Małgorzata Kidawa-Błońska. Jej droga do wielkiej polityki

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
Małgorzata Kidawa-Błońska
Małgorzata Kidawa-Błońska Fot. Malgorzata Genca / Polska Press
14 grudnia dowiemy się, kto będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich. Małgorzata Kidawa-Błońska jest gotowa walczyć o Pałac Prezydencki

14 grudnia dowiemy się, kto będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich. Małgorzata Kidawa-Błońska jest gotowa walczyć o Pałac Prezydencki

Do 14 grudnia jest nieuchwytna, jeździ po kraju. Nie ma mowy o wywiadzie, czy dłużej rozmowie. Co ciekawe wiele lat temu przeprasza na swojej poczcie głosowej tych, którzy nie mogli się do niej dodzwonić: „Dzień dobry. Nie mogę odebrać teraz telefonu, bo szukam go w torebce”. I śmiała się, że rzeczywiście często go szuka między szpargałami.

Dzisiaj jej telefon częściej odbiera asystentka, bo Małgorzata Kidawa-Błońska ma przed sobą ciężkich kilka miesięcy, zwłaszcza, jeśli to ona zostanie kandydatem Koalicji Obywatelskiej w prezydenckich wyborach 2020.

Trudno znaleźć wśród polityków, nawet tych po drugiej stronie sceny politycznej, tych, którzy nie darzyliby jej sympatią.

- Współpracowałem z Kidawą-Błońską, kiedy była marszałkiem Sejmu, a ja szefem klubu opozycyjnej partii. Dobrze nam się ta współpraca układała. Czasami pani marszałek zapraszała mnie do siebie na kawę, rozmawialiśmy o różnych sprawa. Nie stroniła od kontaktów z opozycją - opowiada Leszek Miller, kiedyś szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej, dzisiaj eurode-putowany.

Stanisław Żelichowski, przez lata w PSL opowiada o Kidawie-Błońskiej: „Ciepła, miła, sympatyczna, kulturalna, dobrze wychowana”. Niemal identycznych słów używa Eugeniusz Kłopotek. Jest tylko jedno „ale”: Czy da radę?

- W tej chwili w polityce trzeba być łobuzem, a ona łobuzem nie jest. Ona jest człowiekiem zasad, reguł, nie wiem, jak się w tym wszystkim odnajdzie - wzdycha Stanisław Żelichowski.

- Pytanie, czy pani marszałek potrafi iść na ostro? - dopowiada Eugeniusz Kłopotem.

Pytanie wydaje się zasadne, bo Małgorzata Kidawa-Błońska, dla wielu dość nieoczekiwanie stanęła do wielkiego boju, tu gra idzie o wszystko, więc można się spodziewać, że walka będzie twarda i bezwzględna.

Tak naprawdę, Kidawa-Błońska na pierwszej linii politycznego frontu jest już od września, kiedy oficjalnie ogłoszono, że to ona będzie kandydatką na premiera Koalicji Obywatelskiej.

„Petarda! Strasznie się cieszę, od dawna powtarzałyśmy, że czas na kobiety, silne kobiety i czas też na poszukanie zgody i porozumienia. Małgorzata Kidawa-Błońska łączy w sobie siłę i mądrość. Uważam, że to świetny, fantastyczny wybór”- mówiła entuzjastycznie Barbara Nowacka, liderka Inicjatywy Polskiej, współtworzącej Koalicję Obywatelską, tuż po tym, jak lider PO Grzegorz Schetyna ogłosił swoją decyzję. „Świetny ruch, szkoda, że Grzesiek zdecydował się tak późno, bo PiS straciłoby kilka punktów wcześniej” - skomentował taktyczny krok KO Włodzimierz Czarzasty, szef SLD.

Sam Grzegorz Schetyna swoją decyzję ogłaszał z uśmiechem, ale wielu dostrzegło pod nim gorycz. Ten ruch, czyli wystawienie na pierwszy plan Kidawy-Błońskiej miała mu zaserwować izraelska firma PR-owa, doradzająca PO, to ona tłumaczyła, że lepiej kiedy on, lider usunie się z linii strzału.

„Ludzie domagają się spokoju i rozsądku, chcieliby, żeby pojawił się ktoś, kto umiałby was tam wszystkich pogodzić - tak mówią; kto by wprowadził ład, normalność i zgodę. Potrzebny jest ktoś, przed kim nawet najgorsi szczekacze muszą się zacząć miarkować, ktoś, kto będzie myślał o ludziach i o ich zwykłych, życiowych sprawach” - mówił Schetyna. I dalej: „Nie wiem, jak mogliśmy na to wcześniej nie wpaść. Przecież to takie. Trzeba słuchać ludzi, naprawdę trzeba słuchać ludzi. A Małgorzata, warszawianka, kobieta sukcesu, matka, ludzi potrafi słuchać. Z taką samą uwagą i szacunkiem rozmawia z ambasadorem filharmonii, jak i ze sprzedawczynią na miejskim bazarku. I w jednym, i drugim przypadku potrafi z rozmówcą nawiązać tak samo ciepłą i serdeczną relację”

To prawda. W partii mówią o niej „kulturalna, elegancka kobieta”. Nawet zazwyczaj oschły europoseł PiS Joachim Brudziński, który pracował z Kidawą-Błońską w Prezydium Sejmu, przyznał: „ Potwierdzam, mogę tylko zazdrościć pięknej polszczyzny, kultury, ogłady i tej umiejętności rozmowy, jaką posiada”.

Ale oczywiście Joachim Brudziński, nie miał wątpliwości, co do roli jaką ma odegrać Kidawa-Błońska, nazywając panią wicemarszałek „szkatułką” i „kwiatkiem” do kożucha wpływowych polityków: Stanisława Gawłowskiego, Sławomira Neumanna, Jana Grabca, Roberta Kropiwnickiego, Marcina Kierwińskiego. „Gdy w 1947 r. komuniści w Polsce sfałszowali wybory, to Polacy taki wierszyk ukuli: „to taka szkatułka, wrzucasz Mikołajczyka, wyskakuje Gomułka”” - mówił w Polsacie w „Gościu Wydarzeń” Joachim Brudziński.

Grzegorz Schetyna dał Małgorzacie Kidawie Błońskiej zaledwie miesiąc na zakopanie naszych narodowych rowów. Mało. Co na to sama zainteresowana?

„To była trudna decyzja. Przed nami wielkie wyzwanie, bo my te wybory wygramy, musimy je wygrać, tego oczekują od nas Polacy” - mówiła jeszcze we wrześniu.

Koalicja Obywatelska wybory przegrała, ale ona sama pierwszy egzamin zdała śpiewająco: jako liderka warszawskiej listy KO Małgorzata Kidawa-Błońska otrzymała 416 tys. 030 głosów, a lider listy PiS prezes PiS Jarosław Kaczyński 248 tys. 935 głosów. Wyraźnie więc pokonała prezesa.

Niejako siłą rzeczy stała się kandydatem KO w wyborach prezydenckich, ale lider PO - Grzegorz Schetyna forsował pomysł prawyborów, tyle, że długo nie było chętnych do walki o Pałac Prezydencki. Dość nieoczekiwanie pojawił się ktoś taki - Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.

Małgorzata Kidawa-Błońska jest ponoć wściekła na Grzegorza Schetynę, bo to on miał namówić Jaśkowiaka do startu w prawyborach. Tygodnik „Wprost” pisał nawet, że wicemaszałek Sejmu miała w gronie zaufanych osób powiedzieć, iż Schetyna nie powinien być dłużej liderem Platformy Obywatelskiej. Zapowiedziała też, że jeśli zwycięży w prawyborach prezydenckich, nie będzie chciała, aby sztabem wyborczym kierowali dotychczasowi twórcy kampanii. Chodzi o bliskich współpracowników Schetyny: Piotra Borysa, Mariusza Witczaka i Roberta Tyszkiewicza. Uważa, że po tylu przegranych kampaniach trzeba wymienić tych ludzi.

Debata Kidawa-Błońskiej z Jackiem Jaśkowiakiem, nie powalała z nóg. Wiało nudą. Zaraz po niej wicemarszałek Sejmu stwierdziła: „Odbyła się, jestem już w kolejnym etapie kampanii”. I ruszyła w teren. Jakie ma szanse?

„Kidawa-Błońska jest niezwykle kobieca i ma piękną historię. Marzyliśmy o tym, żeby było jakieś połączenie między II RP a współczesną Polską; ona na stulecie niepodległości pokazuje, że jest takim elementem. Opowiedzenie historii jej dziadków, z jednej i drugiej strony, to jest opowiedzenie o tym, że Polacy zbudowali swój kraj. Kidawa-Błońska ma za sobą świat kultury, ma wiele atutów. Jeśli ktoś nie traktuje tej kandydatury poważnie, robi błąd” - uważa Elżbieta Jakubiak, była minister sportu, była posłanka PiS.

Ale też Kidawa -Błóńska pochodzi z rodziny z tradycjami. Jest prawnuczką prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego i Marii Wojciechowskiej oraz premiera Władysława Grabskie go i Katarzyny Grabskiej, córką profesora Macieja Władysława Grabskiego i Heleny Grabskiej.

„Z domu wyniosłam szacunek do innych. Zawsze powtarzano mi, że w każdym człowieku jest coś wartościowego. Rodzice wpajali mi służebność wobec ludzi. Tłumaczyli, że im ktoś więcej potrafi, umie, tym więcej powinien dawać z siebie innym” - opowiadała mi kiedyś.

Skończyła IX LO im. Klementyny Hoffmanowej w Warszawie, potem studiowała na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. W drugiej połowie lat 80. pracowała w dziale literackim Studia Filmowego im. Karola Irzykowskiego, była też producentem filmowym w spółce Gambit Production. Wspólnie z mężem reżyserem Janem Kidawą-Błońskim produkowała filmy i programy telewizyjne. Spod ręki tego duetu małżeńsko-producencko-reżyserskiego wyszedł film „Skazany na bluesa”.

„W pewien sposób to ja wylansowałem ją politycznie. Podczas kampanii wyborczej w 1997 r. poznałem męża Małgorzaty, który pracował przy naszych spotach telewizyjnych. Potem poznałem Małgorzatę, wciągnąłem ją do UW, wreszcie do Platformy. To z mojej rekomendacji została szefową warszawskich struktur PO” - wspominał swego czasu Paweł Piskorski, kiedyś w Unii Wolności i Platformie Obywatelskiej

Kidawa-Błońska twierdzi, że poszła w politykę z poczucia bezradności, zresztą już dużo wcześniej działała społecznie, a kiedy na arenie politycznej pojawiła się Platforma Obywatelska, zrozumiała, że właśnie z tym ugrupowaniem może walczyć o taką Polskę, o jakiej marzyła. Tradycje rodzinne też pewnie nie były bez znaczenia. Na swojej stronie internetowej na pytanie: „Powód zainteresowania się polityką?” odpowiada: „Obciążenie dziedziczne”.

„Polityka jest po to, aby realizować jakieś cele, zmieniać rzeczywistość na lepszą. A ja mam bardzo wiele do zrobienia, chociażby w sprawach kultury” - mówiła mi kiedyś.

Kulturą zajmowała się już, szefując komisji kultury w Radzie m.st. Warszawy. Na początku wydawała się oderwana od polityki, bardzo szybko się w niej odnalazła. Potrafiła przekonać ludzi do swoich racji. Przekonać, nie narzucić.

Szybko pięła się po szczeblach partyjnej kariery, już od 2006 roku kierowała warszawskimi strukturami Platformy. Niektórzy mówili wówczas, że „potrafi być skuteczna i z wdziękiem pozbywać się osób niewygodnych w partii”. Ona sama ripostowała: „ To nie tak: „Po prostu czasami drogi ludzi się rozchodzą i tyle. Ja chciałam zostać w takiej Platformie, jaka ona była, inni postanowili odejść.” W szeregach partii uchodzi za człowieka Tuska, to Tuskowi jej mąż kręcił spoty wyborcze.

W 2005 roku z listy PO została wybrana na posłankę V kadencji w okręgu warszawskim. W wyborach parlamentarnych w 2007 po raz drugi uzyskała mandat poselski. W wyborach w 2011 z powodzeniem ubiegała się o reelekcję z drugiego miejsca na stołecznej liście PO. 7 stycznia 2014 została powołana na rzecznika prasowego rządu Donalda Tuska i sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

3 lutego 2015 roku została ponownie rzecznikiem prasowym rządu w gabinecie Ewy Kopacz. Potem zastąpiła Radosława Sikorskiego w fotelu marszałka Sejmu. 30 czerwca 2015 prezydent RP Bronisław Komorowski powołał ją w skład Rady Bezpieczeństwa Narodowego. W Sejmie VIII kadencji została członkinią Komisji Kultury i Środków Przekazu. 9 sierpnia 2019 roku, po uprzedniej dymisji Marka Kuchcińskiego, została zgłoszona jako kandydatka na marszałka Sejmu przez klub parlamentarny Platforma Obywatelska - Koalicja Obywatelska. Przegrała z Elżbietą Witek, kandydatką Prawa i Sprawiedliwości.

Poglądy ma raczej liberalne: jest za in vitro, nie tak temu krytykowała obniżenie kobietom wieku emerytalnego. Chce jednak utrzymania kompromisu aborcyjnego, jednocześnie jest zwolenniczką edukacji seksualnej, antykoncepcji i silnego wsparcia dla kobiet. Kościoła katolickiego nie krytykuje, co różni ją od tworzącej się na nowo lewicy w Polsce.

Zresztą, to właśnie batalia o in vitro w 2012 roku pozwoliła jej tak naprawdę zaistnieć, przynajmniej medialnie. Zespół pod jej przewodnictwem przygotował wówczas projekt nowej ustawy o zapłodnieniu pozaustrojowym, który był jednym z dwóch projektów Platformy. Drugi złożył u marszałka Sejmu Jarosław Gowin. Najważniejsze założenia projektu Kidawy-Błońskiej były dość śmiałe, bo zakładały możliwość zapłodnienia więcej niż dwóch komórek jajowych naraz oraz zamrażanie nadliczbowych embrionów.

-Jej lewicowość, to nie jest lewicowość młodych w Platformie, poglądy Małgosi wynikają raczej z jej charakteru: to bardzo dobry człowiek po prostu, niesłychanie empatyczny. Zawsze troszczy się o innych, potrafi zrobić spotkanie, bo wie, że ktoś przechodzi ciężki okres i radzić z innymi jak mu pomóc - opowiada Joanna Mucha z PO. - Jest niesłychanie opiekuńcza, a przy tym bardzo autentyczna - dodaje posłanka Mucha.

Tylko czy to wystarczy? Czy do walki o prezydenturę nie trzeba fajtera?

- Pytanie, kogo ludzie chcą widzieć w Pałacu Prezydenckim: fajtera, czy kogoś, kto uspokoi sytuację, wyciszy emocje? - pyta Joanna Mucha. - Małgosia ma dość podziałów toczących nasz kraj, poróżnionych rodzin. I zamierza z tym walczyć. Być może coś, co uchodzi za jej słabość będzie jej największym atutem - podnosi Joanna Mucha.

Podobne pytanie stawia sobie Elżbieta Jakubiak. „Ona ma bardzo dobrą historię, odpowiednią osobowość na czasy, które być może nadchodzą. Ludzie chcą spokojniejszej polityki, to wychodzi w każdych badaniach: niby chcą wojny, ale mają jej przy okazji także dość. A ona, jako osoba lubiana nawet przez opozycję, w parlamencie miałaby szansę jeśli nie wygrać, to zbudować dobry wizerunek Platformy - wizerunek nowej PO. To osoba, która mogłaby nadać ideowy charakter Platformie, bo Platformie brak korzeni” - mówi. I jeszcze: „Małgorzata Kidawa-Błońska w niczym nie jest słaba - wszystko można nadrobić. To doświadczona, inteligentna, wykształcona, wywodząca się z zaangażowanego środowiska, silna kobieta. Oczywiście, to nie jest tak, że ona dzisiaj swobodnie może rozmawiać na wszystkie tematy, chociażby te związane z obronnością czy bezpieczeństwem narodowym, ale z całą pewnością ma zdolności intelektualne potrzebne do tego, aby stworzyć sobie taki przekaz, oswoić go, umieć o tym mówić. Rozmawiam ze znajomymi, wszyscy mówią: „Pamiętaj, że w II turze wygrywają ci, którzy wzbudzają najmniej negatywnych emocji”. Więc pytanie, kto wzbudza największe negatywne emocje, i to nie u nas, ale u młodego elektoratu, który pójdzie pierwszy raz na wybory, bo to o nich będzie chodziło.”

Politycy Prawa i Sprawiedliwości, na razie przyglądają się temu, co dzieje się w Platformie. Ryszard Czarnecki miał jednak taką refleksję: „Tusk był zawodnikiem wagi ciężkiej, Kidawa-Błońska to nie to samo”.

Prywatnie Małgorzata Kidawa-Błońska jest ponoć osobą czarującą. - W towarzystwie wiedzie prym, otwarta, wesoła, dowcipna - opowiada jeden z polityków Platformy. Inny dodaje, że przy tym bardzo kobieca. Chce się podobać i potrafi wykorzystywać walory swojej urody.

Ona sama mówiła nam kiedyś tak: „Interesuję się filmem i dobrą literaturą. Lubię wspinaczki górskie. W domu uwielbiam pielić ogródek, zajmować się swoim psem i kotem, gotować. Prywatnie to ja jestem taka zwyczajna kobieta”

Współpraca: Katarzyna Stańko

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Małgorzata Kidawa-Błońska. Jej droga do wielkiej polityki - Plus Polska Times

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl