Liga Mistrzów. Chwila prawdy Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Pora na rewanż z VfB Friedrichshafen

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Siatkarze Zaksy muszą się solidnie napracować, by znaleźć się w najlepszej "czwórce" Ligi Mistrzów. Na zdjęciu przyjmujący Sam Deroo.
Siatkarze Zaksy muszą się solidnie napracować, by znaleźć się w najlepszej "czwórce" Ligi Mistrzów. Na zdjęciu przyjmujący Sam Deroo. Oliwer Kubus
Już dziś późnym wieczorem okaże się, czy ZAKSA Kędzierzyn-Koźle awansuje do turnieju finałowego Ligi Mistrzów. Wszystko wyjaśni się po zakończeniu jej rewanżowego meczu z VfB Friedrichshafen, który rozpocznie się o godz. 20.

Kędzierzynianie mają sukces na wyciągnięcie ręki, ale po pierwszym starciu z mistrzem Niemiec w Hali Azoty już mniej osób uznaje ich za pewniaka do awansu.

Choć nasza drużyna rozpoczęła je w znakomitym stylu, od prowadzenia 2:0 w setach, później w jej grze coś się zacięło i powrót na właściwe tory kosztował ją bardzo dużo wysiłku. Wystarczy wspomnieć, że po przegraniu trzeciej i czwartej partii, w tie-breaku to również jej rywale prowadzili już 11:7. Heroiczny zryw Zaksy sprawił jednak, że udało jej się odwrócić losy rywalizacji i postawić się w dość komfortowym położeniu przed rewanżem. Każde zwycięstwo we Friedrichshafen zapewni jej bowiem bezpośrednią promocję do Final Four w Kazaniu.

- Przed spotkaniem w Niemczech musimy poważnie ze sobą porozmawiać, bo po dwóch dobrych setach po prostu przestaliśmy grać - mówił na gorąco Rafał Buszek, przyjmujący Zaksy. - W rewanżu absolutnie nie możemy sobie pozwolić na powtórkę tej sytuacji.

- Byliśmy nieco sfrustrowani, ponieważ przy prowadzeniu 2:0 naturalną rzeczą jest chęć zamknięcia meczu w trzech, maksymalnie czterech partiach - dodawał Benjamin Toniutti, francuski rozgrywający zespołu z Kędzierzyna-Koźla. - Rywale zagrali jednak cierpliwie, w swoim stylu i daliśmy się na to złapać. Oni samemu nie popełniają dużo błędów i cierpliwie czekają na to, aż zaczną to czynić ich rywale. I w trzecim oraz czwartym secie rzeczywiście myliliśmy się zdecydowanie zbyt często.

Włoski trener Zaksy Andrea Gardini również zdaje sobie sprawę, że jego podopiecznych czeka we wtorek bardzo wymagające zadanie. Było to widać po tym, jak podszedł do sobotniego meczu ligowego z Treflem Gdańsk.

Kędzierzynianie, mający już pewne pierwsze miejsce po fazie zasadniczej PlusLigi, rozpoczęli go w mocno rezerwowym składzie. W kadrze meczowej w ogóle zabrakło Toniuttiego, Buszka oraz innego z podstawowych przyjmujących - Belga Sama Deroo. Po pierwszym, pewnie wygranym przez naszą drużynę secie, do kwadratu dla rezerwowych zeszli ponadto środkowy Łukasz Wiśniewski oraz, najmocniej eksploatowany w tym sezonie, portorykański atakujący Maurice Torres. ZAKSA ostatecznie przegrała ten mecz 2:3, ale nie miało to wielkiego znaczenia w obliczu tego, jaka misja czeka ją w europejskich pucharach.

- Hala we Friedrichshafen zapewne będzie pełna i musimy stawić czoła panującej tam gorącej atmosferze - zaznaczał Toniutti, który reprezentował barwy VfB w drugiej połowie sezonu 2014/15, tuż przed przyjściem do Zaksy. - Zostaliśmy już jednak pierwszą drużyną, która pokonała mistrzów Niemiec w tym sezonie. Wiemy też lepiej, na co ich stać, więc paradoksalnie w rewanżu powinno nam się grać nieco łatwiej niż w pierwszym spotkaniu. Ale nie znaczy to, że o triumf będzie łatwo.

Francuski reżyser poczynań kędzierzynian nie pomoże jednak zbytnio swojemu zespołowi podczas odprawy taktycznej. Od momentu jego odejścia z VfB, skład tamtejszej drużynie uległ bowiem gruntownym zmianom. Spośród podstawowych graczy został jedynie rozgrywający Simon Tischer, znany z występów w Jastrzębskim Węglu.

W Kędzierzynie-Koźlu najmocniej dał się jednak Zaksie we znaki polski atakujący Bartłomiej Bołądź. Ograniczenie jego poczynań będzie więc dla naszych siatkarzy kluczem do powrotu do najlepszej „czwórki” Ligi Mistrzów po pięciu latach przerwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska