Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublinianka ma 110 lat. Poznajcie panią Jadwigę i jej historię

Gabriela Bogaczyk
Gabriela Bogaczyk
Pani Jadwiga skończyła właśnie 110 lat. W rękach trzyma fotografię, na której jest razem z mamą
Pani Jadwiga skończyła właśnie 110 lat. W rękach trzyma fotografię, na której jest razem z mamą Anna Kurkiewicz
Pani Jadwiga Szubartowicz 16 października świętowała 110. urodziny. Nam opowiedziała o swojej rodzinie i przekazała cenne wskazówki.

Pani Jadwiga Szubartowicz, z domu Skawińska, urodziła się w 1905 roku. W Archiwum Państwowym w Lublinie znajduje się odpis chrztu, potwierdzający jej piękny wiek.

Jest rodowitą lublinianką i - jak podkreśla - bardzo przywiązaną do naszego miasta.

- Budujcie ten mój Lublin. Kiedyś był taki smutny, gdzieś w zakątku wschodu. A teraz tętni życiem. Czuję ten entuzjazm, nawet będąc w domu - mówi pani Jadwiga.

Jak wygląda recepta pani Jadwigi na długowieczność? - Życie człowieka na ziemi nie jest łatwe ani lekkie. Stale i ciągle trzeba się dokształcać i doskonalić. Z pomocą Boga należy szukać piękna i dobra, a zło niszczyć i gnębić - radzi seniorka.

Pani Jadwiga ze wzruszeniem w oczach wspomina swoją rodzinę na zdjęciach.- To jest moja mamunia kochana, która przeszła wszystkie wojny i pochowała męża w Rosji. Była dzielną kobietą, ale poświęciła wszystko dzieciom. Żyła ich radościami i smutkami. A to jestem ja, Jadwiga. Mogłam mieć wtedy ok. 6-8 lat - wskazuje siebie na fotografii kobieta.

I dodaje: - Miałam też brata i siostrę. Brat bardzo dobrze jeździł na łyżwach. Spędził tydzień w obozie na Majdanku. Zwolnili go stamtąd. Potem znaleźli go Niemcy w Krakowie. Zmarł w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Z kolei moja siostra przepracowała 40 lat jako pedagog w Lubartowie - wspomina. Pani Jadwiga spędziła ze swoją rodziną pięć lat pod Petersburgiem. Jej ojciec został tam delegowany do pracy podczas zaborów.

- Musieliśmy mieszkać blisko dworca, bo mój ojciec robił rozkłady pociągów. Przeżyliśmy tam rewolucję październikową. To było okropne. Nie można było być ładnie ubranym, bo od razu takich się zabijało i niszczyło - mówi kobieta.

Pani Jadwiga Szubartowicz skończyła Gimnazjum Sióstr Urszulanek. Potem, razem z siostrą, ukończyła pięcioletnią pedagogikę. Jej mąż, Antoni, był wojskowym. Razem z generałem Andersem zdobywał Monte Cassino.

Okres II wojny światowej spędziła w Lublinie.

- Jeździło się wtedy dorożkami i wozami. Nie było asfaltów. Nawet Bernardyńska miała kocie łby. Pamiętam, że jak wieźli do ukrycia obraz Matejki - Bitwa pod Grunwaldem - to wóz trajkotał głośno - opowiada lublinianka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski