Lotto Ekstraklasa. Bez bramek i bez spadku. Wisła Płock remisuje z Zagłębiem Sosnowiec i zostaje w lidze

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Lucyna Nenow / Polska Press
Lotto Ekstraklasa. Choć końcówka należała do niezwykle nerwowych dla licznie zgromadzonej w Płocku publiczności ostatecznie Wisła zdołała zremisować z zamykającym tabelę Zagłębiem Sosnowiec 0:0. Ten wynik pozwoli Nafciarzom utrzymać się w lidze, co po przeciętnie rozegranym meczu jest dla Leszka Ojrzyńskiego jedynym powodem do radości.

- Nie możemy myśleć o tym, że do utrzymania wystarczy nam punkt. Musimy wygrać spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec. To będzie dla nas najważniejszy mecz w tym sezonie - mówił Adam Dźwigała po wtorkowym zwycięstwie z Górnikiem Zabrze. Zwycięstwie, które nie tylko pozwoliło Nafciarzom dalej myśleć o utrzymaniu w Lotto Ekstraklasie, ale także sprawiło, że w wyścigu o 14. pozycję w tabeli znajdowali się na pole position. W sobotę, w ramach ostatniej kolejki sezonu 2018/2019 podejmowali przed własną publicznością już dawno pogodzonego z losem beniaminka i do pewnego utrzymania starczał im remis. W przypadku porażki musieliby liczyć na Wisłę Kraków, która mierzyła się z Miedzią Legnicą.

Porażka nie wchodziła jednak w rachubę, bo w dwóch dotychczasowych spotkaniach tych ekip w obecnym sezonie zwyciężali Nafciarze. To również im bardziej zależało na korzystnym rezultacie, choć po spojrzeniu na wyjściową jedenastkę można było stracić optymizm. Ospa wyeliminowała z gry błyszczącego w poprzednich spotkaniach Alena Stevanovicia, a najskuteczniejszy u Leszka Ojrzyńskiego Oskar Zawada rozpoczął to spotkanie na ławce rezerwowych. Intensywnie zaczął rozgrzewać się już jednak po pół godzinie gry. Zastępujący go na boisku Grzegorz Kuświk nie stwarzał bowiem większego zagrożenia pod bramką Lukasa Hrosso.

To nie on jednak zszedł z boiska po pierwszej połowie, a Ricardinho któremu już wcześniej dolegały urazy. Murawę opuścił jednak ze względny na słabą postawę. Bo choć Nafciarze zdołali stworzyć sobie kilka groźniejszych sytuacji, to strzałów było jak na lekarstwo. Dośrodkowania debiutującego w wyjściowej jedenastce w 2019 roku Patryka Stępińskiego (kontuzja Jake'a McGinga) czy powracającego po przerwie Igora Łasickiego (za kartki pauzował Angel Garcia) nie znajdywały adresata, a słowacki golkiper nie był zmuszany do interwencji.

Alan Uryga w poprzednich meczach nie raz ratował swój zespół przed stratą gola, tym razem próbował coś zdziałać również w ofensywie. Mógł sobie na to pozwolić ze względu na rosnącą formę Bartłomieja Żynela. Golkiper rozegrał solidne zawody już w Zabrzu, swoimi interwencjami zwłaszcza w drugiej połowie zachwycał zgromadzoną niezwykle licznie płocką publiczność. Tak wielu osób na trybunach nie było tu od dawna, tym razem sprzyjała pogoda oraz wysoka stawka spotkania.

Oglądaniu nie sprzyjał sam obraz gry. W pierwszej połowie goście co prawda wpakowali piłkę do siatki rywala, ale Dawid Ryndak został złapany na pozycji spalonej. We wszystkich innych sytuacjach dobrze radził sobie Żynel, który powstrzymywał strzały Vamary Sanogo czy Zarko Udovicicia. Ten ostatni, wbrew swoim wcześniejszym zapowiedziom, pojawił się na boisku i na pożegnanie z Zagłębiem rozegrał 45 minut.

Zszedł w przerwie i z tej perspektywy oglądał jak rywale przechodzą z ustawienia 4-5-1 na 4-4-2. Dobra postawa Żynela oraz Urygi, a także oddech Miedzi na plecach sprawiły, że Ojrzyński zdecydował się na ofensywniejsze ustawienie. Przyniosło to znacznie wyższe tempo rozgrywania spotkania, kolejne bramkowe sytuacje. Zabrakło jednak tego najważniejszego, czyli trafień. Czas się kończył, emocje rosły zwłąszcza u trenera Ojrzyńskiego, który na chwilę przed zakończeniem spotkania przeniósł się na trybuny.

Jeden gol Zagłębia decydował o być albo nie być Wisły w ekstraklasie na kolejny sezon. A sosnowiczanie wcale nie zamierzali odpuszczać. W końcówce to wręcz oni byli stroną przeważającą, nie wypuszczali rywali z połowy. Wypuścili ich dopiero po końcowym gwizdku i Wisła, choć nie zdobyła ani gola i z ostatnim w tabeli Zagłębiem zremisowała 0:0, miała powody do radości. Oczko dawało utrzymanie. Teraz czas na fetę, ale już od jutra czas się wziąć do pracy. W przyszłym sezonie czas na zmiany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24