Marilyn Monroe. Co robiła na planie filmu „Pół żartem, pół serio”?

Sarah Churchwell „Twarze Marilyn Monroe”, tłumaczenie: Robert Waliś
Marilyn Monroe to pseudonim, który przybrała Norma Jeane
Marilyn Monroe to pseudonim, który przybrała Norma Jeane wikimedia commons
Tuż przed rozpoczęciem prac na planie „Pół żartem, pół serio” Marilyn Monroe poroniła. Podobna sytuacja miała miejsce tuż po zakończeniu zdjęć do tej komedii.

Monroe zrobiła sobie prawie rok przerwy, zanim rozpoczęła pracę nad następnym filmem. W tym okresie mieszkała z Millerem w Amagansett na Long Island i przeżyła szeroko komentowane poronienie, po którym wróciła do pracy (podobno za namową Millera). Zdjęcia trwały trzy miesiące, od 4 sierpnia do 6 listopada 1958 roku, a problemy na planie obrosły legendą, ponieważ były wyjątkowe, nawet jak na film z Monroe.

Scenariusz napisał Billy Wilder, który pracował z Marilyn przy „Słomianym wdowcu”, więc sądził, że jest przygotowany na jej tremę, notoryczne spóźnienia, żądania dubli oraz kłopoty z zapamiętaniem nawet najprostszych kwestii, ale opór, jaki stawiała, doprowadził go na skraj przemocy. Później przyznał, że przez kilka miesięcy nie mógł patrzeć na swoją żonę, ponieważ miał ochotę ją uderzyć tylko dlatego, że jest kobietą.

Marilyn Monroe pracując na planie była postrzegana jako „słodki aniołek seksu”. Musiała twardo walczyć o siebie, prawo do własnych decyzji

Słynny jest także komentarz ekranowego partnera Marilyn, Tony’ego Curtisa, który oznajmił, że całowanie jej przypomina „całowanie Hitlera”. Obie te uwagi świadczą nie tylko o irytacji zachowaniem Monroe, lecz także o niechęci wobec jej władzy; jeden z mężczyzn chce zmusić ją do uległości siłą, drugi czyni z niej tyrana, ale obaj odwołują się do fizycznej przemocy.

Często przytacza się jeszcze dwie historie związane z pracą nad „Pół żartem, pół serio”: że Marilyn potrzebowała od trzydziestu do osiemdziesięciu podejść (w zależności od źródła), aby powiedzieć: „Gdzie jest burbon?”, wyraźnie i nie zamieniając go na „whisky”. To sugerowało otoczeniu, że jej lekomania wymyka się spod kontroli. Według drugiej opowieści Monroe została wezwana na plan przez asystenta reżysera, który przerwał jej czytanie „Rights of Man” Thomasa Paine’a (tytuł oznacza zarówno prawa człowieka, jak i prawa mężczyzny; „bardzo odpowiednie” - skomentował Guiles); nie podnosząc wzroku znad książki, kazała mężczyźnie się odpierdolić. Chociaż Guiles wyjaśnia w 1969 roku, że Billy Wilder tłumaczył jej wulgarność „stanowczym sprzeciwem wobec składania na jej barki problemów związanych z produkcją filmu”, w 1984 roku już nie powtórzył jego argumentu, podobnie jak w kolejnych wydaniach swojej biografii. Zamiast postrzegać jej złość jako objaw oporu, Guiles nabrał przekonania, że „taka arogancja musi zastanawiać".

Czy rzeczywiście, zgodnie z przeświadczeniem Oliviera, Monroe była chora psychicznie? Czy ta nieprzyjemna kobieta obrzucająca wulgaryzmami spokojnych młodzieńców to jeden z aspektów rozszczepionej osobowości? Bardzo możliwe, a ta wredna Marilyn miała się stać jeszcze gorsza”. A może „ta wredna Marilyn” wcale nie była inną osobą, tylko Marilyn Monroe stawała się coraz bardziej nieprzyjemna wraz z narastaniem frustracji, gniewu, niepokoju i uzależnienia od środków, które czyniły ją jeszcze bardziej labilną.

Chociaż biografia ma za zadanie ukazać prawdziwą kobietą kryjącą się za aktorską maską, rozdźwięk między radosną seksualnością ekranowej Marilyn a frustracją i złością obecnymi w prawdziwym życiu z góry przypisuje się rozszczepionej osobowości, a nie zdolnościom aktorskim. Zaprzecza się więc autentyczności jej arogancji, odmawia prawa do złości. Czy biograf zadałby takie samo pytanie, gdyby chodziło o aktora mężczyznę, który kazał się pieprzyć reżyserowi? Frank Sinatra podobno stale tak mówił, ale nikt nie nazywał go psychicznym, tylko aroganckim. Koniec historii.

Mailerowi ta anegdota tak bardzo się podoba, że przytacza ją już na początku książki, sugerując w ten sposób, że jest istotna dla zrozumienia charakteru Monroe: A ona na to, zatopiona w lekturze: - Odpierdol się. - Czyżby przewidziała, jak przyszłe pokolenie kobiet oceni prawa mężczyzn? Jednakże nawet taki wytrawny humorysta jak Billy Wilder opisuje ją jako najpodlejszą kobietę w Hollywood; ta nieświadcząca o zbytnim zachwycie uwaga ukazała się w wywiadzie cztery lata po jej śmierci, co sugeruje, że samo wspomnienie Marilyn po tak długim czasie jest wciąż wystarczająco irytujące, by mu popsuć nastrój.

A może Monroe przewidywała, jak przyszłe pokolenie kobiet ocenią prawa kobiet? Mailer z pewnością postrzega ten epizod w kategoriach nieuzasadnionej erupcji feminizmu u „słodkiego aniołka seksu”, potępiając Marilyn za jej złość. Tak czy inaczej, wydaje się jasne, że najsłynniejsza głupia blondynka świata nie miała problemów ze zrozumieniem przesłania Paine’a. Joyce Carol Oates tymczasem (z niewyjaśnionego powodu) nie rozumie żartu: przytacza tę opowieść w Blondynce, ale u niej Marilyn Monroe czyta O powstawaniu gatunków, po czym każe się odp.....ć słynnemu reżyserowi „W”.

Chociaż trudno podejrzewać Mailera o sympatię dla Monroe, później niespodziewanie pozwala sobie na chwilę refleksji, gdy stwierdza, że jej problemy na planie wskazują na z trudem hamowany gniew na otaczających ją mężczyzn (chociaż ta niespodziewanie spostrzegawcza uwaga niemal na pewno została zaczerpnięta od Zolotowa, który w 1960 roku spekulował, że spóźnienia Monroe są formą kary dla otoczenia). Według Spoto nawet jej najbardziej lojalni przyjaciele musieli przyznać, że „była kobietą trudną, która niesie ze sobą bagaż emocjonalnych niepokojów”. Najwyraźniej nikt spośród nich nie raczył zauważyć, że wielu z otaczających ją mężczyzn było równie trudnych we współżyciu. John Huston to alkoholik i hazardzista; Howard Hawks zgrywał macho, próbując prześladować tych, którzy nie należeli do jego kliki; Billy’ego Wildera na planie uznawano za „potwora” i „sadystę”, z kolei Arthura Millera - za pompatycznego aroganta nieskorego do pomocy, sądzili tak nawet najbliżsi przyjaciele, tacy jak Norman Rosten, który kiedyś zasugerował, że Millera bardziej interesują ludzie jako zjawisko niż konkretne osoby.

Wolfe jako jedyny biograf sugeruje, że Monroe mogła wymuszać kolejne duble, aby zachować kontrolę nad interpretacją swojej bohaterki, i był to jedyny sposób na walkę z wizją reżyserską Wildera. Według innej słynnej historii Wilder wpadł w szał, gdy Monroe „nie potrafiła” odegrać zdumienia w scenie, w której Sugar Kane przypadkowo upuszcza butelkę. Monroe wielokrotnie powtarzała, że w takiej sytuacji Sugar byłaby wystraszona, nie zaskoczona, ale Wilder nalegał na reakcję z pogranicza farsy. Ludzie z otoczenia Marilyn uznali, że nie jest ona w stanie okazać zdziwienia, chociaż oczywiście nie było to prawdą (jej bohaterka w „Jak poślubić milionera” jest wiecznie zdziwiona).

Nikt nie doszedł do wniosku, że aktorka po prostu nie chce w ten sposób zagrać tej sceny. Z perspektywy czasu jej taktyka wydaje się oczywista: tylko raz wyraźnie powiedziała: „Gdzie jest burbon?”, jednocześnie wypowiadając tę kwestię tak, jak chciała ją widzieć w gotowym filmie. Paradoksalnie wszyscy, wliczając Wildera, byli oszołomieni tym, jak dobrze Monroe zagrała. Wolfe zauważa, że „Wilder oczywiście wiedział, co robiła, ale nie zgadzał się z jej interpretacją. Ona wiedziała, że ma rację i wierzyła, że gwiazda jej formatu ma prawo odegrania sceny zgodnie z własnymi odczuciami”. Nie chciała słuchać poleceń, ale brała pod uwagę propozycje.

Jej ekranowy partner Jack Lemmon skarżył się, że Marilyn brakuje zawodowej lojalności wobec filmu, ale Wolfe stanowczo twierdzi, że gwiazda była lojalna przede wszystkim wobec Sugar Kane. Oates także uważa, że kiedy Marilyn zdarzało się nakręcić całą scenę za pierwszym ujęciem - co udało jej się między innymi, ku zaskoczeniu wszystkich, w przypadku ujęcia z „Pullmanem” - robiła tak po to, by wysłać jasny komunikat: „odegrała tę scenę błyskotliwie, w jednym ujęciu, aby dowieść, że owszem, może czegoś podobnego dokonać. Jeśli chce”.

Pojąwszy to wszystko, Oates jednak wraca do wspomnienia o traumatycznym poronieniu Marilyn, podczas gdy Wolfe tłumaczy, że problemy aktorki wynikały z wewnętrznej, psychologicznej walki z Normą Jeane i odgrywania ról, a nie z zewnętrznego starcia z reżyserem: „nie wszyscy, którzy współpracowali z Marilyn, wiedzieli o osobistych przejściach, które towarzyszyły jej przemianie z Normy Jeane w Marilyn Monroe, a następnie w Sugar Kane. To była transcendentna sztuczka, która nie wydarzyła się w jednej chwili”.

Nie tylko Wilder wiedział, co się dzieje; Monroe również zdawała sobie sprawę z tego, co wynika z wyznania, że nie traktowała Oliviera dobrze, ponieważ jej nie szanował. Z pełną świadomością opierała się i karała ich wszystkich. Jak powiedział producent jej ostatniego, nieukończonego filmu: „Marilyn nie musi akceptować scenariusza. Jeśli coś jej się nie podoba, po prostu nie przychodzi na plan”.

Wolfe kończy swoją relację opowieścią o poronieniu, do którego doszło po zakończeniu zdjęć. W jego wersji prasa przytoczyła słowa Wildera, że od pracy z Monroe robiło mu się niedobrze, i Marilyn zażądała od Millera, by stanął w jej obronie. Miller, który już wcześniej usiłował bronić żony przed Wilderem poprzez słynną wymianę telegramów, gdy wyszedł na głupca, tym razem odmówił.

W efekcie - twierdzi Wolfe - Marilyn przedawkowała. Kiedy Norman Rosten odwiedził ją w szpitalu, powiedziała: „Okrutni, ci wszyscy dranie są tacy okrutni. O Jezu...”. (Summers tymczasem cytuje te same słowa w odniesieniu do pierwszego poronienia, do którego doszło latem 1957 roku w Amagansett).

Dla Summersa poronienie po „Pół żartem, pół serio” stanowi przyczynek do następującej symetrycznej obserwacji: „Gwiazda nakręciła film i poroniła kolejne dziecko”. Guiles utrzymuje, że Monroe mogła zajść w ciążę latem, aby w razie czego móc wycofać się z prac nad filmem, chociaż twierdzi także, że „dla Marilyn kariera nigdy nie była wszystkim”. Leaming posuwa się najdalej, sugerując, że Monroe używała ciąży jako oręża w starciach ze studiem.

Wszystkie te wersje łączy przekonanie, że ciąża jest nierozerwalnie związana z artyzmem kobiety, że kreacja i prokreacja to dwa oblicza tej samej rzeczywistości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

777
I ZASZCZUTĄ PRZEZ SZAŁBIUSNESS OSAMOTNIONOM ZNISZCZONOM ŻYCIEM SIEROTKOM KTÓREJ NIKT NIE ROZÓMIAŁ DO KOŃCA BO TAkIE BLIZNY SIE NIGDY NIEzaBLIZNIĄ.
w
wprost
podobno była tez brudasem,nie nosiła majtek nawet podczas menstuacji
Wróć na i.pl Portal i.pl