18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liga Mistrzów: Śląsk Wrocław - Helsingborgs IF 0:3 (ZDJĘCIA, RELACJA)

Jakub Guder, fot. Przemysław Wronecki, Tomasz Hołod
Śląsk przegrał z drużyną Helsingborgs IF 0:3. Szanse awansu do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów drastycznie spadły. Można śmiało powiedzieć, że z taką defensywą, są właściwie równe zeru...

Śląsk Wrocław - Helsingborgs IF 0:3 (0:1)
Bramki: Finnbogason 38, Andersson 72, Nordmark 87
Sędzia: Ivan Bebek (Chorwacja)

Śląsk: Kelemen - Kowalczyk, Grodzicki, Pawelec, Spahić - Kaźmierczak (73 Stevanović), Elsner Ż, Ż, CZ - Sobota, Mila, Patejuk (73 Ł. Gikiewicz) - Voskamp (66 Diaz).

Helsingborgs IF: Hansson - Wahlstedt (81 Nordmark), Sadiku, Atta, Uronen - Lindstrom, Gashi, Mahlangu, Andersson - Finnbogason (90+2 Sundin), Sorum (66 Alvaro).

- Najważniejsze są gole na wyjeździe, dlatego będziemy atakować. To jest w intencji gospodarza, żeby się zbytnio nie otworzyć i nie stracić wielu goli - mówił jeszcze przed spotkaniem Age Hareide, trener gości, a w przeszłości także reprezentacji Norwegii. Śląsk jednak nie musi się otwierać, by tracić bramki. Ma zwyczajnie dziurawą obronę - lub nawet wcale jej nie ma - i dlatego przegrał z mistrzem Szwecji 0:3. A że nie strzela w światło bramki, to sam też do siatki nie trafił.

Już po 10 minutach mistrz Polski dwukrotnie musiał dziękować Marianowi Kelemenowi za uratowanie skóry. Najpierw w pierwszej minucie wyłapał groźne dośrodkowanie po ziemi na drugi metr, a potem obronił strzał Alfreda Finnbogasona, który łatwo zwiódł w polu karnym Amira Spahicia.

Śląsk dobrze operował piłką wymieniając ją tylko między obrońcami. Gdy przychodziło do podania, które przesunęłoby akcję do przodu, był to najczęściej długi, niecelny cross, po którym inicjatywę przejmowali rywale. Pierwszą groźną sytuację udało się stworzyć dopiero po 15 minutach gry, a i tak nie był to strzał na bramkę. Piłka trafiła do stojącego samotnie w polu karnym Johana Voskampa, ale Holender zbyt długo zbierał się do uderzenia i został zablokowany.

Potem na murawie nie działo się długimi chwilami nic interesującego. O wiele ciekawiej było na trybunach, gdzie kibice uczcili rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Był wielki transparent z napisem "Niech mówią, że klęska, że czcić nie należy. Śląsk Wrocław jest dumny z powstańczych żołnierzy", ułożona z kartonów data 1944 i Mazurek Dąbrowskiego.

Po tym wydarzeniu kibice znów zwrócili wzrok na plac boju. Tam jakby animusz ze Szwedów opadł, a WKS - chociaż nadal nie uderzał - to jednak sprawniej wymieniał piłkę i częściej był na połowie rywali. W 35 min. udało się wreszcie sprawdzić umiejętności Para Hanssona, ale przy rożnym był dobrze ustawiony i wyłapał mocne uderzenie głową Przemysława Kaźmierczaka.

I chociaż niewiele na to wskazywało, to kilka minut później padł gol dla Helsingborga. Najpierw karygodny błąd popełnił Mariusz Pawelec. Dzięki temu Finnbogason wpadł w pole karne, ograł jeszcze Rafała Grodzickiego i jakby od niechcenia strzelił po ziemi. Obrońcy Śląska i Kelemen stali jak zamurowani, a piłka odbiła się od słupka i wtoczyła do bramki. Prawda jest taka, że gdyby nie powołany do kadry Słowacji bramkarz, to wrocławianie mogliby równie dobrze przegrywać do przerwy 0:3. Wynik w drugą stronę możliwy nie był, bo zwyczajnie piłkarze Oresta Lenczyka nie oddali tyle strzałów w światło bramki.

W drugiej połowie obraz gry znacząco się nie zmienił. Helsingborgs - chociaż nie miał optycznej przewagi - to każdą swoją akcję starał się przynajmniej kończyć uderzeniem. Gospodarzom rzadko się to udawało. Mało widoczny był Sebastian Mila, który zagrożenie pod bramką stwarzał właściwie wyłącznie wykonując rzuty wolne i rożne. Jednak jego koledzy nie potrafili ich wykorzystać. Tę umiejętność mieli gospodarze. W 72 min. podwyższyli na 2:0. Dlaczego nikt z obrońców nie doskoczył do strzelającego ze znacznej odległości Christoffera Anderssona? Nie mamy pojęcia. No a potem trzeci gol i znów katastrofalny błąd Pawelca.

Czy awans jest możliwy? Właściwie nie, ale futbol widział już wiele piłkarskich cudów.

2 - tyle strzałów w światło bramki oddał Śląsk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska