Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Pietrowski (Piast Gliwice): Ciężko operowało się piłką, ale boisko było takie samo dla nas i Arki

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Piotrhukalo
Piast Gliwice pokonał na wyjeździe Arkę Gdynia 2:1. Marcin Pietrowski jest zadowolony zarówno z wyniku, postawy swojej drużyny, jak i współpracy z Martinem Konczkowskim.

Piast Gliwice nienajlepiej rozpoczął rundę wiosenną w Lotto Ekstraklasie. W pierwszym meczu po przerwie uległ na wyjeździe Cracovii 1:2. Potem było już tylko lepiej. Przed tygodniem rozbił przed własną publicznością Lecha Poznań 4:0, a w piątek pewnie pokonał w Gdyni tamtejszą Arkę 2:1. - Każde z tych spotkań było zupełnie inne – przyznał Marcin Pietrowski, który w zwycięskich starciach rozegrał dwa razy po 90 minut na boku obrony.

- Tym razem było widać, że ciężko operuje nam się piłką. Było bardzo dużo walki, staraliśmy się dostosować do panujących warunków. Wydaje mi się, że wyszło nam całkiem nieźle. W pierwszej połowie zdominowaliśmy rywala, udało nam się zdobyć dwie bramki. Początek drugiej części gry również całkiem dobry w naszym wykonaniu. Nie cofnęliśmy się, a wręcz przeciwnie: staraliśmy się strzelić trzeciego gola. Niestety nie udało się, ale koniec końców wywozimy z Trójmiasta trzy punkty – opowiadał obrońca, który z Piastem związany jest od lipca 2015 roku. Wcześniej w seniorach występował jedynie w Lechii Gdańsk. Dla Niebiesko-Czerwonych rozegrał już 117 spotkań.

Podobnie jak reszta zespołu miał swój udział przy drugiej bramce. Krótkimi podaniami prawą stroną boiska gliwiczanie wymijali rywali, aż w końcu piłka trafiła do Joela Valencii. Niezwykle aktywny w tym meczu pomocnik mocnym strzałem pokonał Pavelsa Steinborsa. - Trzeba podkreślić, że w tej akcji brała udział cała drużyna. Sytuacja nie należała do najłatwiejszych: podania, wycofanie do Joela czy wreszcie sam strzał – wszystko to zasługuje na ogromne brawa dla chłopaków.

Gliwiczanie przeważali przez większość spotkania w Gdyni. Dłużej utrzymywali się przy piłce, oddali znacznie więcej strzałów. Sytuacja uległa zmianie dopiero w końcówce. - Troszeczkę przypadku, troszeczkę niefrasobliwości i w końcówce pozwoliliśmy Arce na nieco więcej. Najpierw rzut karny, potem z rzutu rożnego zdobyła kontaktową bramkę. Na pewno jest żal, bo każdy chce grać na zero z tyłu. Trzeba jednak szanować to co się zdobyło. Cieszymy się, że znowu udało się wygrać – mówił niespełna 31-letni zawodnik.

Jednym z ojców sukcesu jest Frantisek Plach, który wybronił jedenastkę wykonywaną przez Michała Janotę. To już drugi mecz z rzędu, kiedy słowacki golkiper wychodzi górą z pojedynku podczas rzutu karnego. Przed tygodniem wyłapał strzał Pedro Tiby. - Jest w naprawdę wysokiej dyspozycji, cieszymy się że nam pomaga – skomentował Pietrowski.

Po raz drugi po prawej stronie grał za Martinem Konczkowskim. Wcześniej rywalizowali o miejsce na prawej obronie. Dla byłego zawodnika Ruchu Chorzów prawa pomoc jest zupełnie nową pozycją, jak na razie przynosi jednak świetne efekty. Przeciwko Kolejorzowi urodzony w 1993 roku piłkarz zanotował asystę, w Gdyni również stworzył spore zagrożenie pod bramką gospodarzy. - Obydwoje dobrze wyglądaliśmy podczas okresu przygotowawczego. Byliśmy w dobrej dyspozycji i trener chciał znaleźć miejsce w jedenastce dla nas obu. To chyba było najlepsze rozwiązanie. Jak na razie wygląda to dobrze – tłumaczył defensor. - Pozostaje dalej dawać z siebie wszystko.

W piątek było to nieco utrudnione. Murawa w Gdyni prezentowała się bardzo źle. - Już na początku to boisko nie wyglądało dobrze, ale po rozgrzewce czy pierwszej połowie jego stan jeszcze się pogorszył. Ciężko było skonstruować cokolwiek po ziemi – przyznał obrońca. - Dla obu drużyn warunki były jednak takie same. I my i Arka musieliśmy się dostosować. Jak widać lepiej sobie z tym poradziliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24