Mariusz Fyrstenberg chce, żeby wielki tenis wrócił na dobre do Sopotu, finalista US Open i Masters został dyrektorem turnieju Sopot Open

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Mariusz Fyrstenberg nie nudzi się po zakończeniu tenisowej kariery
Mariusz Fyrstenberg nie nudzi się po zakończeniu tenisowej kariery Andrzej Szkocki/Polska Press
Mariusz Fyrstenberg zakończył już karierę, ale pozostał przy tenisie. Deblowy finalista US Open 2011 jest dyrektorem challengera ATP Sopot. - Dzięki współpracy z ATP od razu weszliśmy na poziom challenger z pulą nagród 64 tys euro plus wyżywienie i zakwaterowanie. Mam już również zaklepanych kilka fajnych nazwisk, bo swój przyjazd potwierdzili już m.in. Tommy Robredo i Jerzy Janowicz - mówi Fyrstenberg.

Dlaczego Sopot?
Bo to miasto o długich tenisowych tradycjach, a ja osobiście mam wiele pięknych wspomnień związanych z tutejszymi kortami. To na nich w 2003 roku wywalczyliśmy razem z Marcinem Matkowskim nasz pierwszy deblowy tytuł w imprezie rangi ATP. To tu dwa lata później prawie ograłem słynnego Carlosa Moyę. Dla mnie i Marcina tamten turniej był taką trampoliną do wielkiej kariery, której szczytowym momentem były finały US Open i Masters. Chciałbym, żeby wielki tenis na dobre wrócił do Sopotu.

Z Panem w roli dyrektora...
Przyznam, że od dawna o tym myślałem. Patrzyłem na inne kraje, gdzie populacja jest mniejsza, a zawodnicy gorsi, a mimo to w tych krajach jest więcej turniejów niż w Polsce. Patrzyłem i zastanawiałem się dlaczego tak jest - przecież Agnieszka Radwańska, Łukasz Kubot czy Jerzy Janowicz zrobili bardzo dużo, by rozreklamować u nas tenis...

Pan i Marcin też swoje zrobiliście.
Dzięki, czekałem aż to powiecie. (śmiech) A poważnie to ja się dziwię, że za tymi wszystkimi sukcesami nie poszły pieniądze, że nie ma większej liczby turniejów, akademii i kortów. No i pomyślałem sobie, że to może być coś dla mnie, takie płynne przejście z roli zawodnika do roli organizatora turnieju. Dla tenisistów jedną z najtrudniejszych do zaakceptowania spraw po zakończeniu kariery bywa pogodzenie się z faktem, że teraz będą mieli kogoś nad sobą. Jakiegoś szefa. Bycie dyrektorem turnieju to dla mnie takie przedłużenie wolności, którą miałem przez wiele lat jako zawodnik.

Co może nam Pan powiedzieć o turnieju?
Dzięki współpracy z ATP od razu weszliśmy na poziom challenger z pulą nagród 64 tys euro plus wyżywienie i zakwaterowanie. Mam już również zaklepanych kilka fajnych nazwisk, bo swój przyjazd potwierdzili już m.in. Tommy Robredo i Jerzy Janowicz. Zgłosił się również Kamil Majchrzak.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Fyrstenberg u Hurkaczu i Fręch: Hubert ma taki zerojedynkowy styl gry, ale dzięki temu może wygrać z każdym. Magda musi liczyć na deszcz

A Hubert Hurkacz ?
No właśnie, co u niego? [rozmawialiśmy w trakcie meczu Hurkacza z Tennysem Sandgrenem w pierwszej rundzie Roland Garros - red].

Wygrał w czterech setach.
Super. Ten chłopak ma potencjał do tego, by wygrywać z najlepszymi. Powiedział mi, że uzależnia swój start od kilku najbliższych tygodni, więc być może jego również będzie można w Sopocie zobaczyć. W dodatku za darmo, bo od 28 lipca do 3 sierpnia będzie można wejść na korty za darmo. Dopiero dwa ostatnie dni turnieju są płatne. Ten challenger to tak naprawdę dopiero początek, bo chciałbym, żeby do Polski wrócił wielki tenis w wydaniu ATP.

Robert Lewandowski: Uczę się radzić sobie ze stresem, ale do końca nie da się tego zrobić

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl