuszowanie nie trafił pod sąd.

Kościół to państwo w państwie. Nie przekazuje dokumentów do prokuratury i prowadzi wewnętrzne dochodzenia, to co może najgorszego spotkać księdza/biskupa/apb to odsunięcie od nauczania i wysłanie na odosobnienie do zakonu.

Kiedy policja wkroczyła do kurii, żeby zabezpieczyć dokumentacje?

Na zgłoszenia prokuratury o wydanie wewnętrznej dokumentacji kościół nigdy jej nie wydał. Sprawy gdzie ksiądz trafia pod sąd to wyjątki bo ma ochronę najbogatszej w naszym kraju i najbardziej wpływowej organizacji.

I jeszcze raz tłumaczę Tobie bo nie rozumiesz, nawet jeśli część zgłoszeń jest niezasadnych to rozkładają się równomiernie w populacji. Czasem się zdarza, że dziecko fałszywie oskarży opiekuna lub nauczyciela, ale nie zdarza się to częściej niż księdza.

W przypadku księdza nawet rzadziej bo jak rodzina wysyła na religię to takiego dzieciaka co go ksiądz obmaca spacyfikują.

Poczytaj sobie jak wieś zareagowała na sprawę w szkole, rodzice spacyfikowali dzieci a dla dyrektorki zorganizowali pucz:

https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/ksiądz-miał-dotykać-uczennice-na-religii-dyrektorka-zareagowała-wieś-chciała-wywieźć-ją-na-taczkach/ar-AA1bPBoT

Nie wiem jak Ty ale ja mam księżulka w dalszej rodzinie, zrobił dzieciaka, nie wziął odpowiedzialności i dalej sobie wygodnie żyje jako proboszcz - taki bohater. Najbliższa rodzina udaje greka bo to wstyd i jak tu się przyznać i co dalej, wyrzucą z pracy w hańbie!!!. Dla większości ludzi-księży, jak pogadają z Tobą szczerze to przyznają, że ta praca dla nich to była okazja na przyzwoite pieniądze i zdobycie pozycji. Oczywiście pedofili tam jest mniejszość, ale dzieciorobów, którzy nie rzucili habitu, żeby wziąć odpowiedzialność za dzieci dużo więcej.

O
Ob. Serwator
9 lipca, 8:26, Ob. Serwator:

Biedny Marcinek robi co może, bo jest zapotrzebowanie na księży pedofilów. Tylko nie rozumie (zakładam, że to naiwność, a nie kłamanie z premedytacją), że podaje liczbę zgłoszeń, a nie liczbę pedofilów. Ile z tych osób komisja (nie wspominając już o sądzie) uznała za rzeczywistych pedofilów? Bo wystarczy, że kilka osób skrzyknie się w internecie i zgłoszenia lecą a leszcze się tym podniecają.

9 lipca, 9:52, Marcinek:

Rozumiem dane i wiem, że zgłoszenie to nie wyrok, ale rozumiem też, że liczba niezasadnych zgłoszeń w obu grupach duchownych i nieduchownych będzie proporcjonalna, tak więc na finalny wynik nie ma wpływu. Też dopuszczam pewien margines błędu ale jest bardzo mało prawdopodobne, żeby był na tyle duży żeby zmienić wniosek.

Przypuszczam, że jesteś członkiem katolickiego kultu i z tego powodu nie jesteś obiektywny. Jakich danych Ci nie podać i tak będziesz ślepym obrońcą kapłanów.

9 lipca, 10:33, Ob. Serwator:

Problem w tym, że nie rozumiesz. Powtórzę, może dotrze: do zgłoszenia wystarczy jedna osoba. Dlatego wystarczy 100 osób, żeby zgłosić 100 księży pedofili. Jeżeli podasz swoje dane, to zgłoszę Ciebie, może wtedy dotrze :). Tak nawiasem, jeżeli odpowiednio zapłacisz, to zgłoszę Cię również do pokojowej nagrody Nobla, bo znam parę osób, które mają uprawnienia do zgłaszania kandydatów.

9 lipca, 14:34, Marcinek:

Przeczytaj raport, znaczna liczba spraw po weryfikacji została przekazana do prokuratury.

9 lipca, 14:38, Marcinek:

Druga rzecz, że zgłoszenia są na konkretne osoby i przez konkretne osoby Jak ktoś kogos bezpodstawunie oskarża to naraża sie też na karę, te sprawy nie są zgłaszane incognito.

Bezpodstawne oskarżenie jest karalne jeżeli zostało zrobione publicznie, zgłaszania do komisji jest bezpieczne dla zgłaszającego. Jedyne wiarygodne źródło to sądowe wyroki skazujące i tu, niestety dla Ciebie, duchowni nie odbiegają istotnie od średniej krajowej. Mimo najprawdopodobniej znacznie wyższego odsetka homoseksualistów w tym środowisku.

M
Marcinek
9 lipca, 8:26, Ob. Serwator:

Biedny Marcinek robi co może, bo jest zapotrzebowanie na księży pedofilów. Tylko nie rozumie (zakładam, że to naiwność, a nie kłamanie z premedytacją), że podaje liczbę zgłoszeń, a nie liczbę pedofilów. Ile z tych osób komisja (nie wspominając już o sądzie) uznała za rzeczywistych pedofilów? Bo wystarczy, że kilka osób skrzyknie się w internecie i zgłoszenia lecą a leszcze się tym podniecają.

9 lipca, 9:52, Marcinek:

Rozumiem dane i wiem, że zgłoszenie to nie wyrok, ale rozumiem też, że liczba niezasadnych zgłoszeń w obu grupach duchownych i nieduchownych będzie proporcjonalna, tak więc na finalny wynik nie ma wpływu. Też dopuszczam pewien margines błędu ale jest bardzo mało prawdopodobne, żeby był na tyle duży żeby zmienić wniosek.

Przypuszczam, że jesteś członkiem katolickiego kultu i z tego powodu nie jesteś obiektywny. Jakich danych Ci nie podać i tak będziesz ślepym obrońcą kapłanów.

9 lipca, 10:33, Ob. Serwator:

Problem w tym, że nie rozumiesz. Powtórzę, może dotrze: do zgłoszenia wystarczy jedna osoba. Dlatego wystarczy 100 osób, żeby zgłosić 100 księży pedofili. Jeżeli podasz swoje dane, to zgłoszę Ciebie, może wtedy dotrze :). Tak nawiasem, jeżeli odpowiednio zapłacisz, to zgłoszę Cię również do pokojowej nagrody Nobla, bo znam parę osób, które mają uprawnienia do zgłaszania kandydatów.

9 lipca, 14:34, Marcinek:

Przeczytaj raport, znaczna liczba spraw po weryfikacji została przekazana do prokuratury.

Druga rzecz, że zgłoszenia są na konkretne osoby i przez konkretne osoby Jak ktoś kogos bezpodstawunie oskarża to naraża sie też na karę, te sprawy nie są zgłaszane incognito.

M
Marcinek
9 lipca, 8:26, Ob. Serwator:

Biedny Marcinek robi co może, bo jest zapotrzebowanie na księży pedofilów. Tylko nie rozumie (zakładam, że to naiwność, a nie kłamanie z premedytacją), że podaje liczbę zgłoszeń, a nie liczbę pedofilów. Ile z tych osób komisja (nie wspominając już o sądzie) uznała za rzeczywistych pedofilów? Bo wystarczy, że kilka osób skrzyknie się w internecie i zgłoszenia lecą a leszcze się tym podniecają.

9 lipca, 9:52, Marcinek:

Rozumiem dane i wiem, że zgłoszenie to nie wyrok, ale rozumiem też, że liczba niezasadnych zgłoszeń w obu grupach duchownych i nieduchownych będzie proporcjonalna, tak więc na finalny wynik nie ma wpływu. Też dopuszczam pewien margines błędu ale jest bardzo mało prawdopodobne, żeby był na tyle duży żeby zmienić wniosek.

Przypuszczam, że jesteś członkiem katolickiego kultu i z tego powodu nie jesteś obiektywny. Jakich danych Ci nie podać i tak będziesz ślepym obrońcą kapłanów.

9 lipca, 10:33, Ob. Serwator:

Problem w tym, że nie rozumiesz. Powtórzę, może dotrze: do zgłoszenia wystarczy jedna osoba. Dlatego wystarczy 100 osób, żeby zgłosić 100 księży pedofili. Jeżeli podasz swoje dane, to zgłoszę Ciebie, może wtedy dotrze :). Tak nawiasem, jeżeli odpowiednio zapłacisz, to zgłoszę Cię również do pokojowej nagrody Nobla, bo znam parę osób, które mają uprawnienia do zgłaszania kandydatów.

Przeczytaj raport, znaczna liczba spraw po weryfikacji została przekazana do prokuratury.

O
Ob. Serwator
9 lipca, 8:26, Ob. Serwator:

Biedny Marcinek robi co może, bo jest zapotrzebowanie na księży pedofilów. Tylko nie rozumie (zakładam, że to naiwność, a nie kłamanie z premedytacją), że podaje liczbę zgłoszeń, a nie liczbę pedofilów. Ile z tych osób komisja (nie wspominając już o sądzie) uznała za rzeczywistych pedofilów? Bo wystarczy, że kilka osób skrzyknie się w internecie i zgłoszenia lecą a leszcze się tym podniecają.

9 lipca, 9:52, Marcinek:

Rozumiem dane i wiem, że zgłoszenie to nie wyrok, ale rozumiem też, że liczba niezasadnych zgłoszeń w obu grupach duchownych i nieduchownych będzie proporcjonalna, tak więc na finalny wynik nie ma wpływu. Też dopuszczam pewien margines błędu ale jest bardzo mało prawdopodobne, żeby był na tyle duży żeby zmienić wniosek.

Przypuszczam, że jesteś członkiem katolickiego kultu i z tego powodu nie jesteś obiektywny. Jakich danych Ci nie podać i tak będziesz ślepym obrońcą kapłanów.

Problem w tym, że nie rozumiesz. Powtórzę, może dotrze: do zgłoszenia wystarczy jedna osoba. Dlatego wystarczy 100 osób, żeby zgłosić 100 księży pedofili. Jeżeli podasz swoje dane, to zgłoszę Ciebie, może wtedy dotrze :). Tak nawiasem, jeżeli odpowiednio zapłacisz, to zgłoszę Cię również do pokojowej nagrody Nobla, bo znam parę osób, które mają uprawnienia do zgłaszania kandydatów.

M
Marcinek
9 lipca, 8:26, Ob. Serwator:

Biedny Marcinek robi co może, bo jest zapotrzebowanie na księży pedofilów. Tylko nie rozumie (zakładam, że to naiwność, a nie kłamanie z premedytacją), że podaje liczbę zgłoszeń, a nie liczbę pedofilów. Ile z tych osób komisja (nie wspominając już o sądzie) uznała za rzeczywistych pedofilów? Bo wystarczy, że kilka osób skrzyknie się w internecie i zgłoszenia lecą a leszcze się tym podniecają.

Rozumiem dane i wiem, że zgłoszenie to nie wyrok, ale rozumiem też, że liczba niezasadnych zgłoszeń w obu grupach duchownych i nieduchownych będzie proporcjonalna, tak więc na finalny wynik nie ma wpływu. Też dopuszczam pewien margines błędu ale jest bardzo mało prawdopodobne, żeby był na tyle duży żeby zmienić wniosek.

Przypuszczam, że jesteś członkiem katolickiego kultu i z tego powodu nie jesteś obiektywny. Jakich danych Ci nie podać i tak będziesz ślepym obrońcą kapłanów.

J
Jan
Tych zboczeńców pefofili marnych komefiantów powinno się czyścić jak knurów. Jako ojciec bym dążył do wymierzenia kary na ulicy.
n
nnn
6 lipca, 13:03, Andrzej:

A co na te sensacje prokuratura, czy twórca reportażu złożył jakieś zawiadomienie?

Problem jest w tym że świeccy nie ukrywają pedofilii a kościół katolicki instytucjonalnie ukrywał i bronił pedofilii.

6 lipca, 13:47, Ob. Serwator:

Z tego tekstu wynika jak "nie ukrywają". W filmie zostały wymienione takie redakcje jak TVN, Newsweek, OkoPress, GazWyb. Tak, prokuratura została powiadomiona.

7 lipca, 14:29, Klase:

Jezeli ktoś powiedział komuś i prosi aby o nim nie powiedzieć to nie jest żaden dokument. Tak obrzucic błotem można każdego. Powiem, że on jest złodziej tylko nie mów,że to ja mówiłem. Oj redaktorze . Skąd miałeś pieniądze na to pseudo badanie? Nie chciałeś działać pod szyldem TVP ale nie piszesz czy dostałeś pieniądze? Nie piszesz nic konkretnego tylko stek" bo ktoś komus". Konkrety i świadkowie.

7 lipca, 16:56, Stanisław:

W tych sprawach ,czyli pedofilów ,to raczej o świadków będzie ciężko ,chyba że to grupowe ,ale co może zrozumieć ktoś ,kto nie przechodził przez to ? Nic. Często normatywujemy takie działania ,i dlatego ofiary bardziej się boją o tym powiedzieć głośno. Nie przez oprawce ,ale właśnie takich ja Ty . Bo przecież łatwiej jest powiedzieć że to jest słowo przeciwko słowu . A gorzej udowodnić że do takich działań doszło w ogóle. Zwłaszcza po latach. Tylko żaden człowieczek ,który tego nie przeżył ,nie wbije do tego wąskiego toku myślenia ,że bywa tak iż ofiary ,dzieci dopiero po latach są w stanie o tym opowiedzieć, i to z oporami. A wina w tym przypadku nie jest tylko po stronie kata,ale osób o zbyt płaskim myśleniu. Druga sprawa że nawet teraz jest bardzo ciężko znaleźć psychologa ,który współpracuje z takimi dziećmi , lub już dorosłymi. Niewielu się poprostu do tego nadaje. Dlatego najwięcej zrozumienia ofiary odnajdą u osób które też to przeżyły. Z tym że i tak jest to trauma do końca życia.

Oj tak. Po co ktoś miałby ujawniać, jak zazwyczaj może liczyć na komentarz w stylu "starej babie się przypomniało". Nie dość, że w dzieciństwie skrzywdzony, to potem jeszcze powtórnie przez takich wysokiej klasy "komentatorów".

O
Ob. Serwator
6 lipca, 10:52, Ob. Serwator:

Pisanie o pedofilii w Kościele oczywiście mogłoby spełniać pozytywną role gdyby obiektywnie pisano również o pedofilii w innych środowiskach. Mam wrażenie, że ograniczając się do duchownych ci "dziennikarze śledczy" chcą odwrócić uwagę od tych środowisk. I niestety w dużym stopniu udało im się to. Przeciętny (czyli niechętnie używający mózgu) konsument me(r)diów takich jak TVN czy Onet jest przekonany, że odsetek pedofilów wśród duchownych wielokrotnie przekracza średnią krajową. Tymczasem wcale od niej istotnie nie odbiega. Co innego wśród homoseksualistów - tam odsetek pedofilów jest ok. dziesięciokrotnie wyższy.

6 lipca, 11:18, Marcinek:

Odsetek pedofili wśród duchownych kościoła jest ok 200x większy niż w reszcie społeczeństwa. Czyli jak wysyłasz dziecko na lekcje religii z katechetą/księdzem mężczyzną to ma 200 razy wiekszą szansę, że trafi na pedofila niż na lekcji np.: fizyki gdzie naucza mężczyzna. Wynika to z danych udostępnionych przez sejmową komisję do spraw pedofilii. Czy to mało?

6 lipca, 12:28, Ob. Serwator:

Marcin Adamczyk policzył to dokładnie i opublikował w "Najwyższym Czasie". Zrobił to w prosty sposób - za pomocą rejestru skazanych. Wynik był taki jak podałem - nie ma istotnych różnic w porównaniu z resztą społeczeństwa. Nie ma innego sposobu jak ten odsetek obliczyć, więc inne liczby to mokre sny fantastów.

6 lipca, 13:06, Marcinek:

Ja też tak policzyłem, wystarczy podzielić liczbę przypadków duchownych / liczbę duchownych w polsce i wychodzi 200 razy więcej niz liczba przypadkow / liczba doroslych mężczyzn w polsce.

Czyli pedofili u duchownych wystepuje 200 razy częściej niż u osób nieduchownych.

Czyli na lekcji religii jest 200 razy większa szansa, że dziecko trafi na pedofila niz na innych lekcjach.

7 lipca, 18:41, Miś:

Urodziłeś się już upośledzony czy coś Ci na pusty łeb spadło?

8 lipca, 1:13, Marcinek:

Umiem liczyć, a Ty?. Jestem dobry, więc pomogę:

1) Z raportu 2021 państwowej komisji z do spraw pedofilii było 349 zgłoszeń, z czego 100 dotyczących duchownych.

2) Według GUS mamy ok 15mln dorosłych mężczyzn (pomijam kobiety przypadki damskich pedofili to margines).

3) Według GUS mamy ok 30 tyś duchownych.

Źródła danych:

1) Raport komisji ds. pedofilii. https://pkdp.gov.pl/baza-wiedzy/raporty-komisji/

2) GUS - wyznania: https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/inne-opracowania/wyznania-religijne/wyznania-religijne-w-polsce-2019-2021,5,3.html

3) GUS – struktura ludności:

https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ludnosc/ludnosc/ludnosc-stan-i-struktura-ludnosci-oraz-ruch-naturalny-w-przekroju-terytorialnym-stan-w-dniu-31-grudnia,6,34.html

Liczymy:

A = 100/30tyś – szansa, że sprawa przypada daną osobę duchowną.

B = 249/(15mln-30tyś) – szansa, że sprawa przypada na daną osobę nieduchowna.

Ile razy szansa, że sprawa przypada na osobę duchowna jest większa od szansy, że sprawa przypada na dorosłego mężczyznę, który nie jest duchownym?

= A/B = ok 200.

To oczywiście szacunek na zgłoszonych przez rok sprawach, ale ich rozkład powinien dobrze przybliżać to co się dzieje w populacji. Margines nie powinien przekraczać rzędu wielkości, a najprawdopodobniej to dolne ograniczenie, bo sprawa pedofila księdza ma mniejszą szansę wyjścia na światło dzienne z racji wsparcia w tuszowaniu i presji społecznej.

Nie ma sensu też wyliczać tego z rejestru skazanych, bądźmy szczerzy, ilu księży pedofilów zostało skazanych? Albo kościół przeniesie ich do innej parafii, albo odeśle do samotni, albo wyśle za granicę (jak zrobił to Wojtyła) aż sprawa ucichnie.

8 lipca, 15:57, Mk:

Dane są rzetelne: podałem źródło: raport komisji państwowej i gus, dokładniejszych nie ma.

A rozumiesz co podałeś czy wytłumaczyć (zupełnie za darmo)? Pytam przez grzeczność, bo wiem, że nie rozumiesz (uprzejmie zakładam, że nie kłamiesz z premedytacją). Ale ten wątek przekracza dopuszczalną liczbę znaków, więc odpowiedziałem osobno.

O
Ob. Serwator
Biedny Marcinek robi co może, bo jest zapotrzebowanie na księży pedofilów. Tylko nie rozumie (zakładam, że to naiwność, a nie kłamanie z premedytacją), że podaje liczbę zgłoszeń, a nie liczbę pedofilów. Ile z tych osób komisja (nie wspominając już o sądzie) uznała za rzeczywistych pedofilów? Bo wystarczy, że kilka osób skrzyknie się w internecie i zgłoszenia lecą a leszcze się tym podniecają.
M
Mk
6 lipca, 10:52, Ob. Serwator:

Pisanie o pedofilii w Kościele oczywiście mogłoby spełniać pozytywną role gdyby obiektywnie pisano również o pedofilii w innych środowiskach. Mam wrażenie, że ograniczając się do duchownych ci "dziennikarze śledczy" chcą odwrócić uwagę od tych środowisk. I niestety w dużym stopniu udało im się to. Przeciętny (czyli niechętnie używający mózgu) konsument me(r)diów takich jak TVN czy Onet jest przekonany, że odsetek pedofilów wśród duchownych wielokrotnie przekracza średnią krajową. Tymczasem wcale od niej istotnie nie odbiega. Co innego wśród homoseksualistów - tam odsetek pedofilów jest ok. dziesięciokrotnie wyższy.

6 lipca, 11:18, Marcinek:

Odsetek pedofili wśród duchownych kościoła jest ok 200x większy niż w reszcie społeczeństwa. Czyli jak wysyłasz dziecko na lekcje religii z katechetą/księdzem mężczyzną to ma 200 razy wiekszą szansę, że trafi na pedofila niż na lekcji np.: fizyki gdzie naucza mężczyzna. Wynika to z danych udostępnionych przez sejmową komisję do spraw pedofilii. Czy to mało?

6 lipca, 12:28, Ob. Serwator:

Marcin Adamczyk policzył to dokładnie i opublikował w "Najwyższym Czasie". Zrobił to w prosty sposób - za pomocą rejestru skazanych. Wynik był taki jak podałem - nie ma istotnych różnic w porównaniu z resztą społeczeństwa. Nie ma innego sposobu jak ten odsetek obliczyć, więc inne liczby to mokre sny fantastów.

6 lipca, 13:06, Marcinek:

Ja też tak policzyłem, wystarczy podzielić liczbę przypadków duchownych / liczbę duchownych w polsce i wychodzi 200 razy więcej niz liczba przypadkow / liczba doroslych mężczyzn w polsce.

Czyli pedofili u duchownych wystepuje 200 razy częściej niż u osób nieduchownych.

Czyli na lekcji religii jest 200 razy większa szansa, że dziecko trafi na pedofila niz na innych lekcjach.

7 lipca, 18:41, Miś:

Urodziłeś się już upośledzony czy coś Ci na pusty łeb spadło?

8 lipca, 1:13, Marcinek:

Umiem liczyć, a Ty?. Jestem dobry, więc pomogę:

1) Z raportu 2021 państwowej komisji z do spraw pedofilii było 349 zgłoszeń, z czego 100 dotyczących duchownych.

2) Według GUS mamy ok 15mln dorosłych mężczyzn (pomijam kobiety przypadki damskich pedofili to margines).

3) Według GUS mamy ok 30 tyś duchownych.

Źródła danych:

1) Raport komisji ds. pedofilii. https://pkdp.gov.pl/baza-wiedzy/raporty-komisji/

2) GUS - wyznania: https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/inne-opracowania/wyznania-religijne/wyznania-religijne-w-polsce-2019-2021,5,3.html

3) GUS – struktura ludności:

https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ludnosc/ludnosc/ludnosc-stan-i-struktura-ludnosci-oraz-ruch-naturalny-w-przekroju-terytorialnym-stan-w-dniu-31-grudnia,6,34.html

Liczymy:

A = 100/30tyś – szansa, że sprawa przypada daną osobę duchowną.

B = 249/(15mln-30tyś) – szansa, że sprawa przypada na daną osobę nieduchowna.

Ile razy szansa, że sprawa przypada na osobę duchowna jest większa od szansy, że sprawa przypada na dorosłego mężczyznę, który nie jest duchownym?

= A/B = ok 200.

To oczywiście szacunek na zgłoszonych przez rok sprawach, ale ich rozkład powinien dobrze przybliżać to co się dzieje w populacji. Margines nie powinien przekraczać rzędu wielkości, a najprawdopodobniej to dolne ograniczenie, bo sprawa pedofila księdza ma mniejszą szansę wyjścia na światło dzienne z racji wsparcia w tuszowaniu i presji społecznej.

Nie ma sensu też wyliczać tego z rejestru skazanych, bądźmy szczerzy, ilu księży pedofilów zostało skazanych? Albo kościół przeniesie ich do innej parafii, albo odeśle do samotni, albo wyśle za granicę (jak zrobił to Wojtyła) aż sprawa ucichnie.

Dane są rzetelne: podałem źródło: raport komisji państwowej i gus, dokładniejszych nie ma.

O
Ob. Serwator
6 lipca, 10:52, Ob. Serwator:

Pisanie o pedofilii w Kościele oczywiście mogłoby spełniać pozytywną role gdyby obiektywnie pisano również o pedofilii w innych środowiskach. Mam wrażenie, że ograniczając się do duchownych ci "dziennikarze śledczy" chcą odwrócić uwagę od tych środowisk. I niestety w dużym stopniu udało im się to. Przeciętny (czyli niechętnie używający mózgu) konsument me(r)diów takich jak TVN czy Onet jest przekonany, że odsetek pedofilów wśród duchownych wielokrotnie przekracza średnią krajową. Tymczasem wcale od niej istotnie nie odbiega. Co innego wśród homoseksualistów - tam odsetek pedofilów jest ok. dziesięciokrotnie wyższy.

6 lipca, 11:18, Marcinek:

Odsetek pedofili wśród duchownych kościoła jest ok 200x większy niż w reszcie społeczeństwa. Czyli jak wysyłasz dziecko na lekcje religii z katechetą/księdzem mężczyzną to ma 200 razy wiekszą szansę, że trafi na pedofila niż na lekcji np.: fizyki gdzie naucza mężczyzna. Wynika to z danych udostępnionych przez sejmową komisję do spraw pedofilii. Czy to mało?

6 lipca, 12:28, Ob. Serwator:

Marcin Adamczyk policzył to dokładnie i opublikował w "Najwyższym Czasie". Zrobił to w prosty sposób - za pomocą rejestru skazanych. Wynik był taki jak podałem - nie ma istotnych różnic w porównaniu z resztą społeczeństwa. Nie ma innego sposobu jak ten odsetek obliczyć, więc inne liczby to mokre sny fantastów.

6 lipca, 13:06, Marcinek:

Ja też tak policzyłem, wystarczy podzielić liczbę przypadków duchownych / liczbę duchownych w polsce i wychodzi 200 razy więcej niz liczba przypadkow / liczba doroslych mężczyzn w polsce.

Czyli pedofili u duchownych wystepuje 200 razy częściej niż u osób nieduchownych.

Czyli na lekcji religii jest 200 razy większa szansa, że dziecko trafi na pedofila niz na innych lekcjach.

6 lipca, 13:44, Ob. Serwator:

Sugeruje powrót do podstawówki ze szczególnym uwzględnieniem czterech podstawowych działań.

7 lipca, 14:45, Micho:

Właśnie w statystykach opartych na liczbie skazanych jest największa niedokładność, gdyż średnio dwóch na stu duchownych pedofili w ogóle trafia przed sąd.

A te liczby to skąd (pytam przez grzeczność, bo wiem, że wyssane z brudnego palca)?

O
Ob. Serwator
6 lipca, 10:52, Ob. Serwator:

Pisanie o pedofilii w Kościele oczywiście mogłoby spełniać pozytywną role gdyby obiektywnie pisano również o pedofilii w innych środowiskach. Mam wrażenie, że ograniczając się do duchownych ci "dziennikarze śledczy" chcą odwrócić uwagę od tych środowisk. I niestety w dużym stopniu udało im się to. Przeciętny (czyli niechętnie używający mózgu) konsument me(r)diów takich jak TVN czy Onet jest przekonany, że odsetek pedofilów wśród duchownych wielokrotnie przekracza średnią krajową. Tymczasem wcale od niej istotnie nie odbiega. Co innego wśród homoseksualistów - tam odsetek pedofilów jest ok. dziesięciokrotnie wyższy.

6 lipca, 11:18, Marcinek:

Odsetek pedofili wśród duchownych kościoła jest ok 200x większy niż w reszcie społeczeństwa. Czyli jak wysyłasz dziecko na lekcje religii z katechetą/księdzem mężczyzną to ma 200 razy wiekszą szansę, że trafi na pedofila niż na lekcji np.: fizyki gdzie naucza mężczyzna. Wynika to z danych udostępnionych przez sejmową komisję do spraw pedofilii. Czy to mało?

6 lipca, 12:28, Ob. Serwator:

Marcin Adamczyk policzył to dokładnie i opublikował w "Najwyższym Czasie". Zrobił to w prosty sposób - za pomocą rejestru skazanych. Wynik był taki jak podałem - nie ma istotnych różnic w porównaniu z resztą społeczeństwa. Nie ma innego sposobu jak ten odsetek obliczyć, więc inne liczby to mokre sny fantastów.

6 lipca, 13:06, Marcinek:

Ja też tak policzyłem, wystarczy podzielić liczbę przypadków duchownych / liczbę duchownych w polsce i wychodzi 200 razy więcej niz liczba przypadkow / liczba doroslych mężczyzn w polsce.

Czyli pedofili u duchownych wystepuje 200 razy częściej niż u osób nieduchownych.

Czyli na lekcji religii jest 200 razy większa szansa, że dziecko trafi na pedofila niz na innych lekcjach.

7 lipca, 18:41, Miś:

Urodziłeś się już upośledzony czy coś Ci na pusty łeb spadło?

8 lipca, 1:13, Marcinek:

Umiem liczyć, a Ty?. Jestem dobry, więc pomogę:

1) Z raportu 2021 państwowej komisji z do spraw pedofilii było 349 zgłoszeń, z czego 100 dotyczących duchownych.

2) Według GUS mamy ok 15mln dorosłych mężczyzn (pomijam kobiety przypadki damskich pedofili to margines).

3) Według GUS mamy ok 30 tyś duchownych.

Źródła danych:

1) Raport komisji ds. pedofilii. https://pkdp.gov.pl/baza-wiedzy/raporty-komisji/

2) GUS - wyznania: https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/inne-opracowania/wyznania-religijne/wyznania-religijne-w-polsce-2019-2021,5,3.html

3) GUS – struktura ludności:

https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ludnosc/ludnosc/ludnosc-stan-i-struktura-ludnosci-oraz-ruch-naturalny-w-przekroju-terytorialnym-stan-w-dniu-31-grudnia,6,34.html

Liczymy:

A = 100/30tyś – szansa, że sprawa przypada daną osobę duchowną.

B = 249/(15mln-30tyś) – szansa, że sprawa przypada na daną osobę nieduchowna.

Ile razy szansa, że sprawa przypada na osobę duchowna jest większa od szansy, że sprawa przypada na dorosłego mężczyznę, który nie jest duchownym?

= A/B = ok 200.

To oczywiście szacunek na zgłoszonych przez rok sprawach, ale ich rozkład powinien dobrze przybliżać to co się dzieje w populacji. Margines nie powinien przekraczać rzędu wielkości, a najprawdopodobniej to dolne ograniczenie, bo sprawa pedofila księdza ma mniejszą szansę wyjścia na światło dzienne z racji wsparcia w tuszowaniu i presji społecznej.

Nie ma sensu też wyliczać tego z rejestru skazanych, bądźmy szczerzy, ilu księży pedofilów zostało skazanych? Albo kościół przeniesie ich do innej parafii, albo odeśle do samotni, albo wyśle za granicę (jak zrobił to Wojtyła) aż sprawa ucichnie.

Obliczenia są poprawne, liczby wyssane z brudnego palca. Zresztą zgłosić można każdego, Ciebie również. Księża od co najmniej 20 lat są pod pilną obserwacją, więc dużo trudniej ukryć u nich pedofilię. Co innego np. artyści czego dowodzi opisany tu przypadek.

C
Chołowniazesmieciarką
Normalne przecież to dno tvn i psełdo redaktorzy wspierajacy pseldo Polaka ryżego tuska
E
Emeryt
6 lipca, 10:52, Ob. Serwator:

Pisanie o pedofilii w Kościele oczywiście mogłoby spełniać pozytywną role gdyby obiektywnie pisano również o pedofilii w innych środowiskach. Mam wrażenie, że ograniczając się do duchownych ci "dziennikarze śledczy" chcą odwrócić uwagę od tych środowisk. I niestety w dużym stopniu udało im się to. Przeciętny (czyli niechętnie używający mózgu) konsument me(r)diów takich jak TVN czy Onet jest przekonany, że odsetek pedofilów wśród duchownych wielokrotnie przekracza średnią krajową. Tymczasem wcale od niej istotnie nie odbiega. Co innego wśród homoseksualistów - tam odsetek pedofilów jest ok. dziesięciokrotnie wyższy.

6 lipca, 11:18, Marcinek:

Odsetek pedofili wśród duchownych kościoła jest ok 200x większy niż w reszcie społeczeństwa. Czyli jak wysyłasz dziecko na lekcje religii z katechetą/księdzem mężczyzną to ma 200 razy wiekszą szansę, że trafi na pedofila niż na lekcji np.: fizyki gdzie naucza mężczyzna. Wynika to z danych udostępnionych przez sejmową komisję do spraw pedofilii. Czy to mało?

6 lipca, 12:28, Ob. Serwator:

Marcin Adamczyk policzył to dokładnie i opublikował w "Najwyższym Czasie". Zrobił to w prosty sposób - za pomocą rejestru skazanych. Wynik był taki jak podałem - nie ma istotnych różnic w porównaniu z resztą społeczeństwa. Nie ma innego sposobu jak ten odsetek obliczyć, więc inne liczby to mokre sny fantastów.

6 lipca, 13:06, Marcinek:

Ja też tak policzyłem, wystarczy podzielić liczbę przypadków duchownych / liczbę duchownych w polsce i wychodzi 200 razy więcej niz liczba przypadkow / liczba doroslych mężczyzn w polsce.

Czyli pedofili u duchownych wystepuje 200 razy częściej niż u osób nieduchownych.

Czyli na lekcji religii jest 200 razy większa szansa, że dziecko trafi na pedofila niz na innych lekcjach.

7 lipca, 18:41, Miś:

Urodziłeś się już upośledzony czy coś Ci na pusty łeb spadło?

8 lipca, 1:13, Marcinek:

Umiem liczyć, a Ty?. Jestem dobry, więc pomogę:

1) Z raportu 2021 państwowej komisji z do spraw pedofilii było 349 zgłoszeń, z czego 100 dotyczących duchownych.

2) Według GUS mamy ok 15mln dorosłych mężczyzn (pomijam kobiety przypadki damskich pedofili to margines).

3) Według GUS mamy ok 30 tyś duchownych.

Źródła danych:

1) Raport komisji ds. pedofilii. https://pkdp.gov.pl/baza-wiedzy/raporty-komisji/

2) GUS - wyznania: https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/inne-opracowania/wyznania-religijne/wyznania-religijne-w-polsce-2019-2021,5,3.html

3) GUS – struktura ludności:

https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ludnosc/ludnosc/ludnosc-stan-i-struktura-ludnosci-oraz-ruch-naturalny-w-przekroju-terytorialnym-stan-w-dniu-31-grudnia,6,34.html

Liczymy:

A = 100/30tyś – szansa, że sprawa przypada daną osobę duchowną.

B = 249/(15mln-30tyś) – szansa, że sprawa przypada na daną osobę nieduchowna.

Ile razy szansa, że sprawa przypada na osobę duchowna jest większa od szansy, że sprawa przypada na dorosłego mężczyznę, który nie jest duchownym?

= A/B = ok 200.

To oczywiście szacunek na zgłoszonych przez rok sprawach, ale ich rozkład powinien dobrze przybliżać to co się dzieje w populacji. Margines nie powinien przekraczać rzędu wielkości, a najprawdopodobniej to dolne ograniczenie, bo sprawa pedofila księdza ma mniejszą szansę wyjścia na światło dzienne z racji wsparcia w tuszowaniu i presji społecznej.

Nie ma sensu też wyliczać tego z rejestru skazanych, bądźmy szczerzy, ilu księży pedofilów zostało skazanych? Albo kościół przeniesie ich do innej parafii, albo odeśle do samotni, albo wyśle za granicę (jak zrobił to Wojtyła) aż sprawa ucichnie.

8 lipca, 10:17, tomicron:

W punkt, Marcinek jednak obawiam się, że do zaślepionych nie trafi nawet najprostsza arytmetyka.... Choć po tym co ostatnio widuję to chyba jakieś 80-90 % narodu ma problem z rozumieniem proporcji :(

Bo księży ujawniali częściej 200 razy niż innych. I dlatego skazanych tak mało

Wróć na i.pl Portal i.pl