Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Majątki wielkopolskich posłów: Najbogatsi dorobili się poza Sejmem

Paulina Jęczmionka
Joanna Lichocka z PiS ma nieruchomości warte 4,3 mln zł
Joanna Lichocka z PiS ma nieruchomości warte 4,3 mln zł PIOTR SMOLINSKI
Parlamentarzyści po raz pierwszy w tej kadencji rozliczyli swoje majątki za pełen rok kalendarzowy. Rekordzista miał 1,8 mln zł oszczędności.

To nie ci zasiadający w ławach sejmowych od lat, a debiutanci otwierają wielkopolską listę najbogatszych posłów. Jak wynika z ich oświadczeń majątkowych, na koniec 2015 roku mieli zarówno setki tysięcy złotych oszczędności, jak i po kilka nieruchomości czy samochodów. Ci, którzy uplasowali się nieco niżej, zwykle inwestowali w jedną rzecz.

Najbogatszym posłem z Wielkopolski jest bez wątpienia Marek Ruciński, sejmowy debiutant z Nowoczesnej, ale za to lekarz ortopeda z 42-letnim stażem, ordynator oddziału ortopedii i traumatologii narządów ruchu w Szpitalu Wojewódzkim w Poznaniu. Na koniec 2015 r. wykazał 1,8 mln zł oszczędności, plus 592 dolary i drobne w innych walutach. Do tego sporo nieruchomości: dom w budowie o powierzchni 360 m kw., dwa mieszkania, gabinet lekarski, dwie działki budowlane, dwa garaże. Łączna szacowana wartość - ponad 1,7 mln zł. Do tego dwa samochody, zegarek, kolekcja obrazów. - Rozpocząłem pracę, mając 21 lat - mówi Marek Ruciński. - W 1974 r. ojciec - lekarz wysłał mnie do Szwajcarii, gdzie pracowałem jako laborant. Później była pierwsza wymiana studencka i pierwsze stypendium w Bazylei, gdzie pracowałem jako pielęgniarz. Od 1975 r. zarobki miałem więc wysokie.

A i tak najlepiej zaczął zarabiać na początku lat 90., po otwarciu prywatnej praktyki lekarskiej. Tylko w ubiegłym roku miał z niej 257 tys. zł dochodu. A z tytułu zatrudnienia w szpitalu - 128,5 tys. zł. Dochodzą jeszcze np. warte 650,8 tys. zł udziały w spółce Med - Polonia. - Po dostaniu do Sejmu nie zrezygnowałem z pracy lekarza, bo nawet pół roku wyłączenia z tego zawodu oznacza analfabetyzm - podkreśla Ruciński.

Z pracy, czyli prowadzenia rolniczych spółdzielni w Izdebnie i Lubosinie oraz własnego gospodarstwa nie zrezygnował też Zbigniew Ajchler z PO, który od 1998 r. był radnym sejmiku województwa. Nie pobiera zatem uposażenia poselskiego (9892,30 zł brutto). W zeszłym roku ze spółdzielni uzyskał 731,9 tys. zł dochodu. Choć oszczędności miał „tylko” 50 tys. zł, to wartość swojej firmy oszacował na 13,6 mln zł, a domu o powierzchni 600 m kw. na 2 mln zł. Poseł PO jeździ porshe cayenne.

- Poszedłem do Sejmu, by dzielić się bogatym doświadczeniem - deklaruje Ajchler. - Wyborcy mogli śledzić jak rośnie mój majątek, gdy byłem radnym. Ciężko na to pracowałem, wyprowadzając z kryzysu firmy, więc to pozytywny element życiorysu. Powinien działać na innych jak stymulator.

Na rolnictwie dorobił się też Leszek Galemba, były radny powiatu kolskiego, dziś poseł PiS - debiutant. Jego gospodarstwo liczy 295 ha. Ma jeszcze m.in. dom (270 m kw.), działkę z domem, dwa mieszkania, dwa mercedesy, sześć ciągników, cztery przyczepy rolnicze czy pług. Z 500 tys. zł oszczędności od początku kadencji ubyło mu jednak 200 tys. - Z jednej strony, trzeba zawsze coś mieć na czarną godzinę, ale z drugiej, inwestować i się rozwijać. Dlatego zainwestowałem w budowę chlewni - tłumaczy Galemba. I dodaje, że rolnictwo to całe jego życie, ale wybór go z 7. miejsca listy traktuje jako zobowiązanie.

Podobną kwotę na koncie posiadał Jakub Rutnicki, poseł PO od 2005 r. Jemu udało się zaoszczędzić w Sejmie. O ile jeszcze w 2011 r. miał na koncie 150 tys. zł, o tyle na koniec 2015 r. już 285 tys. Do tego mieszkanie (na kredyt) liczące 68 m kw. i samochód marki BMW. O 50 tys. zł mniej oszczędności wykazał Jan Dziedziczak, poseł PiS od 2007 r., który dziś jest wiceministrem spraw zagranicznych. Nie posiada za to nic więcej - nieruchomości czy auta.

W te pierwsze inwestuje jego koleżanka z partyjnej listy Joanna Lichocka, była dziennikarska. Ma dwa duże mieszkania, trzy działki i udział w kolejnej. Wszystkie razem wyceniła na ok. 4,3 mln zł. Jeździ hondą CRV z 2010 r., a na koncie na koniec roku miała 14 tys. zł i 6500 dolarów. To niewiele w porównaniu do innych posłów PiS - Piotra Kalety, który miał 230 tys. zł oszczędności i Jarosława Urbaniaka, byłego prezydenta Ostrowa Wlkp., z 222 tysiącami zł. Wśród debiutantów wysoko plasuje się też np. Paulina Hennig-Kloska z Nowoczesnej, która miała 165 tys. zł oszczędności i 45 tys. zł w papierach wartościowych.

To właśnie na te ostatnie stawia wielu doświadczonych posłów. I tak np. Paweł Arndt z PO ma 230 tys. zł w obligacjach i polisach, Bożena Szydłowska - 220 tys. zł, a Waldy Dzikowski - 101 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski