Maria Rotkiel: Fonoholizm, czyli uzależnienie od telefonu, to poważna choroba

Dorota Kowalska
Maria Rotkiel: Musimy pamiętać, że każde uzależnienie, a my w tej chwili mówimy o uzależnieniu, zaspokaja jakąś potrzebę i jest atrakcyjne
Maria Rotkiel: Musimy pamiętać, że każde uzależnienie, a my w tej chwili mówimy o uzależnieniu, zaspokaja jakąś potrzebę i jest atrakcyjne 123rf
Młodzi ludzie są bardzo podatni na uzależnienia, a uzależnienie od telefonu jest najgroźniejsze, moim zdaniem, ponieważ jest akceptowalne społecznie - mówi Maria Rotkiel.

Francuski rząd wprowadza właśnie zakaz używania smartfonów, w ogóle urządzeń umożliwiających połączenie z Internetem, już nie tylko na lekcjach, ale w szkole. To, pani zdaniem, dobry pomysł?
Moim zdaniem, tak. Pamiętajmy o tym, że nadużywanie telefonów jest już uznane w psychologii i psychiatrii za chorobę. Mamy taką jednostkę, jak fonoholizm, bo tak nazywa się uzależnienie od telefonu. Jestem pewna, że gdybyśmy polską młodzież obserwowali pod tym kątem, badali, to byśmy stwierdzili u znacznej jej części - u 30, nawet 40 procent - tę jednostkę chorobową. Mam tak kategoryczne zdanie, ponieważ wróciłam niedawno z wyjazdu wakacyjnego i byłam zszokowana widokiem młodych osób, młodzieży, dzieci siedmio-, ośmioletnich, które siedziały na plaży i zamiast się bawić ze sobą, w wodzie, z rodzicami, siedziały z nosami w telefonach.

Właśnie, ale skąd to się bierze?
Bierze się stąd, że po pierwsze - dzieci obserwują dorosłych, czyli działa ten najstarszy mechanizm wychowawczy, który nazywa się modelowaniem. Działa oczywiście przeciwko nam, ponieważ my modelujemy różne wzorce, w tym przypadku wzorce negatywne. Dorośli robią to samo, co my. Tylko dorośli mając więcej obowiązków, mając też inne aktywności, rzeczy, w których się mogą zatracać - wybierają telefony, czy wirtualną rzeczywistość, portale internetowe, jako jedną z. Dla dzieci wirtualna rzeczywistość, to fascynujący, pociągający świat, nie mają także często innej alternatywy. W ogóle taka tendencja do uciekania od rzeczywistości, od problemów, bierze się z różnych powodów: z lenistwa, z braku pomysłu, co można by innego robić, z braku alternatywy jak można spędzać wolny czas, ale też z uciekania przed trudnymi tematami, trudnymi emocjami. To tendencja, która jest u naszych dzieci coraz większa, ponieważ mają swoje problemy, mają swoje kłopoty, o których z nimi nie rozmawiamy. Nie pokazujemy im, jak te problemy rozwiązywać. Nie pokazujemy im także, jak mogą inaczej ten czas wolny spędzać. Zresztą uzależnienie akurat od telefonów, czyli fonoholizm, bardzo często jest podtrzymywany, czy wręcz wywoływany przez rodziców.

Maria Rotkiel - psycholog, terapeuta poznawczo-behawioralny, specjalista public relations, absolwentka studiów doktoranckich na Wydziale Kulturoznawstwa
Maria Rotkiel - psycholog, terapeuta poznawczo-behawioralny, specjalista public relations, absolwentka studiów doktoranckich na Wydziale Kulturoznawstwa (Katedrze Medioznawstwa) Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej oraz IP PAN

Dlaczego?
Na czym to polega? Dam przykład: Jesteśmy z dzieckiem w restauracji, dziecko się kręci, marudzi, rodzice chcą spokojnie zjeść i co robią? Dają dziecku telefon do ręki. Jedziemy z dzieckiem samochodem i zamiast z nim rozmawiać, jakoś zabawiać dziecko, bo dzieci w samochodzie zazwyczaj się nudzą, dajemy dziecku telefon. Bardzo często korzystamy z aplikacji w telefonach, różnych gier i dajemy je dzieciom, a potem, kiedy nasze dziecko jest nastolatkiem, ma swoje konta w mediach społecznościowych, też się cieszymy, bo siedzi spokojnie, w jednym miejscu, nie męczy nas, nie zadaje trudnych pytań, nie marudzi - mamy święty spokój. Dziecko na oku, jesteśmy zadowoleni. Naprawdę uważam, że wielu rodziców powinno się uderzyć w pierś i przyznać do tego, że samo dziecku ten telefon do ręki włożyło. Nie reagowaliśmy w momencie, kiedy zaczęły się pierwsze symptomy problemu, czyli nadużywanie telefonu. Zaczęły się dwie godziny, trzy godziny, cztery godziny dziennie spędzane z aparatem w ręku.

Wydaje mi się jednak, że przecież atrakcyjniejsze jest spotkanie z rówieśnikami niż rozmowa z nimi przez telefon, czy na różnych forach.
Dla pani tak, dla mnie też, ale dla dziesięcio-, piętnastolatka niekoniecznie. Dlaczego? Bo po pierwsze - nie chce wyjść z domu, po drugie - w tym wirtualnym świecie naprawdę się dużo dzieje, po trzecie - można sobie w nim kreować tę wirtualną rzeczywistość i chwalić się, wyolbrzymiając, przekoloryzowując, trochę udając, że jest bardzo fajnie, po czwarte - można mieć jednocześnie kontakt w wieloma osobami, po piąte - można sobie podglądać życie innych, co jest bardzo atrakcyjne. Musimy pamiętać, że każde uzależnienie, a my w tej chwili mówimy o uzależnieniu, zaspokaja jakąś potrzebę i jest atrakcyjne. Coś nam daje. Tak naprawdę, my też lubimy posiedzieć sobie z telefonem w ręku i popatrzeć, poklikać, polajkować, sprawdzić, kto nas polakował, poczytać newsy. Tylko dojrzałość polega na tym, że ten telefon odkładamy i idziemy spotkać się z przyjaciółmi, idziemy na kolację, na spacer, pobiegać itd., itd. A my mówimy o niedojrzałych osobach, które nie potrafią jeszcze dokonywać takich wyborów, jak my teoretycznie powinniśmy potrafić, które idą na skróty, idą na łatwiznę, robią to, co modne, bo pamiętajmy o tym, że to jest też modne. Dlatego młodzi ludzie są tak podatni na uzależnienia, a uzależnienie od telefonu jest najgroźniejsze, moim zdaniem, ponieważ jest akceptowalne społecznie. Jak nasze dziecko przyjdzie do domu pod wpływem alkoholu, albo nie daj Boże narkotyków, to szalejemy, rozpaczamy, interweniujemy, ale jak kolejny wieczór siedzi z nosem w telefonie, to najwyżej pomarudzimy, prawda?

Ale czy to nie prowadzi do tego, że u młodych ludzi zanika umiejętność nawiązywania kontaktów z innymi? Nie wirtualnie, w rzeczywistości.
Oczywiście, że tak. Dlatego uzależnienie od wirtualnej rzeczywistość, w tym fonoholizm, są tak niebezpieczne. Prowadzą do tego, że dziecko w realnym świecie jest wycofane, mniej śmiałe, mniej sprawne społecznie, nie nabywa bardzo ważnych kompetencji społecznych związanych z komunikacją werbalną, niewerbalną, tutaj długo moglibyśmy wymieniać listę ważnych kompetencji, których dziecko czy młody człowiek uzależniony od telefonu miał nie będzie. Tylko tak naprawdę ćwiczy kciuk, ćwiczy jakieś skróty, którymi się posługuje i komunikuje na przykład w mediach społecznościowych, w najlepszym razie ćwiczy coś, co byśmy nazwali autokreacją, ale tutaj też jest bardzo cienka granica pomiędzy taką kreatywnością tego mechanizmu a patologią. Bo autokreacja może być też patologią: jeśli coś wymyślamy i zaczynamy wierzyć w to, co wymyśliliśmy, to zaczyna się bardzo niebezpieczne zjawisko.

Uzależnienie akurat od telefonów bardzo często jest podtrzymywane, czy wręcz wywoływane przez rodziców

Jeżdżę miejskimi środkami lokomocji i rzeczywiście, wszyscy patrzą w telefony - wygląda to zresztą dość zabawnie. Ale znam przypadki, że ludzie się ze sobą umawiają, siadają przy stoliku i wciąż patrzą w swoje smartfony.
Dlatego mówię, że my modelujemy u dzieci ten wzorzec zachowań. Coraz rzadziej widzimy osobę patrzącą sobie po prostu w okno, coraz rzadziej widzimy ludzi ze sobą rozmawiających, już nie mówię czytających książki, wszyscy z nosami w telefonach. A jak widzę taką rodzinę, gdzie tata, mama i dwoje dzieci przez pół godziny nie odzywają się do siebie, bo każdy patrzy w swój telefon, to mam ochotę podejść i im te telefony wyrwać z rąk. Tylko by potem napisali: „Maria Rotkiel, psycholog, wariatka”, więc tego nie robię, ale ciężko mi się powstrzymać. Tylko na obronę dorosłych, muszę powiedzieć, że sama się na tym łapię: czasami dla świętego spokoju daję swojemu synkowi telefon, w nim mam taką aplikację, grę dla dzieci, i on sobie w tę grę gra. Tylko jak obserwuję świat i widzę to, o czym rozmawiamy, to staram się to robić bardzo rzadko i dbam, żeby moje dziecko miało też inne wzorce zachowań. Jestem w stanie mu dać książkę, układankę, puzzle, rozmawiać z nim. Pamiętajmy też o tym, to a propos tego zakazu, który ma obowiązywać we francuskich szkołach i jego kontrowersyjności, że jeżeli dzieciom czegoś zabronimy, odetniemy do czegoś dostęp, to robimy z tej aktywności taki owoc zakazany. Staje się ona natychmiast niezwykle atrakcyjna dla dziecka. Jakie jest ryzyko? Dziecko wychodzi ze szkoły, dorywa się do telefonu i cały wieczór w tym telefonie siedzi. Więc jestem za takim zakazem, pod warunkiem, że dużo więcej uwagi, troski, czasu poświecimy na to, żeby po szkole dziecko, oprócz tego, że na pół godziny weźmie telefon do ręki, będzie też miało chęć, motywację i możliwość robienia innych rzeczy. Jeżeli o to nie zadbamy, to woda na młyn problemu. Bo sam zakaz będzie intensyfikował problem, a nie go rozwiązywał.

Nie wiem, czy pani zauważyła, dzisiaj dla młodych ludzi, czy dzieci właśnie, nie jest zakaz oglądania telewizji, tylko odebranie telefonu. I to chyba najlepiej świadczy, jak jest dla nich ważny.
Tak, najpierw karą był zakaz oglądania telewizji, potem karą było odłączenie Internetu, a teraz - zabranie telefonu. Dlatego, że ten telefon, to kontakt ze światem - tam się przeniosło życie towarzyskie, tam się nawiązują, podtrzymują wszystkie kontakty, tam taki młody człowiek może realizować też siebie towarzysko. I to jest główny problem. Natomiast w tym telefonie są też różne aplikacje, które pozwalają na takie zabicie czasu. Więc telefon jest źródłem informacji, źródłem życia towarzyskiego, źródłem rozrywki. Człowiek uzależniony od telefonu, a pozbawiony do niego dostępu, naprawdę bardzo to przeżywa. Dlatego musimy, zabierając telefon, dać do rączki coś innego. Dać dłoń dorosłego, który weźmie tego małego człowieka za rękę i powie: „Chodź, pójdziemy na spacer. Chodź, podgadamy. Chodź, obejrzymy film. Chodź, poczytamy książkę”.

No właśnie, jak z tym uzależnieniem walczyć?
Dokładnie tak: musimy pamiętać o tym, że to uzależnienie zaspokaja jakieś potrzeby, jest jakąś protezą, w czymś pomaga. Nie możemy zabrać tego czegoś, nie dając w zamian nic. Nie dając podpowiedzi i możliwości na realizowanie tych potrzeb. Zaprośmy przyjaciółkę naszej córki do domu, pozwólmy, żeby nocowała u nas, zorganizujmy dzieciakom fajnie czas, zabierzmy je do kina, do teatru, na spacer, zainteresujmy sportem, przede wszystkim spędźmy z nimi czas. Bo jak zabieramy dziecku telefon i zostawiamy je same sobie, to ono nie wie, co ze sobą zrobić. Ma poczucie niesprawiedliwości, narasta w nim frustracja, złość i to się może obrócić tylko przeciwko nam, może w ogóle zintensyfikować problem. Więc takie zabranie telefonu, to jest tylko półśrodek. Natomiast przy tej skali problemu uważam, że to jest słuszne rozwiązanie. Jak wejdziemy do polskich szkół, to widzimy dokładnie to samo.

Oczywiście, że tak! Telefon w polskich szkołach jest obecny tak na przerwach, jak na lekcjach.
Ja bym bardzo chciała, żeby szkoła, do której pójdzie mój synek, też wprowadziła zakaz używania telefonów. Natomiast wiem o tym, że jeżeli nie zadbam o to, aby moje dziecko, wracając z tej szkoły, miało pomysł i możliwość robienia różnych fajnych rzeczy: miało trening sportowy, spotkanie z przyjaciółmi, z kolegami, spędziło wieczór z rodzicami, porozmawiało z rodzicami, to go nie uchronię przed tym problemem albo innym uzależnieniem. Musimy pamiętać, że nasze dzieciaki wpadają w kłopoty bardzo często z takiego zaniedbania ze strony rodziców i z takiego źle pojmowanego poszukiwania wygody. To jest dla nas wygoda. Wiem o tym, bo sama się na tym złapałam. Dałam dziecku telefon dla własnej wygody, bo chciałam mieć chwilę spokoju. W porę się opamiętałam, więc jest mniejsza szansa, by mój synek miał taki kłopot, aczkolwiek będę uważna i czujna jeszcze wiele, wiele lat.

Dla dzieci wirtualna rzeczywistość to fascynujący, pociągający świat, nie mają także często innej alternatywy

Kiedyś włączało się dziecku telewizor, najlepiej kanał z bajkami, sadzało przed ekranem i też miało się spokój, bo leciała bajka za bajką i mieliśmy pięć godzin spokoju. To chyba działa na podobnej zasadzie.
Tak, tak. Tylko nie demonizujmy: to nie telefon jest zły, nie bajka jest zła. Korzystanie z telefonu, podobnie jak obejrzenie bajki, nie jest niczym niebezpiecznym, jeżeli jest to jedna z aktywności naszych dzieci i nie zaspokaja potrzeby rozrywki, spędzania wolnego czasu, odpoczynku. Każde uzależnienie zaczyna nim być, kiedy staje się jedynym sposobem na zaspokojenie jakiejś ważnej potrzeby: na rozładowanie stresu, poczucie się pewniej. Każde uzależnienie ma taką genezę. Dlatego musimy pamiętać o tym, że to my musimy pomóc młodym ludziom uchronić się przed tą choroba, bo to jest choroba.

Tak sobie tylko myślę, dziecko możemy wziąć za rękę, pójść z nim na spacer czy plac zabaw. Gorzej sytuacja wygląda z nastolatkami, bo oni już niekoniecznie muszą mieć ochotę na nasze towarzystwo. I co zrobić?
Wysilić się. Zastanowić się, na co 14-latek czy 16-latka ma ochotę. I nie proponować czegoś, na co mama ma ochotę, tylko wysilić się, rozmawiać, pytać i znaleźć taką aktywność, która będzie odpowiadała nastolatkowi. Może to będzie kino, a może mecz piłki nożnej, a może to będzie basen, a może to będzie zabranie psa ze schroniska. Ja nie wiem, ale ja się mojego 4-letniego synka pytam, co by chciał robić. I mówię: „Na to nie możemy sobie pozwolić, to nie jest fajny pomysł, ale wiesz co? Z tego, co powiedziałeś, możesz coś wybrać.” I daję mu do wyboru, co chce robić. Jak będzie miał 14 lat, to zrobię to samo - spytam, na co ma ochotę. Jeśli powie, że ma ochotę jutro lecieć do Nowego Jorku, to powiem: „Tego nie zrobimy, bo ty masz szkołę, ja mam pracę, a w dodatku nie mam na to teraz pieniędzy, ale wiesz co, jutro po szkole możemy pójść do kina. Fajnie?”. „Nie fajnie?”. „To jutro po szkole możemy pójść na mecz twojej ulubionej drużyny”. Będę się musiała wysilić. Łatwiej jest z dziećmi mniejszymi, to prawda. One są tak ciekawe świata, że większość aktywności jest dla nich fajna. Im dziecko starsze, tym to jest trudniejsze, bo nastolatek ma swoje zainteresowania, jest bardziej krytyczny w stosunku do rzeczywistości i w stosunku do nas, a my sami jesteśmy coraz mniej atrakcyjnym partnerem do spędzania wolnego czasu.

A w którym momencie dorosłemu człowiekowi powinna się zapalić taka czerwona lampka z tyłu głowy, że oto ma problem? Co jest oznaką uzależnienia od telefonu, jak dostrzec, że przekroczyliśmy granice normalności?
Tak naprawdę niezależnie od wieku, te symptomy, które mogą nas zaalarmować, są takie same. Jeżeli rezygnujemy z innych aktywności, które kiedyś były dla nas ważne, to znak ostrzegawczy. Jeżeli moglibyśmy się spotkać ze znajomymi, ale rezygnujemy z tego, bo wolimy siedzieć cały wieczór i sprawdzać, kto jakie zdjęcie wrzucił na swój profil, jeżeli dawno nie byliśmy na spacerze, w kinie, w teatrze, jeśli telefon jest jedynym sposobem, który nas relaksuje, jeżeli mamy odruch, że po przebudzeniu sięgamy od razu po telefon - to mamy problem. Ważnym kryterium rozpoznania uzależnienia jest to, że ono wypiera inne aktywności. Zaczyna być jedynym albo głównym sposobem na spędzanie czasu, zaspokojenie jakiejś potrzeby - to bardo ważne kryterium. Zapomnieliśmy telefonu z domu. Co się dzieje? Wpadamy w panikę? Czujemy się, jakby nam ktoś rękę obciął? Jesteśmy podenerwowani? Jesteśmy się w stanie spóźnić na spotkanie, ale wrócić po ten telefon do domu? Każda oznaka takiego, mówiąc innym językiem, potocznym, uwiązania, przywiązania to oznaka problemu. Chociaż potocznie też mówimy: „Chyba się uzależniłam”. Ale to jest też ogromny sukces, jeśli sami zdamy sobie z tego sprawę. I zaczniemy pracować nad sobą, albo pójdziemy do specjalisty, czasami wystarczy kilka spotkań. Dużo gorzej jest wtedy, kiedy zaczynamy ponosić konsekwencje tego uzależnienia, a cały czas twierdzimy, że nie mamy takiego problemu. Bagatelizujemy je, ale już abstrahując od rachunków za internet, to takim polem, na którym najszybciej odczuwamy konsekwencje uzależnienia, są właśnie relacje społeczne. Przestajemy rozmawiać ze sobą, przestajemy się komunikować. Taki przykład: mama potrafi do syna wysłać esemesa, żeby coś przegadać, zamiast o tym porozmawiać po powrocie z pracy. Ludzie się komunikują esemesami, albo mówią: „To ja ci na Facebooku napiszę”. Ale je nie chcę, żeby mi koleżanka coś na Facebooku napisała, tylko chcę się spotkać, porozmawiać. Kiedyś spotykaliśmy się u przyjaciół i pokazywaliśmy sobie zdjęcia z wyjazdów, pamięta pani?

Pewnie, że pamiętam!
A dzisiaj się mówi: „Wejdź na mój profil, tam są moje zdjęcia”. Co to właściwie znaczy?

Zastanawiam się tylko, ilu rodziców byłoby przeciw, gdyby taki przepis wprowadzono Polsce?
Myślę, że moglibyśmy być bardzo pozytywnie zaskoczeni, bo chyba niewielu. I wydaje mi się, że są już szkoły, które się nad tym zastanawiają. Wiem, że bardzo wielu rodziców uważa, że taki zakaz, to jest dobry pomysł. Tak mówię, ponieważ rodzice widzą ten problem. Jak rozmawiamy z rodzicami nastolatków, to większość rodziców się tym martwi. Część bardzo dojrzale to nazywa, mówi: „Moje dziecko jest uzależnione od telefonu”. Tylko jeszcze nie dostrzegają problemu, bo to się wydaje takim niegroźnym uzależnieniem. Tymczasem każde uzależnienie jest groźne. Osoby, które protestowałyby przeciw takiemu rozwiązaniu, szłyby takim tokiem rozumowania, które jest słuszne, że to jest albo mało, nie rozwiąże problemu, a wręcz go pogłębi. I to jest bardzo ważny wątek, bo faktycznie, jeśli zrobimy tylko tyle, jako dorośli, a nie zadbamy o to, o czym mówiłam wcześniej: o alternatywę, wzorce w zagospodarowaniu czasu, spędzanie czasu z tymi dziećmi, to faktycznie będzie to woda na młyn problemu. Więc nie można na tym poprzestać. A tragedia takich rozwiązań polega na tym, że tak naprawdę najłatwiej jest wprowadzić jakiś zakaz i mieć czyste sumienie, bo coś zrobiliśmy. Dużo trudniej jest zorganizować dziecku zajęcia po szkole, spędzić czas z dzieckiem, zainteresować go czymś, porozmawiać - to jest dużo trudniejsze. Najłatwiej jest zabrać taki telefon, wtedy wydaje nam się, że rozwiązaliśmy problem. To nieprawda. Jeżeli tylko zabierzemy telefon, to tak naprawdę możemy przyczynić się do tego, że problem będzie jeszcze większy.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Maria Rotkiel: Fonoholizm, czyli uzależnienie od telefonu, to poważna choroba - Plus Polska Times

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl