Liga hiszpańska. Koniec cudownej serii. Real przegrał na Bernabeu po golu w 94. minucie

Bartłomiej Krawczyk
East News
Liga hiszpańska. Real Madryt miał pobić rekord świata w liczbie kolejnych meczów ze strzelonym golem. Piłkarscy historycy przypomnieli sobie jednak o River Plate, które w latach 1936 – 1939 zaliczyli 96 takich spotkań. Trudno, dobijemy nawet do setki – zapowiadali w internecie sympatycy Realu, nie spodziewając się jednak, że ich passę przerwie Real Betis, i to na Estadio Santiago Bernabeu. Goście z Andaluzji wygrali 1:0 po golu Antonio Sanabrii w samej końcówce meczu.

Podopieczni Quique Setiena już w pierwszych minutach pokazali, że gospodarzom nie będzie łatwo sięgnąć po kolejne punkty w lidze. Piłkarze z Andaluzji dłużej utrzymywali się przy piłce, nie tylko nie pozwalając „Królewskim” na zagrożenie bramce Adana, ale też sami potrafili stworzyć groźną sytuację pod bramką Keylora Navasa i już w trzeciej minucie powinni byli wyjść na prowadzenie. Fatalną stratę w środku pola zaliczył Casemiro, przebitkę z Camarasą przegrał Varane, a piłkarz Betisu zagrał w pole karne do Antonio Sanabri, który, po dość szczęśliwym minięciu Sergio Ramosa, w czystej sytuacji posłał piłkę obok Keylora Navasa. Na jego nieszczęście na drodze futbolówki do bramki znalazł się jeszcze Dani Carvajal, który zablokował uderzenie.

Na pierwszą naprawdę groźną akcję gospodarzy przyszło czekać do 17 minuty. Na środku własnej połowy z piłką uwolnił się Luka Modrić, który następnie, nienaciskany przez żadnego z rywali, przebiegł aż pod pole karne Realu Betis, jednak całą akcję zwieńczył niecelnym strzałem. Nie minęło 5 minut, a Chorwat ponownie znalazł się w centrum uwagi – tym razem z prawej strony dośrodkowywał Carvajal, a nadbiegający w pole karne gości Modrić groźnie uderzył z powietrza, jednak tuż nad bramką.

Modrić, który 20 minut później kapitalnym podaniem stworzył szansę dla Isco, rozgrywał kapitalne zawody, czego nie można powiedzieć o Danim Carvajalu. Zwieńczeniem słabego meczu prawego obrońcy gospodarzy mogła być asysta... przy golu dla gości – wyrzucając piłkę z autu Carvajal podarował piłkę Ruizowi i powinien podziękować Keylorowi Navasowi za świetną interwencję ratującą skórę reprezentantowi Hiszpanii.

Druga połowa przebiegała pod dyktando Realu Madryt, co jednak nie przełożyło się na wykorzystywanie stwarzanych sytuacji strzeleckich. A tych nie brakowało, jak choćby w 51 minucie, kiedy Cristiano Ronaldo nie trafił do bramki z pięciu metrów po kapitalnym dograniu od Bale'a. Także Walijczyk mógł wpisać się na listę strzelców, popisując się przy okazji golem sezonu, jednak jego cudowny strzał piętką po dośrodkowaniu Lucasa Vazqueza na słupek sparował Antonio Adan. Kto wie, czy nie było to jedno z lepszych spotkań w karierze bramkarza Realu Betis, jak na ironię – wychowanka Realu Madryt.

Goście z Andaluzji zmuszeni zostali do gry z kontry, z czym radzili sobie bardzo dobrze. Wprawdzie w 55 minucie Francis Guerrero nie potrafił zachować zimnej krwi w polu karnym Keylora Navasa, a w minucie na spalonym był strzelający do pustej bramki Antonio Sanabria, ale tym razem sprawdziła się mądrość mówiąca o tym, że do trzech razy sztuka. W 94 minucie Barragan dośrodkował prosto na głowę Sanabrii, który, będąc w polu karnym kompletnie bez krycia, pewnym strzałem głową w długi róg pokonał bramkarza Realu Madryt.

Taki wynik sprawia, że Real Betis przeskoczył w tabeli „Królewskich” i zajmuje w tej chwili 6. miejsce z dorobkiem 8 punktów. Real Madryt, mający o jedno „oczko” mniej plasuje się na 7 lokacie, ze stratą 7 punktów do prowadzącej Barcelony.

LIGA HISZPAŃSKA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24