Malbork, Gdańsk: Zaginione groby Krzyżaków. Gdzie ich szukać?

Marek Adamkowicz
Płyty nagrobne, które znaleziono na terenie gdańskiego Zamczyska, trafiły do Malborka
Płyty nagrobne, które znaleziono na terenie gdańskiego Zamczyska, trafiły do Malborka Jacek Skrobisz
Krzyżacy na trwałe wpisali się w historię Pomorza. Pozostawili po sobie zamki, szpitale, obiekty w rodzaju gdańskiego Wielkiego Młyna. Zagadką jednak pozostaje, gdzie należy szukać ich grobów.

Rząd kamiennych płyt ułożonych przy Zamku Wysokim w Malborku. Na jednych wyryte krzyże, inne bez zdobień. Stan zachowania różny. Zdaniem niektórych to pamiątka po Krzyżakach, tyle że pewności wcale mieć nie można.

- Płyty zostały znalezione podczas powojennych prac archeologicznych na terenie gdańskiego Zamczyska - przypomina dr Janusz Trupinda z Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. - Ze względu na miejsce, w którym je odkryto, są kojarzone z Krzyżakami. Dotychczas jednak nie udało się potwierdzić jednoznacznie, że to właściwy trop. Płyty być może były przeznaczone dla duchowieństwa, ale niekoniecznie dla Krzyżaków.

Publikujemy tylko 5 proc. treści. Resztę, 95 proc. przeczytasz po zalogowaniu się.

Przeszkodą w określeniu, kto spoczywał w grobach, jest m.in. brak materiału porównawczego.
- To prawda, że zachowało się trochę krzyżackich płyt nagrobnych, ale wiążą się one z wielkimi mistrzami lub innymi osobistościami ważnym dla zakonu - mówi Janusz Trupinda. - Zazwyczaj pochodzą też z późniejszego okresu niż te, które znaleziono w Gdańsku.

Przykładem mogą być nagrobki zmarłego w 1391 r. wielkiego komtura Kunona von Liebensteina w Nowym Mieście Lubawskim, wielkiego mistrza Zygfryda von Feuchtwagena w Chełmży, który na początku XIV w. przeniósł główną siedzibę Krzyżaków z Wenecji do Malborka, czy wielkiego mistrza Lutra von Braunschweiga; po śmierci w 1335 r. został on pochowany w katedrze w Królewcu. Zaznaczyć jednak należy, że płyta von Feuchtwagena zachowała się cząstkowo, zaś von Braunschweiga nie przetrwała wojny - znamy ją ze zdjęć i rysunków.

Zamek na grodzisku

Odkrywcą większości płyt eksponowanych przy malborskim zamku jest prof. Andrzej Zbierski. Jak wspomina, natrafił na nie w Gdańsku w pobliżu skrzyżowania ulic Grodzkiej i Sukienniczej.

- To miejsce, gdzie w trakcie wykopalisk odnaleziono elementy kamieniarki romańskiej, między innymi bazy kolumn, czyli ich podstawy - mówi uczony. - Zważywszy na historię tego miejsca, nie jest to zaskoczeniem. Wiadomo bowiem, że w czasach książąt pomorskich znajdował się w tych okolicach kościół grodowy.

Świątynia była jedną z najstarszych w mieście. Powstała mniej więcej w tym samym czasie co kościoły św. Mikołaja i św. Katarzyny. Los okazał się dla niej jednak mniej łaskawy. Po 1308 r., kiedy zakon podbił Gdańsk i Pomorze, kościół grodowy prawdopodobnie zaczął pełnić funkcję kaplicy cmentarnej. Gdańszczanie zburzyli go przy okazji rozbiórki zamku. Zachowały się za to przykościelne groby, które odnaleziono dopiero w połowie XX w.

- Jeżeli przyjrzymy się bliżej elementom kamieniarki znalezionym na Zamczysku i porównamy je z tym, co zostało odkryte podczas badań pod Halą Targową, która powstała na miejscu romańskiej świątyni, oraz ze znaleziskami z kościoła św. Katarzyny, to hipoteza, że płyty eksponowane w Malborku pochodzą z czasów książąt pomorskich wydaje się uprawniona - uważa prof. Zbierski. - Są to raczej wyroby XIII-wieczne niż powstałe za rządów krzyżackich.

W gościnie u cystersów i dominikanów

Nawet jeśli przyjmiemy, że płyty znalezione na terenie Zamczyska wiążą się z Krzyżakami, to i tak jest ich za mało, by oznakować groby wszystkich zmarłych w Gdańsku braci krzyżackich. Trzeba bowiem pamiętać, że Krzyżacy byli w mieście obecni na stałe od 1308 do 1454 r. Tu umierali, tu również ich chowano. Pytanie, w którym miejscu?

- Nie można wykluczyć, że Krzyżacy są pochowani w katedrze oliwskiej -mówi dr Trupinda. - W Kronice Oliwskiej mamy wzmiankę, że w 1321 roku spoczął w tym właśnie miejscu komtur gdański David von Cammerstein.

Drugim miejscem, gdzie można by się spodziewać szczątków Krzyżaków jest dominikański kościół św. Mikołaja. Miał w nim zostać pochowany Kasper von Wulfstein, rycerz pochodzący z Turyngii, którego płyta znajduje się w nawie północnej.
Zastanawiające, że w obu przypadkach mamy do czynienia ze świątyniami nienależącymi do Krzyżaków.

- Być może wynikało to z braku innego, odpowiedniego miejsca, w którym Krzyżacy mogliby pochować zmarłych współbraci? - zastanawia się Janusz Trupinda. - W takiej sytuacji wyjściem było skorzystanie z pomocy zaprzyjaźnionych zakonów.
Jak tłumaczy historyk, pochówek u cystersów mógł wynikać z osobistych preferencji komtura. Natomiast faktem jest, że za czasów wielkiego mistrza Konrada von Erlichshausena Krzyżacy posiadali u dominikanów własną kaplicę. Odprawiano w niej msze żałobne za zmarłych braci z Zakonu Najświętszej Marii Panny.

Malborski panteon

Potwierdzonym miejscem pochówku dostojników krzyżackich jest Malbork, a mówiąc dokładniej: krypta w zamkowej kaplicy św. Anny. Jako pierwszy spoczął w niej zmarły w 1341 r. wielki mistrz Dietrich von Altenburg. W sumie pochowano tu jedenastu przywódców zakonu. Do dziś zachowały się trzy oryginalne, kamienne płyty nagrobne: Heinricha Dusemera, Heinricha von Plauena oraz Dietricha von Altenburga. Losy dwóch ostatnich w ciekawy sposób splotły się z Gdańskiem.
- Za czasów Dietricha von Altenburga rozpoczęto budowę gdańskiego zamku, który naprawdę był imponującym obiektem - mówi prof. Andrzej Zbierski. - Wprawdzie wielkością nie dorównywał on warowni w Malborku, ale zajmował około czterech hektarów terenu. Do tego miał dostęp do portu, podobnie zresztą jak wcześniejszy gród książęcy.

Z kolei Heinrich von Plauen zanim został wielkim mistrzem, był w latach 1398-1402 komturem domowym w Gdańsku.
- Służba w Gdańsku mogła być dla braci zakonnych trampoliną do dalszej kariery - zauważa Janusz Trupinda. - Miasto miało newralgiczne znaczenie dla państwa zakonnego, dlatego bracia, którzy tu trafiali, musieli posiadać specjalne kwalifikacje. Oczekiwano od nich, że wykażą się dyplomacją w kontaktach z mieszczanami, ale też stanowczością, gdy chodzi o obronę interesów zakonnych.
Spektakularnym przykładem polityki zakonu w stosunku do miasta było zamordowanie burmistrza Gdańska Konrada Leczkowa. Leczkow wraz z drugim burmistrzem Arnoldem Hechtem i rajcą Bartłomiejem Grossem zostali w kwietniu 1411 r. wezwani na gdański zamek. Powodem zaproszenia miało być rozwiązanie sporu dotyczącego płacenia zakonowi podatków przez stany pruskie. Wizyta zakończyła się ścięciem gdańszczan z rozkazu komtura.

Jak zauważa dr Trupinda, w stosunku do braci służących w Gdańsku zakon wypracował swoistą ścieżkę awansu. Potwierdzają to losy nie tylko von Plauena, ale też Winricha von Kniprode, który był komturem gdańskim w latach 1338-1341, czy Konrada Zoellner von Rotensteina, komtura od 1368 do 1370 r. Oni również doszli do godności wielkich mistrzów.

Ostatnie pożegnanie

Okazuje się, że niewiele możemy powiedzieć nie tylko o miejscach pochówku, ale też zwyczajach pogrzebowych Krzyżaków. Z kronikarskich zapisków można wyłowić jedynie strzępy informacji na ten temat.
- Na podstawie zachowanych zestawień wydatków wiadomo na przykład, że uroczystości pogrzebowe wielkich mistrzów wiązały się z zakupem dużej liczby świec i opłacaniem śpiewaków - mówi dr Trupinda. - Sama ceremonia miała wyraźnie religijny charakter. Akcentowano raczej, że jest to pożegnanie zwierzchnika wspólnoty zakonnej, niż władcy - głowy państwa. Zmarłego chowano zresztą bez insygniów władzy.

Do przyjętych w zakonie praktyk należało przechowywanie w malborskiej kaplicy św. Anny płaszcza wielkiego mistrza. W przypadku śmierci miał on być w nim pochowany. Do tego trzymano w rezerwie dwa płaszcze, gdyby przyszło grzebać braci.
Nakaz pochówku wielkiego mistrza w płaszczu przynależnym jego godności budzi wątpliwości co do informacji o odkryciu grobów wielkich mistrzów w katedrze w Kwidzynie. Wprawdzie przy szczątkach, które są identyfikowane jako Werner von Orseln (wielki mistrz w latach 1324-1330), Ludolf Koenig von Wattzau (1342-1345) i Heinrich von Plauen (1410-1413) natrafiono na charakterystyczne zapinki od płaszczy oraz fragmenty szat z drogocennego jedwabiu, a w dwóch przypadkach wiek drewna ze skrzyń, w których znaleziono szczątki, odpowiada czasom działalności zmarłych dostojników, to jest problem w bezspornym stwierdzeniu, że mamy do czynienia z wielkimi mistrzami: przy szczątkach nie natrafiono bowiem na ślady płaszczów, w których - przynajmniej teoretycznie - powinni być pochowani. Do tego istnieją niejasności związane z von Plauenem. Wiadomo, że zmarł on w Lochstedt (obecnie w obwodzie kaliningradzkim) i zapewne pochowany został w Malborku, gdzie jest jego płyta. Jednak tradycja kwidzyńska z pocz. XVI w. mówi o pochowaniu mistrza w miejscowej katedrze.
Niewielkim pocieszeniem dla poszukiwaczy grobów Krzyżaków może być to, że równie trudno jest zaleźć miejsca pochówku braci z innych zakonów rycerskich, chociażby joannitów czy kalatrawensów z Tymawy.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Malbork, Gdańsk: Zaginione groby Krzyżaków. Gdzie ich szukać? - Dziennik Bałtycki

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

P
Pomorzanin
Uważam za szczyt chamstwa i zbrukania własnej historii. Pytam się, jak można było te płyty wysłać do Malborka i jaki dyletant to załatwił. Książęta Pomorscy jako pierwsi zauważyli poczynania tych wściekłych psów z pod znaku czarnego krzyża.
Wróć na i.pl Portal i.pl