O czym jest ta opowieść – każdy już chyba słyszał. Ojciec, niespełniony mistrz tenisa, całe nadzieje pokłada w córce, którą osobiście trenuje, niemal katuje, a potem wozi z jednego amatorskiego powiatowego turnieju na drugi. I mimo że ona nie do końca chce być gwiazdą kortów, jest przykładną córeczką tatusia. Do czasu. Co będzie dalej, warto zobaczyć na własne oczy, szczególnie że i osamotnionemu w swej pasji ojcu przydarzy się wakacyjny romans. I to z Agatą Buzek.
W roli głównej, także współproducenta – Jacek Braciak. Fanów w Polsce mu raczej nie brakuje, po genialnej roli księdza Leszka Lisowskiego w „Klerze” nikt chyba nie ma wątpliwości o jego talencie, „Córka trenera” to formalnie pierwszy film w którym zagrał główną rolę. Oczywiście jako trener i surowy ojciec musi być impulsywny, wściekły, ale nie liczcie na ekranowe demolki. Jacek Braciak potrafi zagrać znacznie bardziej subtelnie, a jednocześnie cały czas wierzy się, że naprawdę kocha córkę, która jest dla niego właściwie synem. W końcu ekranowy tata psychopata mówi do Wiktorii per Maniek.
Moim zdaniem Jacek Braciak nie miałby szansy zagrać w taki sposób, gdyby nie partnerująca mu Karolina Bruchnicka. Czasem jest tylko głupiutką nastolatką szukającą uczuć, chcącą przekraczać granice diety, a czasem uwodzicielką. Od posłusznej córeczki tatusia przechodzi metamorfozę w młodą kobietę, która jest ciekawa świata, tenis nie jest jej bajką i stanowczo, acz wcale nie spektakularnie się buntuje, porzuca sport. Bez szaleństw, czynów których się później żałuje. To ona umie powiedzieć ojcu otwarcie, co jest z nim nie tak. A Bruchnicka gra to przekonująco.
W dodatku filmowi nie brakuje lekkich i dowcipnych dialogów, także żartów wizualnych z napisem na korcie o umiejscowieniu Wimbledonu na czele. Kamera Weroniki Bilskiej portretuje Polskę powiatową, pamiętające PRL motele i hotele robotnicze zamienione na apartamenty nowożeńców. Nie ma w tym filmie mroku, wszak rozgrywa się podczas wakacji, a scenom towarzyszy zaskakująca muzyka. Kiedy młodzi decydują się na spontaniczną kąpiel, z ekranu leci niezapomniana ballada King Crimson „I’ve Talked To The Wind”. Że też ktoś to jeszcze pamięta – łzy wzruszenia cisną się do oczu. Wzruszeni mogą być też młodzi słuchacze, kiedy usłyszą piosenki Króla – świetnie tekstowo pasujące do konkretnych scen. Scenom na korcie towarzyszy zaś wirtuozerski solowy skrzypcowy „Kaprys nr 24" Niccolò Paganiniego! Wszystkich z pewnością pogodzi nakręcony z przymrużeniem oka oficjalny teledysk do filmu z polskimi słowami starego standardu bluesowego „Nobody’s Fault (but mine)”.
Panowie zrzeszeni w tato.net będ mieli pretekst do dyskusji, a wszyscy kinomani prawdziwą ucztę obserwując talenty aktorskie Jacka Braciaka i Karoliny Bruchnickiej oraz nieoczywisty finał „Córki trenera”. Naprawdę warto znaleźć czas na dobre polskie kino o czymś.
Zobacz też: Jacek Braciak o swojej nowej roli: To historia o relacji ojca z córką i współczesnym tenisie
Źródło: Agencja TVN
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
