18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maria Wiktoria Wałęsa po nieudanym biznesie założyła fundację Celebrity Nation [ZDJĘCIA]

Ryszarda Wojciechowska
Robert Kwiatek/Archiwum
Maria Wiktoria Wałęsa zapytana kiedyś przez dziennikarkę o to, jak chciałaby się określić, odparła krótko: "szukająca własnej legendy córka człowieka legendy". Na razie wszystko wskazuje na to, że Maria Wiktoria Wałęsa nadal szuka swojej legendy i pomysłu na życie. Z różnym skutkiem, bo bilans jej krótkiego flirtu z biznesem i show biznesem nie należy raczej do udanych.

Kurs na przeczekanie

Ostatnio córka byłego prezydenta znowu wróciła na łamy prasy. W kolorowej "Gali" pojawiła się na okładce z mamą Danutą Wałęsą. Ale ten cukierkowy portret rodzinny we wnętrzu zburzyła informacja z której wynika, że Maria Wiktoria może mieć kłopoty z prawem. Spółkę córki byłego prezydenta o nazwie Cottonsushi najpierw ścigał komornik (za 83 tysiące złotych niezapłaconego czynszu), a teraz zainteresowała się nią prokuratura. Powód? Brak sprawozdań finansowych.
Co na to Maria Wiktoria?

Wzięła kurs na przeczekanie. I dla mediów stała się niedostępna. Ona, która tak lubiła wokół siebie medialny szum.
Nazwisko dostała w prezencie. Na imię, a właściwie na dwa imiona, miała zapracować sama. Długo była poza zainteresowaniem mediów, w cieniu starszej siostry Magdy i braci. Pierwszy raz w publiczny świat, który stał się furtką do świata celebryckiego, weszła jako asystentka swojego ojca, byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Przejęła tę funkcję po bracie - Jarosławie, który poszedł skutecznie w politykę. Ona sama, będąc już asystentką, od początku mówiła: - Nie jestem zainteresowana polityką. To nie dla mnie.

Jako asystentka zasłynęła głównie... niekonwencjonalnymi wypowiedziami. Na przykład w jednym z wywiadów z tamtego czasu wyznała, że ma tupet i potrafi wypychać natrętów, na przykład dziennikarzy, z biura taty. Na pytanie - jak to robi, odparła: - Jak to jak? Biorę i wypycham. Muszę to zrobić całym ciałem. Dosłownie.

Pani prezes i taniec

W tamtym czasie w wywiadzie dla "Gali" beztrosko wyznała, że czasami sama sobie zazdrości. Bo będąc tak młodą, osiągnęła pewien komfort materialny, o jakim może pomarzyć wielu jej rówieśników. Dostała mieszkanie, samochód i kartę kredytową.
Maria Wiktoria skończyła policealne studium reklamy i wizażu. Pomysł na biznes o nazwie "Cottonsushi" pojawił się w 2004 roku. Córka byłego prezydenta została prezesem tej spółki. To miało być kilka butików odzieżowych, ale skończyło się na jednym w gdańskim centrum handlowym Manhattan. I nawet ten jeden nie wypalił. "Interes więc trzeba było "zwinąć" - jak to określiła Maria Wiktoria w wywiadzie.

W 2006 roku jak z nieba spadł jej "Taniec z gwiazdami". A właściwie nie jak z nieba. Bo wiadomo było, że wcześniej czy później tam trafi, jak inne córki prezydenckie czy nawet premierówna. Ale długo nie potańczyła. Dość szybko odpadła z konkursu, zajmując zaledwie siódme miejsce. Paparazzi jednak nie odstępowali jej na krok. Stała się "maskotką" kolorowych pism i plotkarskich portali.

Ona sama zwierzała się, że "Taniec z gwiazdami" odmienił jej życie. Po zakończonych występach została w Warszawie. I zaczęła brylować na salonach i parkietach klubów i pubów. Prasa bulwarowa miała używanie, fotografując ją w różnych konfiguracjach i niezbyt przyjemnych sytuacjach. Paparazzi urządzili na nią polowanie. A to sfotografowano ją na tylnym siedzeniu samochodu jak po balandze odpoczywa, a to jak się całuje z kimś na parkiecie. Ona sama tłumaczyła, że ma prawo nacieszyć się wolnością.

Balowanie, kupowanie

Tą wolnością cieszyła się w towarzystwie swojej przyjaciółki z "Tańca z gwiazdami" - Edyty Herbuś. Wspólnie balują, wspólnie kupują - pisano. Bulwarówki nazwały je nawet złośliwie polską kopią Paris Hilton i Britney Spears. Maria Wiktoria nie kryła też, że udział w tym popularnym show miał być przepustką do kariery w show biznesie. Postarała się nawet o agentkę, która miała jej ułatwić poruszanie się w tym celebryckim światku. Było kilka sesji fotograficznych, parę pokazów mody. I tyle. Czekała więc na dalszy rozwój kariery robiąc to, co Muniek Staszczyk radził jej w programie Szymona Majewskiego: "Baw się, czadu i do oporu". Do biura Lecha Wałęsy już nie wróciła, chociaż robiono wtedy zakłady, że albo wróci do taty albo dobrze wyjdzie za mąż. Jednak już w trakcie "Tańca z gwiazdami" rozstała się ze swoim długoletnim chłopakiem Kubą. Po tej znajomości, poza wspomnieniami, został jej też, podobno, tatuaż. Ostatnio pisano o jej kolejnym partnerze Patryku, który z kolei był skazany za jazdę w stanie nietrzeźwym.

Teraz Maria Wiktoria (w niedawnym wywiadzie dla "Gali" ) opowiadała o swojej fundacji Celebrity Nation, której twarzą została jej przyjaciółka Edyta Herbuś. Celem tej organizacji pozarządowej ma być wspomaganie innych organizacji pozarządowych, które mają problem z medialnym przebiciem się.

- Ja chcę dać coś w zamian za to co dostałam od świata. Chcę wykorzystać swojej znane nazwisko, żeby pomagać ludziom i rozwijać społeczeństwo obywatelskie - mówiła Maria Wiktoria w programie "Dzień dobry" TVN.
Czy ten kolejny jej pomysł wypali? Czy też trzeba go będzie "zwinąć"? Na razie strona internetowa fundacji nie zachęca. Niewiele się na niej dzieje.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki