Magdalena Piłaszewicz: Miłość to nie choroba, ale jest jak narkotyk

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
- Nasze mózgi są tak zbudowane, że wręcz predysponują nas do miłości do grobowej deski - podkreśla Magdalena Piłaszewicz
- Nasze mózgi są tak zbudowane, że wręcz predysponują nas do miłości do grobowej deski - podkreśla Magdalena Piłaszewicz Archiwum prywatne
Rozmowa z Magdaleną Piłaszewicz, lekarką ze Szpitala Psychiatrycznego w Choroszczy

Czy lekarz psychiatra może postawić diagnozę: to zakochanie!

Nie może. Zakochanie nie jest chorobą - na szczęście dla nas wszystkich. Chociaż wielu pacjentów pewnie by chciało, by na zakochanie był jakiś lek.

Lek na zakochanie?! Ja myślałam, że wszyscy chcą być zakochani!
Chcą być szczęśliwie zakochani. Czasem okazuje się jednak, że ten partner, w którym jesteśmy zakochani, sprawia nam ból, cierpienie. Zdarza się, że osoby zgłaszające się na psychoterapię pytają: jak się odkochać? A to nie takie łatwe…

Można w ogóle odkochać się na zawołanie?

To na pewno nie lada wyzwanie, ale można sobie pomóc. Czas leczy rany. Im dłużej jesteśmy odseparowani od osoby, w której się zakochaliśmy, im mniej bodźców z nią związanych, tym jest nam łatwiej. To taka psychologia ludowa: zrywamy z kimś i unikamy wspólnych wspomnień, nie chodzimy do tych restauracji, w których mieliśmy randki, nie spotykamy się z tą osobą. I jeszcze jedno - najlepszym lekiem na starą miłość jest nowa miłość.

Ale poznać, że ktoś jest zakochany pani umie?

Myślę, że każdy umie.

Wtedy podobno piękniejemy.

Piękniejemy! A najbardziej w oczach naszych partnerów. Nasz mózg jest pod tym względem fajnie przystosowany - gdy się zakochujemy, produkuje substancję zwaną oksytocyną. Oksytocyna odpowiada między innymi za budowanie więzi, intymności. Dodatkowo sprawia, że bodźce, które wyzwalają jej wydzielanie (np. widok partnera), wydają nam się piękniejsze. Gdy nasz ukochany mówi nam, że dla niego jesteśmy najpiękniejsze na świecie - nie kłamie i jest to naukowo udowodnione.

Co dzieje się w mózgu, kiedy się zakochujemy?

Cała rewolucja! Na początku, gdy jest tylko pożądanie, rządzą nami hormony płciowe. Ale już potem wszystkie uczucia przejmuje mózg. To szczęście, przywiązanie i intymność, które budujemy z naszym partnerem, to - tak banalnie mówiąc - wyrzuty licznych neuroprzekaźników, m.in. dopaminy i wspomnianej wcześniej oksytocyny.

Może pani wytłumaczyć?

W naszym mózgu można wyodrębnić struktury zwane układem nagrody. Aktywizują się za każdym razem, gdy spotka nas coś przyjemnego. To wtedy wydzielana jest dopamina - dzięki niej odczuwamy satysfakcję, radość - powtarzamy więc tę czynność, czyli umawiamy się na kolejną randkę. Co ciekawe, dopamina ma swój ogromny udział w mechanizmach uzależnienia. Powiedzenie, że miłość jest jak narkotyk ma w sobie dużo prawdy.

To jest wyjątkowy stan. Szczęśliwie zakochani jesteśmy szczęśliwi...

Jesteśmy. Ale czy to nasze samopoczucie jest takie dobre? Bo jak popatrzymy na tę pierwszą fazę związku, to się okaże, że poziom stresu troszeczkę rośnie. Mówimy o takiej hyperkortyzolemii miłosnej. Kortyzol to hormon odpowiedzialny za reakcję stresową. Umiarkowany stres jest bardzo dobry, motywuje nas do działania. Ten stres pojawia się na początku związku: czujemy szybsze bicie serca, motylki w brzuchu - powszechne objawy zakochania. Ale miłość to także strach przed utratą ukochanego. Udowodniono, że w fazie zakochania rozłąka z naszym partnerem powoduje lęk separacyjny - zupełnie jak u niemowląt rozdzielonych z matką.

Wiele osób marzy o wiecznej miłości, takiej do grobowej deski. Czy wytrzymalibyśmy całe życie w zakochaniu?

Tutaj naukowcy wciąż się spierają. Ja jednak stoję po tej romantycznej stronie neuronauk. I o ile zakochanie, jakie znamy z pierwszych miesięcy znajomości, zawsze mija, to ustępuje miejsca znacznie głębszej relacji. Nasze mózgi są tak zbudowane, że wręcz predysponują nas do miłości do grobowej deski. Czasem widzimy na to dowody. Tyle tylko, że jak o wszystko, co jest w naszym życiu cenne, o miłość trzeba dbać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Magdalena Piłaszewicz: Miłość to nie choroba, ale jest jak narkotyk - Plus Gazeta Współczesna

Wróć na i.pl Portal i.pl