Małgorzata Mickiewicz: Chcemy przywrócić naturze Puszczę Kampinoską

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Wiosna w Kampinoskim Parku Narodowym
Wiosna w Kampinoskim Parku Narodowym Maciej Szajowski/Kampinoski Park Narodowy
Dużo ludzi przyjeżdża do Kampinoskiego Parku Narodowego z psami. Wydaje im się, że oni nie robią nic złego przyrodzie. Zapach, szczekanie, już samo pojawienie się psa powoduje stres dla saren, zajęcy, łosi. Teraz jest okres rozrodu; na świat przychodzą młode zwierzęta. Mamy zwierząt są tak samo wrażliwe na to, aby ich dzieci były bezpieczne, jak ludzie – mówi Małgorzata Mickiewicz, zastępca dyrektora Kampinoskiego Parku Narodowego.

Najbliższa majówka oznacza najazd turystów na Kampinoski Park Narodowy?

Ten wzmożony ruch odwiedzających trwa właściwie od roku; od czasu, kiedy po pierwszej fali epidemii rząd poluzował restrykcje i wolno było wchodzić do lasów i parków. Obserwujemy, że od tamtego momentu odwiedzających jest rzeczywiście więcej niż to było w latach poprzednich. Trudno powiedzieć, ilu dokładnie ich jest, bo wstęp do KPN jest bezpłatny. Nie sprzedajemy biletów, w związku z tym nie mamy możliwości policzenia osób odwiedzających. Nie mamy też głównych wejść, jak jest to na przykład w górskich parkach narodowych. Jest bardzo dużo możliwości wejścia na teren Kampinoskiego Parku Narodowego. Nie mamy więc dokładnych danych. Ale z szacunków wynika, że w ciągu ostatniego roku mniej więcej o 30 procent wzrosła liczba odwiedzających. Wynika to z naszych codziennych obserwacji, z obserwacji naszych pracowników terenowych. To znaczy, że Park odwiedziło około 1 mln 300 tys. osób.

Pandemia jest głównym powodem tego wzrostu?

Przede wszystkim powodem jest to, że w czasie pandemii ludzie szukają jakichś możliwości rozrywki. Zamknięte są kina, teatry, restauracje, turystyka wyjazdowa praktycznie zamarła. Hotele są nieczynne, ludzie szukają zatem miejsc blisko swoich domów. Warszawa jest dużą aglomeracją i zapotrzebowanie na miejsca wypoczynku jest wielkie, a Kampinoski Park Narodowy jest świetnym miejscem do wypoczynku, do rekreacji. Jest blisko położony, jest dogodny dojazd komunikacyjny.

Jakie to szczęście, że Warszawa ma Kampinos!

Też tak myślę, że to dla Warszawy i warszawiaków szczęście. Przed pandemią, szczyt ruchu turystycznego rozpoczynał się od pierwszych wiosennych, ciepłych dni i trwał do początku wakacji. Potem mieszkańcy Warszawy wyjeżdżali na wakacje: w góry, nad morze, na Mazury, za granicę. Natomiast od ubiegłego roku ta fala odwiedzających utrzymywała się praktycznie do jesieni. Jeżeli w tym roku restrykcje zostaną utrzymane dłużej i nie będzie możliwości swobodnych wyjazdów za granicę, to również latem spodziewamy się w parku wielu odwiedzających. Przy czym są to zazwyczaj pobyty kilkugodzinne lub jednodniowe; zwykle turystykę kojarzymy jednak z dłuższym pobytem.

Przy okazji zapytam, czy będzie kiedykolwiek możliwość biwakowania w Kampinoskim Parku?

Biwakowanie na dziko na terenie parku narodowego jest niezgodne z prawem i niedopuszczalne. Tu bardzo ważne jest odróżnienie parku narodowego od lasów gospodarczych. Lasy Państwowe wprowadziły niedawno możliwość swobodnego biwakowania w wyznaczonych miejscach. Ten program nie dotyczy parków narodowych. Owszem, jest na terenie KPN kilka miejsc przygotowanych do biwakowania, ale to nie są obszary będące w zarządzie Kampinoskiego Parku Narodowego. Takie miejsce do biwakowania znajduje się na przykład w okolicach Tułowic; to jest tak zwana Osada Puszczańska, mieści się tam ośrodek wypoczynkowy. Wiem, że wyznaczone jest też miejsce do biwakowania w Julinku. Na terenie dawnej bazy cyrkowej mieści się centrum turystyczno-rekreacyjne. Są też gospodarstwa agroturystyczne. Natomiast są to miejsca poza zarządem Kampinoskiego Parku Narodowego.

Czy z Kampinoskim Parkiem stanie się tak, jak z Puszczą Białowieską, że przyroda w nim pozostanie nietknięta ręką człowieka?

Bardzo byśmy chcieli, żeby tak było. Trzeba jednak odróżnić Kampinoski Park Narodowy od Białowieskiego; podstawowa różnica jest taka, że Puszcza Kampinoska od kilkuset lat była silnie eksploatowana. Trzeba pamiętać, że Kampinoski Park Narodowy powstał przed laty na bazie lasów gospodarczych. Bywało, że ten teren był w sposób rabunkowy wykorzystywany. Były tu prowadzone zręby na ogromną skalę. Te tereny zostały zmeliorowane i mocno odwodnione. Park od ponad 40 lat prowadzi wykup gruntów; wykupiliśmy ponad 11,5 tysiąca hektarów gruntów, które w znacznej części zostały zalesione. W okresie powojennym oraz po utworzeniu Kampinoskiego Parku Narodowego zręby zupełne zostały odnowione, czyli ponownie zalesione. Nie mamy więc tutaj wyłącznie starych drzewostanów naturalnego pochodzenia, wyłącznie starej puszczy. Mamy za to wielki obszar lasów stosunkowo młodych, nierzadko składem gatunkowym niedostosowanych do możliwości siedliska. W warunkach powojennego niedostatku sadzono drzewka jakie były dostępne.

A była sosna.

Właśnie. Bywało, że bardzo żyzne siedliska, których warunki pozwalały, aby rosły tam drzewostany mieszane lub liściaste, zostały obsadzone sosną. Mamy więc tysiące monokultur sosnowych, składających się z jednego gatunku drzewa w tym samym wieku. Tu, gdzie są bogate siedliska lasowe i grądowe, zostały posadzone sosny, więc teraz staramy się dostosować te drzewostany do warunków siedliskowych. Po to, żeby zróżnicować i zwiększyć ich biologiczną odporność. Prowadzimy zabiegi, które mają na celu unaturalnienie i regenerację lasów sztucznego pochodzenia. Chcemy po prostu, wykorzystując wiedzę i doświadczenie, przyspieszyć pewne procesy różnicowania drzewostanów. W istocie naszym dążeniem jest, aby przywrócić naturze Puszczę Kampinoską. Traktujemy ten etap prowadzenia gospodarki leśnej w Kampinoskim Parku Narodowym jako etap przejściowy, który z racji tego, że drzewa rosną wolno, trwa dosyć długo. Ale mamy zasadę, że prowadzimy zabiegi pielęgnacyjne w drzewostanach do 80-100 lat, a potem oddajemy je naturze, po to, żeby natura gospodarowała tam w sposób spontaniczny.

Na ile jeszcze prócz tych zabiegów, ingeruje się w puszczę?

Prowadzimy też inne działania, ale i one mają zazwyczaj na celu przywrócenie naturze kampinoskiej przyrody. Człowiek przez wieki zrobił tu dużo złego.

Puszcza wybacza ludzkie błędy?

Nie wiem, ale bardzo byśmy chcieli. Staramy się naprawiać błędy. Ustawa o ochronie przyrody określa cele i zadania parków narodowych. Te cele to przede wszystkim ochrona różnorodności biologicznej, ale także przywracanie i odtwarzanie zniekształconych siedlisk. To zazwyczaj znaczy przywracanie i odtwarzanie tego, co człowiek wcześniej zniszczył, odwracanie złych procesów, które człowiek na tym terenie przeprowadził.

Co konkretnie?

Na przykład melioracja odwadniająca, która była tu prowadzona. Pierwotna Puszcza Kampinoska, zanim człowiek zaczął w niej gospodarować, była wielkim obszarem mokradłowym. To były mokradła trudne do przebycia, bardzo trudne do zagospodarowania. Bliskość Warszawy sprawiła, że osadnictwo na tym terenie stało się atrakcyjne. Mieszkańcom Warszawy potrzebna była żywność i drewno, zatem zainteresowano się Puszczą Kampinoską jako terenem dostarczania surowca, ale także dostarczania żywności. Te najbardziej żyzne obszary mokradłowe w puszczy zostały odwodnione, co spowodowało bardzo duże zmiany w środowisku. Bagna, które były przez znaczną część roku zalane wodą stały się łąkami, polami, pastwiskami. A po latach okazało się jak wielkie jest przesuszenie tych terenów. Melioracje, jakie zostały wykonane, mają odzwierciedlenie w aktualnej kondycji lasów i w kondycji w ogóle całego tego obszaru. Staramy się odwrócić niekorzystne zjawiska obniżania się poziomu wód gruntowych, przesuszenia, przekształcenia, jakie zaszły w środowisku przyrodniczym, zmian w różnorodności biologicznej. Próbujemy chronić mokradła a od kilkunastu lat także odtwarzać na pewnych obszarach – tam, gdzie możemy to zrobić.

W puszczy spotkać można wysiedlone gospodarstwa, ale są też domy, w których wciąż mieszkają ludzie. W jaki sposób odbywają się wysiedlenia i wykup gruntów? Czy ludzie chętnie pozbywali się swoich gospodarstw, ziemi z dziada pradziada? Czy dostawali propozycje nie do odrzucenia, czyli: „Jeśli nie sprzedasz swojego domu i ziemi Parkowi, to i tak cię wysiedlimy”?

Nigdy się tak nie odbywało. Cały proces wykupowania gospodarstw zaczął się w 1974 roku; to była decyzja na poziomie rządowym – grunty na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego miały zostać wykupywane od prywatnych właścicieli z przeznaczeniem na ochronę przyrody. Od samego początku to był wykup na zasadzie dobrowolności. Każda nieruchomość, każda działka, każde gospodarstwo było odrębnie wyceniane przez rzeczoznawców majątkowych. Zgłoszenie do wykupu zawsze było dobrowolne; nigdy nikt nikogo nie zmuszał do tego, żeby sprzedał swoją nieruchomość. Ów proces wykupu trwa już ponad 45 lat. Pierwsze gospodarstwa, o ile się nie mylę, wykupiono w 1976 roku. I nadal je wykupujemy; wciąż na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego mieszkają ludzie. Dlatego te zabiegi, na przykład odtwarzania mokradeł, wykonujemy wyłącznie na terenach już nie zamieszkiwanych, tam, gdzie grunty mamy w zarządzie Parku. Nie robimy niczego, co by miało zaszkodzić naszym sąsiadom – mieszkańcom puszczy. Pozostało nam do wykupienia jeszcze ponad dwa i pół tysiąca hektarów. Nikogo nie ponaglamy, niczego nie przyspieszamy. Właściciele składają do nas wnioski o wykup ich gospodarstw. Wykupujemy w takim tempie, na jakie pozwala nam dostępność środków finansowych.

Czy to oznacza, że powierzchnia Parku może wzrosnąć?

Nie. Powierzchnia Parku jest określona w Rozporządzeniu Rady Ministrów z 1997 roku i liczy około 38,5 tysięcy hektarów. Na terenie KPN znajdują się zarówno grunty skarbu państwa, którymi zarządza Kampinoski Park Narodowy jak i grunty prywatne. Zmienia się tylko stosunek własności skarbu państwa do własności prywatnej.

Rozumiem. Czy ludzie, którzy mieszkają na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego, są zmuszeni stosować się do pewnych reguł, nie mogą na przykład rozbudować domu, postawić szopy?

Reguły, które obowiązują na terenie Parku są określone w ustawie o ochronie przyrody i one dotyczą wszystkich, nie tylko mieszkańców. Ustawa wprowadza pewne zakazy. Na przykład wznoszenia obiektów budowlanych. Jednocześnie ustawa mówi o tym, że te zakazy nie dotyczą obszarów ochrony krajobrazowej w okresie ich gospodarczego wykorzystania. A gospodarstwa prywatne znajdują się w obszarach ochrony krajobrazowej. A zatem w rzeczywistości właściciele gruntów prywatnych nie mają zakazu przebudowy, rozbudowy swoich nieruchomości, remontów, pod warunkiem, że one dalej zachowują swój charakter. Chodzi o to, że jeżeli ktoś jest właścicielem gospodarstwa rolnego, to nie może na swojej działce rolnej postawić np. fabryki. Ustawa mówi też o tym, że wszystkie inwestycje, planowane na terenie parku narodowego, muszą być uzgadniane z dyrektorem parku narodowego. Jeżeli są to projekty lub inwestycje, które mogą negatywnie oddziaływać na przyrodę KPN to dyrektor parku może nie wydać na nie zgody.

Co się zmieniło od lat 50, kiedy Park powstał? O ile jest mniej gatunków zwierząt, ptaków, roślin?

Od samego początku powstania Parku, czyli od 1959 roku robimy wszystko, żeby nie ginęły gatunki, ale żeby stan przyrody się poprawiał. Ale jeśli pyta pani o to, co się w tym okresie wydarzyło, to między innymi, ponieważ wykupiliśmy kilkanaście tysięcy hektarów gruntu, wiele z tych obszarów przywrócono naturze. Znacznie wzrosła powierzchnia leśna. I jest to wzrost o kilkanaście tysięcy hektarów. Te lasy staja się naprawdę piękne, w wielu miejscach przypominają dawną puszczę. Lasy się unaturalniają. Są one o wiele bardziej zróżnicowane niż miało to miejsce dawniej, przed powstaniem Parku. A dzięki temu, że są one takie różnorodne, bujne, podobne do lasów naturalnych, to poprawiły się warunki dla różnych roślin i zwierząt. Część zwierząt została tu reintrodukowana, czyli ponownie wprowadzona po wielu latach nieobecności.; Mam na myśli łosie, bobry czy rysie. A część wróciła samoistnie, bo znalazła tu dobre miejsce do życia – to są na przykład wilki, które pojawiły się w 2015 roku. Pojawiły się też po długim okresie nieobecności bieliki. Niepokojące jest to, że w wyniku odwodnienia i zmian klimatu, bardzo zmieniły się warunki na mokradłach. Jest wiele organizmów zagrożonych. Chodzi między innymi o rośliny związane z mokradłami, o zaburzenie procesów torfotwórczych. Widzimy te zagrożenia i staramy się jakoś temu zaradzić. Prowadzimy badania naukowe, monitorujemy stan mokradeł. Jeden z programów naukowych miał odpowiedzieć na pytanie, czy możliwe jest przywrócenie pierwotnych warunków wodnych w Puszczy Kampinoskiej.

Jest możliwe?

Okazało się, że powrót do natury, do stanu sprzed melioracji jest już niemożliwy. Dlatego, że bardzo zmienił się rodzaj użytkowania tego obszaru. Niektórych zmian nie da już się odwrócić. Nie można zasypać kanału Łasica, którego kiedyś przecież nie było; który został wykopany przez człowieka, a który teraz odprowadza wody między innymi z terenów zurbanizowanych wokół puszczy. Natomiast możemy wykonywać różne zabiegi techniczne, które zminimalizują niekorzystne dla przyrody procesy.

Jest szansa, że przylecą bataliony? One wcześniej były w puszczy?

Były obserwowane; może nie było to tak spektakularne, jak na bagnach biebrzańskich, niemniej były warunki, gdzie bataliony mogły sobie bytować. Czy będą na stałe – trudno powiedzieć. Cieszymy się, że są derkacze, które związane są z siedliskami mokradłowymi.

Mam nadzieję, że usłyszę je w tym roku. A to jest już bardzo zagrożony gatunek.

To prawda, ale u nas znajduje warunki do życia.

Jeśli już mówimy o zagrożonych i ginących gatunkach, to jak jest ze świadomością przyrodniczą, świadomością ekologiczną ludzi, którzy przyjeżdżają do puszczy? Czy ludzie już na pewno wiedzą, że w parku narodowym nie można zbierać grzybów, jagód, rwać konwalii, czy ciągle jeszcze jest z tym problem?

Ochrona przyrody to jest zjawisko kulturowe, nie zjawisko przyrodnicze. Tylko ludzie świadomi tego, że stanowią zagrożenie, mogą chronić przyrodę. Generalnie wiedza o tym, że przyrodę trzeba chronić, że człowiek ma wpływ na przyrodę, moim zdaniem, rośnie. Dużo się o tym mówi, ludzie czytają, pojawiają się książki, programy telewizyjne, publikacje internetowe. Generalnie wiedza jest coraz większa. Natomiast mam odczucie, że bardzo wielu osobom trudno sobie uświadomić, jak ich własne zachowania, ich własne nawyki, przyzwyczajenia, wpływają na przyrodę. Klasyczny przykład: bardzo dużo ludzi przyjeżdża do Kampinoskiego Parku Narodowego z psami. Wydaje im się, że oni nie robią nic złego przyrodzie. Natomiast pies to jest zwierzę drapieżne. Pies w środowisku przyrodniczym, dla zwierząt dziko żyjących w puszczy, jest kolejnym drapieżnikiem. Wobec tego poziom stresu związanego z obecnością psów rośnie.

Nawet jeśli są to psy prowadzone na smyczy?

Oczywiście. Zapach psa, szczekanie psa, już samo pojawienie się psa powoduje stres dla saren, zajęcy, łosi. Dla wszystkich zwierząt pojawienie się drapieżnika zawsze jest stresujące. Trzeba też pamiętać, że teraz jest okres rozrodu; na świat przychodzą młode zwierzęta. Mamy zwierząt są tak samo wrażliwe na to, aby ich dzieci były bezpieczne, jak i ludzie. Jeżeli czują zagrożenie, to odbija się to na ich potomstwie, na ich kondycji.

Niestety, widzę w Puszczy Kampinoskiej ludzi z psami.

One w ogóle nie powinny się pojawiać. Istnieje ustawowy zakaz wprowadzania psów do parków narodowych. Natomiast z przestrzeganiem tego zakazu jest bardzo źle.

Z czym jeszcze jest źle?

Ze schodzeniem ze szlaków. Na terenie Parku bardzo chętnie przyjmujemy turystów i wydaje mi się, że jesteśmy do tego zupełnie nieźle przygotowani. Dla turystów przygotowaliśmy między innymi 360 kilometrów szlaków pieszych i 200 kilometrów szlaków rowerowych, 12 polan wypoczynkowych, gdzie można odpocząć, zjeść posiłek, schronić się pod wiatą przed deszczem. Jest kilkanaście parkingów. A mimo tego, że jest łącznie 560 kilometrów szlaków, ludzie i tak schodzą z wytyczonych tras. Wchodzą w dzikie ostępy. Wydeptują kolejne ścieżki, powodują erozję wydm i niszczenie roślin. Powodują zagrożenie pożarowe. No i śmiecą. Powinni zabierać ze sobą śmieci. Nie zostawiać opakowań, butelek, puszek, bo stanowią one bardzo często śmiertelną pułapkę. Nawet jeżeli się rozkładają, to plastikowe odpady rozkładają się na mikrocząstki plastiku i to wszystko wnika do gleby, do wód gruntowych i przenika do tego środowiska.

Długość szlaków dla odwiedzających się zwiększy? Kierownictwo KPN myśli o nowych szlakach?

Raczej nie. Zależy nam na tym, żeby jak największa część puszczy pozostawała naturalna, aby ludzie jak najmniej w nią ingerowali. Między innymi dlatego szlaki tak właśnie są rozmieszczone. Jeśli popatrzymy na mapę Puszczy Kampinoskiej, to zobaczymy, że największe zagęszczenie szlaków turystycznych, polan wypoczynkowych i miejsc, które są udostępnione dla turystów, znajduje się od strony Warszawy. Od tej strony jest największy napór, największy ruch. Ale jest to też nasze świadome działanie; zachodnią część puszczy, bardziej dziką, bezludną i w znacznej części stanowiącą własność skarbu państwa i pozostającą w zarządzie Kampinoskiego Parku Narodowego, chcemy oddać naturze. Obszary udostępnione dla ludzi są wybrane w sposób świadomy i nie chcielibyśmy, przynajmniej na obecną chwilę, zagęszczać szlaków. Po to właśnie, żeby zapewnić komfort zwierzętom, by stwarzać odpowiednie warunki dla przyrody.

Ciekawa jestem, jakie są Pani najpiękniejsze miejsca w Parku, z którymi jest Pani najbardziej związana?

Moje ulubione miejsca są z dala od szlaków turystycznych. Mam tę możliwość jako pracownik Parku, bywać w takich miejscach. Im bardziej dziko i bezludnie, tym jest piękniej. A turystom mogę polecić miejsca, gdzie też jest pięknie i gdzie mogą poczuć przyrodę, magię puszczy i jej prawdziwy majestat. Takie miejsca znajdują się na przykład w okolicy Granicy, tam, gdzie jest nasz ośrodek edukacyjny. Granica to dobry punkt startowy dla wycieczek. Magicznym miejscem jest też dla mnie też Zamczysko.

O, tak!

To miejsce pokazuje nie tylko przyrodę, ale i pamiątki kultury. Mieścił się tam rodzaj stanicy, warowni pochodzącej z XII wieku. Prowadząc kilka lat temu prace zmierzające do poprawy infrastruktury turystycznej, musieliśmy wykonać pewne prace ziemne i robiliśmy to pod okiem konserwatora zabytków i pod nadzorem archeologicznym. Archeolodzy przeprowadzili tam badania i potwierdzili istnienie w tym miejscu konstrukcji z przełomu XI i XII wieku. Okazało się, że konstrukcja, która tam istniała, została spalona. Można więc sobie wyobrazić, że doszło tam do zdarzenia, które zakończyło się pożarem warowni. Historycy mówią, że była to warownia, która miała bronić Mazowsza przed najazdem ludów z północy.

Puszcza ma jeszcze tajemnice do odkrycia?

Z pewnością. Wciąż odkrywają je naukowcy, którzy prowadzą tu badania biologiczne. Kilka lat temu była wykonana na terenie puszczy inwentaryzacja grzybów, prowadzi się też inwentaryzację owadów. I wciąż są odkrywane jakieś nowe gatunki, o których wcześniej nie wiedzieliśmy.

Czytałam, że jest tu wręcz niemożliwie duża liczba komarów.

Mam nadzieję, że zostały już wszystkie zidentyfikowane, chociaż kto to wie; zmiany klimatu mogą spowodować, że pojawią się nowe, bardziej południowe gatunki. Ale rzeczywiście, w puszczy jest ponad 30 gatunków komarów. Pojawiają się wczesną wiosną i aż do przymrozków strzegą puszczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl