Londyn jak ognia boi się opłat za studia

Jacek Stawiski
Czy Anglii grozi rewolta studencka? Dziesiątki tysięcy angielskich studentów protestują, także na ulicach Londynu i innych miast, przeciwko ogłoszonym przez rząd podwyżkom opłat za naukę na uniwersytetach. Do końca lat 90. studenci z Anglii i Unii Europejskiej nie płacili za naukę.

Obecnie płacą maksymalnie 3300 funtów rocznie, ale rządowe plany dopuszczają podwyżkę nawet do 9 tys. funtów rocznie. Koalicja konserwatywno-liberalna chce w ten sposób - jak twierdzi - unowocześnić system studiów wyższych i jednocześnie zachęcić studentów do wybierania takich kierunków studiów, które zapewnią im dobre miejsca pracy.

Rząd chce osłodzić studentom podwyżkę opłat, zapowiadając ułatwienia w przyznawaniu kredytów studenckich. BBC ocenia, że plany rządowe obejmują rezygnację z wielu państwowych stypendiów dla studentów humanistycznych. Lepsze czasy mają czekać studentów nauk ścisłych. Studenci w Anglii już protestują, w środę przed parlamentem w Londynie protestowało kilkadziesiąt tysięcy osób.

Nieprzypadkowo piszę, że protesty trwają tylko w Anglii - a to dlatego, że studenci ze Szkocji nie płacą za naukę, a w Irlandii Północnej opłaty za studia wyższe na państwowych uczelniach nie będą wyższe niż 3300 funtów rocznie.

W brytyjskich mediach szeroko komentowana jest publikacja wspomnień prezydenta George'a Busha juniora. Były gospodarz Białego Domu napisał, że za jego osobistą zgodą na przesłuchiwanie podejrzanych o terroryzm przy użyciu metody tak zwanego podtapiania (waterboarding) pozwoliło zdobyć niezwykle cenne informacje, dzięki którym udaremniono duży zamach terrorystyczny w Londynie. Telewizja Channel 4 ujawniła, że informacje byłego prezydenta USA potwierdzili przedstawiciele amerykańskich służb specjalnych, natomiast nie potwierdziły tego służby brytyjskie. Środowiska lewicowe i skrajnie lewicowe zapowiadają, że zażądają zatrzymania byłego prezydenta, jeśli pojawi się na terytorium Zjednoczonego Królestwa. W ich opinii Bush junior jest odpowiedzialny za stosowanie tortur, a takie przestępstwo powinno być ścigane przez brytyjski wymiar sprawiedliwości. Wbrew pozorom wcale te zapowiedzi nie muszą być śmieszne - prawo brytyjskie wymaga ścigania z urzędu podejrzanych o stosowanie tortur.

Brytyjskie służby, zwłaszcza kontrwywiad MI5, mają inne zmartwienia na głowie. Sąd zgodził się, aby agenci wywiadu zeznawali w dochodzeniu publicznym w sprawie zamachów terrorystycznych w Londynie w 2005 r. Od tego orzeczenia sądu zamierza odwołać się rząd, który argumentuje, że ujawnienie tożsamości agentów oraz szczegółów operacji antyterrorystycznej oznacza poważne niebezpieczeństwo dla wielu osób i oznaczać będzie zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Od kilku miesięcy w Londynie toczy się publiczne dochodzenie w sprawie okoliczności tragedii z lata 2005 r. Jak wyjaśnia na stronie internetowej BBC, dochodzenie ma wyjaśnić, dlaczego służbom brytyjskim nie udało się udaremnić zamachu oraz czy akcja ratunkowa w dniu zamachu przebiegała prawidłowo.

Jacek Stawiski

Więcej przeczytasz w weekendowym wydaniu dziennika "Polska" lub w serwisie prasa24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl