Lekarka z Wrocławia skazana za zabicie żony swego kochanka. Ksiądz: To nie ona zabiła

Marta Nowicka
Lekarka wrocławskiego pogotowia oskarżona o zabójstwo żony swego kochanka od początku twierdziła, że jest niewinna. A Kapelan więzienny potwierdzał: jest niewinna, ale nie mogę złamać tajemnicy spowiedzi prawdziwego mordercy. Wracamy do głośnej wrocławskiej zbrodni sprzed lat.

– Ci których nauczono jak ratować ludzkie życie, to życie odebrali. Zaplanowali zbrodnię i z zimną krwią zamordowali młodą, piękną kobietę. Dlaczego? Bo im przeszkadzała – powiedział sędzia skazując lekarkę ze stacji pogotowia ratunkowego we Wrocławiu na 25 lat , a ratownika z basenu pływackiego na 15 lat więzienia.

Agata M., lekarka z pogotowia ratunkowego, nawiązała kontakty intymne z kolegą z pracy, doktorem Dariuszem Ch. wiosną 1995 r. Ponieważ pan doktor był żonaty i nic nie wskazywało na to, by zamierzał dla swojej kochanki porzucić żonę i dziecko, Agata M. postanowiła zabić rywalkę. Skontaktowała się ze swoim znajomym, ratownikiem z basenu Dariuszem B. Powiedziała mu, że Aneta Ch. znęca się nad swoim dzieckiem i dlatego trzeba ją zabić. Dariusz B. miał znaleźć ludzi do „mokrej roboty”. Lekarka wręczyła mu 8 tys. zł jako zaliczkę dla morderców.

Dariusz B. nikogo nie szukał. Zaczął unikać Agaty M. Ona była jednak uparta. Tamtego tragicznego dnia, 3 października 1995 roku, włożyła do bagażnika swojego fiata 126p, duży foliowy worek do przenoszenia zwłok. Zadzwoniła do Dariusza B. Kazała mu jechać za nią. Agata M. zaparkowała fiata pod blokiem, w którym mieszkał jej kochanek z rodziną.

Dariusz B. też zatrzymał się i czekał nie wysiadając ze swojego samochodu. Lekarka przez domofon wywołała Anetę Ch. Powiedziała jej, że musi z nią porozmawiać. Aneta zeszła na dół. Dziecko zostawiła pod opieką swojej matki. Miała za chwilę wrócić... Kobiety chwilę ze sobą rozmawiały, a potem wsiadły do małego fiata i odjechały z parkingu. Dariusz B. ruszył za nimi.
Zatrzymali się przy obelisku obok cmentarza żołnierzy włoskich na Oporowie. Dariusz B. podszedł do fiata od strony pasażerki. W tym momencie Agata M. wyjęła pasek i zaczęła nim dusić Anetę Ch., a potem fachowo stwierdziła zgon i kazała Dariuszowi B. zapakować ciało do worka i zanieść w zarośla.

Czytaj dalej na kolejnej stronie
Dariusz B. przewiózł zwłoki z Oporowa na tereny wodonośne przy ul. Na Niskich Łąkach. Ciało ukrył w krzakach. Worek wyrzucił do Odry.
Minął miesiąc, dwa... a nikt nie natknął się na zwłoki. Pan doktor zgłosił zaginięcie żony na policji. W prasie pojawiły się zdjęcia Anety Ch. z apelem o pomoc w jej odnalezieniu. Dariusz Ch. dalej spotykał się ze swoją kochanką, a ona zrozumiała, że nie będzie mogła wyjść za niego za mąż, bo oficjalnie jej ukochany nie jest przecież wdowcem. I Agata M. kazała Dariuszowi B. zadzwonić na policję. Ma powiedzieć gliniarzom, gdzie ukrył zwłoki. Oczywiście ma to być telefon anonimowy.

Ale Dariusz B. przekazał tę informację nie przez telefon, a znajomemu policjantowi, który przychodził na jego basen. Odnaleziono ciało Anety Ch. Stan rozkładu był tak zaawansowany, że lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej nie byli w stanie określić przyczyny zgonu. Z trzech osób podejrzewanych – męża ofiary, jego kochanki i ratownika, aresztowano Agatę M. i Dariusza B. Nie znaleziono dowodów, które wskazywałyby na udział pana doktora w zgładzeniu żony. Jeszcze zanim osądzono jego kochankę, ponownie się ożenił.

Od pierwszej rozprawy Agata M. twierdziła, że jest niewinna. Jej zadaniem miało być tylko wywołanie z domu Anety Ch. i przewiezienie jej w ustronne miejsce, gdzie miał już czekać na nie Dariusz Ch. Kochankowie chcieli poinformować żonę o swoim romansie. Zamiast kochanka pojawił się ratownik Dariusz B., podszedł do samochodu, poprosił Anetę Ch. by wysiadła i został z nią na parkingu. Zdenerwowana rozmową z rywalką i nieobecnością kochanka, Agata M. odjechała.

Ratownik Dariusz B. przyznał się do ukrycia zwłok Anety Ch. Twierdził, że gdy podszedł do małego fiata lekarki, zaparkowanego przy cmentarzu, Agata M. właśnie dusiła swoją ofiarę paskiem od leżaka. Pomógł zabójczyni włożyć martwą kobietę do worka i sam wywiózł w zarośla na Niskich Łąkach. Cztery miesiące później na prośbę lekarki poinformował znajomego policjanta o miejscu ukrycia zwłok.

– Oskarżona twierdzi, że na parkingu przy cmentarzu zatrzymała się przypadkowo, a potem była zdziwiona, że nie pojawił się na nim jej kochanek – mówiła pani prokurator. – Nie była jednak zdziwiona obecnością ratownika Dariusza B. Z zeznań świadków wynika, że Agata M. wypożyczyła z pogotowia czarny worek do transportowania zwłok. Jak twierdzi, worek potrzebny był narzeczonej Dariusza B. do przewiezienia sukni ślubnej. Ale owa narzeczona zeznała, że nie była zaręczona z Dariuszem B., i na pewno nie przewoziłaby sukni ślubnej w worku na zwłoki.

Czytaj dalej na kolejnej stronie
- Proces ma charakter poszlakowy. Dowodem koronnym obciążającym moją klientkę są pomówienia współoskarżonego – twierdził obrońca Agaty M. – Tymczasem Dariusz B. przed procesem i w jego trakcie zmieniał swoje wyjaśnienia. Raz twierdził, że upadł na Anetę Ch. gdy otworzył drzwiczki małego fiata. Potem, że złapał ją za barki i próbował odciągnąć. Zeznaje też, że jego ręce znalazły się na szyi Anety Ch. lub temu zaprzecza twierdząc, że jak otworzył drzwiczki, Aneta Ch. już nie żyła. Czy takie wyjaśnienia można uznać za spójne i wiarygodne?
Obrońca mówił: – Mam nadzieję, że sąd też powie swoje „nie wiem”. I mówił dalej: – Wątpliwości nie można tłumaczyć na niekorzyść oskarżonego.
Ale sąd nie powiedział „nie wiem”. Skazał Agatę M. na 25 lat pozbawienia wolności, a Dariusza B. na 15 lat. – Ustalono ponad wszelką wątpliwość, że Agata M. w dniu tragedii dzwoniła rano do Dariusza B., że to ona spowodowała wyjście Anety Ch. z domu i wywiozła ją na parking, że były tam trzy osoby, oskarżeni i ofiara. Kto udusił Anetę Ch.? Może oboje, ale to Agata M. była siłą sprawczą.
Na rozprawę przed sądem odwoławczym przyszedł kapelan więzienny. Powiedział dziennikarzom: Wiem, że Agata M. jest niewinna. Ale nie mogę złamać tajemnicy spowiedzi. Czyjej spowiedzi? Prawdziwego mordercy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lekarka z Wrocławia skazana za zabicie żony swego kochanka. Ksiądz: To nie ona zabiła - Gazeta Wrocławska

Wróć na i.pl Portal i.pl