Legia wygrała swój pierwszy finał. Ale w niedzielę w Białymstoku czeka ją kolejny

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Legia zdobyła 19. Puchar Polski w historii klubu
Legia zdobyła 19. Puchar Polski w historii klubu szymon starnawski / polska press
- Świętowanie będzie symboliczne. Przecież w niedzielę czeka nas kolejny finał - tonował nastroje po zdobyciu Pucharu Polski trener Legii Dean Klafurić. Wyjazd do Białegostoku może być kluczowy w kontekście walki o tytuł.

Kiedy przejmował stanowisko pierwszego szkoleniowca Legii, były asystent Romeo Jozaka stawiał sprawę jasno: za cel postawił sobie zdobycie Pucharu i mistrzostwa Polski. Wielu przyjmowało jego słowa z dużą rezerwą. W końcu Klafurić był prawą ręką Jozaka, który z każdym kolejnym meczem tracił panowanie nad tym, co działo się w drużynie. W przypadku Klafuricia efekt nowej miotły jednak zadziałał. Pod jego wodzą Wojskowi wygrali trzy kolejne mecze ligowe i wykorzystując wpadki rywali znów zajęli pozycję lidera tabeli. W czwartym legioniści nie dali większych szans Arce, po zwycięstwie 2:1 mogli cieszyć się z 19. w historii klubu Pucharu Polski.

- Martwi tylko to, że kolejny raz straciliśmy gola grając w przewadze. [czerwoną kartką został ukarany Grzegorz Piesio - red.] To my powinniśmy prowadzić grę. Będziemy zadowoleni, jeśli zdominujemy rywali przez 90 minut - przyznał po środowym meczu na PGE Narodowym Michał Pazdan. - Przed finiszem ligi trzeba zachować spokój. Mamy już za sobą tyle niby-kryzysów, a prowadzimy w lidze i właśnie zdobyliśmy Puchar Polski. Nie ma powodów do obaw - dodał.

- To odpowiedni moment na wysoką formę. Obyśmy ją utrzymali, przed nami ostatnie kolejki ligi. Będziemy grać z bezpośrednimi rywalami do mistrzostwa. Cel jest jeden, obrona tytułu. Puchar to tylko miły dodatek - wtórował mu Jarosław Niezgoda, który w środę zdobył bramkę na 1:0 (drugiego gola strzelił Cafu) i został wybrany zawodnikiem meczu.

Cieniem na wielkim piłkarskim święcie, które z trybun oglądało ponad 47 tys. widzów, położyło się tylko zachowanie części kibiców. Mimo drobiazgowych kontroli fani obu drużyn wnieśli na stadion mnóstwo pirotechniki. Mecz kilka razy był przerywany, po jednej z opraw boisko zostało całkowicie zadymione. O ile takie sceny zdarzają się niemal w każdym zakątku świata, to szczytem patologii było zachowanie osób z sektorów Arki, które strzelały pirotechniką w stronę kibiców Legii.

- Kibice Arki zaczęli strzelać z nie wiadomo czego. Uszkodzili telebimy i dach. To mogło się źle skończyć. Zero tolerancji z naszej strony. Mówimy tu o zagrożeniu życia. Rozmawiałem już z przedstawicielami Wydziału Dyscypliny. W czwartek chcę mieć zawiadomienie do prokuratury. Pięć czy sześć osób z sektora Arki strzelało do ludzi - grzmiał przed kamerami Polsatu prezes PZPN Zbigniew Boniek.

Złośliwi dodają, że gdyby PZPN był konsekwentny, wnioskowałby o surowe kary dla... siebie. W końcu to związek był organizatorem spotkania i pozwolił na wniesienie na trybuny pirotechniki. Kiedy do podobnych sytuacji dochodzi w meczach ligowych, płacą za to gospodarze danego spotkania.

Emocje po finale PP nie wygasną jeszcze na dobre, a kibiców czeka intensywna końcówka sezonu. Cztery kolejki rozegrane w nieco ponad dwa tygodnie rozstrzygną kwestie spadków i tytułu. O ile na dole tabeli mocnymi kandydatami do degradacji są Bruk-Bet i Sandecja, to w grupie mistrzowskiej wszystko jest jeszcze możliwe. Prowadzi Legia, która ma dwa punkty przewagi nad Lechem i trzy nad Jagiellonią. Z oboma rywalami zagra na wyjeździe, w Poznaniu 20 maja, w Białymstoku już w niedzielę.

- Zwycięstwo Legii z Arką było jak najbardziej zasłużone. Co prawda prowadząc 2:0 i grając w przewadze zagrali nonszalancko i stracili gola, ale i tak kontrolowali spotkanie - uważa Rafał Grzyb, który prawdopodobnie zastąpi w niedzielę pauzującego za kartki Tarasa Romanczuka. - Wierzę, że u siebie z nimi wygramy. Szansa na tytuł jest wciąż realna, zrobimy wszystko by ją wykorzystać - dodaje.

W tym sezonie Legia przegrała z Jagą dwa razy, 0:1 na wyjeździe i 0:2 u siebie. Klafurić chce odwrócić złą passę i wygrać piąty raz z rzędu. - Świętowanie po Pucharze będzie symboliczne. Żadnych szaleństw. Wygraliśmy finał, ale w niedzielę gramy kolejny - podkreśla.

Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Współpraca Wojciech Konończuk

Lotto Ekstraklasa, 34. kolejka:
Piątek: Cracovia - Śląsk (godz. 18., Eurosport 2), Lechia - Bruk-Bet Termalica (20.30, Canal+ Sport); Sobota: Sandecja - Piast (15.30, nSport+), Pogoń - Arka (18., Canal+ Sport), Wisła Płock - Lech (20.30, Canal+ Sport); Niedziela: Korona - Wisła Kraków (15.30, Canal+), Zagłębie - Górnik (15.30, Canal+ Sport), Jagiellonia - Legia (18., Canal+).

Finał Pucharu Polski. Jarosław Niezgoda: Puchar to taki dodatek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl