Lokatorzy z bydgoskich Kapuścisk: - Fekalia były w łazience, przedpokoju i pokojach

pio
- Kanalizacja wybijała przeważnie wieczorami, w porze kąpieli. My, lokatorzy, po wykąpaniu się, nie mogliśmy pójść spać, bo właśnie wtedy woda podchodziła i fekalia się wylewały - opowiadają mieszkańcy bloku przy Sandomierskiej
- Kanalizacja wybijała przeważnie wieczorami, w porze kąpieli. My, lokatorzy, po wykąpaniu się, nie mogliśmy pójść spać, bo właśnie wtedy woda podchodziła i fekalia się wylewały - opowiadają mieszkańcy bloku przy Sandomierskiej Dariusz Bloch
- Prawie miesiąc czekaliśmy, aż wielmożna spółdzielnia zajmie się naszym cuchnącym problemem - przekonują sąsiedzi. A w owej spółdzielni twierdzą, że sprawę załatwili tak szybko, jak mogli.

Mieszkańcy jednego z bloków przy ul. Sandomierskiej na Kapuściskach spać po nocach nie mogli. - Śmierdząca sprawa wyszła na jaw, dosłownie śmierdząca – mówią.

Chodzi o kanalizację. - Przez blisko miesiąc walczyliśmy z niesprawną kanalizacją oraz ze spółdzielnią, która nie potrafiła rozwiązać problemu – opowiadają. - Kanalizacja wybijała przeważnie wieczorami, w porze kąpieli. My, lokatorzy, po wykąpaniu się, nie mogliśmy pójść spać, bo właśnie wtedy woda podchodziła i fekalia się wylewały. I te z sedesu, i nawet te przez odpływ od wanny się wydostawały. Musieliśmy więc czekać.

Nocna robota

Mieszkańcy kontynuują: - Siła „zwrotu” była tak duża, że zanieczyszczenia nie dość, że brudziły posadzkę w łazience i toalecie, to jeszcze wylewały się na podłogę w przedpokoju, czasem sięgając do pokoi. Cała muszla klozetowa była zapełniona i pół wanny.

Smród niesamowity. Brnęliśmy w tym wszystkim po kostki.

Sąsiedzi dodają: - No i ile z tym roboty było! Do późnej nocy musieliśmy myć podłogi i ratować chodniki, dywany. Godzinami trzeba było potem wietrzyć mieszkania, bo taki fetor. Kłopotliwe tym bardziej, że nie mogliśmy udać się normalnie do toalety. Wstyd, ale w XXI wieku korzystaliśmy z wiaderek.

Wstyd, ale w XXI wieku korzystaliśmy z wiaderek!

Mieszkańcy zaznaczają: - Fakt, nie w całym bloku szambo regularnie wylewało. Rzecz dotyczy jednego pionu mieszkań, od parteru do najwyższego piętra.

Czytelnicy zgłaszali sprawę spółdzielni. - Przez prawie miesiąc monitowaliśmy - zaznaczają. - Od razu nie przyjeżdżali, dopiero po jakimś czasie, chociaż mówiliśmy, że dla nas to pilna sprawa.

Jeden z naszych rozmówców wspomina: - Przyjechała ekipa po raz kolejny. Rozejrzała się, pokręciła. Panowie niby coś tam porobili przy rurach. Odjechali. Nie zdążyli jeszcze pewnie dotrzeć do administracji, a u sąsiada tak nieczystości wylały z muszli i z wanny, że na połowie mieszkania się znalazły.

W miniony piątek (15 listopada) pracownicy spółdzielni znowu się pojawili pod wskazanym adresem. - Wreszcie zareagowali, ponieważ wcześniej postraszyliśmy ich mediami. Skutek był: pięciu robotników wymieniło wszystkie rury w pionie. Przez weekend szambo nie wylało. Mamy nadzieję, że już tak pozostanie.

Terminy się nie zgadzają

Lokatorzy jednak chcą wiedzieć, dlaczego tak długo czekali na usunięcie usterki. - Pierwszy raz nieczystości się cofnęły 12 października. Gdy sytuacja powtórzyła się parę dni później, poinformowaliśmy spółdzielnię. Potem wylewało niemal codziennie.
Blok na Sandomierskiej należy do Spółdzielni Mieszkaniowej „Jedność”. Jej przedstawiciel tłumaczy: - Z naszych dokumentów wynika, że pierwsze zgłoszenie o wybijającej kanalizacji otrzymaliśmy 11 listopada.

Okazało się, że prawdopodobnie mieszkańcy są współwinni. - Ktoś z nich pewnie przeprowadzał remont i odpady po remoncie wyrzucał do wc, więc się zapchało. W rurach znaleźliśmy m.in. beton, co może potwierdzać nasze przypuszczenia.

Jeden z lokatorów: - Też słyszałem tę wersję od robotników. Mówili jednak, że to wcale nie zawinili mieszkańcy, którzy ostatnio odnawiali mieszkanie. Równie dobrze winowajcami może być ekipa, która 3-4 lata temu przeprowadzała tego rodzaju prace. Śmieci wyrzucanych do ubikacji, przybywało, aż wreszcie rury się zapełniły i woda zaczęła się cofać.

Najemcy kontra biznesmen

Podobny problem w pobliżu Kapuścisk mieli najemcy mieszkań w kamienicy, należącej do prywatnego właściciela. Kamienicznik był jednocześnie przedsiębiorcą. Zamierzał wyburzyć dom wielorodzinny (ten i tak był w opłakanym stanie), a teren przeznaczyć pod inwestycję.

Lokatorzy odmówili wyprowadzki. Biznesmen nie chciał jednak znaleźć im lokali zastępczych. Wpadł zatem na pomysł, że zmusi ich do opuszczenia mieszkań. Wszystkim zamknął ubikacje na kłódki.

Przyjechała straż miejska, ale - zdaniem lokatorów - i tak nie interweniowała w ich sprawie. Funkcjonariusze wyjaśniali: - W związku z planowaną rozbiórką budynku, obowiązują szczególne warunki. Zobowiązaliśmy właściciela do ustawienia toalet przenośnych.

Dzisiaj nie ma śladu ani po tych przenośnych toaletach, ani po kamienicy.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lokatorzy z bydgoskich Kapuścisk: - Fekalia były w łazience, przedpokoju i pokojach - Gazeta Pomorska

Wróć na i.pl Portal i.pl