Łódzki klub go-go pod lupą prokuratury. Drinki za 15 tys. zł

Agnieszka Jasińska
Andrzej Banas/Polskapresse
Do Prokuratury Rejonowej Łódź-Śródmieście wpłynęły cztery zawiadomienia o możliwości popełnienia oszustwa w nocnym klubie dla panów.

Jedno prokuratorskie postępowanie jest w toku, druga sprawa jest rozpatrywana przez sąd. W trzecim przypadku mężczyzna podczas składania zeznań na policji rozmyślił się i nie złożył doniesienia, jakby się przestraszył. W czwartej sprawie prokuratura nie wszczęła dochodzenia.

Chodzi o jeden z nocnych klubów w centrum Łodzi. Klienci lokalu twierdzą, że zostali oszukani. Po wizycie w klubie, z ich kont zniknęło od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Nie wiedzą, jak to się stało. Podejrzewają, że ktoś mógł im coś dosypać do drinków albo użyć karty bez pozwolenia.

- W toku jest postępowanie, w którym doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła żona klienta klubu. Chodzi o 2 tys. zł - mówi Jacek Pakuła, naczelnik wydziału IV Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Musimy przesłuchać mężczyznę i świadków.

Za oszustwo grozi do ośmiu lat więzienia. - Karę ponosi osoba, która dopuściła się przestępstwa: nie musi to być właściciel, może to być na przykład menedżer klubu lub kelnerka - podkreśla Jacek Pakuła.

Kolejna sprawa dotyczy 30-latka. - Mężczyzna twierdził, że po wizycie w klubie stracił 15 tys. zł. Przyszedł na policję z matką. Ale podczas składania zeznań wycofał się, może się przestraszył - mówi Jacek Pakuła.

5 tys. zł zniknęło z konta innego gościa nocnego klubu. Mężczyzna też złożył zawiadomienie o przestępstwie. - Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania. Mężczyzna skierował do sądu zażalenie. Akta sprawy są w sądzie - zaznacza Jacek Pakuła.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Prokuratura odmówiła również wszczęcia postępowania w przypadku mężczyzny, który twierdził, że z jego konta zniknęło ponad 5 tys. zł. Mówił, że kwota mogła być większa, ale karta bankowa odmówiła posłuszeństwa. - Klient przyszedł do klubu nietrzeźwy. Przyznał, że płacił kartą debetową i kredytową. Przyznał, że dał kelnerce kartę z numerem PIN. Zawiadomienie o oszustwie złożył dopiero po tygodniu, twierdził, że dopiero wtedy zorientował się, że nie ma pieniędzy - opowiada Jacek Pakuła. - Obejrzeliśmy monitoring z klubu. Na tej podstawie nie można było powiedzieć, że ktoś wyciągał od mężczyzny kartę albo pieniądze. Siedział przy barze, pił drinki.

Z ustaleń prokuratury wynika, że w klubie były różne ceny drinków: od kilkunastu złotych do kilkunastu tysięcy złotych.

- Te po kilka lub kilkanaście tysięcy złotych to nie tylko alkohol. Dodatkiem do nich była tancerka - mówi Jacek Pakuła. - Zawiadomienia o oszustwie dotyczą tylko tego roku.

Łódzki klub nie chce komentować sprawy.

Podobne historie miały miejsce w innych miastach Polski tej sieci klubów. Zarzut oszustwa postawiono już menedżerce nocnego klubu w Poznaniu. Klient zgłosił na policji, że wyszedł z klubu uboższy o prawie milion złotych. W Warszawie w nocnym klubie tej sieci mężczyzna zapłacił za drinka 90 tys. zł. Postępowania toczą się w Trójmieście i Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łódzki klub go-go pod lupą prokuratury. Drinki za 15 tys. zł - Dziennik Łódzki

Komentarze 18

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
18 kwietnia 2014, 8:10, mw:

o ile wiem, to w TYM klubie facet nie może sobie ot tak siedzieć PRZY BARZE. Stado kelnerek i innych tego typu bab o to zadba

I to nawet nie wiesz jak. Czulem sie jak na polowaniu. Tylko ja bylem Jeleniem

k
klient
Czyszczą do zera, barmanka co chwilę podchodziła i męczyła żebym kupował drinki a na sam koniec nawyzywały mnie jak mi się kasa skończyła.Nawet podczas tańca prywatnego wchodzi i przeszkadza.
h
hmmm
"która dopuściła się przestępstwa: nie musi to być właściciel, może to być na przykład menedżer klubu lub kelnerka" a może to być właściciel który każe czegoś dosypywać bo wywali z roboty lub pobije? z tego co wiem to nie tylko morderca odpowiada ale również zleceniodawca, a skoro jeden gość przepuścił prawie bańkę a panienki dostały polecenie go na tyle oskubać kiedy dowiedzieli się że ma kartę bez limitu to coś chyba jest na rzeczy, po pigułce gwałtu ktoś może chodzić i bezwiednie wykonywać polecenia wyglądając nawet jak tylko lekko pijana osoba a na drugi dzień nic nie pamiętać, nie musi być nieprzytomny i ciągnięty po podłodze jak worek kartofli, rozumiem jedną taką historię ale jest ich coraz więcej i to tylko w tych klubach
l
loki
BUaaahahahahaaaaaa dobre!! Dawno się tak nie uśmiałem!
K
Kaya
igrzyska i olimpiady sportowe, obiekty hotelowe z 10-a gośćmi sezonowymi i miesięcznie, etc – to od zarania kapitalizmu wyśmienty i trwały biznes. A przede wszystkim, to sprawdzone ogólnoświatowe pralnie cash. Także całkowicie jest niezrozumiałym i zagadnienie; dlaczego nasi business-political V.I.P-s gromadzą kasę w rajach podatkowych – jak Aruba, Bonaire, Curaçao Islands, Cayman & Cook Islands, Zypern, Singapore, etc – kiedy to dookoła w kraju akurat taki wyśmienity pralniczy biznes.

No tak, ale co z tej rzeki lewych dochodów ma w istocie rodzimy Skarb Państwa? Chyba coś tam i ma, ale raczej jednak niewiele. Dlatego istniejące przepisy podatkowe z CIT należałoby zutylizować, a w ich miejsce wprowadzić prosty podatek ryczałtowy. Owa regulacja podatkowa – z powodzeniem nawet jednokartkowa formatu A3 – mogłaby wyglądać i tak:

- 5% podatku ryczałtowego za flaszkę sznapsa ale sprzedaną w legalnym monopolu
- 50% za każdą flaszkę sprzedaną w burdelach, go-go, Swinger Club, u thai masażystek i masażystów,
u ciotek na poddaszu i w ogrodowej altance, itp.
- 5% za każde lewe euro, dolar, funt – lecz wymienione w legalnym banku i za paragonem
- 50% za każde lewe euro, dolar, funt – ale wymienone w kantorze, u cinkciarza i typa w bramie, itp.

No i co... czy MinFin ma tym sposobem napływ świeżutkiej kasy do budżetu? Oczywiście, że ją ma, i to natychmiast! Ale oczywiście, to jednak przy takim założeniu, że każdy MinFin tą kasę musi jeszcze łaskawie zechcieć mieć. Mało tegoż, bo po wprowadzeniu proponowanej ryczałtowej regulacji podatków także i w urzędach podat. nie będą musiały być wypełnione licznymi rzeszami paniuś na High Heels i za 2 tysiące, tudzież zakompleksionych aadoratorów tychże dam. A dość często, udających przy tym wielogłowych specjalistów podatkowych i poliglotów.

Abstrahując, a jak owe specjalistki i owi specjaliści od reżimu podatkowego są w stanie sprawdzić oryginalność przedkładanych im faktur? Czyli tych napływających ze świata, a w rzeczywistości produkujących nieistniejące nigdzie koszty przychodu. Owszem, wyrywkowo i po części są w stanie, ale nigdy nie wszystkich. Przecież każda przedłożona faktura z indonezyjsko-tajwańsko-chińskiego kompleksu hotelowego może doskonale być z ekluzywnego gwiazdkowego burdelu, zamiast z noclegowni.

PS. Przy okazji życzę Wam spokojnych i udanych Świąt Wielkiej Nocy, bo ładna polska tradycja.
k
krówka
Mnóstwo kobiet z szacunkiem? Fajny szacunek.. A siebie szanujesz panie buhaj?
m
macho
HAHAHHAHAHA Poszedł na policje z mamą HAHHAHAH je*łem :D
r
rozbawiona
w klubie też był z mamusią? ;) aż chce się zanucić "gdzie ci mężczyźni..." i na dokładkę żona innego bawidamka, który pewnie żonce kit wcisnął, że nie wiedział jakiego rodzaju jest klub do którego wszedł, i że jak już wszedł to biednego misia zbóje okradli:), leci na policje składać doniesienie bo wierzy misiowi bezgranicznie (i tylko tu, nie wiedzieć czemu, nie ma czego zanucić o tej mądrej ;) kobiecie)
A
A gdzie go mam
tonie wasza sprawa :D
l
ludwiq
Zabawne, ze w artykule pomijana jest nazwa klubu, jak nawet w podpowiedziach pod nim, w sekcji "czytaj takze", przewija sie historia tego poznanskiego Cocomo.
h
hjjj
Mnie jest z** kolesi co laza do takich klubow, widocznie maja kompleksy
m
mi
Klienci kupują w klubie drinki dla tancerek ze specjalnej karty, którymi wspomniane tancerki się raczą. Czyli albo personel pije alkohol w pracy (co legalną praktyką chyba nie jest), albo klub oszukuje klienta, podając tancerkom drinki bezalkoholowe, a kasując za normalne. Obie sytuacje są całkowicie legalne wg prokuratury, tak?
ż
żonaty
... bo tam jest inaczej niż w domu, a dziewczyny niepodobne do żony! Widać, żeś kawaler.
o
olo
hejkum kejkum
A
Aces
w tego typu miejscach zwykly drink zamiast 20zł kosztuje np. 400zł, a butelka taniego szampana jest za 2 500 zł, chociaż w innym lokalu spokojnie można kupić za 200zł. Płaci się za każdą pierdołę - cygara po 300zł itp. Oczywiście za taniec itp. są jeszcze wyższe stawki.

Jeżeli ktoś idzie do takiego klubu typu C... to musi byc tego świadom na jakich zasadach to dziala. Koleś zamawia z 10 drinków, 2 butelki szmapana, poprosi ze 2 dziewczyny o taniec i mysli, ze zaplaci z 1000zł max. A tu się okazuje, że Agnes za 5 minutowy taniec bierze np. 5 tys zloty, a szampan jest za 7 tys bo tak. Bo tak. Te dziewczyny tam są głółwnie po to by nakłaniać do kupowania drinków i innych usług (taniec) lub przedmiotów.

Poza tym, dziwi mnie jedno. cZEMU CHCODZA TAM ŻONACI? Ok, samotny gość może sobie pójść gdzie chce, zapłącić nawet i 200 tys. Ale po co chodzą tam żonaci, mający dzieci i potem ubolewający, żę "naciągnięto" ich na 10 tys i teraz nie mają za co spłacić raty za dom... (znam taki przypadek). Jak ktoś ma silną chcęć pooglądać nagie dziewczyny to z pewnością są uczciwe stiptizerki. Ba! Taniej wyszlaby impreza zamknięta w jakimś klubie, wynająć klub, zamowic kilkanaście stiptizerek, a anwet prosytutek, jak ktoś spragniony (mówię o tych lepszych za kilka tysięcy za numerek). Dodać do tego alkohol i catering. A najlepsze jest to, że kolesie kupowali szapany za 2-3-4 tysiące złotych, ktore można kupić w Lidlu za niewielkie pieniądze.
Wróć na i.pl Portal i.pl