Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lisewski napisał list do Kochańczyka. Alpinista odpowiada kitesurferowi

Ewelina Oleksy
Żaden polski kitesurfer nie wywołał tyle zainteresowania i zamieszania, co Jan Lisewski
Żaden polski kitesurfer nie wywołał tyle zainteresowania i zamieszania, co Jan Lisewski Przemek Świderski
Jan Lisewski, kitesurfer z Gdańska, który podczas próby przepłynięcia Morza Czerwonego zaginął na dwie doby, napisał list do alpinisty Michała Kochańczyka.

W ten sposób sportowiec komentuje zamieszanie, jakie powstało wokół jego osoby na wieść o tym, że za wyprawę zakończoną fiaskiem z miejskiej kasy zostanie wypłacone mu 40 tysięcy zł.

Na co sportowiec wyda te pieniądze przeczytasz na gdansk.naszemiasto.pl

List Jana Lisewskiego do Michała Kochańczyka

Szanowny Panie, nawiązując do pisma, skierowanego do Rady Miasta Gdańska, pragnę wyrazić swoje rozczarowanie tym, że osoba ze środowiska podróżniczego, dla której podróże są sensem życia, krytykuje mnie w taki sposób.
Uważam, że środowiska żeglarzy, podróżników, alpinistów powinny się wzajemnie wspierać i motywować, a nie krytykować i oczerniać publicznie.

W 2006 roku, kiedy to przepłynął Pan tratwą Morze Bałtyckie, byłem i w dalszym ciągu jestem dumny, że są tacy ludzie pełni pasji, odwagi, którzy realizują swoje marzenia. Twierdząc, że przepłynięcia Morza Czerwonego, podjęła się osoba zupełnie nieprzygotowana i niekompetentna, która nie miała rozeznania meteorologicznego, neguje Pan swoje słowa wypowiedziane w artykule "Poznaj Świat" nr 10, 2006 r.

" …Ta znikoma prędkość sprawia, że w obecnych czasach pływanie tratwą na Bałtyku jest śmiertelnie niebezpieczne. A to z powodu wielkiego ruchu statków. Morze Bałtyckie stało się praktycznie wielką magistralą transportową. Nie było miejsca na Bałtyku, gdzie by w zasięgu wzroku nie było co najmniej kilku statków…", " …kilkakrotnie groziło nam najechanie przez rozpędzone, nic niewidzące, transportowce. Szczególnie niebezpieczne były tzw. "Wołgo-Bałty", statki nadające się praktyczne do śródlądowej żeglugi, które na dużej fali, nie mogąc zmienić kursu - bo by się przewróciły - zupełnie nie przejmowały się żaglową jednostką. Zresztą z pewnością brały nas za jacht, przecież tratwą nikt nie pływa..."

Dlatego też bardzo proszę, aby następnym razem odniósł się Pan do źródła, a nie opierał swoją opinię na wiadomościach przekazywanych przez mass media. Pragnę nadmienić, iż jestem doświadczonym kitesurferem z wieloma tytułami mistrzowskimi, a do każdej mojej wyprawy przygotowuję się profesjonalnie pod każdym względem. Niestety, jak to w życiu bywa, są zwycięstwa i porażki, ale najważniejsze jest, czy wyciąga się z nich odpowiednie wnioski. Boleję nad tym, że nie otrzymał Pan dofinansowania na swoją wyprawę, ale przepłynięcie Morza Bałtyckiego sfinansowałem również sam.
Pisze Pan w artykule "Poznaj Świat" cytuję "…Niedawno kilku kolegów zapytało się mnie, jak spędziłem wakacje. Odpowiadałem: - Przepłynąłem Morze Bałtyckie na drewnianej tratwie. Przyglądali mi się trochę uważnie, chwilę potem, żegnali się, mówiąc, że się bardzo spieszą. Podejrzewam, że nie wystawili mi najlepszej opinii wśród moich znajomych..."
W powyższym artykule dziwi się Pan reakcji swoich kolegów, a Sam podobnie postępuje wystawiając niepochlebną opinię na mój temat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki