Kolejne miesiące pokazują, że nieznaczne wahania rosnącego poparcia dla PiS i spadków wobec PO powoli stają się tendencją.
To mechanizm tzw. równi pochyłej. Premier Tusk stracił zaufanie części elektoratu w wyniku sprawy z ACTA i kłótni z lekarzami odnośnie do ustawy refundacyjnej. Po tych wydarzeniach wszystkie argumenty Platformy wobec innych kwestii zaczęły być odbierane jako niewiarygodne. I choć teraz toczy się dyskusja o reformie emerytalnej, co samo w sobie jest słuszne, to rząd zderza się z brakiem zaufania. Teraz nawet ostatni pomysł zlikwidowania Funduszu Kościelnego i zastąpienia go 0,3 proc. podatku nie cieszy się już entuzjazmem.
Co PO może zrobić dla odwrócenia równi pochyłej?
Musiałby nastąpić przełom. Ale to się nie dzieje. Politycy PO nadal są skupieni na kontrolowaniu przekazu w mediach. Błędem było to, że po stu dniach rządu premier nie zdecydował się powiedzieć wprost o błędach i pokazać nową jakość, dokonując przetasowań personalnych w ministerstwach. Na początku nowej kadencji brakło mu pokory, a później odwagi.
Gdzie jest źródło wzrostu poparcia dla PiS?
Zauważmy, że Jarosław Kaczyński znów przestaje być tak bardzo obecny w mediach. Dzięki temu ludzie trochę zapominają o stereotypie szefa PiS, choć Platforma cały czas próbuje o nim przypominać. Zwróciłbym też uwagę na sprawę emerytur. Najbardziej rozdrażniła ona wyborców PSL. Mimo wszystko elektorat wiejski nadal znajduje swojego sojusznika właśnie w PiS. W najbliższej przyszłości to oni mogą się okazać istotną częścią nowego poparcia partii Kaczyńskiego. Teraz jest to odejście centroprawicowych wyborców od lewicującej Platformy.
Wyborcy PO zaczynają lubić PiS?
Chodzi o wyborców centroprawicowych dzielących część przekonań z elektoratem PiS, choć w ostatnich wyborach głosowali na PO. Zwróciłbym też uwagę na partię Palikota i SLD. Wielu niezdecydowanych oceniło, że mniejszym złem wobec wszelkiej alternatywy tym razem jest lewica.
To lewicująca Platforma miała porywać tłumy.
Przypomnę, że nawet gdy Janusz Palikot podniósł rękę na krzyż, zaczął tracić głosy swojego elektoratu. W przypadku podejmowania w Polsce tematów związanych z funkcjonowaniem Kościoła trudno trafić w poparcie. I łatwo przeszacować rezultaty. Polacy, chociaż od lat sprzeciwiają się finansowaniu Kościoła, bardziej odwracają się od wojen religijnych. Spory światopoglądowe nie znajdą w Polsce poparcia. Platforma próbująca grać w te karty jeszcze tego nie zrozumiała.
CZYTAJ TEŻ:
* Balazs: Tusk otoczył się lizusami. Numerem dwa w Platformie jest teraz Gowin
* Dziwne dźwięki w Platformie. Kto pójdzie w ślady Gibały?
* Nitras ma uratować wizerunek PO. Ale do kraju może sprowadzić go tylko propozycja z rządu
* Piskorski: Praca rządu to partactwo, bo Donald Tusk stracił czujność
* Era frakcji w Platformie przeminęła. Baronowie mogą już tylko wspominać swoją potęgę
* Machina propagandowa się zacięła. Ostachowicz się chwieje, a Tusk z nim
* Balazs: Tusk ma dziś tylko złe rozwiązania. Może być tak jak na Węgrzech
Mimo tracenia części wyborców przez Platformę, partia Tuska nadal wygrałaby wybory. Czy tendencja spadkowa może, Pana zdaniem, okazać się stała?
W Platformie panuje przekonanie, że choć teraz traci poparcie, dzięki sprawnemu marketingowi może je odzyskać. To błąd. Podobne przekonanie miał przed ostatnimi wyborami Jarosław Kaczyński. Uważał, że wszystkie straty nadrobi w trakcie kampanii. Tyle że po drodze przywarł do niego stereotyp obciachu i osoby psującej wszystko, do czego się zabierze. W przypadku Donalda Tuska może to być wizerunek tzw. jesieni patriarchy, czyli promowania pomysłów, które nie znajdują społecznego poparcia. A do Platformy może przylgnąć łatka tego, co spadł z konia: wyborcy oczekiwali od tej partii wiele, ale obiecanki przerosła rzeczywistość.
Stałe poparcie utrzymują ludowcy.
Z założenia PSL miało wyrażać społeczną twarz rządu. Mimo sprzeciwienia się pomysłom Platformy, mało kto odbiera ich propozycje poważnie. Ludzie dopatrują się raczej rozgrywki koalicjantów.
Od exposé premiera było jasne, że największą bombą będzie reforma emerytalna.
Błędem było kurczowe trzymanie się premiera zdania doradców, którzy podpowiedzieli mu nieprzekraczalną granicę wieku emerytalnego 67 lat dla obu płci. Tak czysta forma nie jest realizowana w żadnym kraju UE. Zawsze możliwe są wcześniejsze przejście na emeryturę i innego rodzaju ulgi.
Zdaniem ekspertów premier w ostatniej chwili pójdzie na ustępstwa.
Jego błędem było rozpoczęcie dyskusji z zupełnie nieakceptowalnymi społecznie założeniami. Teraz wyborcy mają je za podstawowe odniesienie, gdy myślą o całej reformie. Premier ostro proponował jedynie słuszne rozwiązanie i w żadnej chwili nie był elastyczny. Gdy zmieni zdanie, wyborcy uznają to za słabość. Nawet mądry kompromis będzie tak odebrany przez wyborców. Podejrzewam, że premier nie pomyślał zawczasu o społecznych konsekwencjach proponowanego wieku emerytalnego. Ta reforma od początku była nie do przyjęcia.
Rozmawiała Anna Ziobro
CZYTAJ TEŻ:
* Balazs: Tusk otoczył się lizusami. Numerem dwa w Platformie jest teraz Gowin
* Dziwne dźwięki w Platformie. Kto pójdzie w ślady Gibały?
* Nitras ma uratować wizerunek PO. Ale do kraju może sprowadzić go tylko propozycja z rządu
* Piskorski: Praca rządu to partactwo, bo Donald Tusk stracił czujność
* Era frakcji w Platformie przeminęła. Baronowie mogą już tylko wspominać swoją potęgę
* Machina propagandowa się zacięła. Ostachowicz się chwieje, a Tusk z nim
* Balazs: Tusk ma dziś tylko złe rozwiązania. Może być tak jak na Węgrzech
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?