Maciej Maleńczuk: Jestem satanistą. Z Lucyferem mam więcej punktów stycznych

Anita Czupryn
Maciej Maleńczuk: Poglądy polityczne? Mam ich całe mnóstwo. Jestem socjalistą. Komunikacja, chleb, ser i woda winny być za darmo
Maciej Maleńczuk: Poglądy polityczne? Mam ich całe mnóstwo. Jestem socjalistą. Komunikacja, chleb, ser i woda winny być za darmo fot. Bartek Syta
Prowokuję, żeby to dulskie społeczeństwo drażnić, żeby ludzie przewracali się z boku na bok i mówili: "Jak ja nienawidzę tego Maleńczuka" - Maciej Maleńczuk o książce i życiu artysty

Jesteś na bani czy - dla odmiany - jesteś na kacu?
W tej chwili? Skręcę sobie blanta. Nie kupuję i nie sprzedaję. To chyba mogę palić? Wiesz, gdyby postawić teraz przed nami las blantów, które wyjarałem, byłaby to nieprzebyta puszcza.

Zastanawiałam się, czy przed rozmową z Tobą też nie powinnam czegoś strzelić. Wtedy byłoby między nami porozumienie?
Marihuana nie ma na mnie takiego wpływu, abym nagle stracił porozumienie.

Ale lepiej rozumiesz tych na bani niż trzeźwych?
Lepiej akceptuję. Jak widzę kogoś, kto nie pije - bo są ludzie, którzy nie piją, gdyż już swoje wypili albo mają wszywkę - to rozumiem, że nie mogą. Ale jak widzę kogoś, kto nie pije, bo nie chce, to nabieram podejrzeń. Staję się nieufny. (śmiech)

Kto nie pije, ten kabluje?
Ja w ogóle nie lubię alkoholu. Nie lubię pijaństwa, nie lubię chlania. Lubię sobie zapalić blanta. A wódkę to ja piję z przyczyn społecznych, aby nie być na kompletnym out.

Świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia?
A jest?

Jest.
Jest do stolerowania. A wiesz, co to jest tolerancja? To coś, czego nie lubisz, ale musisz z tym żyć. Nie lubisz, jak pada ciężki deszcz, a ty nie masz parasola. Musisz to natomiast tolerować.

Cham, świnia, menel, swego czasu nawet mówiono o Tobie "pederasta". Myślisz, że Twoja książka, czyli "Maleńczuk. Ćpałem, chlałem i przetrwałem", która trafia właśnie do księgarń, zmieni Twój wizerunek?
(śmiech) Nie sądzę. Ale myślę, że pewne rzeczy się wyjaśnią. Najgorsze jest pozostawianie ludzkiej wyobraźni bez żadnych ryz. Wolna rączka powinna być w ryzach. Trudno więc pozostawiać wolną wyobraźnię ludziom na mój temat, bo z tego robi się coś naprawdę galopującego. A moja reputacja jest wiadoma. Wiele się więc wyjaśni, między innymi to, że właściwie nie jestem narkomanem i tak naprawdę nigdy nim nie byłem.

Nie uprzedzajmy faktów. Czy w tej książce od początku do końca jesteś sobą?
Co to znaczy?

To, że - jak sam to przyznawałeś w wywiadach - nie jesteś sobą. Kłamiesz, koloryzujesz, naciągasz, zmieniasz zdanie, kreujesz się. Historie opowiedziane w książce to też element kreacji?
To są takie historie, o których od początku wiadomo, że tego nikt nie zmyślił. Takich rzeczy się wymyślić nie da.

Prawda. Nie wymyśliłabym historii, że ktoś mógłby mi przekręcić kark krzesłem Żywiec.
Uwierz mi, że coś nade mną czuwało, a w tym wypadku był to mój kolega Pastówa.

