Lewandowscy: Czas na wyciszenie i zastanowienie się, co dalej

Ryszarda Wojciechowska
BabiradPicture/REX Shutterstock/EAST NEWS
Nie ma dnia, żeby Lewandowscy nie spoglądali na nas z okładek kolorowych pism, billboardów i nie pukali do nas od wewnątrz telewizora. Nic dziwnego, to małżeństwo doskonałe, ikony sukcesu. Ale ostatnio tego uwielbienia ze strony internautów pod ich adresem jest nieco mniej. Za to jest dużo więcej hejtu. Czyżby idealna para przestała być idealna?

Burza w internecie rozpętała się po tym, jak Anna Lewandowska na Instagramie zamieściła swoje zdjęcie z córeczką Klarą na ręku. Sfotografowała się na tle prywatnego samolotu, informując, że czas na lot do Werony. Co prawda, samolot był prawdopodobnie wynajęty, a nie jej własny (Lewandowscy tej sprawy nie komentują), ale to zdjęcie wywołało wściekłość. Pojawiły się głosy, że Lewandowska nieprzyzwoicie epatuje bogactwem. „Wszyscy w Polsce już wiedzą, że kasiasta jesteś. Pomyśl czasem, że obserwują ciebie też ci, co dzieciom jedzenia nie mają za co kupić” - napisała jedna z kobiet. Inna pytała: „Kim pani jest, że lata prywatnym samolotem?”. „A prosiłam na leczenie mamy i cisza, a tu samolot”.

Ktoś stwierdził, że żyjąc w luksusie, Lewandowska straciła poczucie rzeczywistości. I odleciała. Od razu wypomniano jej hipokryzję, że z jednej strony pokazuje własny luksus, a z drugiej na tym samym Instagramie zamieszcza plakat z Janem Pawłem II i z jego słowami: „Człowiek jest wielki, nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest, nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi”.

Z taką rozpoznawalnością Anna Lewandowska byłaby świetna we wspieraniu jakiegoś programu charytatywnego - prof. Wiesław Godzic

Oczywiście były też głosy broniące Anny Lewandowskiej, w stylu: „Nie wierzę... ale ludzie są podli”. „Co was to obchodzi, na co wydają swoje własne pieniądze? Do śmietnika mogą je nawet wyrzucić, nie wasza sprawa” itd.

Popularność Lewandowskich ma więc nie tylko jasne strony, ale też ciemne. Ich wizerunek jest dość kontrowersyjny. Chociaż nie budują go na bezwstydnych wyznaniach, jak niektórzy celebryci, czy na praniu brudów. Oni go budują z innej strony, pokazując, że żyją sobie jak w bajce, że życie może być fit, i że na wszystko może być czas, pieniądze i chęci.

I na ten wizerunek pracuje przede wszystkim Anna, wystawiając się też czasami na bezlitosną falę krytyki. Bo nie jest typową WAG, która siedzi w złotej klatce. Nie ogranicza się do reklamowania rajstop, ale też otwiera interesy związane z promowaniem zdrowego trybu życia. Jej marka „by Ann” to obozowe sportowe, odzież sportowa, zdrowa żywność i suplementy. Ostatnio reklamowała więc suplement na metabolizm, który ma wspomagać przemianę materii „skutecznie skracając drogę do osiągnięcia idealnej sylwetki”.

Wielu internautów pisało, że to skok na kasę. Komentowali, że naiwny będzie lżejszy o 120 złotych (tyle kosztuje 30 tabletek w jednym opakowaniu). „Co innowacyjnego jest w tych tabletkach? Dobrej jakości cynamon, chili i zielona herbata. Każdy kto chce zdrowo żyć używa tych składników na co dzień. Po co te tabsy? Gratuluję poczucia humoru i odwagi” - pisał ktoś. Wtórował mu inny głos: „Najgorsze jest to, że ludzie w to wierzą i pani słuchają... później wychodzą >>Bzdury roku<<. Nie wierzę, że teraz każdy pseudo fit specjalista będzie mógł wpływać na życie ludzkie”. Jeszcze inny wpis: „Nie upadłam na głowę, żeby płacić tyle za suplementację. Wolę za tę kasę iść na zumbę z córką. Sorry Aniu ale to zdzierstwo”.

Oczywiście były też głosy wspierające Annę Lewandowską i zapewnienia w stylu: „chciałabym być taka jak ty: albo: „nie chcecie, to nie kupujcie”.

Co do bzdury roku to Anna jako ekspertka żywieniowa otrzymała takie nietypowe wyróżnienie. Zajęła II miejsce w rankingu Biologiczna Bzdura Roku (2017) za stwierdzenie, że gęsi smalec to... bogactwo białka. Przegrała tylko z prof. Dorotą Czajkowską-Majewską, według której szczepionki zamieniają ludzi w cyborgi lub niewolników.

Lewandowska nie traci jednak rezonu i przyznaje w mediach, że czasem pisząc coś na blogu, popełni błąd lub coś przeoczy. Jednak stara się, by ten błąd nie powtórzył się więcej i myśli sobie: „Anka, wyluzuj, jest OK, wszystkim się zdarza”.

I nadal jest niezwykle aktywna w mediach społecznościowych. Nie ma dnia, żeby nie podrzuciła czegoś na żer. A to fotka z zabawkami Klary (i od razu pojawia się krytyka, że za mało kolorowe), a to swoje zdjęcie sprzed siedmiu lat. Informuje, że podziwia głównie ludzi sukcesu, sportowców, osoby pokonujące trudności, osoby starsze, które przeżyły różne historie i mają życiowe doświadczenia itd.

No to jej ktoś odpowiada: „A ja podziwiam kasjerki z Biedronki, za pracę za grosze, za to, że obsługują często chamów i muszą być kulturalne”. Ktoś inny komentuje: „wk..ają mnie influencerki, blogerki, trenerki, bez których świat do tej pory istniał. Są całkowicie zbędnym tworem”. Złośliwi nazywają ją „Paulo Coelho karate”, kiedy pisze, że „każdy człowiek jest niepowtarzalny, jedyny, ważny, piękny”. I kiedy apeluje „odkrywajmy piękno w drugim człowieku”.

Gdzie w tym wszystkim jest Robert? Zawsze przy żonie, z którą się zgadza. Oczywiście ma swoją robotę na boisku, gra, strzela gole, ale on też bierze udział w reklamach. I to w tylu, że można się już pogubić, co reklamuje.

Stand z wizerunkiem Roberta wita w drzwiach drogerii i zapewnia, że... „Na barkach kapitana spoczywa wiele. Tylko nie łupież”, sugerując zakup szamponu. Wieczorny film przerywa reklama telefonu komórkowego, w której piłkarz zachęca do zakupu słowami: „make it possible”.

Dla niego, jak widać, nie ma rzeczy niemożliwych, bo jeszcze w reklamie golarki próbuje zgolić każdy włos, a potem nieźle prezentuje się w garniturze pewnej firmy, reklamując napój, który na pewno nie jest fit itd.

Medioznawca prof. Wiesław Godzic przyznaje, że wizerunek Lewandowskich atakuje człowieka zewsząd.

-

Otwierałem niedawno drzwi do supermarketu, z których uśmiechał się do mnie Robert Lewandowski. On i jego żona są teraz na szczycie, zdobyli Mount Everest popularności. I są tego świadomi. Ale czy potrafią to swoje pięć minut dobrze spożytkować?

- zastanawia się profesor.

Jego zdaniem oboje są na etapie chłonięcia wielu rzeczy, bywania, inwestowania. I może jednak przydałby im się taki moment wyciszenia, zorientowania, w jakim są punkcie życia? Co jest za nimi, a co przed nimi?

Pytany o zdjęcie Anny Lewandowskiej na tle samolotu prywatnego i o hejt z tego powodu, odpowiada, że widać, iż ona chce być kimś innym, niż jest. Robert jest raczej zdystansowany wobec luksusu i celebry. Ale Anna Lewandowska chciałaby być celebrytką pełną gębą i nią jest, ze wszystkimi dobrymi i złymi stronami.

To są dwie różne kariery. On jest skoncentrowany na karierze związanej z piłką. Ona próbuje łapać wiele srok za ogon. I w tych jej działaniach widzi się nawet pewną nerwowość. Chciałaby pomagać wszystkim Polkom w byciu fit, a jednak można odnieść wrażenie, że się trochę pogubiła. I że nie wszystko, co jej wydaje się proste, jest takie właśnie dla innych kobiet, których nie tylko nie stać na wynajęcie prywatnego samolotu, ale na lot gdziekolwiek.

Z taką rozpoznawalnością Anna Lewandowska, zdaniem profesora, byłaby świetna we wspieraniu jakiegoś programu charytatywnego. I wtedy rzeczywiście mogłaby się stać ikoną. Ale ona woli się koncentrować głównie na pięknie ciała.

W tym natłoku jej różnych poczynań ginie fakt, że jest na przykład prezesem olimpiad specjalnych.

Karolina Korwin-Piotrowska, która przygląda się ludziom sławnym, mówi, że Lewandowskimi nie fascynuje się jakoś specjalnie.

- Nie zajmuję się ani piłką nożną, ani fitnessem czy bezglutenową dietą - tłumaczy.

Dla niej to Lewandowski jest osobą, która elektryzuje w tym związku. A Anna to głównie bohaterka pism kobiecych i portali plotkarskich. I kobiety średnio się nią interesują. Tym, czy ona się sfotografowała na tle samolotu, czy czegoś innego.

- A nawet jeśli jakieś zdjęcie je oburzy, to myślę, że jak tylko Lewandowski strzeli bramkę na mistrzostwach świata, to wszystko jej wybaczą. Gorzej będzie, jeśli przestanie strzelać. To jedyny motyw, dla którego ludzie się nim interesują i fascynują. Cała reszta jest kompletnie nieważna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lewandowscy: Czas na wyciszenie i zastanowienie się, co dalej - Plus Gazeta Wrocławska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl