Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Garczewski, kandydat na prezydenta Poznania o kandydatach Nowej Lewicy: Jest to wybór szkodliwy dla Poznania

Emilia Ratajczak
Emilia Ratajczak
Łukasz Garczewski, kandydat na prezydenta Poznania ze Społecznego Poznania opowiedział w wywiadzie dla Głosu Wielkopolskiego o swojej wizji prezydentury.
Łukasz Garczewski, kandydat na prezydenta Poznania ze Społecznego Poznania opowiedział w wywiadzie dla Głosu Wielkopolskiego o swojej wizji prezydentury. Adam Jastrzębowski
Po debacie w "Głosie Wielkopolskim" kandydat Społecznego Poznania musiał "zebrać na melisę”. O tym, o planach na prezydenturę, szkodliwości lewicowych radnych czy problemach z poznańską biurokracją rozmawialiśmy z kandydatem na urząd prezydenta, Łukaszem Garczewskim.

Spis treści

Poznań nie jest zepsuty, ale wypadałoby go naprawić

Co uważa pan o tym, że z braku zaproszenia na debatę do TOK FM może wynikać, że według nich ma pan najmniejsze szanse na objęcie urzędu?
Z tego co wiemy, to we wszystkich miastach w kraju TOK FM wybrał ten sam model, czyli czterech kandydatów, niezależnie od tego czy startowało 5 czy 6 osób. Jaki był klucz doboru, to tego nie wiem. Wiem natomiast nie ma sondaży, więc jeśli był jakiś wybór ze strony TOK FM, to mógł być w te stronę, że ktoś twierdzi, że mam najmniejsze szanse, ale mogło być również w drugą stronę.

Proszę wymienić najmocniejsze i najsłabsze cechy prezydentury Jacka Jaśkowiaka.
Najsłabszy jest kontakt z mieszkańcami, informowanie poznaniaków co się dzieje i dlaczego, to robicie wy państwo, w mediach, a Urząd Miasta na tej płaszczyźnie jest bardzo słaby, momentami wręcz niekompetentny. Marketingowo jest super, ale miasto nie potrzebuje się poznaniakom sprzedawać, tylko potrzebuje sprawić, że oni zrozumieją dlaczego pewne sprawy się w mieście dzieją, kiedy i w jaki sposób. Tutaj moim zdaniem nawalamy.

Druga rzecz to jest rozwiązywanie problemów trudnych i wieloletnich. Jest to np. kwestia smogu czy budownictwa mieszkaniowego. Tutaj urząd miasta abdykuje odpowiedzialność na zrobienie kilku remontów. Jest projekt architektoniczny, przeprowadzamy remont, planujemy odbiór i jest zrobione. Ale żeby się uporać z takim wielowątkowym problemem jakim jest jakość powietrza, trzeba spojrzeć na to z wielu różnych stron. Tego miasto w ogóle nie robi, a nawet aktywnie ten problem odpycha i znajduje wymówki dlaczego to nie jest priorytet i nie może się tym zajmować.

Najlepsze elementy prezydentury Jacka Jaśkowiaka to to, że Poznań stał się dużo bardziej kosmopolityczny. I to dobrze, tyko ja bym powiedział, że to się działo za prezydentury Jacka Jaśkowiaka a nie dzięki działaniom Urzędu Miasta. Druga sprawa to kultura i to jak się rozwija w Poznaniu to środowisko kulturalne i stowarzyszeń czy fundacji działających na rzecz animacji kultury i tworzenia wydarzeń. Działa tam pewien model, którzy chciałbym by działał w innych aspektach pracy urzędników z organizacjami społecznymi i mieszkańcami. Tam widać dialog. Jest wola tego, by zmieniać procedury i by się dogadywać, by w Poznaniu było lepiej.

Napisał pan na swojej stronie, że zajmuje się pan naprawianiem Poznania. Co to znaczy? Czy uważa pan, że Poznań jest zepsuty np. przez remont Starego Miasta?
Ten remont to jest stracona szansa. To czego mi jest najbardziej żal to są stracone okazje. To, że wykonaliśmy taki projekt, który jest mocno betonowy, który pomija potrzeby, które już są, a wiemy, że w przyszłości będą rosły, czyli kwestie odporności centrum miasta na zmiany klimatyczne. Potrzebę tego, by obniżać temperaturę. Za niedługo możemy mieć kolejny problem. W pewnym sensie jest to zepsute, bo nie spojrzeliśmy w przyszłość.

Jak patrzę na rzeczywistość to widzę większe i mniejsze problemy. Przykładem może być moja inicjatywna dotycząca budynku starego dworca, który został otwarty dla uchodźców uciekających przez wojną. To się udało z dużym wsparciem organizacji społecznych, zebraliśmy wtedy ponad 50 tysięcy podpisów w 24 godziny. Bardzo bym chciał, żeby każdy w Poznaniu poczuł taką moc w naprawianiu tego miasta. Jeśli coś zauważamy, to czasami jedno pismo wystarczy, żeby coś poprawić.

A zatem - czy uważa pan, że Poznań jest zepsuty czy nie?
Poznań nie jest zepsuty, ale zasługuje na to, żeby być porządniejszy. Wiele rzeczy odbywa się byle jak, np. jakieś procesy podejmowane w urzędzie miasta. Ten element wysiłku, który wkładamy w to, żeby coś zmienić powinien być mniejszy.

Biurokracja to duży problem?
Zdecydowanie, bo służy urzędowi za barierę między tym co chcą zrobić, a tym z czym mieszkańcy przychodzą, a tak nie powinno być. Rozwiązaniem mogłoby być zwiększenie transparentności. Urząd miasta ma swoje programy, harmonogramy, które są poukładane w miesiącach i kwartałach. Pokazanie tego i wskazanie co musimy w danym momencie przesunąć i zmienić dałoby pewną świadomość poznaniakom, że rzeczy się toczą w określonym kierunku. Ja np. nie wiem jak wyglądał pierwotny plan na remont Starego Rynku versus plan zrealizowany, bo musiałbym pozyskać masę dokumentów z Urzędu Miasta albo stworzyć prywatną bazę danych doniesień medialnych.

Społeczny Poznań i dlaczego Lewica nie spełnia oczekiwań Garczewskiego

Skąd się wziął Społeczny Poznań?
Społeczny Poznań wziął się z tego, że Poznań od zawsze miał taką grupę ludzi, którzy z troską patrzą na miasto i swoim, często bardzo wąskim kawałku, zajmują się pracą nad tym, żeby ten element jakoś poprawić i działać dla mieszkańców. Aneta dba o zieleń przy projektowaniu kawałków miasta czy przy własnych, Sylwia z naszych list dba o zwierzęta, tych obszarów jest cała masa. Te różne działania na rzecz mieszkańców są trudniejsze niż powinny być właśnie przez biurokrację, niechęć urzędników czy uciekanie przez problemami. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że żeby móc dalej działać musimy wejść do polityki. Nie świadczy to jednak dobrze o lokalnej polityce.

Dlaczego, jako członek partii Razem, nie startował pan z list Lewicy?
Kierownictwo poznańskiej Nowej Lewicy dokonało wyboru, który w mojej ocenie jest błędny i szkodliwy dla Poznania. Wybrali danie miejsc a listach osobą, które nie dość, że nie są lewicowe, ale co ważniejsze – są to kandydaci, którzy od lat wspierają Jacka Jaśkowiaka. Jak się spojrzy na głosowania w sprawach kluczowych, a przede wszystkim na absolutorium dla prezydenta, to takie osoba jak radny Sowa, radna Bonk-Hammermaister czy radna Owsianna głosują co roku tak samo, czyli aprobując pracę prezydenta. Dla mnie jest to niepoważne i jest jakimś policzkiem dla poznaniaków, robienie kampanii antyjaśkowiakowej przez tych ludzi. Nie mogę podpisać się pod czymś takim.

Największe szanse na wejście do rady miasta mają osoby na pierwszych miejscach na listach. Ja działam w polityce dlatego, żeby to miasto w jakimś sensie ulepszać. Kluczem do tego jest zmiana działania urzędu. Jeśli „jedynki” wspierają obecną politykę i dostaną się do Rady Miasta, to będą przeszkadzać w tym co ja chcę zrobić. Startowanie w takiej koalicji byłoby przeciwskuteczne.

"Jacek Jaśkowiak nie ma w sobie pokory"

Napisał pan po debacie w Głosie Wielkopolskim na Facebooku, że „zbiera pan na melisę”. Dlaczego?
W swoich odpowiedziach na pytania Jacek Jaśkowiak próbował ignorować problemy. Wszyscy wiemy, że w Poznaniu drzew ubywa, przy każdej większej inwestycji wykaszamy zieleń lub tracimy szansę na to, żeby jej obecność w mieście zwiększyć. Pan prezydent bez zająknięcia powiedział, że miasto się zazielenia. Jest to bzdura.

Był taki moment na pewnym etapie remontu Św. Marcina, że zaczęły się tam pojawiać pierwsze drzewka. Pod postem prezydenta Wiśniewskiego napisałem: „Ale to przecież zaraz zwiędnie”. Wtedy pan prezydent wyzwał mnie od idiotów. Dwa tygodnie później w lokalnych mediach pojawił się artykuł o tym, że drzewa rzeczywiście więdną.

Kiedy mówimy o zieleni, to nie mamy na myśli drzewek w betonowych donicach, które będzie co roku wymieniać, bo nie przeżyją, tylko mamy na myśli ukorzenione, duże drzewa, które będą nam zapewniać cień i lepsze powietrze. Żeby to się stało, to nie można tego „wkładać” w istniejący projekt, tylko projektować to wcześniej. Odwrócenie tego trendu, że mamy wszędzie beton, jest trudniejsze niż zachowanie wszędzie zieleni i budowanie wokół niej. Dla mnie w wypowiedziach Jacka Jaśkowiaka brakowało trochę pokory. Brakowało takiego zrozumienia, że mieszkańcy są niezadowoleni i jest to uzasadnione. Zasługujemy na więcej i chcemy więcej. Poprzeczka jest dużo wyżej niż prezydentowi się wydaje.

Więc kto, pana zdaniem, wygrał debatę w Głosie Wielkopolskim?
Była to moja pierwsza debata w takiej formie. Wygrali poznaniacy, w końcu rozmawiamy w komplecie. Jest to jakieś otwarcie debaty o Poznaniu o tym jak powinien wyglądać.

Garczewski jako prezydent, czyli cel społeczny, praca dla osób z niepełnosprawnościami i lepszy przepływ informacji

Jakie są cele pana prezydentury?
Moja wizja prezydentury to nie jest robienie projektów. Myślę o urzędzie miasta jako o swoistym systemie, który musi zacząć działać lepiej. Moim jednym z głównych celów jest trwałe włożenie dobrostanu mieszkańców do kalkulacji każdego działania urzędu. Społeczny zysk i koszt musi być elementem procesów decyzyjnych planowania projektów.

Były prezes MPK powiedział na spotkaniu z organizacjami wspierającymi osoby z niepełnosprawnościami, że jego celem nie jest ułatwianie ludziom wejścia do autobusów czy dostępność komunikacji miejskiej, tylko jego celem jest generowanie zysku dla właściciela. Zadałem wtedy pytanie: „Kto jest właścicielem?”. 100% udziałów w spółce MPK ma Poznań, czyli mieszkańcy. Nawet idąc tą logiką korporacyjną, to ten cel społeczny nadal powinien tam być.

W jaki sposób to zrobić?
Chciałbym wprowadzić to na dwa sposoby. W statutach spółek miejskich musi być zapis o tym, że celem jest zysk, ale również realizacja polityki miasta w danym zakresie oraz jakiś konkretny efekt czyli w przypadku ZKZL byłaby to minimalizacja bezdomności i zapewnienie tanich mieszkań. I z tego powinniśmy rozliczać zarządu spółek. W urzędzie powinniśmy ustalić konkretne cele, bazujące nie na wykonaniu budżetu, tylko na tym jak się polepsza jakość życia poznaniaków, jakość powietrza czy ilość zieleni.

Lepszy przepływ informacji o obie strony. Jeśli mieszkaniec chce coś zakomunikować urzędowi – to jak to zrobić? Moim koledzy i koleżanki z komitetu dostają takie zgłoszenia o problemach i po tym jak odpowiemy, że trzeba to podać do urzędu to mówią: „Przecież zgłaszam to tobie”. Pokazuje to, że nasza siła jako społeczników jest przez mieszkańców rozumiana a po drugie, że przedarcie się z tym samym komunikatem do urzędu miasta jest za trudne.

Była taka sytuacja kilka miesięcy temu, kiedy to politycy PO zaprosili osoby z niepełnosprawnościami na spotkanie do biura na Zwierzynieckiej, ale w budynku nie było windy, tylko dość strome schody. Jak pan z perspektywy czasu patrzy na ten incydent?
To jest sytuacja, która nie powinna się wydarzyć. Świadczy to o tym, że u niektórych polityków jest taki daleko idący brak wyobraźni i kojarzenia faktów. Kiedy zaprasza się grupę osób z niepełnosprawnościami, to następną myślą powinno być: „Na czym oni usiądą? Czy mam dla nich herbatę i jak oni wejdą do tego budynku?”. Politycy z Platformy Obywatelskiej się pogubili, wyszło absurdalnie i stąd to piętnowanie tej sytuacji. Cieszę się z niej w tym sensie, że dzięki niej mogę mieć nadzieję, że to już nigdy się powtórzy.

Będzie pan walczył o prawa osób z niepełnosprawnościami, jeśli zostanie pan prezydentem?
Na pewno tak, ale nie przez walkę. Z pozycji społecznika jest to naturalne, ale wchodząc na pozycję prezydenta z kim miałbym walczyć? Mamy w Poznaniu Wydział Zdrowia i Spraw Społecznych i żeby poprawić dostępność dla osób z niepełnosprawnością, to musimy zrobić tak, żeby wydziały ze sobą współpracowały. Urząd Miasta jest zbyt korporacyjny – wydziały działają osobno, a powinno być oczywistością, że jedna osoba może wnioskować do innego wydziału o poprawienie jakichś niedogodności. Dostępność w Poznaniu nie powinna być priorytetem a konsekwencją działań.

Biogram: Łukasz Garczewski, kandydat na prezydenta Poznania, KWW Społeczny Poznań. Zawodowo zajmuje się programowaniem, zarządzaniem projektami i komunikacją. Od pięciu lat pełni funkcję radnego Osiedla Rataje. Jest działaczem w poznańskich organizacjach pozarządowych, między innymi: Tech To The Rescue, Towarzystwo Genealogiczno-Heraldyczne w Poznaniu i Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów. Sam o sobie pisze, że koncentruje się głównie na wspieraniu osób z niepełnosprawnościami. W ostatnich wyborach parlamentarnych Garczewski startował do Sejmu z 7. miejsca z KW Nowa Lewica w okręgu 39. (Poznań), jednak się nie dostał.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski