Teresa Bajsarowicz, 83-letnia łodzianka, jest zdruzgotana. Przez studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania miasta, straci pewnie główne źródło dochodu. Od lat utrzymuje się ze sprzedaży swoich działek pod zabudowę jednorodzinną. Teraz już tego nie może robić, ponieważ - jak zorientowała się pod koniec 2016 roku - są to teraz... tereny zielone, na których nie można się budować. Jeżeli Łódź tego nie zmieni, będzie żądała odszkodowania.
Ceny działek w Łódzkiem. Za metr trzeba zapłacić średnio 67,9 zł
Sprawa dotyczy rejonu ulic Jugosłowiańskiej i Maltańskiej (Nowosolna). Wcześniej kobieta miała tam gospodarstwo rolne, ale w 1990 roku Wydział Ochrony Środowiska Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego zezwolił na podział terenu na działki oraz na zabudowę ich domkami. W postanowieniu wykluczył jednak postawienie tam dużych obiektów (np. lokalnej kotłowni), które mogą być uciążliwe dla środowiska.
Od tego momentu kobieta co jakiś czas sprzedawała działki. Na jedną z tych, które nadal posiada, w ubiegłym roku znalazł się kupiec. Gdy jednak synowie, którzy pomagają obecnie łodziance w załatwianiu formalności, zaczęli starania o warunki zabudowy (dokument potrzebny do np. postawienia domu) dowiedzieli się, że transakcja, z punktu widzenia nabywcy gruntu jest kompletnie bezcelowa.
Działki, które w studium określane są jako tereny zielone, miasto uzbraja w kanalizację
- Usłyszeliśmy, że przedłużono czas wydawania warunków zabudowy na naszych gruntach do dziewięciu miesięcy. Decyzję podjęto, ponieważ opracowywany jest plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu i prawdopodobnie właśnie w tym terminie zostanie on przyjęty. A plan zmieni dziewięć naszych działek w tereny zielone! Oznacza to, że nie będzie można na nich nic wybudować. Stracimy nie tylko tego kupca, ale też wszystkich przyszłych! - denerwuje się Jacek Bajsarowicz.
**
Mieszkańcy Górnej przeciwni budowie nowych bloków. Chcą chronić tereny zielone**
Decyzja o przekształceniu gruntów w tereny zielone to gigantyczne straty dla ich właścicielki. Działki mają łącznie 8 tys. metrów kw., a jak przyznają jej synowie, pani Teresa sprzedaje je za ok. 230 zł za metr kwadratowy, zatem łącznie ich wartość to ponad 1,8 mln zł.
Jak to możliwe, że łodzianie w praktyce stracili wartościowe grunty, a „zyskali” tereny zielone? Jak tłumaczy Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi, przeznaczenie działek ustalono w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Łodzi, uchwalonym w 2010 r. I faktycznie, obecnie trwają prace nad projektem miejscowego planu, który zatwierdzi zmiany. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na pytanie o cel zmian.
Rzecznik prasowy Hanny Zdanowskiej zaznacza jednocześnie, że podczas przygotowań do uchwalania studium, gdy był czas na wnoszenie uwag do dokumentu, nie były zgłaszane obiekcje w sprawie nieruchomości łodzianki. Wnioski można było składać.
Synowie seniorki przyznają, że uwag ich mama nie zgłaszała, ale uważają jednocześnie, że urzędnicy powinni mocniej się postarać w informowaniu o planowanych zmianach.
- Mama, gdy wyłożono studium miała już 76 lat. Może i było ogłoszenie w Urzędach lub na stronie Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, ale osoba w tym wieku mogła coś takiego przeoczyć. To powinno inaczej wyglądać, zwłaszcza gdy mówimy o tak dużych zmianach związanymi z czyjąś własnością! - bulwersuje się Jacek Bajsarowicz.
Łodzian interesuje jeszcze jedna sprawa związana z ich działkami. Warunków zabudowy nie mogą na razie otrzymać, natomiast miasto, a dokładnie Łódzka Spółka Infrastrukturalna, uzbraja w kanalizację nieruchomości, które w studium określone są jako tereny zielone. Na pytanie o cel inwestycji, miasto również nie odpowiedziało.
Rodzina Bajsarowiczów będzie protestować podczas wyłożenia planu. Jeśli uwagi nie zostaną uwzględnione, pozwą miasto do sądu.
Przegląd najważniejszych wydarzeń tygodnia w Łódzkiem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?