"Gdyby nie Pastówa, Romano przekręciłby mi kark krzesłem Żywiec". Smaczne zdanie.
To nie są żarty. A ja de facto szedłem go przeprosić. W Krakowie po tamtym wydarzeniu odsądzono mnie od czci i wiary po raz już kolejny. Ale umówmy się: ja już byłem zacięty na to miasto wtedy. Ci ludzie to wszystko byli moi przyjaciele i miałem wrażenie, że nie są w stanie znieść mojego sukcesu. I nie są w stanie znieść mojej bufonady, bo oczywiście ta bufonada była, co do tego nie ma wątpliwości. Ale odniosłem wielki sukces, chociaż byłem na samym, kur..., dnie. I nagle okazuje się, że jeżdżę sportowym samochodem, noszę fingle na każdym palcu i mam w ch... szmalu. W Krakowie takich rzeczy się nie wybacza. (śmiech)
Ale w tej książce niewiele jest na temat tego, jak Ty do tego wielkiego sukcesu dochodzisz.
Trochę jest. Ale o tym będzie w następnej książce. Tak naprawdę wydawnictwa nie obchodzi moja kariera. Wydawnictwo dużo bardziej interesuje się tym, z kim spałem i co ćpałem. Gdy mówiłem, że mam pomysł na książkę typu "Moje przygody w polskim show-biznesie", to powiedzieli, że to się nie sprzeda. To ludzi nie interesuje. Bo zbyt wiele jest fachowych informacji, nazwisk, instrumentów, piosenek, na tym się trochę trzeba znać, a polski widz nie zna się na niczym. Bardziej więc interesują go ruchanko, ćpanko, takie rzeczy. No to macie! Poczytajcie sobie!

Czyli ta książka to znowu jakiś rodzaj prowokacji?
A pewnie. Od samego początku chciałem, aby tak to wyglądało. Wydawnictwa przychodzą do mnie od pięciu lat: "Maciek, Maciek, napisz". Cały czas broniłem się rękami i nogami, twierdząc, że ja jeszcze nie zakończyłem kariery. Jeszcze nie czas na memuary. Jeszcze jestem mimo wszystko młody, ciągle mam nowe pomysły. A memuary pisze się o tym, co się zakończyło. Chciałem też bardzo uniknąć sytuacji opisów rodzinnych, bo to mogłoby być dla kogoś przykre. Ch... kogo obchodzi, jak to moje dzieciństwo wyglądało. A ćpanie to temat trochę nie do wiary: "On naprawdę używał strzykawki?!". To macie swoją sensacyjkę! Proszę bardzo!

Po co Ci właściwie ta prowokacja?
Żeby to dulskie społeczeństwo drażnić, wkur..., żeby nie ludzie zaznali spokoju. Żeby przewracali się z boku na bok i mówili: "Jak ja nienawidzę tego Maleńczuka". Po to.

Kobiety stawiałeś kiedyś na piedestale. W książce bardzo ładnie mówisz o swoich byłych dziewczynach. Zmieniłeś zdanie?
Zawsze lubiłem dziewczyny, cieszyłem się, że mam powodzenie. Wydaje mi się, że to gitara mi dawała, bo za bardzo ładny to ja nie byłem, patrząc na moje zdjęcia z młodszych lat. Być może teraz jestem dla kogoś bardziej atrakcyjny, ale to może z powodu portfela? Trudno powiedzieć. W każdym razie mam swoje lata…

Rozumiem koncepcję Twojej książki, ale osobiście jestem zainteresowana, z jakiego gniazda pochodzisz, jaki był Twój rodzinny dom. O Twoim ojcu w książce nie ma nawet słowa. Tak jakby go w ogóle nie było. A przecież on też grał na gitarze.
Był też bramkarzem i bokserem. Oprócz tego był spawaczem. Był robotnikiem. Ale nie tylko. Wszystkie te czynności, które robił, wykonywałem również ja. Miałem do tego skłonność, zdolność. Mój tata był dla mnie kimś w rodzaju nieobecnego guru. Wszystko, co się z nim wiązało, i wszystko, co chciałbym o nim mówić, to były tylko dobre rzeczy. Być może właśnie dlatego, że go nieczęsto spotykałem. (śmiech) Tata jest postacią idealną i wolałbym, aby tak pozostało. Wiesz, były próby poznawania się, były próby nawiązywania tych relacji, łatania tej dziury, ale rozziew jest już zbyt duży. Nie da się już tego wyłatać teraz.

Czujesz, że w jakimś sensie poszedłeś jego ścieżką?
Nie. Nie poszedłem jego ścieżką, bo nie pozostałem robotnikiem. Mój ojciec do dziś maluje obrazy, ale nie jest wielkim malarzem. On do dziś gra na gitarze, ale nie jest wielkim gitarzystą. Do dziś śpiewa piosenki, ale nie jest wielkim piosenkarzem. Robi to tylko z potrzeby duszy. Pod tym względem może idę jego drogą, bo to, co robię, robię z potrzeby duszy.

On ma też drugie małżeństwo.
A ja co? Mam żonę i dzieci.

O Twojej mamie też się z książki nie dowiemy.
Chciałem uniknąć rozdrapywania spraw rodzinnych. Gadam o sobie i pokazuję kawałek takiej prawdy, którą mało kto pokaże. Całkiem możliwe, że polscy celebryci nie mieli takich historii. Wyszli spod jakichś ciepłych skrzydełek, ktoś im coś ułatwił, dostali porządnego kopniaka w odpowiednim kierunku i w tym kierunku idą. U mnie tak nie było. Było inaczej. Moja mama mieszka w Krakowie i uwierz mi, jeszcze się w niej sporo życia kołacze, ponieważ urodziła mnie bardzo młodo. Różnica między nami to 20 lat. Moja mama jeszcze całkiem dobrze śmiga. Dziś mam dzieci, ona - wnuki, trudno mieć pretensje o nieudane fragmenty dzieciństwa w wieku lat 50. Uważam, że z takimi rzeczami trzeba sobie poradzić wcześniej. Nigdy nie miałem tak dobrego kontaktu z moją mamą, jak mam teraz. Rozmawiamy jak równy z równym. Zostałem doceniony mimo to, że uważała zawsze, że powinienem zostać majorem lotnictwa.

Dobrze by ci było w lotniczym kombinezonie.
Moja mama mówiła: "Ty byś pięknie wyglądał w tym mundurze". (śmiech)

Tymczasem z zawodu jesteś ślusarz-spawacz.
Ukończyłem dwie zawodówki - jedną na wolności, drugą w więzieniu. Również obróbka skrawaniem, frezowanie, toczenie, struganie. Te sprawy. Strugarka to najgorsza maszyna ze wszystkich. Najbardziej niebezpieczna i najbardziej kur... maszyna, jaka jest. Podobnie jak wielkogabarytowe wiertarki - one też są niebezpieczne. W więzieniu poznałem też dobrze obsługę pras mimośrodowych oraz pras hydraulicznych. To również diabelnie niebezpieczne urządzenia, zwłaszcza mimośrodowe prasy, ponieważ one pracują na kole zamachowym. Jak koło się kręci i włączy się ta centryfuga, to przypieprza z siłą 150 ton na centymetr kwadratowy. W więzieniu była taka jedna kur... maszyna, która raz na dzień się sama włączała. Chłopcy trzymali ją na stendbaju. Konserwator ją naprawiał, położył łapę, maszyna włączyła się sama z siebie i upier... mu rękę. Całkowicie.
Mogłeś w tym więzieniu być jak Krystyna Janda w filmie "Przesłuchanie". Taki czas - 1981 rok, stan wojenny. Mogłeś zostać bohaterem opozycji.
Mogłem też strasznie cierpieć. Ale tak się nie stało.

Bo wolałeś przyłączyć się do grypsujących. To był świadomy wybór?
Absolutnie świadomy. Na rozprawie sądowej mój sędzia i mój obrońca też twierdzili, że nie dokonuję żadnych świadomych wyborów, tylko ktoś mnie zindoktrynował. Że robię jakieś demonstracje, a nie są to moje decyzje. Ale więźniowie nie pozwalają się załamywać. Z frajerami to jest różnie, bo u frajerów nie panują żadne zasady, jeden robi to, drugi tamto, jeden je, drugi wali kupę. Tak nie można. Wśród grypsujących istnieje zasada wsparcia. Gdy się widzi, że ktoś dostaje doła, bo dostał list z domu, siedzi na pryczy i płacze, to koledzy więźniowie już się postarają, żeby się zaczął śmiać. I uwierz mi, to są najbardziej brutalne żarty, jakie kiedykolwiek w życiu spotkałem. Bo są to najczęściej żarty z dziewczyny, która wysyła list, że zrywa, ma innego. Więźniowie bardzo ciężko takie rzeczy przeżywają. Byłem zadowolony z tego, że nikogo nie mam na wolności, jestem free out, za nikim nie tęskniłem. Poza tym chyba włączył mi się jakiś obronny mechanizm. Wszystko to badałem na zimno. Do pewnego stopnia mi się to podobało. Oczywiście, były to czasami ciężkie chwile, ale mężczyzna powinien przeżyć jakieś trudne chwile, nie? Dostać w dziób. Więzienie to jest bardzo dobre miejsce na te wszystkie rzeczy.

W więzieniu też zdarzyło Ci się kogoś stuknąć?
Grypsujący nie pozwalają na bójki. Żeby była solówa, musi być zgoda. Wszystkie awantury, jakie się rozgrywały, rozgrywały się z rękami trzymanymi z tyłu. Możesz drzeć mordę, ale nie możesz bluznąć, musisz uważać, co mówisz, możesz mieć swoje pretensje, ale ręce musisz trzymać z tyłu. Tak u nas było.

Utrzymujesz kontakt z kolegami z więzienia?
Z jednym - Mirkiem Jankowskim, człowiekiem morza, obecnie piratem na jakimś wycieczkowym statku. Jest moim kumplem od serca od tamtego czasu. Chociaż mieszkamy po dwóch stronach kraju. Za każdym razem, gdy się spotykamy, dalej jest ta sama bajera. Mam wrażenie, że on ma 19 lat, jak wtedy.

Dragi to rzeczywiście najfajniejszy okres Twojego życia czy to też prowokacja?
Patrząc na to z zewnątrz, okiem współczesnego człowieka, który ma jakąś kwotę pieniędzy, średniej klasy samochód i mieszkanie, to było życie dramatyczne. (śmiech) Tak bym nie chciał. Patrząc, jak to wszystko wtedy wyglądało, jakie mieliśmy ciuchy, jak bardzo byliśmy biedni. Całe lata w kompletnej biedzie żyłem. Ale wiesz, jak jest minus 10 stopni, jesteś cały dzień na Rynku w Krakowie, piź... wiatr, nie masz na herbatę, stoisz z rękami w kieszeni, to masz nadzieję, że spotkasz kogoś. Jakiegoś kumpla, takiego samego rozbitka. I zawsze się taki sam rozbitek pojawiał. No, to jak jest nas dwóch, to co dwie głowy, to niejedna, za chwilę ktoś mówi: "Słuchajcie, znam kogoś, wiem, słyszałem, może będą robić produkcję, to sobie przyćpamy". Tośmy chętnie szli. Jasne! Jechało się do Huty czy na inne Azory, wchodziło się na chatę. Najczęściej taka produkcja wali już na parterze. To specyficzny zapach. Pamiętam, niedawno trafiłem w Rzeszowie: wchodzę na klatkę schodową i czuję. Ożeż kur..., produkcja! Teraz?! Teraz nie ma tego maku! Okazuje się, że jest. Z Ukrainy.

Przy okazji - Twoje nazwisko ma ukraińskie pochodzenie?
Tak. Identyfikuję się i całe życie się z tym identyfikowałem, jestem dumny z tego, że mam ukraińskie korzenie. Ponieważ jest to dzielny, bohaterski naród. Niezwykle odważni, dziarscy ludzie. Chwilę się zastanawiałem, skąd bierze się ta moja zadziorność. Może właśnie stąd. Z tych ukraińskich koniokradów, z tamtych terenów, dużych przestrzeni, koni, szybkości. Do tego wszyscy, oczywiście, śpiewają. Napić też się lubią. (śmiech)

Narkoman, alkoholik, dziwkarz - to definicja artysty według Ciebie?
No, chyba w dużej mierze. (śmiech) Nie wiem, jak tam który, ale ja od 24 lat mam żonę i dzieci. I zamierzam to mieć. Zamierzam zajmować się wychowaniem moich córek. A cała reszta przynależy życiu artysty. W tym może jestem mało oryginalny - cały czas mam dom i pomimo mojego artystycznego usposobienia i natury potrafię to utrzymać i walczę o to, aby tak było. O żadnym rozwodzie nie ma mowy.

Narkotyki pomagały ci w graniu?
Zdecydowanie tak.

Śpiewałeś w swoim własnym języku.
Mogę ci przytoczyć: "Irma tine var. Elma rati ne. Elmane valia dar. Elma Rita de. Dirijamon. Dirijade. Dirijamon. Dirija de!". Z tej piosenki pochodzą imiona moich córek: Irma, Rita i Elma. Śpiewałem tę piosenkę, kiedy jeszcze nie miałem dzieci i w ogóle nie wiedziałem, że je będę miał. To jest język intuicyjny. No, dlaczego nie? W głowie artysty powstają różne pomysły. Ale akurat nie heroina mi to zrobiła, tylko marihuana.

Co byś powiedział córkom, gdyby chciały zapalić marihuanę?
Jeśli dorosłym, to ewentualnie mógłbym kazać, aby pokazały, czy mają dobry towar. (śmiech)
Kiedyś mówiłeś, że córki mają gdzieś Twoją reputację. Jak teraz przyjmą Twoją książkę?
Starszej dałem książkę. Niejedną książkę jej dałem, rzuciła na półkę. Córki mają swoje sprawy. A co do mojej reputacji - mam wrażenie, że w ich oczach jest to dobra reputacja.

A żona co Ci mówi?
Jak byłem młodszy, to mówiła: "Pamiętaj się". Teraz mamy całkiem przyzwoity okres. Nikt się nikogo nie czepia. Jak jest za dobrze, to się robi dym. Jak jest sam sukces, pieniądze płyną, to wszystko się potrafi rozpłynąć. Jak się pojawia problem, coś się stanie wewnątrz takiego organizmu jak rodzina, jakaś bieda przychodzi - to niezwykle konsoliduje rodzinę. Sukces może ją tylko rozpier... Nikomu biedy nie życzę, bieda jest najpodlejszą rzeczą na świecie, człowiek z nędzarza w krótkim czasie staje się nędznikiem.

Jesteś niewierzący, agnostyk, ateista?
W końcu mnie podadzą za to do sądu, ale jestem artystą i mogę sobie mieć poglądy, bo w tych sprawach można mieć tylko poglądy, ponieważ nikt nie ma na ten temat wiedzy. Nawet papież. Z tej pozycji twierdzę, że jestem satanistą. O nim się mówi, że lubi matematykę, o nim się mówi, że lubi muzykę. O nim się mówi, że ma dobry gust.

O Lucyferze?
Tak. O nim się mówi, że przyniósł ludziom światło, żeby ich z mroku ciemnoty i wiary wyleczyć. Jest królem pragmatyzmu i zdrowego rozsądku. Indywidualizmu. No, to jest mi bliższy, więcej tu mam punktów stycznych. Ale podobają mi się małe polskie diabły, co za miedzo siedzo. Takie, wiesz, półkoźlę, co kopyto chowa do buta. Takich postaci jest sporo w polskiej ikonografii.

No tak, Lucyfer jest bardziej wyrafinowany.
Lucyfer to pan na włościach. Tam, gdzie siedzi, muchy srają mu na nos. Wiesz, że muchy są jego wysłanniczkami? On je wysyła, one przynoszą mu wszystkie informacje.

Ale zostałeś ochrzczony i to dzięki księdzu masz na imię Maciej, a nie Mirosław.
Obecnie moje poglądy wyewoluowały w ten sposób, że polskiemu chłopu Kościół jest zwyczajnie potrzebny. Rejestracja ślubów, pogrzebów, narodzin, księża spisują przysłowia, przyśpiewki ludowe. A jak trwoga, to do Boga. I to działa.

A co z Twoimi poglądami politycznymi?
Mam ich całe mnóstwo. (śmiech) Jestem socjalistą i uważam, że niektóre rzeczy powinny być za darmo: komunikacja miejska, chleb, ser, woda.

Marihuana też?
Oczywiście powinna być legalna. Jeśli już nie można dopuścić handlu, to przynajmniej pozwolić na uprawę. No, bo już bez przesady. Nie może być tak, że jakieś durne ludzkie prawo zakazuje czegoś Panu Bogu. Jeżeli kisimy się w tej boskiej mazi, to Pan chce, abyśmy mogli sobie zajarać. Ponieważ dał nam gandzię. Podobnie jak chce, abyśmy sobie mogli trzepnąć maku, czyli opium, jak nas coś boli, jak mamy sraczkę, jak mamy depresję, jak chcemy się choć na chwilę lepiej poczuć. Poczuć trochę spokoju. Pan nam to dał, a więc Pan chce, abyśmy ćpali.
Wracając do poglądów politycznych - na kogo zagłosujesz w wyborach prezydenckich?
Jestem socjalistą, ale nie zagłosuję na SLD i Magdalenę Ogórek. Chyba sam SLD na nią nie zagłosuje. (śmiech) Chętnie zagłosowałbym na Pawła Kukiza, ale zagłosuję na niego chyba w wyborach parlamentarnych. Teraz to będzie głos zmarnowany, prezydentem nie zostanie. Chyba mnie nie posądzasz, że będę głosował na Dudę?

Byłeś nietypowym hipisem, bo hipisi to pacyfiści, a Ty wciąż się wdawałeś w bójki.
Kiedy do nich przystępowałem, nałożyłem na siebie koraliki i od razu była bójka, bo podeszło kilku meneli i zaczęła się pyskówka. Jednego pier... w mordę. Zrobiła się jatka. Na rynek wróciłem zlany krwią, w hipisowskim ubranku. Usłyszałem: "Maciek, tak nie może być". No, ale ja przecież nie mogę ciągle drugiego policzka nadstawiać. Założyłem policję hipisowską. Nazwałem ją Chwasty. W grupie panowała hierarchia, każdemu nadawałem numer. Mieliśmy na koncie kilka bójek, wszystkie zwycięskie.

Komu dzisiaj byś dołożył?
Przypier... każdemu, kto mnie zaatakuje. Używam argumentów słownych do momentu, kiedy muszę się zacząć bronić. Nie wyobrażam sobie chodzenia i rozdawania moralnych klapsów. Ale jeśli już chcesz wiedzieć, to księdzu Gilowi dałbym klapsa. Za pedofilię. Ja mam 5,4 tys. utworów jazzowych na jednym z dysków. To naprawdę spora liczba, ten plik się ciężko otwiera, a jak ciągniesz myszką, to ten plik idzie, idzie i idzie. Ksiądz Gil miał 87 tys. pedofilskich filmów. Jak pada takie hasło, to ludziom to przelatuje przez głowę, ale uświadom sobie, ile tego jest. Puknij sobie 87 tys. razy w stół, to ci palec odpadnie. To gigantyczna liczba! To człowiek ciężko chory, niezwykle podły. Kościół jest takich ludzi pełen. Ciężkich zboczeńców, dewiantów, po całości.

Czytając opisy Twoich bójek, miałam wrażenie, że jest w tym trochę stroszenia kogucich piórek.
Są w tej książce przechwałki. Też to zauważyłem. Ale opisałem też taką bójkę, kiedy dostałem w pier... Bardzo lubię Raymonda Chandlera. To jeden z niewielu pisarzy, którzy potrafią opisać bójkę. Bardzo trudno jest ją opisać. Można ją opisać chyba tylko wtedy dobrze, kiedy się ją stoczyło. Szwendałem się na ulicy z 15 lat. Codziennie byłem na streecie. Toczyłem bójki z konikami, skinheadami i kolejnymi wzrastającymi nacjami gówniarzy, którym trzeba było dać nauczkę.

Równie dobrze potrafiłbyś opisać to, jak grasz?
Na szczęście nie mam tej potrzeby, ponieważ mogę wziąć gitarę i na niej zagrać. (śmiech)

Myślę o Twojej kolejnej książce - czy opiszesz w niej swoją drogę na szczyt?
Bardzo bym chciał opisać, jak przebiegała moja kariera. Bo to jest dopiero szczyt szczytów. Dużo bardzo dziwnych przygód, dużo pod nogami miałem kłód.

W karierze pomogła Ci Nina Terentiew. To był ten moment, kiedy zacząłeś się wspinać na szczyt kariery?
Chyba ktoś mi powiedział, że do Niny trzeba podejść bezpośrednio, najlepiej z drinkiem, powiedzieć coś śmiesznego, że ona jest sympatyczną osobą, lubi artystów. I tak zrobiłem. To był benefis Kory w Teatrze Stu, na którym wystąpiłem w damskich ciuchach. Chciałem się przebrać za Korę. Za szkielet wokalistki, którą wlecze na spacer spiżowy ratler.

"Tango spiżowy ratler" - utwór z płyty "Kora i Pudelsi".
To chcieliśmy Korze zagrać. Do Kory w ogóle nie byłem podobny, ale byłem w sukience. Luz. To poszło w telewizji. Wtedy po raz pierwszy poczułem, jak silna dulszczyzna jest w społeczeństwie. Ale telefon dzwonił, miałem więcej koncertów. Skandal działa! Nina dała mi program w telewizji, zielone światło na te wszystkie sylwestry. Powiedziała krótko: "Maciek, nie myśl sobie, że to są jakieś sentymenty. Ja mam słupki. A jak ty wchodzisz, to mi słupek idzie w górę".

Co Pan w sobie ma, Panie Maleńczuk? (śmiech)
Mam to, że od razu słupek idzie w górę. (śmiech)

Myślisz, że kiedyś się uspokoisz, dojrzejesz?
Uwierz, że ten spokój to coś, o czym marzę nie od dziś. Ten spokój może ci dać jedno - heroina. Ale na to się już nie zdecyduję. Chodzić za dilerami, patrzeć im w oczy i na ręce? Niedobrze mi się robi. To źle, że tak święte rzeczy przechodzą przez tak nieświęte ręce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 21

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

A
Azazel
Nie , nie jesteś Satanistą , a pod wpływem Mroku Pierwotnego , tak jak twoja ukraina wyjałowiona za to .
g
gostek
Kompletny debil i banderowiec,bojkotowac tego idiote,nie ogladac i nie sluchac tego przybledy.Obys od tych narkotykow spuchl.
w
who is who?
"Szczery i uczciwy".Jak to ukrainiec.
w
who is who?
Jego facjata zawsze wydawała mi się jakaś...dziwna.Teraz,gdy wiadomo,że to ukrainiec,cokolwiek to znaczy - współczuję mu.Nie dość,że debil,to jeszcze ukier...
s
saxman
Ciekawi mnie,czy pan Maleńczuk jest dumny z "dokonań"swego narodu podczas ludobójstwa na Polakach?
s
saxman
Ciekawi mnie,czy pan Maleńczuk jest dumny z "dokonań"swego narodu podczas ludobójstwa na Polakach?
r
ruski troll
Maleńczuk jazda na operację psychochirurgiczną! Co ty tu jeszcze robisz banderowska gnido, potomku zbrodniarza ENEJA!!!?
r
ruski troll
Maleńczuk jazda na operację psychochirurgiczną! Co ty tu jeszcze robisz banderowska gnido, potomku zbrodniarza ENEJA!!!?
r
ruski troll
Maleńczuk do psychiatryka na terapię odgłupiającą! Co tu jeszcze robisz potomku zbrodniarza ENEJA!!!!? Ty banderowska gnido!!!!
r
ruski troll
Maleńczuk, wynoś się na upadlinę, banderowski bękarcie!!!!!
G
Gość
"Chętnie zagłosowałbym na Pawła Kukiza, ale zagłosuję na niego chyba w wyborach parlamentarnych. Teraz to będzie głos zmarnowany, prezydentem nie zostanie. Chyba mnie nie posądzasz, że będę głosował na Dudę?".

Inaczej mówiąc, typowy wyborca Komorowskiego.

Pawłowi Kukizowi współczuję, mieć takich sympatyków to nie grzech, ale ......?
Andrzejowi Dudzie gratuluję, resortowe ćpuny i alkoholicy na Pana nie zagłosują.
M
Miszka
Miałeś chamie złoty róg. Ostała C i się tylko Brukselka oby nie zgniła.
M
Mikrus
I może teraz lansować się. Ludzie to lubią, ludzie to kupią. Byle na chama, byle bystro byle głupio. W POkracznej POlszy zrobisz karierę. A tak do USA jak Negral nie chcą Cię tam. Zresztą US Dollar to słabiutka teraz waluta. I jeszcze na lotnisku w New York mogą cofnąć i opłata za wizę przepada.
H
Helga von gas
Raczej kretyn.
G
Gość
to pojawia się Lucyfer.
To normalne w narkomanów.
Wróć na i.pl Portal i.pl